• Nie Znaleziono Wyników

W szeroko pojmowanej tradycji europejskiej systemy polityczne oscylują (przynaj-mniej teoretycznie) pomiędzy totalitaryzmem i anarchią, czyli stanem, w którym interes ogólny zastąpiony jest całą masą interesów jednostkowych. Skrajny indywidualizm ce-chujący anarchię wpływa destrukcyjnie na państwo, skąd można wnioskować, że po okre-sie anarchii albo instytucja państwa ulegnie rozkładowi, albo nastąpi czas silnych rządów kosztem części wolności jednostek (dobrze, jeśli malej tylko części) zachowają jedność państwa.

Pragnienie życia w pewnej społeczności (grupie) warunkuje powstanie i potrzebę utrzymania państwa. Na pozór sprawa wydaje się prosta: Władza stanowi prawo, które powinno być przestrzegane. Posłuszeństwo jest więc przestrzeganiem ustanowionych przez państwo przepisów. Czasami jednak obywatel buntuje się z jakichś powodów i łamie prawo - wtedy, w większości przypadków, jest przestępcą - człowiekiem ściganym i ka-ranym.

Temat pracy zmusza do refleksji nie tyle nad przyczynami dokonywania przestępstw, co nad genezą konfliktu pomiędzy „prawem-w-człowieku" a prawem państwowym, gdyż rozstrzygnięcie go wyznacza właśnie granice obywatelskiego posłuszeństwa. Rozwiązać ten problem może tylko bezpośrednio zainteresowany człowiek, gdyż on decyduje o swoim postępowaniu i on ponosi odpowiedzialność za swoje czypy.

Podstawowym kryterium oceny prawa państwowego jest sprawiedliwość. Co prawda teoria pozytywizmu prawniczego wyklucza możliwość i zasadność jakiejkolwiek oceny prawa, jednak ma ona zasadniczą wadę: Człowiek tworzy prawo, które przedkłada ponad samego siebie, bo przecież uniemożliwiając jego ocenę, pozbawia się nad nim kontroli.

Buduje w ten sposób nowoczesnego Golema, który może obrócić się przeciw twórcy, a to jest już sprzeczne z postulatem.

Człowiek, chcąc ocenić prawo, powinien zadać sobie pytanie: „Czy uważam obowią-zujące prawo za sprawiedliwe?" Są dwie możliwości odpowiedzi:

1. „Tak. Prawo jest sprawiedliwe." Nie istnieją więc przeszkody w podporządkowa-niu się takiemu prawu, czyli byciu posłusznym obywatelem. Czasem jednak, mimo że człowiek zgadza się z obowiązującymi przepisami, nie przestrzega ich. Kara, jaka go za to spotyka jest w jego pojęciu uzasadniona i choć nie należy do przyjemności, akceptu-je

ją-Jakie są granice obywatelskiego posłuszeństwa? 103

2. „Nie. Obowiązujące prawo nie jest sprawiedliwe." Dalsza część pracy poświęcona jest właśnie temu przypadkowi. Zanim określę swoje stanowisko, pragnę zaprezentować

w skrótowej formie trzy różne poglądy dotyczące tego problemu.

Stoicy uważali, że rozum przezwycięża namiętności, które mają charakter egoistycz-ny. Człowiek, który kieruje się w życiu zasadami rozumu, mądrości i cnoty, nie znajduje przeciwieństwa między interesami osobistymi a społecznymi. Ciekawe więc, jak stoicy rozwiązaliby problem Antygony (o którym niżej).

Wizja państwa stworzona przez Platona skonstruowana była według idei dobra i spra-wiedliwości. Największymi zaletami były: powszechność oraz stałość. Zhierarchizowana struktura państwowa wymagała od obywateli stałości w sposobie myślenia i odczuwania.

Poeci, jako osobnicy podlegający zmiennym nastrojom i mogący źle wpływać na ogól obywateli, powinni być, według Platona, wydaleni z doskonałego państwa. Niewątpliwie państwo platońskie, jeśliby istniało, miałoby się dobrze, wątpliwe jednak, czy sprowadzeni do roli trybów olbrzymiej maszynerii ludzie zaznaliby szczęścia. Obywatele z utopii Pla-tona nie zastanawialiby się nad sprawiedliwością obowiązującego prawa, gdyż z samego założenia stałości i niezmienności praw, żadne nowelizacje nie miałyby racji bytu. Państwo Platona, gdyby istniało, byłoby równie znienawidzone przez obywateli jak totalitaryzm.

Sokrates rozróżniał dwie kwestie: oceny prawa i posłuszeństwa wobec prawa. Ocenia-jąc jakieś prawo jako niesprawiedliwe, można nie stosować się do niego, porzucaOcenia-jąc kraj,

w którym ono obowiązuje. Jeżeli jednak znając prawo i oceniając je jako niesłuszne po-zostajemy tam, gdzie obowiązuje winniśmy się temu prawu podporządkować. Życiem swoim Sokrates złożył podpis pod tym poglądem. Obecnie takie rozwiązanie jest z oczy-wistych powodów utrudnione, jeśli nie niemożliwe.

Trzeba tu jasno zaakcentować, że z punktu widzenia zewnętrznego obserwatora, czło-wiek dokonuje subiektywnej oceny prawa. Tenże obserwator mógłby twierdzić, iż dane prawo jest sprawiedliwe, gdyż wprowadza między ludzi prawdziwą i anonimową rów-ność, niezależną od sytuacji społecznej i osobowości jednostek. Mógłby także twierdzić, że roztrząsanie przez jednego człowieka problemu sprawiedliwości prawa, stawia pod znakiem zapytania tę sprawiedliwość, gdyż narusza równość, uzależniając ją od osobo-wości jednostki. Takie rozumowanie jest spójne, ale sprowadza człowieka do roli mecha-nizmu z utopii Platona. Warto zauważyć, że dokonując „subiektywnej" oceny prawa stanowionego i uznając je za sprawiedliwe, człowiek stara się popierać to prawo i stać na jego straży. Państwo otrzymuje w ten sposób obywatela w pełnym tego słowa znaczeniu - człowieka świadomego swych praw i obowiązków, człowieka akceptującego państwo.

Śmiem twierdzić, że o to właśnie chodziło Platonowi, tyle że on zakładał uzyskanie ak-ceptacji „odgórnej", co nie może się udać. Dopuszczając więc możliwość pozytywnej oceny prawa, trudno odmówić oceny w ogóle, także tej negatywnej.

Warto teraz zastanowić się nad sytuacjami, w których człowiek zmuszony jest ocenić prawo stanowione i na tej podstawie dokonać wyboru między zachowaniem prawa, lub jego przekroczeniem. Klasycznym przykładem konfliktu pomiędzy prawem stanowionym a innymi wartościami jest część mitu o Labdakidach przekazana w Antygonie Sofoklesa.

Antygona, siostra zmarłego zdrajcy, stanęła przed dylematem: pochować ciało brata, łamiąc obowiązujące prawo, czy nie grzebać go, naruszając obyczaje i normy religii.

Uważając pochowanie zmarłych za święty, nałożony przez bogów obowiązek i mając na

104 Sławomir Pokraka

względzie niepisane prawa, naruszyła zakaz Kreona. Za swój czyn została skazana na śmierć. Nie złamała natomiast prawa siostra Antygony, Ismene.

Wyraźnie zarysowany jest tu konflikt pomiędzy prawem stanowionym (przez Kreona) a niepisanym prawem religii. Są też dwie różne postawy: Antygona buntuje się przeciw prawu stanowionemu, by zachować „prawo boskie", natomiast jej siostra, Ismene, pozor-nie daleka od buntu, przestrzega prawa stanowionego, co oznacza pogwałcepozor-nie „prawa boskiego".

Przedstawiony powyżej przykład ilustruje konflikt pomiędzy prawem stanowionym a nor-mami religijnymi. Może się również zdarzyć, że prawo wejdzie w konflikt z moralnością (mającą swe źródło niekoniecznie w religii). Rodzi się wtedy (podobnie jak w poprze-dnim przypadku) problem natury aksjologicznej: która z norm jest nadrzędna, która zaś aksjologicznie podporządkowana. Ideałem byłoby rozwiązanie takie jak w kodeksie ru-chu drogoweg: Kierowca ma się stosować w pierwszym rzędzie do znaków policjanta, później do sygnalizacji świetlnej, znaków drogowych i przepisów ogólnych. Takie roz-wiązanie jest jednak możliwe tylko w utopiach. Trzeba więc zastanowić się nad cechami prawa i moralności.

Prawo ma charakter imperatywno-atrybutywny, co znaczy, że nie tylko nakazuje, ale także egzekwuje swoje przestrzeganie. Moralność natomiast ma charakter imperatywny, z czego wynika, że wprawdzie moralność jest szlachetniejsza, jednak prawo jest ważniej-sze z punktu widzenia funkcjonowania państwa. Dla jednostki moralność i prawo mają jednakową wartość. Oznacza to, że przekroczenie norm, zarówno moralnych, jak i prawnych przynosi jednostce cierpienie wewnętrzne. Oznacza to także, iż normy prawne i moralne w psychice ludzkiej nakładają się niejako na siebie, tworząc dwie moralności: osobistą i oby-watelską. Na tej płaszczyźnie konflikt pomiędzy moralnością a prawem sprowadza się właściwie do konfliktu między moralnością osobistą, a moralnością obywatlelską. Pod-sumowując tę myśl, można przytoczyć słowa Bertranda Russela: „Bez moralności oby-watelskiej społeczeństwa giną, bez moralności osobistej nie są godne przetrwania".

Chciałbym zwrócić uwagę na jeden z aspektów myśli Russela. Z jednej strony, aby państwo trwało, było silne i bezpieczne, potrzebna jest świadomość społeczna obywateli, poczucie więzi i przynależności do pewnej wspólnoty, czyli właśnie moralność obywa-telska. Z drugiej strony swoiste oddanie się państwu nie może być treścią życia jedno-stek, gdyż sprowadza je do roli bezdusznych maszyn sterowanych przez władze. Istniały jednak w przeszłości (mam nadzieję, że tylko w przeszłości) państwa, w których jedyną

„panującą" moralnością była właśnie moralność obywatelska. Tak było przecież w pań-stwach totalitarnych, gdzie terrorem, propagandą i kompleksowym wychowaniem mło-dzieży, próbowano maksymalnie podporządkować ludzi państwu.

Powrócę jeszcze na chwilę do Antygony. Bardzo często, przy okazji omawiania dzieła Sofoklesa w szkole, podaje się uczniom, niby prawdę wiary twierdzenie, że Antygona broniła prawa do wolnego wyboru, natomiast postawa Ismene była zdradą i przyzwole-niem na dyktaturę. Ta dodatnia ocena Antygony i jednoznacznie ujemna Ismene nie ma, według mnie, dostatecznych podstaw i jest uwarunkowana jedynie przyzwyczajeniem.

Zauważyć trzeba, że jedna (Ismene) wypełniła prawo, wchodząc w konflikt z moralno-ścią religijną, druga natomiast wypełniła zasady religii, wchodząc w konflikt z prawem.

W jaki sposób można uznać jeden wybór za lepszy od drugiego, skoro możliwości

dopu-Jakie są granice obywatelskiego posłuszeństwa? 105

szczały zamiast jednego zła (przekroczenie norm moralnych), drugie (przekroczenie norm prawnych). W jaki więc sposób można uznać za lepszy wybór jednego z zel? Chyba tyl-ko przez umieszczenie moralności ponad prawem, co już nie jest takie oczywiste.

Pogląd uznający, że przepisy uchwalone w odpowiedni sposób, przez odpowiedni organ i proklamowane jako prawo, winny być przestrzegane zwie się legalizmem. Trzeba jednak przyznać, że czasami czyny stanowiące przekroczenie obowiązującego prawa

zy-skują z czasem miano czynów heroicznych. Legalizm wyklucza przecież postęp na dro-dze rewolucyjnych zmian.

Z drugiej jednak strony wypada się zastanowić, czy nie lepiej przestrzegać prawa „dla świętego spokoju", bo respektowanie prawa jest wymuszone przez organy ścigania, wy-miaru sprawiedliwości i zakłady penitencjarne. Sankcje za przekroczenie prawa wiążą się z przymusem państwowym, natomiast przekroczenie norm moralnych pociąga za sobą

„tylko" sankcje opinii publicznej. Mędrzec z Tako rzecze Zaratustra Nietzschego mówi:

„Zwierzchności cześć i posłuszeństwo. Nawet krętej zwierzchności! Dobry sen tego wy-maga. I cóż ja na to poradzę, że władza chętnie krzywo kroczy?"

Wydaje mi się, że granice obywatelskiego posłuszeństwa wyznaczają wszystkie normy, które w porządku aksjologicznym można umieścić na równi lub ponad prawem stanowio-nym. Normy będące na równi z prawem dopuszczają, w razie konfliktu, nieskrępowany wybór przestrzegania prawa lub owej normy. Określony wybór może być krytykowany przez otoczenie, jednak w tym wypadku nie można potępiać człowieka za taki lub inny wybór, gdyż dokonywany jest on między wartościami równymi co do znaczenia. Inaczej ma się rzecz, jeśli chodzi o wartości stojące ponad prawem. W wypadku wyboru pomię-dzy nimi a prawem, człowiek ma „moralny obowiązek" opowiedzenia się za nimi, gdyż są one wartościami podstawowymi - takimi, na których powinno być oparte prawo. Wartościa-mi tyWartościa-mi są prawa człowieka oraz prawo naturalne, na którym opiera się wszelka teoria stosunków międzyludzkich nawiązująca do natuiy człowieka, jego skłonności i aspiracji uczuciowych. Dla jasnego zobrazowania analizowanego tematu, proponuję umieszczoną poniżej interpretację graficzną problemu.

Normy postępowania i wartości płynące z moralności czy z religii ostatecznie ustanawia lub akceptuje sam człowiek. W trakcie swego życia może porzucić religię, może przyjąć inne normy moralne, lecz nie może wyzbyć się praw człowieka czy zakwestionować pra-wa naturalnego. Jeśli więc istnieje konflikt pomiędzy prawem a pra-wartościami wyższymi, powinien być bezwzględnie rozstrzygnięty na korzyść wartości wyższych. Jeżeli nato-miast prawo koliduje z równymi mu wartościami, werdykt powinien być korzystny przede wszystkim dla jednostki, gdyż trzeba pamiętać, że człowiek jest wartością samą w sobie i to wyższą niż państwo. Człowiek bez państwa może egzystować, lecz państwo bez lu-dzi nie ma racji bytu. Może to wprawlu-dzie stwarzać jednostce okazję do różnego rodzaju

prawo człowieka prawo naturalne

moralność prawo stanowione religia / - granica płynna; - granica nieprzekraczalna

106 Sławomir Pokraka

nadużyć, lecz trzeba wierzyć w wyeksponowaną w etyce Kanta „dobrą wolę" i szlachet-ne pobudki ludzkich czynów. W ten sposób problem granic obywatelskiego posłuszeń-stwa stawał się problemem nieskrępowanego wyboru własnego stylu życia. Nikt, nawet najsilniejsze państwo, nie może nakazać przestać myśleć, przestać być człowiekiem. To człowiek tworzy własne życie i tylko on ponosi za nie odpowiedzialność.

Bibliografia

1 J. Galarowicz, Etyka społeczna, w: tenże. Na ścieżkach prawdy. Wprowadzenie do filozofii. Kraków 1992, s. 624-629.

2. H. Jankowski, Moralność i inne formy..., w: tenże (red.), Etyka, Warszawa 1975, s. 64-120.

3. E. Klimowicz, Moralność obywatelska i wolność osobista, w: Liberalizm i polis: przeszłość i przyszłość, (red.) Lublin 1993, s. 240-250.

4. F. Nietzsche, O kazalnicach cnoty, w: tenże, Tako rzecze Zaratustra, Gdynia, wyd. br., s. 28-30.

5. Platon, Obrona Sokratesa, Warszawa 1958.

6. A. Schaff, Dokąd prowadzi droga?, Szczecin 1988.

7. Sofokles, Antygona, Wrocław - Warszawa - Kraków 1984.

8. K. R. Popper, Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie, Warszawa 1993.

„Krytykując swój kraj oddaje się mu przysługę. Mobilizuje się go do innego dzia-łania-* do zmian."

William Fulbright

• decyzje