• Nie Znaleziono Wyników

Moje refleksje będą dotyczyć aktualnej edukacji obywatelskiej w szkole - a więc tego co między innymi robię na co dzień. Nie będą to zresztą tylko moje refleksje. Dlatego, by uniknąć podejrzeń o nauczycielski autorytaryzm, przedstawię również opinię moich uczniów na powyższy temat.

Po co komu WOS?

Nie sposób przecenić znaczenia przedmiotu, aktualnie nazywanego wiedzą o społe-czeństwie, dla budowania demokracji w naszym kraju. Jak wiadomo, ustrój ten jest sta-bilny w tych krajach, w których spełnione są cztery warunki:

1) społeczeństwo jest objęte powszechną edukacją;

2) sytuacja ekonomiczna jest ustabilizowana;

3) obywatele aktywnie uczestniczą w życiu politycznym;

4) instnieje społeczny consensus odnośnie podstawowych wartości, takich jak swobo-dy jednostkowe czy tolerancja.

Tenże przedmiot może przyczynić się do realizacji trzech z wymienionych warunków.

Zależy to jednak od jego treści programowych, sposobu prowadzenia zajęć i atmosfery w szko-le, a najwięcej chyba od samych nauczycieli tego przedmiotu. Niestety bywa tak, że tego przedmiotu uczy dwóch, a nawet trzech zupełnie przypadkowych nauczycieli - niektórzy traktują to jako karę. Najczęściej tym „wybrańcem" jest historyk. Najlepszym chyba wyj-ściem byłoby zatrudnienie absolwentów politologii, ale ci już w czasie praktyk studenc-kich wybrzydzają na szkołę. Mając do wyboru gazetę lub szkołę, zazwyczaj wybierają tę pierwszą, i gdy tylko zapomną o trudach nauczania chętnie piszą o konieczności położe-nia nacisku na obywatelskie kształcenie młodzieży. Na placu boju pozostaje zazwyczaj historyk - „wosowiec" (to przykład z radosnego słowotwórstwa moich uczniów). Wkład jego pracy w nauczanie tego przedmiotu jest nieporównywanie większy niż w innych specjalnościach przedmiotowych, a to dlatego, że program nauczania obejmuje wiedzę interdyscyplinarną, a bieżące życie dodatkowo niesie nowe informacje.

42 Lucyna Kujawa

Ambitne programy

Program według mnie jest zbyt rozbudowany w warstwie teoretycznej. Nastawiony na zdobywanie wiedzy socjologicznej i politycznej. Z dużą więc dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że dla znacznej części uczniów jest on i będzie po prostu nieatrakcyj-ny. Zgodnie z nim w ciągu jednego roku, uczeń ma omówić m.in. pojęcie i typy państw, struktury władzy w państwie, wybrane ustroje, prawa człowieka, ideologie polityczne, formy własności, politykę ekologiczną oraz aktualną sytuację polityczną w kraju. To napraw-dę tylko niektóre punkty tego ambitnego programu. Problemy są często zbyt szczegółowe, a więc szybko ulegają dezaktualizacji. Tak przeciążony program zmusza nieustraszonego nauczyciela do „edukacyjnego galopu". Kroku dotrzymują mu jedynie najzdolniejsi a „ogo-ny" są długie. W przypadku jednych i drugich korzyści z nauczania tego przedmiotu są nikłe. Czy naprawdę konieczna jest perfekcyjna znajomość formuł typu: opróżnienie urzę-du prezydenta może nastąpić przed upływem kadencji wskutek (...) uznania przez Zgro-madzenie Narodowe trwałej niezdolności do sprawowania urzędu ze względu na stan zdrowia większością co najmniej 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ogólnej liczby członków Zgromadzenia? Nie sposób uczyć się tego w kraju, który jest w stadium galopującej transformacji legislacyjno-ustrojowej, a sama ustawa zasadnicza stoi, jak wie-my, pod znakiem zapytania.

Samospełniające się proroctwo

Jednym z celów do osiągnięcia w ciągu jednego roku jest, jak podają programu nau-czania, wykształcenie u ucznia umiejętności podejmowania samodzielnych decyzji co do określenia swego miejsca w otaczającej go rzeczywistości. Tak postawiony cel to nic inne-go jak samo spełniające się proroctwo - cel zostanie zrealizowany na pewno, bo miody człowiek określi swoje miejsce w rzeczywistości tak czy inaczej. Zatem są one niedookreślo-ne. Skazują więc cale nauczanie na rozminięcie z potrzebami i oczekiwaniami młodzieży.

Poza tym można by się zastanowić nad pewną niekonsekwecją w układzie godzin WOS-u. Skoro uczeń ósmej klasy jest na tyle dojrzały, żeby go kształcić na obywatela, to dlaczego w szkole średniej musi ponownie dojrzewać do tego przez trzy lata. W klasie maturalnej przestraszonego homo scholarusa znowu kreuje się na super obywatela. I tu-taj znowu dygresja. Czy przez jeden rok w czwartej klasie da się odwrócić pewien proces przedmiotowego traktowania naszego ucznia - podmiotu kształcenia, a co za tym idzie, niewolenia jego umysłu? Wbrew pozorom do niewoli przy wyka się łatwo, a wolność jest rzeczą trudną. Zmusza do odpowiedzialności, myślenia i działania. „Zniewolony" umysł dobrze się czuje, gdy inni myślą i decydują za niego. Zakrawa na kpinę uczenie młodzie-ży demokracji, gdy szkoła tkwi w strukturach prawie feudalnych, a nauczyciele czę-sto dowartościowują się władzą nad uczniami (zastrzegam, że nie dotyczy to szkoły, w której pracuję). W takich warunkach trudno kształtować u młodzieży poczucie odpo-wiedzialności za własne decyzje i za własne życie. Tego nie można nikomu narzucić ani nauczyć. Doświadczenia społeczeństw, w których ludzie są za siebie odpowiedzialni, wykazuje, że to poczucie kształtuje się powoli, przede wszystkim pod wpływem warunków gospodarczych, w których każdy człowiek sam musi dokonywać wyboru między

zamoż-Wiedza czy umiejętności? Rzecz o kształceniu obywatelskim.. 43

nością a biedą. Niewątłiwie kształtuje się ono również pod wpływem doświadczania wol-ności, uświadamiania sobie swoich własnych praw i domagania się, by były one respek-towane. Najlepszym do tego miejscem byłaby szkoła, ale niestety zazwyczaj nie jest.

Wiedza czy umiejętności

Istnieje więc konieczność przesunięcia akcentu ze zdobywania wiedzy na aktywne uczestnictwo w życiu publicznym lub przynajmniej jego symulację. Może to być udział w posiedzeniach samorządu lokalnego, spotkanie z maklerem giełdy, prawnikiem czy człowiekiem biznesu. Uniknie się wtedy teoretyzowania bez odniesień praktycznych. Inną formą może być przygotowanie w klasie tekstu konstytucji lub deklaracji praw człowie-ka. Zacząć można od próby stworzenia nowego kodeksu praw uczniowskich i podjęcia negocjacji z nauczycielami i dyrekcją, w celu wypracowania wspólnego stanowiska. To idealna sytuacja do obdarzenia młodego człowieka narzędziami, tak by aktywnie w przyszło-ści mógł się włączyć do życia publicznego.

Wydaje mi się, że dobre efekty przyniosłoby wprowadzenie korelacji pomiędzy WOS-em a wprowadzanym w niektórych szkołach przedmiotWOS-em pod nazwą „przedsiębiorczość".

Ten jednak, żeby było ciekawiej, prowadzony jest przez pierwsze lata szkoły średniej. Ucznio-wie nabywają tam m.in. prostych ale jakże przydatnych w życiu umiejętności, takich jak: wy-pełnianie zeznań podatkowych, pisania podań, odwołań czy życiorysów. Innym argumentem przemawiającym na rzecz porzucenia nadętych programów jest brak podręczników do tego przedmiotu, chociaż raz po raz ukazuje się to i owo. Jeśli uczeń ma zdobywać wiedzę, to musi uczynić to w sposób usystematyzowany. Podręczniki lub inne materiały powinny dać mu możliwość jej ugruntowania. Inaczej cel nie zostanie zrealizowany w dostatecznym stopniu. Bywa i tak, że brak konkretnych materiałów jest dla nauczyciela twórczym na-tchnieniem, niekiedy jednak taka możliwość niektórych obezwładnia, a czasami wręcz paraliżuje. Zawsze nakłada obowiązek dodatkowej pracy i sprostania nowym wymaganiom.

W tym miejscu przychodzi mi do głowy kolejna refleksja. Jako nauczycielka historii i WOS-u przygotowuję uczniów nie tylko do egzaminu maturalnego, ale również do eg-zaminów wstępnych na prawo, politologię i historię. Tam właśnie wymagana jest znajo-mość tzw. elementów wiedzy o społeczeństwie.

Obezwładnia mnie brak jakiejkolwiek korelacji pomiędzy programem nauczania WOS-u a egzaminacyjnymi wymaganiami. Egzamin ma najczęściej formę testu, w którym się pyta o zupełnie nieistotne szczegóły. Legendą już obrosło pytanie o zwierzę symbolizujące partię Clintona, podczas kampanii wyborczej (ciekawskim podaję, że chodziło o osła).

Porównując testy z kilku naszych uczelni (Warszawa, Poznań, Kraków, Lublin) z przykrością muszę stwierdzić, że twórcza inwencja pracowników naukowych z UMCS przerasta pozostałych. A więc wiedza czy umiejętności? Stawia to nauczyciela w przysłowiowej pozycji -pomiędzy młotem a kowadłem. Uczniom natomiast burzy wpajany przez rok porządek.

Co na to uczniowie?

Pora więc na przytoczenie opinii na temat WOS-u i programu jego nauczania. Uzy-skałam je na podstawie wypełnionych przez nich tzw. ankiet sondażowych oraz wielu

44 Lucyna Kujawa

wspólnych rozmów na ten temat. Zdecydowana większość uczniowska uznała, że przedmiot jest potrzebny, ale pod warunkiem, że treści programu będą dostosowane do realiów

dzi-siejszej i najbliższej przyszłości oraz do zainteresowań młodzieży. Przedmiot ten, w ich opinii, powinien spełniać różnorakie funkcje. Najczęściej powtarzane było: wyrabianie własnych poglądów społeczno-politycznych oraz zrozumienie podstawowych problemów współczesnego świata. Młodzież czuje się zdezorientowana w natłoku informacji i wyda-rzeń. Stąd oczekuje od leksji WOS-u, aby pomogły jej w zrozumieniu podstawowych spraw dotyczących społeczeństwa i kraju. Najbardziej młodzież interesują wydarzenia dnia dzisiejszego, mechanizmy rządzące polityką, funkcjonowanie systemów politycz-nych i ekonomiczpolitycz-nych, problem władzy i jej sprawowania, umiejętność podejmowania zracjonalizowanych decyzji w danej sytuacji. Najczęściej powtarzające się uwagi doty-czyły przeteoretyzowania programu wiedzą o polityce i braku odniesień do konkretnych sytuacji życiowych. Krytycznie oceniono również odwoływanie się do przeszłości, na-wet tej stosunkowo bliskiej. Przedmiot ten na szczęście nie kojarzy się młodzieży z próbą jakiejkolwiek indoktrynacji. Najbardziej pożądaną metodą na lekcji jest dyskusja, która daje według nich możliwość kształtowania i wymiany poglądów. Na lekcjach mile wi-dziani są przedstawiciele władz samorządowych, partii politycznych czy ludzi biznesu.

Lekcje wówczas są bardziej atrakcyjne i nie nudzą - jak podkreślają uczniowie w swoich wypowiedziach. Ogromną rolę w tych zmaganiach przypisują nauczycielowi. Oczekują od niego orientacji w aktualnych wydarzeniach i szerokiej wiedzy z różnych dziedzin.

Nazwa tego przedmiotu jest dla większości bez znaczenia.

Zdobywana wiedza powinna służyć celom praktycznym, to jest umiejętnościom podej-mowania decyzji i dokonywania wyborów jednostki w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym. Bowiem właśnie od jednostki, jej przedsiębiorczości, samodzielności i nie-konwencjonalnego myślenia zależeć będzie rozwój społeczeństwa. Upragniony „powrót do Europy" nigdy się nie ziści, jeżeli będzie oznaczać integrację jedynie w sferze insty-tucjonalnej. Musi to być również „powrót" w sferze świadomości obywatelskiej.

„Być wolnym, to znaczy dysponować i swobodnie, zgodnie ż własnym sumie-niem, kierować własną osobą, działasumie-niem, majątkiem, całą swą własnością z przy-, zwóleniem prawa, któremu się podlega, nie być więc poddanym czyjejś arbitralnej woli, ale kierować się bez przeszkód własną wolą."

John Locke, Dwo traktaty 0 rządzie ' ' : - : ':: '' • V' :v • ' ' :

- : ___ ' -- - - •- E K

Janusz Maleska