• Nie Znaleziono Wyników

(spojrzenie filozofa)

Niektórzy powiadają, że filozof powinien żyć w potrójnym celibacie. Według tej opi-nii doskonały filozof powstrzymuje się od współżycia z kobietami, zaangażowania poli-tycznego oraz wyznawania jakiejś' religii. Ta niezwykła abstynencja miałaby rzekomo gwarantować obiektywność poznania filozoficznego, a także czynić z filozofa wręcz po-nadnaturalną istotę, stojącą poza ludzkimi namiętnościami, sporami i wiarami. Nie zga-dzam się z tym poglądem i to nie tylko dlatego, że bywają religie, ideologie i kobiety (kolejność wymieniania powyższych odpowiada kolejności częstotliwości ich występo-wania), które sprzyjają filozofom i w rezultatach autonomicznej pracy filozoficznej do-patrują się własnych korzyści. Zasadniczy powód odrzucenia rozpatrywanej tu propozycji tkwi w tym, że jej realizacja przyniosłaby skutek odwrotny do zamierzonego. Człowiek to przecież zwierzę religijne, polityczne i rodzinne, a nawet filozof nie może się pozbyć istotnych rysów swego człowieczeństwa. Jeśli przestanie wyznawać religię, to jego filo-zofia stanie się religią (ze skutkiem negatywnym i dla religii, i dla filozofii); jeśli wycofa się z życia publicznego, to wcześniej czy później napisze kolejną utopię społeczną (tyleż nierealną, co i totalitarną); zainteresowanych skutkami pierwszego ze wspomnianych wyżej celibatów odsyłam do książek Sigmunda Freuda.

Wszyscy się jednak zgodzą z tym, że od filozofa wymaga się pewnego dystansu w pa-trzeniu na sprawy ludzkie, zwłaszcza w polityce. Jeśli filozof znajduje się po jakiejś stro-nie w toczonej wałce, to jego zadastro-niem jest pomagać innym w zrozumieniu zaistniałej sytuacji, w tym także racji przeciwnika. Dziś nie jest sztuką uczestniczyć w dyskusji, ale poprowadzić ją tak, by interlokutorzy dobrze wiedzieli o co naprawdę w niej chodzi, skąd się bierze różnica zdań, na jakiego rodzaju przesłankach opierają się głoszone tezy, czy istnieje możliwość kompromisu? Pełno wokół nas propagowanych programów politycz-nych, projektów, poglądów, ideologii; trzeba je umieć uporządkować, zrozumieć, osadzić na szerszym tle, krytycznie ocenić, odrzucić to, co absurdalne i niebezpieczne. Inaczej popadniemy w polityczny emotywizm, polegający na przypisywaniu wypowiedziom po-litycznym jedynie sensu emocjonalnego (identyfikacji z jedną grupą osób i nienawiści do innej grupy). Wśród myślących o polityce mnóstwo wizjonerów, a mało analityków. Fi-lozof powinien być takim analitykiem. Odda on niemałą przysługę, jeśli jasno sformułu-je pytania, na które mają rzekomo odpowiadać koncepcsformułu-je polityczne, sformułu-jeśli poda ostre kryteria, według których dzielą się opcje polityczne, jeśli wyjaśni tajemnicze słowa, którymi politycy się posługują.

Lewica - prawica 169

Jednym z takich magicznych, wymagających eksplikacji, werbalnych zaklęć politycz-nych jest opozycja między lewicą a prawicą. Niektórzy nadają tym wyrażeniom sens absolutny i wartościujący: deklarują się jako ludzie lewicy albo prawicy (doskonale wiedząc, co to oznacza) oraz konsolidują się w walce z (także moralnym) zagrożeniem, nadcho-dzącym z prawa lub lewa. Inni natomiast traktują powyższe kategorie jako pozbawione dziś jakiegokolwiek sensu, a wyrażające najwyżej czyjeś, często przypadkowo ukształto-wane, nastawienia społeczno-emocjonalne, a nawet przesądy. Odrzucam oba powyższe zapatrywania: nazwy lewica/prawica nie są nazwami jednoznacznymi i ostrymi, nie są też jednak nazwami bezsensownymi. Można ujaśnić ich znaczenie oraz co więcej! -nadać im funkcję opisową, a nie normatywną.

Wskazać tu należy na przynajmniej trzy cechy omawianych wyrażeń. Po pierwsze mają one charakter historyczny, po drugie - relacyjny (nie mylić z względny!) i stopnio-walny, po trzecie - okazjonalny. Analizę pierwszej cechy zostawiam historykom; zazna-czyć wystarczy, że słowa lewicowy/prawicowy weszły do politycznego użycia w wyniku przypadkowego badź umownego rozmieszczenia odpowiednich stronnictw w parlamen-cie, a więc w konkretnej (i zmiennej!) sytuacji historycznej. Jeśli chodzi o drugą cechę, to warto zauważyć, iż polityczny (wtórny, przenośny) sens tych słów dziedziczy charak-ter ich sensu potocznego (pierwotnego, dosłownego). Po prostu, i w przestrzeni, i w po-lityce jest się mniej lub bardziej na lewo/prawo od czegoś czy wobec czegoś; innymi słowy, mówiąc lewica-prawica nie oznaczam jakiś przedmiotów, ale stosunki między przedmiotami, nie istoty rzeczy (tu: partii politycznych), lecz ich położenie (tu: relacje do innych partii). W związku z powyższym, znaczenia omawianych wyrażeń są stałe, choć ich desygnaty (to, co one oznaczają) mogą być w każdym przypadku inne. Tak jak desygnat słówka tu zmienia się w zależności od miejsca, w którym stoję, tak też określenie lewicowy\prawicowy mogę przypisać komuś w zależności od tego, gdzie (w jakim pań-stwie) i kiedy się znajduję, z jakiego punktu widzenia patrzę itd. Człowiek o tych samych poglądach, na tej samej półkuli, może być (a nie talko uchodzić za takiego) w jednym kraju lewicowy, a w drugim - prawicowy. Gdy bierzemy ten sam kraj i czas: w jednym towa-rzystwie (ze względu na jeden kierunek widzenia) - lewicowy, w drugim - prawicowy (mniej lub bardziej!).

Z powyższych uwag łatwo wyciągnąć wniosek, że nie istnieje jakaś metafizyczna wyższość lewicy nad prawicą (lub vice versa), tak samo jak nie ma obiektywnego pry-matu geograficznie pojętego południa nad geograficznie pojętą północą. Opozycyjne względem siebie strony świata i partie polityczne nie mogą bez siebie żyć. Antagonista żyje życiem swego kontr-antagonisty, śmierć drugiego pociąga za sobą śmierć pierwsze-go. Struktura społeczeństwa nie różni się w tym aspekcie od struktury przestrzeni. Takie są fakty. Nie wynika z nich nawet to, że powinniśmy potrzebować, oceniać pozytywnie, okazywać sympatię zarówno dla południa czy lewicy, jak i dla północy czy prawicy. One po prostu są i muszą być. Struktury nie zmienimy.

Z powyższych rozważań nie wolno jednak wyciągnąć wniosku, że nie da się podać kryteriów, za pomocą których w europejskiej tradycji kulturowo-politycznej przyjęło się odróżniać lewicę od prawicy. Wiadomo przecież, że - mimo wszystko - na północy jest najczęściej zimniej niż na południu oraz że na ogół pisze się prawą, a nie lewą ręką oraz od strony lewej do prawej.

170 Jacek Wojtysiak

Lewicowe/prawicowe koncepcje, i stojące za nimi grupy ludzi, można potraktować jako próby rozwiązania określonych problemów. Problemy są znaczeniami pytań. Lewica

i prawica więc to ogólne schematy odpowiedzi na pewne pytania. Chodzi tu głównie o dwa ogólne pytania. Pierwsze brzmi: jaki jest (czy raczej: powinien być) stosunek państwa do wartości kulturowych? Drugie dotyczy tego stosunku w odniesieniu do wartości ekono-micznych. Pytania te trzeba ściśle rozgraniczyć, gdyż dana odpowiedź na jedno z nich nie pociąga za sobą odpowiedniej odpowiedzi na drugie. Stąd często powstają nieporo-zumienia: można być na lewicy w pierwszym aspekcie, a na prawicy w drugim; sam by-wałem świadkiem dyskusji, w których oponenci podkreślali np. swą prawicowość i - ze względu na przeciwne poglądy - krytykowali (ze wzajemnością) lewicowość rozmówcy.

Zespól licznych odpowiedzi na pierwsze z powyższych pytań układa się wzdłuż uprosz-czonej, schematycznej opozycyji: konserwatyzm - liberalizm. W tym ujęciu „konserwa-tyzm" jest synonimem ideologicznej czy kulturowej „prawicy", a „liberalizm" - „lewicy".

Konserwatyści twierdzą (i starają się, by tak faktycznie było), że państwo powinno chro-nić tradycyjne wartości moralne, religijne, obyczajowe, narodowe (czy szerzej: ogólno-kulturowe). Społeczeństwo jako całość oraz poszczególne jednostki nie mogą bez tych wartości właściwie funkcjonować, stąd trzeba prawnie zapewnić ich obecność w życiu publicznym, np. w edukacji czy mass-mediach. Skuteczna obrona tych wartości jest - w prze-konaniu konserwatystów - obroną stabilności społecznej oraz prawdziwego dobra ludzi, nawet wbrew ich wolności, która nierzadko jest skierowana przeciw samej sobie.

Liberałowie natomiast uważają, że właśnie owa wolność jest taką wartością (czy po prostu odgrywa taką rolę w życiu ludzkim), że nie należy (czy po prostu w gruncie rze-czy nie da się) jej naruszać. Wybory moralne, przekonania religijne rze-czy praktykowana obyczajowość są prywatną sprawą poszczególnych ludzi. Państwo nie może się wtrącać do tego, jak kto żyje; ma pilnować tylko tego, by ludzie sobie nawzajem nie przeszka-dzali. Żadna instytucja nie powinna ingerować w (szeroko pojętą) intymność człowieka;

jedynym wyjątkiem jest tu sytuacja, kiedy w sposób wyraźny narusza on wolność dru-giego. Hasłem liberałów jest więc wolność i tolerancja, a konserwatystów - moralność i ład.

Filozoficznym zapleczem debat między kulturową prawicą a lewicą jest spór o sposób istnienia i poznawania wartości: czy wartości istnieją obiektywnie i absolutnie, czy subiek-tywnie i względnie?; czy znajdują się ludzie (lub instytucje), którzy potrafią je trafnie i niepo-wątpiewalnie rozpoznać, czy skazani tu jesteśmy jedynie na indywidualne i niepewne wyczucia? Trzeba zaznaczyć, że można być liberałem, będąc przekonanym o obiektyw-ności i poznawalobiektyw-ności wartości. Wiąże się to z tym, że obiektywność wartości moralnych czy religijnych nie musi pociągać za sobą ich publicznego charakteru. Liberał może utrzy-mywać, że wartości te wiążą się obiektywnie i trwale z intymną sferą życia ludzkiego.

Wszelka ingerencja państwa w tę sferę byłaby naruszeniem nie tylko wolności, ale i samych wartości, które miałyby być przez tę ingerencję chronione. Notabene, aksjologiczny re-latywista czy agnostyk może być konserwatystą, o ile publiczna ochrona pewnych wartości służy jego interesowi, np. utrzymaniu struktury społecznej, władzy, prestiżu lub majątku.

Skoro mowa o majątku, to nasuwa się drugie z omawianych tu pytań. Dotyczy ono ingerencji państwa w działalność gospodarczą jego obywateli. Jedni (socjaliści, czyli eko-nomiczna lewica) twierdzą, że państwo powinno tę działalność w znaćzijęJ mierze kon-trolować, a nawet ją organizować czy wręcz całkowicie przejąć. Inni natomiast (nazwijmy

Lewica - prawica 171

ich umownie kapitalistami, czyli ekonomiczną prawicą) uważają, że gospodarka powin-na zpowin-najdować się w rękach prywatnych i rozwijać się powin-naturalnie według praw wolnego rynku; wpływ instytucji państwowych na gospodarkę należy zredukować do niezbędne-go minimum.

Opozycja: socjalizm - kapitalizm ma swoje filozoficzne podłoże zarówno w sporze prakseologicznym, jak i moralnym. Pierwszy skupia się wokół pytań o skuteczność dzia-łania: czy jest ona zapewniona przez centralistyczno-kolektywistyczną organizację pracy, czy przez nieskrępowaną inicjatywę wypływającą z prywatnej własności narzędzi pracy i oso-bistej za nią odpowiedzialności? Drugi dotyczy istoty sprawiedliwości: czy sprawiedliw-sza jest sterowana sprawiedliwość egalitarna (każdemu po równo lub każdemu według potrzeb) czy sprawiedliwość naturalna (każdemu tyle, ile sobie sam zdobędzie - ile zarobi, zorganizuje albo ile mu szczęście przyniesie)? Warto zauważyć, że i tu - tak jak w przypadku konserwatyzmu-liberalizmu - mogą pojawić się paradoksy. Socjalista może akceptować niekolektywistyczny system produkcji, o ile będzie on źródłem wzrostu gospodarczego, którego rezultaty będą dzielone egalitarnie. Byłby to socjalista „etyczny" (podziału), ale nie „prakseologiczny" (produkcji). Znowuż praktykujący kapitalista (właściciel) może popierać ideologię (frazeologię) socjalistyczną lub zwiększenie ingerencji państwa w go-spodarkę, o ile będzie mu to przynosiło jakąś korzyść (np. dorobienie się nie efektywno-ścią, lecz układami z elitami partyjnymi zapewniającymi zbyt i dotacje).

Jak widać, mamy co najmniej dwie lewice i dwie prawice; co więcej, np. ideologiczna lewica nie wyklucza ekonomicznej prawicy (i na odwrót). Można więc mówić o przynajmniej czterech zasadniczych opcjach ideologiczno-ekonomicznych: konserwatyzm-kapitalizm (reprezentowany na Zachodzie przez partie określające się często jako konserwatywne czy chadeckie), konserwatyzm-socjalizm (nierzadko partie nacjonalistyczne), liberalizm-kapitalizm (partie liberalne) i liberalizm-socjalizm (partie socjaldemokratyczne). Oczy-wiście, lewicowość i prawicowość jest stopniowalna, stąd socjalizm nie musi oznaczać całkowitej własności państwowej, a kapitalizm - państwa jako „stróża nocnego". Nota-bene, w zachodniej Europie dominuje dziś tendencja liberalna oraz kapitalistyczna (war-tość wolności kulturowej i gospodarczej jest niekwestionowalnym dogmatem). Podział na lewicę i prawicę dokonuje się tam wewnątrz szerokiego nurtu liberalnego (mianem którego określa się razem i lewicę kulturową, i prawicę ekonomiczną), a wiąże się ze szczegółowymi pytaniami np. o społeczną dopuszczalność upowszechniania zachowań obyczajowo osobliwych lub moralnie negatywnych (prawicy, trochę częściej niż lewicy, zdarza się dostrzegać tu granice tolerancji) oraz o wielkość płaconych podatków i opieki socjalnej (lewica domaga się ich nieco więcej niż prawica). W Polsce system polityczny zaczyna się powoli upodabniać do europejskiego, choć nadal wiele w nim zamieszania, dziwactw, patologii i nadużyć; słowa lewica!prawica są u nas dodatkowo (niekiedy przy-padkowo) obciążone historycznymi i propagandowymi naleciałościami (w tym totalitarnym dziedzictwem PRL-u). Sprawa ta jednak zasługuje na osobną uwagę (już powyborczą, by nie mieszać się w kampanię przed wyborami).

Zachowanie równomierności między wszystkimi wymienionymi opcjami jest konieczne dla utrzymania równowagi między ludzką wolnością a społecznym i aksjologicznym ładem oraz między twórczą grą rynkową (inicjowaną przez interes prywatny) a koniecznością dbania o tych (ludzie, instytucje, kultura), którzy w tej grze nie mogą lub nie potrafią brać udziału.

lektury