• Nie Znaleziono Wyników

Odnosi się wrażenie, że postawa ascezy zamiera we współczesnym s'wiecie, jeżeli już nie jest martwa. Warunkiem przecież otwarcia się na treści kultury naszych czasów i pod-dania się ich dynamizmowi jest całkowite odrzucenie ascezy na rzecz pomnażania przy-jemności. Atmosfera końca XX wieku przeto skutecznie pomaga w zignorowaniu wagi ascezy. Dlatego warto odpowiedzieć na pytanie, czy jest ona potrzebna współczesnemu człowiekowi, czy słuszna jest jej obrona?

Zastanawiające jest również to, że w naszej epoce wyraźnie zaznacza się tendencja do

„ułatwiania sobie życia" przez podważanie wartości niewygodnych i trudnych do osią-gnięcia postaw, przede wszystkim moralnych. Działanie ujawniającego się w ten sposób resentymentu zaznacza się nie tylko na płaszczyźnie seksualnej (np. ignorancja czystości przedmałżeńskiej), ale równie silnie objawia się w odniesieniu do ascezy.

Gdzie w takim razie tkwi błąd? Czy w postawie człowieka ulegającego „nowocze-snym" prądom, czy w postawie ascety?

Niniejszą pracę rozpocznę od pewnych wyjaśnień terminologicznych, by przedstawić następnie pojęcie ascezy według Karola Wojtyły i Jeremiasza Benthama. Postaram się wreszcie ukazać niewłaściwości związane z benthamowskim rozumieniem ascezy, wska-zując tym samym słuszność poglądów Karola Wojtyły.

Samo pojęcie „asceza" łączy się z greckim terminem a/s/kein ćwiczyć, a s k e t e s -ćwiczy się. Określano nim początkowo starogreckich sportowców - pierwszych ascetów.

Działania ascetyczne były i są do dziś praktykowane również w kręgu kultury indyjskiej.

W późniejszym czasie zakres tego pojęcia objął nie tylko ćwiczenia fizyczne, ale i reli-gijno-moralne oraz intelektualne. Ascetami nazywamy pitagorejczyków, platoników, cy-ników, stoików i średniowiecznych mnichów (św. Hieronim, św. Franciszek).

Dziś termin ten najwyraźniej odnieść możemy do osób duchowych - zakonników, księży. Przykładem współczesnego ascety był Ojciec PIO, a jest Matka Teresa z Kalkuty.

Ascetami nazywamy też niekiedy naukowców. Już same nazwiska dowodzą wagi tej po-stawy w życiu.

Mimo tego, że asceza oznacza nie tylko religijne praktyki, to spontanicznie łączymy ją z religią chrześcijańską. Jest to uwarunkowane nie tylko barwną tradycją ascetyzmu średniowiecznego, ale i nauką Chrystusa: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje" (Mt. 16, 24),

192 Tomasz Fronczek

Słowniki określają ascezę jako dobrowolne i systematyczne stosowanie surowych praktyk życiowych warunkujących rozwój uzdolnień intelektualnych lub moralnych, mają-cych na celu doskonałość'.

Jak natomiast problem ascezy ujmuje Karol Wojtyła? Rozpoczyna on od stwierdzenia prymatu wartości duchowych, wyższych u człowieka, ale słabiej się ujawniających, nad wartościami materialnymi, które choć niższe pociągają każdego bardzo silnie2.

Wszystko bowiem co dociera do nas poprzez zmysły odczuwamy bezpośrednio jako przykrość lub przyjemność. Wartości duchowe jakkolwiek ważniejsze dla podmiotu, bo konstytuujące całe jego życie moralne i poznawcze, często przytłumione są przez mate-rialne, zmysłowe. Taka sytuacja stwarza jednocześnie zagrożenie dla wszystkiego co two-rzy samą istotę człowieka - jego ducha. Zatem, gdy podmiot ulega zmysłom, nie licząc się z wartościami duchowymi, zaprzecza własnej podmiotowości i staje się niewolnikiem nieuporządkowanych i niekontrolowanych sił swego ciała. Środkiem obronnym przed takim odwróceniem porządku jest właśnie asceza.

Otóż człowiek, jako istota rozumna i wolna musi świadomie umocnić w sobie te warto-ści, od których zależy jego człowieczeństwo i status podmiotu dla jego działań. Jednocze-śnie musi odebrać siłę oddziaływania tym czynnikom, które związane są z jego niższymi władzami - zmysłami. Zabiegi te są konieczne ze względu na prawdę o człowieku, by ustalić taką hierarchię dóbr, która jest afirmacją jego natury, a nie jej zaprzeczeniem.

Asceza jest więc nie zbędnym elementem życia moralnego każdego człowieka w jego dążeniu do doskonałości. Nie polega ona na ucieczce od życia, lecz urealnia każdego z nas w rzeczywistości naszego podmiotowego istnienia. Pomaga ustawić wszelkie dobra na właściwym miejscu, aby umożliwić prawidłowe ich wykorzystanie. By uwolnić ludzi od błędnego stosunku do tych dóbr, od złudzeń i rozczarowań spowodowanych nieprawi-dłowym ich rozróżnieniem. Dlatego w postawie ascetycznej ujawnia się głęboki realizm:

„pasja, rzeczywistość, zainteresowanie dla prawdziwego dobra, umiłowanie tego ładu, który zeń emanuje, jak pisze Wojtyła, to są te pierwiastki, na których opierają się wszel-kie poczynania ascetyczne. " W tym znaczeniu asceza dotyczy wszystkich ludzi nieza-leżnie od tego, czy ich poglądy na świat są motywowane religijnie, czy nie.

Niewątpliwie jednak saceza w sposób wyrazisty łączy się z religią, człowiek bowiem pragnąc zjednoczenia z Absolutem, określa główny motyw doskonalenia siebie, stawania się bardziej człowiekiem we właściwym znaczeniu tego słowa. Ascetyczny wysiłek w tej sytuacji jest tym większy, im większa wiara, miłość do Boga.

Asceza ponadto kształtuje odpowiednią hierarchię dóbr, pomaga w rozumieniu i ocenia-niu ich przez odniesienie do Boga jako dobra najwyższego. Bóg jawi się wówczas wyraźnie jako dobro podstawowe, ale i zespala się z nim poprzez dobro. Tym sposobem asceza porządkuje rozumienie świata i człowieka w relacji do Tego, od którego wszystko pocho-dzi, i do którego wszystko zdąża. Logicznym jest bowiem to, że afirmacja dobra w innych bytach, które pochodzą od Boga jest zarazem afirmacją samego Boga, jako ich stwórcy.

Niemożliwe jest bowiem uwielbienie dzieła bez uwielbienia tego, kto je tworzył. Trudno np. oglądać freski w Kaplicy Sykstyńskiej nie podziwiając artyzmu Michała Anioła.

Dlatego, choć asceza dotyczy wszystkich ludzi, gdyż pomaga w określeniu ich człowie-czeństwa, to jednak religijne jej rozumienie głębiej porządkuje życie moralne człowieka.

Zupełnie inaczej ujmuje ascezę Jeremiasz Bentham.

Pojęcie ascezy według Karola Wojtyły i Jeremiasza Benthama 193

Na początku trzeba zaznaczyć, że rozumienie ascezy wiąże się u niego ściśle z przyję-ciem określonej postawy filozoficznej. Bentham mianowicie analizuje ją z punktu widzenia utylitarysty hedonistycznego3? Jego rozumowanie polega na tym, że mówi o ascetyzmie jako o źle pojętej zasadzie użyteczności4. Dostrzeżenie bowiem, że pewnym przyjemno-ściom towarzyszą przywyższające je przykrości spowodowało, jak pisze, odrzucenie wszelkich przyjemności. Dalsze modyfikacje zasady użyteczności pociągnęło za sobą umiłowanie cierpienia jako stanu najbardziej różniącego się od przeżycia przyjemności.

Asceza - wg Benthama - to postawa, która pochwala czyny zmierzające do zmniej-szenia szczęścia i nie akceptuje tych, które w jakikolwiek sposób mogą je pomnożyć.

Odrzuca ona wszelkie rodzaje przyjemności, niezależnie od ich źródła.

Omawiany filozof rozróżnia dwa rodzaje ascezy — „filozoficzną" oraz „religijną".

Asceza filozoficzna sprowadza się do potępienia przyjemności cielesnych i zmysłowych.

Cierpienie zaś traktowała obojętnie, nie potępiała i nie pochwalała tego stanu. Natomiast religijne pojęcie ascezy głosi, że człowiek powinien szukać i doświadczać cierpienia, by przez to odpokutować za grzechy i oddalić gniew Boga.

Te dwa ujęcia łączy odrzucenie postawy akceptacji zasady użyteczności czyli przy-jemnościowego nastawienia do życia. Po określeniu tych stanowisk Bentham konkludu-je, że ascetyzm pojęty jako odrzucenie przyjemności jest niemożliwy do konsekwentnego

stosowania. Wnioskuje, że „gdyby choć 1/10 mieszkańców ziemi stosowała ją konse-kwentnie, w ciągu jednego dnia uczyniliby z ziemi piekło"5.

Przedstawione w niniejszej pracy dwie koncepcje ascezy całkowicie do siebie nie przy-stają. Widoczna jest diametralna różnica między nimi. Dlatego, w myśl zasady niesprzecz-ności, która głosi, że nie mogą być prawdziwe zarazem dwa zdania sprzeczne, spróbuję myśl Benthama poddać krytyce.

Już powierzchowne zapoznanie się z jego poglądami budzi sprzeciw. Ascetami bo-wiem nazywa jedynie mnichów biczujących się lub zadających sobie inne okrutne tortu-ry6. Jest to poważne zawężenie pojęcia ascezy. Chciałoby się powiedzieć, że autor zrobił to celowo, by ukazać najgorsze jej przejawy i motywy. Istotą ascezy przecież nie jest szkodzenie ludzkiemu zdrowiu. Pewne dewiacje w tej dziedzinie, które znamy z historii, związane były po prostu ze złym pojęciem i jako takie należy je potępić. Umartwianie się miało natomiast o wiele powszechniejszy i mniej drastyczny charakter. Można cho-ciażby przypomnieć cotygodniowy, piątkowy post u chrześcijan łub okres Wielkiego Po-stu, obchodzony już w VII wieku. I dlatego wręcz absurdalnym wydaje się twierdzenie, że wszyscy chrześcijanie, którzy wierzą w Boga Ojca miłosiernego i dobrego umartwiali się ze strachu przed Nim.

Te wnioski nasuwają się spontanicznie. Aby jednak krytyka Benthamowego pojęcia ascezy była konstruktywna, należy przeanalizować bazę, na której oparł swoje tezy.

Podstawowym czynnikiem w etyce, ale nie tylko tu, który określa całościowy jej charakter jest rozumienie człowieka. Utylitarysta nie dostrzega wyraźnie złożoności bytu ludzkie-go ciała i duszy. Według nieludzkie-go człowiek jest istotą obdarzoną zdolnością myślenia i wraż-kliwością. Ta ostatnia skłania go do odrzucenia przykrości a pożądania przyjemności, rozum ma natomiast pomagać w wyborze tego co przyjemne w większym stopniu.

Tymczasem człowiek to compositum materii i ducha, z prymatem elementów ducho-wych, czyli rozumu i woli nad zmysłami. W fiłolozofii Benthama nieuwzględnienie

ele-194 Tomasz Fronczek

mentów woli wśród władz duchowych podmiotu, przyczyniło się do tego, że kryterium wartości moralnej czynów stały się przeżycia efektywne, związane z władzami zmysło-wo-pożądawczymi, „to", co się „zdarza" w podmiocie. Tym samym dobro obiektywne jako cel czynów ludzkich zostało zastąpione dobrem subiektywnym - przyjemnością.

Faktycznie jest ona tylko czymś ubocznym w działaniu osoby, związana z konkretnym czynem konkretnego podmiotu - nie ma przyjemności transsubiektywnej. Nie można więc traktować przyjemności (przykrości) jako normy postępowania i oceny moralnej, gdyż nie stanowi tego dobra obiektywnego, które jest właściwym celem człowieka.

W prawdziwie pojętej koncepcji człowieka uczucia przykrości i przyjemności nie powin-ny motywować jego działań. Dlatego również asceza jako postawa ujawniająca się w czy-nach podmiotu nie może być określana w kategoriach uczuć, jakie wywołuje: jeżeli określenie jej ma być prawdziwe.

Nie wytrzymuje krytyki również stwierdzenie Benthama jakoby asceza polegała na popieraniu czynów zmierzających do zmniejszania szczęścia. Asceza właśnie pomaga człowiekowi w odczuwaniu szczęścia. Ludzie nie mogą szczęścia nie chcieć. Dlatego każdy sąd mówiący o tym, że człowiek nie jest zainteresowany szczęściem i odrzuca je jest wewnętrznie sprzeczny. Osoba ludzka dojrzewa do szczęścia, dochodzi do niego stop

niowo żmudną drogą doskonalenia siebie, co ją zbliża ostatecznie do Boga. I to jest wła-śnie autentyczne szczęście każdej osoby, do którego dochodzi poprzez wysiłek moralny.

Z wysiłkiem tym wiąże się bezpośrednio asceza, polegająca na umocnieniu tych warto-ści, od których zależy podmiotowość osoby - wartości duchowych.

Ostatecznie nasuwa się wniosek, że wywodzące się z niewłaściwej koncepcji człowie-ka, Benthamowskie ujęcie ascezy nie da się zaakceptować.

Natomiast za słuszny należy uznać sposób widzenia ascezy przez Karola Wojtyłę, który w punkcie wyjścia przyjmuje rozumienie człowieka, jako podmiotu swych wol-nych i rozumwol-nych działań oraz nosiciela osobowej godności.

Wracając do słów wstępu, z całą pewnością można stwierdzić, że asceza jest potrzeb-na współczesnemu człowiekowi, aby wyzwolił się z osaczenia utylitaryzmu i zrekonstru-ował autentyczną hierarchię wartości, której powinien być wierny. Cały dramat naszych czasów polega m.in. na tym, że dążąc do maksymalnego ułatwienia i uprzyjemnienia życia, sami pozbawiamy siebie tych elementów, które stanowią o człowieczeństwie i sta-jemy się moralnymi inwalidami. Dlatego pożądana jest coraz większa rola ascezy, która warunkuje prawidłową realizację naszego człowieczeństwa.

Przypisy:

' Mały słownik terminów i pojęć filozoficznych. Warszawa, 1983, s. 26.

2 K. Wojtyła, Elementarz etyczny, Lublin, s. 73.

3 K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, Lublin, s. 36.

4 J. Bentham, Wprowadzenie do zasad moralności i prawodawstwa

5 Tamże, s. 34.

* Do ascetów zalicza Bentham również tzw. moralistów i realistów - zob. p. 4.