• Nie Znaleziono Wyników

Podatni na w p ł y w y

Jak wiele uzyskaliśmy dzięki rozwojowi cywilizacji? Mamy technikę, komunikację, służbę zdrowia, wysoki poziom wykształcenia, rozwiniętą kulturę, komputery, loty w kosmos.

Można by tu było napisać niezłą litanię tych osiągnięć, którymi szczyci się współczesny Polak, Europejczyk, obywatel świata.

Ale można też, a może raczej trzeba, zdjąć różowe okulary i zobaczyć, czy zgadza się to poczucie dumy z cywilizacji z tym, jaka jest rzeczywistość. Na pewno nie zanegujemy tego, co wytworzyła cywilizacja, ale dla pełnego obrazu trzeba dodać: dominację myślenia technokratycznego, gdzie człowiek i jego pragnienia oraz problemy są podporządkowane pracy, zarobkowi, wydajności, sprawności, „posłuszeństwu" komputerom, powodującą nieustanny pośpiech; galopującą industrializacją stawiającą na pierwszym miejscu budowę fabryk, czy przysłowiowych elektrowni atomowych, kosztem zniszczenia środowiska natu-ralnego; szybką powojenną urbanizacją stawiającą pozbawionego swoich korzeni człowie-ka w anonimowej i betonowej wiosce; również fakt, że wiele loczłowie-kalnych zwyczajów i kultur zmiotła zarobkowa emigracja, zarówno wewnętrzna jak i międzynarodowa. Z tych naj-różniejszych powodów cierpi przede wszystkim rodzina, w której więzi międzypokole-niowe zostały rozluźnione, wychowawcza rola rodziców zredukowana a wzrastający młody człowiek czuje się osamotniony i pozbawiony wsparcia ze strony jakiegokolwiek autorytetu.

A sekty (a może lepiej in-sekty)?? Co ma to wspólnego z nimi? Bardzo wiele, a może olbrzymi rozwój sekt na wszystkich kontynentach i we wszystkich krajach spowodowa-ny jest przede wszystkim tymi wcześniej wymieniospowodowa-nymi zjawiskami. Dlaczego?

Choćby na przykład miody wykształcony człowiek nie jest skłonny do bezkrytycznego przyjmowania prawd objawionych, a jednocześnie szkoda mu czasu na pogłębianie wie-dzy religijnej. Staje się sceptykiem, ateistą, nie wierzy w Boga, bo wiara małego dziecka nie współgra z jego rozwiniętą wiedzą, a inne autorytety legły w trakcie dojrzewania i usa-modzielniania. Kiedy zostanie podważony system wartości dorosłego człowieka, to on jest w stanie sobie z tym poradzić, ale młodzieniec nie. On w swoim idealizmie odrzuci wszelki system wartości. A jednocześnie ten brak zaowocuje w nim poczuciem samotno-ści i pragnieniem grupy. Staje się wtedy idealnym kąskiem dla każdej sekty.

Migracje to imigranci, obcy w nowym środowisku. Też szukają grupy, w której wszy-scy by się znali, akceptowali i pomagali. Nie zawsze państwo czy Kościół są w stanie im pomóc. To również idealne środowisko do spenetrowania przez sekty.

Kogóż jeszcze możemy tu dołączyć? Wszystkich czujących się odrzuconymi: bezrobot-nych, członków rozbitych rodzin, rodziców na równi z dziećmi. Nawet studenci w mia-steczkach akademickich szukający swego miejsca w nowej sytuacji. Na ostatek możemy

Podatni na wpływy 127

chyba jeszcze dorzucić każdego, kto czuje się trybikiem w maszynie, nikim w tłumie i kto chce poczuć się dowartościowanym, „kimś wyjątkowym", jak mówi się językiem reklam.

Kto w takim razie jest podatny na wpływ sekty? Każdy. A w szczególności? Ten, komu potrzebna jest jakaś nowa grupa, każdy niespokojny, poszukujący duch, który w starym środowisku nie znalazł dla siebie miejsca.

No, ale jest drobny problem polegający na odróżnieniu od sekt innych, normalnych Kościo-łów, związków wyznaniowych czy po prostu małych grup działających w ramach Kościołów.

Zacznijmy od słownika. Sekta to grupa religijna, która oderwała się od któregoś z wiel-kich Kościołów panujących i przyjęła własne zasady organizacyjne; odłam wyznaniowy jakiejś religii. Ale to nie wszystko, to jeszcze grupa izolująca się od ogółu. Inne

współ-cześniejsze określenie wypracowane przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego: to grupa pozyskująca swych członków przy pomocy wyrafinowanych i nieetycznych metod i technik manipulacji, narzucająca swoim członkom stereotypowe reakcje psychiczne, kontrolują-ca ich myśli, zachowania, uczucia, a także zmuszająkontrolują-ca ich do zachowania bezwzględne-go posłuszeństwa i uzależniająca w sferach materialnej, jak i duchowej.

Ale ponieważ sekty to temat rzeka warto by było skupić się na naszych „lubelskich"

sektach, a jest ich kilka. Zacznijmy od najłagodniejszej, mianowicie Reiki (rei - „deszcz", ki - „siła życia", a razem: reiki - „miłość zawarta w dotyku rąk"). Należy ona do tzw.

sekt terapeutycznych, czyli pozyskująca swych członków na drodze organizowania sesji terapeutycznych, gdzie adept jest leczony za pomocą nakładania rąk. Założycielem jest Japończyk Mikao Usui, który poświęcił się poszukiwaniu metody uzdrawiania, podobnej do tej, jaką stosował Chrystus oraz inni nie znani z imienia uzdrawiacze sprzed wieków.

Niestety, odpowiedniego opisu metody nie znalazł w Ewangelii, a dopiero w tajemniczej, wcześniej zaginionej, a przez niego odnalezionej księdze zawierającej opis metody sto-sowanej przez Buddę. Moc uzdrawiania zdobył po 21 dniach postu, gdy otrzymał pro-mień z nieba dodający do jego wiedzy uzdrawiacza brakującą mu zdolność. Swoją metodę spopularyzował w klinice stosującej System Naturalny dr. Usui. Do Polski metoda dotar-ła dzięki seminarium na temat niekonwencjonalnych metod leczenia, zorganizowanemu przez Teatr STU w Krakowie. Od tamtego czasu wśród mistrzów leczących tą metodą jest troje uzdrowionych Polaków: Jan Peterko, s. Mariusza Jadwiga Bugaj oraz ks. Ma-ciej R. Wroński. Teoretycznie Reiki nie jest oddzielną religią, ale uzdrawiacze Reiki wierzą, że istnieje Absolut będący dynamiczną siłą rządzącą światem. Duch Święty to, co najwyżej, przejaw tejże energii. Ponadto w czasie spotkań stosuje się odpowiednią medytację prowadzącą do pełnego zaufania energii Reiki, która nie może nikogo skrzywdzić ani zranić. Jednak może być wykorzystywana przez mistrza w celu odnoszenia konkretnych korzyści. Jest to możliwe dzięki silnemu kontaktowi psychicznemu między terapeutą a cho-rym. Jeśli chodzi o inne nadużycia, to dochodzi także do swoistego kupczenia tą energią, gdyż wystarczy uiścić odpowiednie opłaty, aby zdobyć zdolności uzdrawiacza. Ale szwan-kuje tu nie tylko strona ludzka, bo Reiki uważając się za organizację ponadreligijną i poza-religijną jednocześnie głosi reinkarnację i panteizm, typowe dla buddyzmu, a nie do przyjęcia przez chrześcijanina. Ponadto praktyki uzdrawiaczy mają na celu samodzielne wyzwolenie się z ludzkich słabości bez potrzeby Boga, bo na jego miejscu staje mistrz. W tych prakty-kach stosuje się także tajemne napisy, znaki i gesty nieodparcie kojarzące się z magią. A inne negatywy? Wiele osób świadczy wręcz o opętaniu leczeniem Reiki, o tym, że ta praktyka

128 ks. Mariusz Górniak

całkowicie pochłaniała i zajmowała cały czas odbierając osobę rodzinie i nie pozwalając pracować. Jeszcze inni skarżyli się na widoczne pogorszenie zdrowia po rozpoczęciu ta-kiej terapii. Paradoksalnie zdrowie zaczęło wracać dopiero po przerwaniu „kuracji".

Inną sektą, a ścieślej grupą sekt są Silva Mind Control, czyli Samokontrola Umysłu Metodą Silvy. Jest to metodycznie opracowany kurs medytacji opracowany w Teksasie w la-tach 60-tych przez Jose Silvę. Przede wszystkim chodzi o opanowanie prawej półkuli mózgu odpowiedzialnej za uczucia, emocje, marzenia, wrażliwość, intuicję, za całą sferę duchową (lewa to logika, rozum i analizowanie). Metodą samokontroli jest opanowanie umysłu na poziomie mózgowych fal theta i delta właściwych dla prawej półkuli i to w czasie snu czy narkozy. Celem jest całkowita kontrola swego umysłu i ciała. Silva uważa, że w każ-dym człowieku drzemie ukryty geniusz, którego można obudzić medytacją. Możliwości ludzkiego umysłu jego zdaniem są nieograniczone, a narzędziami, których umysł używa są uczucia przenoszące energię. Są nimi: miłość, empatia, radość. Te nośniki oraz wy-obraźnia to podstawowe sposoby uzdrawiania. Wystarczy po prostu wyobrazić sobie cho-rego jako zdrowego i już po wszystkim. Podobnie z samym sobą: „ekran wyobraźni"

umożliwia mi zdobywanie potrzebnych zdolności i wiadomości. Wszystko tylko dzięki wyobraźni. A Bóg, grzech, co z nimi? Bóg raczej jest zbędny, niepotrzebny. Człowiek może stać się swoim autozbawicielem, ale nie do końca. Potrzebuje duchowych dorad-ców, którzy pojawiają się wraz z zagłębianiem w medytację. Trzeba ich słuchać, by wzra-stać. Ponadto pojawi się także nieznana Wyższa Inteligencja, niewiele niższa od Boga.

Ona jest pomocną mądrością, błyskiem olśnienia, życzliwą ogromną siłą, to motor życia, źródło inaczej niedostępnych informacji. Człowiek staje się wolny od poczucia winy, bo ani człowiek, ani jego problemy Boga nie obchodzą. A kim są duchowi doradcy albo Wyższa Inteligencja? Jeśli nie Bogiem i nie są od Niego zależni, to kim mogą być? Kim są istoty duchowe niezależne od Boga i ponadto wręcz Jemu przeciwne nie muszę mówić.

Następną sektą o korzeniach terapeutycznych jest Niebo - Zbór Chrześcijan Leczenia Duchem Bożym z Majdanu Kozłowieckiego. Grupa ta założona została przez Bogdana Kac maj ora przejawiającego zdolności bioenergoterapeutyczne. Pierwotnie składała się z cho-rych, którym pomógł, a następnie rozrosła się dzięki werbunkowi prowadzonemu przede wszystkim wśród ich rodzin. Dziś ponadto próbuje się zdobywać nowych adeptów przy okazji różnych spotkań, np. w hotelach czy pociągach. Przywódca sekty ma absolutny autorytet co do np. tłumaczenia słów Biblii, ustalania zasad moralnych, kierowania życiem wspólnoty aż po kojarzenie małżeństw (najjaskrawszą decyzją było skojarzenie małżeń-stwa 14 letniego chłopca z 25 letnią kobietą), decydowanie o liczbie dzieci, ich imionach (i to dość wymyślnych jak np. Audi, Fiu-fiu czy I-śróbokręt-nie-pomoże) i wychowanie, zabraniające chodzenia do szkoły. Oczywiście każdy członek sekty pracuje i żyje tylko dla przywódcy, który planuje ostatnimi czasy długą „podróż" dla całej wspólnoty, tylko nie wiadomo jakiego rodzaju. Sekta wielokrotnie przyczyniła się do rozbicia małżeństw, wyrwania dzieci z pierwotnych rodzin. W tym roku w ramach nagłaśniania sprawy sekt, także i tej zwrócono uwagę na przypadki zaginięcia dzieci, co sugeruje handel nimi.

Spektakularnym wydarzeniem było nie tylko wystąpienie w Polskiej telewizji żony B.

Kacmajora mówiącej m.in. o porwaniu do sekty ich wspólnego syna. Po rozwodzie mały Da-wid Kacmajor decyzją sądu zosta! przy matce, a ojca pozbawiono praw rodzicielskich. Zbie-giem okliczności wkrótce po jej wystąpieniu policja odnalazła ich syna w siedzibie sekty.

Podatni na wpływy 129

Zostały jeszcze dwie „nasze lokalne" sekty, ale nie zachowam tu już odpowiedniej ko-lejności zostawiając najgroźniejszą i najniebezpieczniejszą na koniec. Na końcu przedstawię sektę pochodzącą od tej największej i najpopularniejszej. No więc pomantrujmy trochę.

Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kryszny założył w 1965 roku w USA Bhaktivedanta Prabhupada, spopularyzowali Allen Ginsberg i George Harrison (The Be-atles). Kim jest Kryszna? Święte księgi hinduizmu - Wedy, przekazują, że panteistyczny bóg Wisznu, bóg czczony w słońcu i w świętych: drzewach, krowach i gajach pojawił się w ludzkim ciele jako Kryszna. Sam Kryszna jest zarówno epifanią Wiszny, ale też jest uważany za boga. Boga, jak go opisują Wedy kradnącego, uwodzącego pasterki czy cu-dze żony, organizującego nieprzyzwoite zabawy, zabijającego niewinnych, lekceważące-go cudze życie (również najbliższych i krewnych), opiekującelekceważące-go się kastą pasterzy (to kasta pośrednia pomiędzy nieczystymi a czystymi). Sam Prabhupada już w wieku eme-rytalnym przeszczepił kult Kryszny do zachodniej cywilizacji w celu, jak sam to określił, podporządkowania Krysznie świata, w którym rządzi pieniądz. W tym celu ogłosił „marsz Kryszny". Jego metody to: infiltracja środowisk uniwersyteckich, popularyzowanie wia-ry w reinkarnację, bhakti-yogi, kultuwia-ry hinduskiej oraz, z czego sekta (i jej pochodne) słyną w Polsce, mityngi z rozdawaniem wegetariańskiego jedzenia i charytatywne akcje mające za cel nadrzędny werbowanie wyznawców. Ponadto w trakcie „marszu Kryszny"

normalne jest naśladowanie moralności swego bożka, a więc obowiązuje zasada: „cel uświęca środki", nawet te najgorsze. Zacznijmy więc od kultu. Kryszna to władca sił witalnych, więc nie może nas dziwić prostytucja sakralna, czy wręcz handel żywym to-warem. W Indiach to pierwsze ma miejsce za cichą zgodą całego społeczeństwa, osoba tego bożka jest idealnym usprawiedliwieniem dla przestępstw wszelkiej maści, bo „skoro bóg tak robił, a ja jestem jego wyznawcą...". Poza tym, aby uzyskać kontakt z boską siłą (przecież Kryszna to tylko jedna z wielu epifanii nieosobowego Wisznu) należy dosko-nalić swoją medytację. Pierwszym sposobem wprowadzenia się w nastrój medytacyjny jest mantrowanie (powtarzanie wyuczonej frazy ok. 1700 razy dziennie), tylko nie

wszy-scy mantrujący wiedzą, jakie mają znaczenie słowa niektórych mantr, jak np. „Madana Mohana" (z hind. Wszechmocny Uwodziciel), czy „Radżagopalasuami" (czyli Władca seksu i płodności), które są w „użyciu" obok najbardziej znanej „Hari Kryszna...". In-nym ważIn-nym środkiem jest LSD, (czyli „kwas") oraz inne środki psychotropowe, które w Indiach łatwo zdobyć. W USA „kwas" stał się wśród krysznaitów tak popularny, że nazywany jest „hostią", „sakramentalnym ciałem", „przejawem boskiej miłości", czy na-wet „ciałem boga" (tylko którego??). W Indiach krysznaici znani są z procesów o han-del ludźmi, porywanie młodocianych do domów publicznych. Do Polski proceder ten został przeniesiony prawdopodobnie przez jedną z hinduistycznych sekt. Poza tym, po-nieważ moralność jest podporządkowana korzyści grupy, to dopuszczalne są najróżniejsze nadużycia finansowe, handel bronią i narkotykami oraz skandaliczne zabójstwa wewnątrz samej sekty. Już jako ciekawostkę można podać, że nie dość, że krysznaityzm w zacho-dnim wydaniu niewiele przypomina wyznanie rozwijające się w Indiach, także wśród inteligencji, ale problem jest o wiele bardziej prozaiczny. Tłumaczenia świętych ksiąg hinduizmu są zafałszowane w celu dopasowania ich do doktryny sekty. I tak przedwojen-ne polskie tłumaczenie Bhagavadgity opisującej wyczyny Kryszny niewiele przypomina w istocie to tłumaczenie, którym posługują się dzisiejsi krysznaici w Polsce. Potwierdzić

130 ks. Mariusz Górniak

to może każdy Polak zaznajomiony z hinduizmem. A w relacji do chrześcijaństwa? No, oczywiście nie ma nic kolidującego pomiędzy byciem krysznaitą a chrześcijaninem (tak powiedzą ludzie sekty), tylko, że Chrystus to albo to ta sama osoba co Kryszna, albo co najwyżej jego syn, albo też jeden z przejawów Wisznu. Ponadto dużo do myślenia może dać wypowiedź Matki Teresy z Kalkuty, której znajomości tematu trudno odmówić. Otóż jednego z Polaków, Lecha Ozierańskiego, przebywającego podówczas w sekcie przywi-tała słowami: „Lechu, to ty teraz czcisz szatana?".

A na zakończenie młodsza siostra Towarzystwa Świadomości, mianowicie Instytut Wiedzy o Tożsamości „Misja Czaitanii", mająca swoją siedzibę w Lublinie przy ul. Lu-bartowskiej. Założycielem tej sekty jest Chris Butler, jeden z uczniów Prabhupady. Kilka lat po śmierci mistrza oddzielił się od Towarzystwa, założył własny ruch i ogłosił się Nauczycielem Świata, czyli Jagad Guru. Dla całego jego obrazu należy dodać, że w To-warzystwie Świadomości był mnichem po ślubie celibatu, natomiast potem porzucił ten stan, jest przywódcą całego ruchu. W doktrynie ruchu głosi się, że największą formą miłości nie jest pomoc, udzielanie wsparcia, ale nauczenie i przekazanie mantry, bo dzię-ki temu obdarowany wzniesie się na wyższy poziom duchowy. Samo przekazywanie mantry już jest miłością i dlatego można powiedzieć, że kto kocha Boga, to ta miłość na innych rozlewa się wręcz automatycznie. Sekta ta naucza również, że miłość wobec ludzi musi być równa, bez wyróżniania rodziny, bo więzi z rodziną są tak samo mocne jak z resztą świata. A co z człowiekiem, któremu nie wystarczy taka miłość i będzie się czul osamot-niony? Niech telepatycznie skontaktuje się z mistrzem przebywającym na Hawajach, to zaspokoi jego samotność. Efektem takiej doktryny jest widoczna wśród adeptów: ozię-błość emocjonalna, regresyjne stany osobowości i zaburzenia psychiczne.

To niestety nie wszystko. Na Lubelszczyźnie są jeszcze obecne sekty: Moona, ale na szczęście Lublin nie jest dla nich zbyt atrakcyjny oraz wszechobecni Świadkowie Jeho-wy, ale informacji o nich może udzielić praktycznie każdy zaangażowany i świadomy katolik, a tym bardziej każdy ksiądz. Artykuł ten nie mógł być wyczerpujący, bo w Pol-sce działa ok. 300 sekt, każda ma swoją specyfikę, metody działania i całą bibliotekę świadectw ludzi, którzy się wyrwali z tej pajęczyny.

Czym zakończyć? Najlepiej przypomnieć słowa Jezusa: „Na tobie zbuduję mój Ko-ściół i bramy piekielne go nie przemogą". Nie znaczy to, że można zlekceważyć pro-blem, nie, bo jest on zbyt poważny, ale też nie należy odchodzić do niego z obawą porażki. Wierzący chrześcijanin powinien pamiętać te słowa wypowiedziane przez Chry-stusa i robić wszystko, by „bramy piekielne" były jak najsłabsze.

Adresy instytucji udzialającyeh informacji o sektach:

1. Ruch Obrony Rodziny i Jednostki

ul. Krakowskie Przedmieście 42 (kościół OO. Kapucynów) środy 16.00-18.00, tel. 532-32-63;

2. Stowarzyszenie Civitas Christiana

90-417 Lódź, ul. Piotrkowska 39, tel. 0-42/33-65-11;

3. Jasnogórski Ośrodek Informacji tel. 0-34/56-66-88;

Dominikańskie Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach 31-501 Kraków, ul. Stolarska 12, tel. 0-12/23-16-13

internet: http://sunl.wil.pk.edu.pl/centrum

zawód czy powołanie