• Nie Znaleziono Wyników

Praca hrabiego de San Luis w roli ministra spraw wewnętrznych bynajmniej nie ograniczała się do towarzyszenia Narváezowi i Muñozom w walce o utrzymanie wła-dzy poprzez prześladowanie opozycji na dworze królewskim, ani do likwidowania za-grożenia rewolucyjnego. Równie ważnym terenem ich wspólnych działań były wybo-ry parlamentarne. W tej dziedzinie Sartorius miał okazję wykazać się wobec swoich protektorów i kolegów partyjnych w sposób szczególny, ponieważ jako szef resortu spraw wewnętrznych był odpowiedzialny za ich zorganizowanie, przebieg i rezultaty. Rząd i jego zwolennicy oczekiwali od niego tylko jednego wyniku, czyli zwycięstwa

moderados doctrinales. Położenie Sartoriusa dodatkowo komplikowała zaostrzająca

się krytyka rządu ze strony progresistas i wspierających ich odłamów moderantyzmu, zwłaszcza skrajnie lewicowych puritanos. Podziały wśród umiarkowanych liberałów przyjęły rozmiar do tej pory niespotykany. Modesto Lafuente twierdził, że było tyle grup ile osób, bo prawie każdy podawał inne sposoby rozwiązania rozmaitych pro-blemów państwa. Po krótkim okresie popularności Narváeza i jego ekipy w dobie ga-binetu Cleonarda, sami moderados powrócili do wznawianej już kilkakrotnie krytyki

osoby księcia de Valencia. W dalszym ciągu wytykano mu porywczość, brutalność, a także dążenie do dominacji w państwie oraz prywatę.

W takiej sytuacji premier miał coraz poważniejsze problemy z utrzymaniem większości w Kongresie Deputowanych i aby jej nie stracić, musiał skrócić kadencję parlamentu. W świetle moderantystycznej konstytucji z 1845 r. mógł tego dokonać jedynie monarcha i Narváez korzystając z poparcia Izabeli II, która puściła w niepa-mięć swoje awersje do premiera z czasów Bedmara, nakłonił ją do uczynienia tego kroku. 4 sierpnia 1850 r. rozwiązała Kortezy, datę wyborów ustaliła na 31 sierpnia, zaś otwarcie nowej legislatury na 31 października. Uczyniła to pod pretekstem do-stosowania reprezentacji społecznej do nowych czasów. Natomiast właściwą przy-czyną było dążenie do wzmocnienia rządu wygodną dla niego większością, zdolną do zneutralizowania opozycji parlamentarnej puritanos i progresistas. Po ogłoszeniu rozporządzeń królowej, w Madrycie ustała nerwowa atmosfera politykowania. Lu-dzie zaczęli mówić o sukcesach odnoszonych przez śpiewaka Ronconi oraz o zbliża-jącym się otwarciu Teatro Real i towarzyszących temu uroczystościach. Cieszono się także inauguracją nowej linii kolejowej, jaka niebawem miała być oddana do użytku publicznego. Większość polityków porozjeżdżała się do domów. Narváez wyjechał do Puertollano dla podratowania zdrowia, oddając sprawę przeprowadzenia wyborów w ręce ministra spraw wewnętrznych153.

Za panowania Izabeli II skracanie pracy parlamentu stało się normą. Był on roz-wiązywany przed zakończeniem ustawowej kadencji ponad dwadzieścia razy i tyle samo razy ogłaszano nowe wybory. Nadużywanie tej praktyki stanowiło rezultat słabości systemu przedstawicielskiego wynikającej z niedoskonałości hiszpańskiego prawodawstwa, zwłaszcza konstytucji i przepisów wyborczych, jak również ze słabo-ści partii politycznych. Partie tworzyli ludzie o określonych poglądach politycznych, których działalność polegała na odbywaniu nieregularnych spotkań w miejscach pu-blicznych (w kasynach, kawiarniach) lub w domach swoich członków. Ich aktywność ograniczała się wyłącznie do większych miast, wśród których zdecydowanie przo-dował Madryt, chociaż utrzymywali także kontakty z prowincją. Hiszpańskie par-tie posiadały bardzo luźną organizację wewnętrzną i małą spójność, przez co łatwo ulegały podziałom na frakcje. O ich słabości w dużej mierze decydował fakt, że żaden dokument prawny nie wspominał o istnieniu partii politycznych, ani o możliwości ich zakładania. Dopiero ogłoszenie wolności stowarzyszeń przez rząd wyłoniony po rewolucji 1868 r., przyczyni się do powstania partii politycznych w pełnym tego sło-wa znaczeniu. Do tej chwili ich zasadnicza rola sprosło-wadzała się do funkcji parla-mentarnej, osadzonej na długich przemówieniach wygłaszanych na forum Kortezów, w wyniku których bardzo rzadko dochodziło do podejmowania decyzji efektywnych, korzystnych dla kraju. Wystąpienia parlamentarne służyły głównie do rywalizacji po-między przedstawicielami różnych opcji i nierzadko przeradzały się w ostrą walkę na słowa, a nawet w rękoczyny i pojedynki. Podstawowym celem, a zarazem wyznacz-nikiem działalności partii było dokonywanie selekcji jej kandydatów na

nych. Po wejściu w skład Kongresu, członkowie danej partii automatycznie nabywali nieograniczony mandat i byli odpowiedzialni wyłącznie przed własnym sumieniem. Taki typ partii, których funkcja polegała na pełnieniu roli zwykłego komitetu wy-borczego, oczywiście różni je od partii współczesnych funkcjonujących w ustrojach demokratycznych154.

Żadna z konstytucji hiszpańskich ani ustawy ją dopełniające nie gwarantowały rządowi zdobycia przewagi w parlamencie i aby ją mieć, trzeba było uciekać się do podstępu. W omawianym okresie fałszowanie wyborów ułatwiała nowa ustawa wyborcza, zatwierdzona przez Kongres 16 marca 1846 r. Sartorius forsował ją już w chwili powstawania. Następnie bronił ustawy m.in. na sesji w dniu 17 lutego 1848 r., kiedy kategorycznie odrzucił projekt uchwalenia nowego prawa w duchu bardziej demokratycznym, zgłoszony przez progresywnego posła Pascuala Madoz155. Tak samo postąpił podczas sesji w dniu 3 grudnia 1849 r.156 Przypomnijmy, że ustawa ta w porównaniu do poprzedniej z 1837 r. (progresywnej) spowodowała spadek liczby zarówno elektorów (aż dziesięciokrotnie), jak i uprawnionych do zostania deputo-wanymi. Oznacza to, że dawała udział w polityce mniejszości, zawężonej do wielkich posiadaczy burżuazyjnych i profesjonalistów, znajdujących się na szczycie ówczesnej hierarchii społecznej, tzw. pełnoprawnych obywateli157. Sartorius, tak jak wszyscy

moderados uważał, że tylko takie osoby, tj. niezależne ekonomicznie i wykształcone,

są zainteresowane problemami państwa i dają gwarancje stabilizacji systemu poli-tycznego, zgodnego z duchem moderantyzmu. Liberałowie umiarkowani rozgłaszali również jakoby zmniejszenie liczby obywateli czynnych i biernych obniżało ryzyko sterowania wyborami. Tymczasem było odwrotnie. Najlepszy dowód, że po wejściu w życie omawianej ustawy, wybory do Kongresu straciły publiczny charakter. Jego przebieg mogli śledzić z bliska wyłącznie elektorzy i osoby powołane do komisji oraz władze cywilne, ale tylko za przyzwoleniem wójta. Podczas głosowania wyborca miał wypełnić karty wewnątrz lokalu i w obecności członków prezydium, co ułatwiało wy-wieranie nacisków na głosującego. Po upływie trzech dni od rozpoczęcia wyborów ustawa przewidywała obliczanie głosów na szczeblu dystryktu przez kolegium zło-żone z przewodniczącego i sekretarzy skrutatorów. Kontrola przeprowadzana przez taki zarząd umożliwiała sfałszowanie wyborów na terenie całego dystryktu. Oficjalne, czyli sfałszowane wyniki wyborów miały przejść przez ręce gubernatora prowincji, który był zobowiązany dostarczyć je rządowi158.

154 F. Cánovas Sanchéz, El partido moderado, Madrid 1982, s. 77–81.

155 Diario de las sesiones de las Cortes. Congreso de los diputados, t. LXXIV, vol. III (legislatura 15 XI

1847–26 III 1848), Madrid 1877, (sesja 17 II 1848), s. 1222–1226.

156 Diario de las sesiones de las Cortes. Congreso de los diputados, t. LXXIX, vol. II (legislatura 30 X

1849–4 IV 1850), Madrid 1877, (sesja 3 XII 1849), s. 272–285; „El Heraldo”, 4 XII 1849.

157 W ówczesnych realiach „obywatel” to osoba uprawniona do głosowania, czyli spełniająca warunki cenzusu wyborczego, tj. płeć męska, wiek od 25 lat i płacenie odpowiednio wysokich podatków (F. Cánovas Sánchez, El partido moderado..., s. 112–113).

Wybory były z jednej strony czynnikiem wymuszającym powstanie partii, z dru-giej jej zasadniczym polem działania. Szczególną aktywność wyborczą odnotowujemy w dobie década moderada, kiedy od rezultatów wyborów zależało utrzymanie się przy władzy umiarkowanych liberałów. Odbyło się wówczas pięć kampanii wyborczych (1844, 1846, 1850, 1851, 1853) będących okresem wielkiego ożywienia polityczne-go. Zakładano rozmaite stowarzyszenia, kluby, zebrania, komitety, opracowywano programy i manifesty. Jednak nawet najlepiej przeprowadzona kampania wyborcza nie decydowała o sukcesie. Determinował je kompleks czynników, wśród których najważniejszym była umiejętność dokonania fałszerstwa. Nie bez przyczyny właśnie w omawianym okresie utrwaliło się powiedzenie, że es el gobierno que hace elecciones,

no las elecciones a gobierno (to rząd zwołuje wybory, nie wybory wyłaniają rząd)159. Odkąd władza przeszła w ręce moderados, Sartorius konsekwentnie zatajał oszu-stwa wyborcze. Najpierw uznał sfałszowane wybory parlamentarne z 1844 r., ponie-waż dały one sukces Narváezowi, a ponadto on sam w nich startował jako kandydat na deputowanego. Uznał ważność także kolejnych wyborów, z grudnia 1846 r., pod-czas których zjawisko machinacji przybrało na sile. Mimo to „El Heraldo” przekony-wał, że miały one całkowicie legalny przebieg i wyłoniona z nich większość moderada to rezultat woli elektorów160. Z pozoru wydaje się zastanawiające, dlaczego Sartorius poparł te wybory, gdyż organizował je rywal Narváeza i oponent moderados

doctrina-les Francisco de Istúriz (puritano). Należy sądzić, że brał pod uwagę kilka czynników.

Po pierwsze, w wyborach wzięła udział duża grupa progresistas, co dla całego obozu

moderados oznaczało niebezpieczeństwo utraty władzy. Po drugie, były to pierwsze

wybory zorganizowane według nowej ustawy wyborczej, którą on tak bardzo forował i bronił. Wreszcie, podobnie jak poprzednio, Sartorius ubiegał się w nich o miejsce w Kongresie.

Interesujące dane na temat sposobów, do jakich uciekał się Sartorius podczas wyborów parlamentarnych, aby dały one zwycięstwo rządowi, pochodzą z koń-ca roku 1849. Wtedy to, z powodu śmierci kilku deputowanych, zgodnie z ustawą z 1846 r., jako minister spraw wewnętrznych zarządził ponowne wybory w waku-jących dystryktach. Najwięcej podejrzeń i polemiki wzbudził przebieg wyborów w dystrykcie Calatayud (prowincja Saragossa), gdzie zmarł deputowany don Miguel Ballestero (progresista). Z przebiegu debat parlamentarnych oraz z doniesień praso-wych wynika, że strona rządowa popełniła wiele rażących nadużyć. Na sesji Kongresu w dniu 20 listopada 1849 r. opozycja zarzucała jej m.in. celowe niedoinformowanie uprawnionych do głosowania o śmierci Ballestero oraz przyspieszenie daty wyborów. Działania te, niezgodne ze wspomnianą ustawą, zdaniem deputowanych progresistas, ułatwiły rządowi przeforsowanie ich człowieka o nazwisku Jaime Ortega. Według zeznań posła Laborda, Ortega został podstawiony w miejsce kandydata progresywne-go, a zarazem brata zmarłego Miguela Mariano Ballestero, którego siłą deportowano z Calatayud. Powołując się na zeznania naocznego świadka, niejakiego Ramóna

Gar-159 Ibidem, s. 118, 124.

cés de Marcilla (progresistę), Laborda oznajmił, że Mariano Ballestero został zmuszo-ny do opuszczenia swego domu i pod eskortą urzędnika rządowego wywieziozmuszo-ny do Saragossy. Incydent ten spowodował panikę wśród wyborców progresywnych, skła-niając ich do wycofania swoich kandydatur. Sartorius, rzecz jasna, kontestował, ale używając słów posła Candido Nocedala, robił to „niezwykle uprzejmie, inteligentnie i rozważnie”. Nie bronił protokołu wyborczego, lecz postępowania rządu i jego urzędników. Oświadczył spokojnym głosem, że naruszenie przepisu to wina lokal-nych władz, a nie rządu, co nie stanowi podstawy do unieważnienia ostateczlokal-nych wy-ników i rozpisywania nowych wyborów. Zapewniał, że rząd nie miał i nie ma żadnego interesu w całej sprawie, nie manipulował przebiegiem wyborów, nie zależało mu na sukcesie Ortegi, ani żadnego innego kandydata. Natomiast nie wykluczał, że mogą w tym mieć swoje prywatne interesy sami deputowani, ale nie władze centralne, które

de facto nie ponoszą odpowiedzialności za sprawę. Zrzucenie winy na przedstawicieli

rządu w Calatayud widocznie nie przekonało deputowanych, skoro 61 posłów głoso-wało za unieważnieniem wyborów i 59 przeciwko161. Minister spraw wewnętrznych wyraził ubolewanie z powodu takiego wyniku, traktując go jako policzek dla rządu i osobistą porażkę162.

Sartorius bynajmniej nie miał ochoty kapitulować i po cichu szykował się do nowej batalii. Jego podstępne zamiary zostały jednak szybko odkryte przez opozycję, która równie stanowczo i konsekwentnie zabiegała o swoje interesy. Dowodem na to niech będzie wypowiedź posła Laborda na posiedzeniu Kongresu w dniu 11 grudnia. Na podstawie ustnych relacji naocznych świadków ujawnił on, że jak tylko do Cala-tayud dotarła wiadomość o anulowaniu wyborów, zaczął się ten sam scenariusz, co poprzednio. Do Calatayud przybywa komisarz rządowy z Madrytu, który osobiście rozmawia z każdym elektorem, instruując go, jak ma głosować. Równolegle do nie-go na terenie dystryktu działa kilku innych urzędników, którzy z polecenia gabinetu Narváeza jeżdżą po wsiach pod pozorem konieczności przeprowadzenia rutynowej inspekcji. Ponadto mieszkańcy są poddawani naciskom ze strony rzeszy rozmaitych agentów, którzy pod nazwą wizytatorów, zaopatrzeni w specjalne upoważnienia od ministra spraw wewnętrznych, opanowują cały dystrykt. Stosują rutynowe metody zastraszania. Wyborcom odmawiającym głosowania na kandydatów moderados gro-żą wytoczeniem procesu, np. z powodu ubytku drzewostanu w górach, przymusze-niem do zmiany miejsca zamieszkania, mandatami pieniężnymi etc. Bardziej uległym obiecują nagrody w postaci gratyfikacji pieniężnych, umorzenia długów, anulowania procesów sądowych. W myśl zasady Makiawelego „cel uświęca środki” przedstawi-ciele rządowi zostali upoważnieni do stosowania bez ograniczeń wszelkich metod, byle tylko doprowadzić do zwycięstwa swoich ludzi. W zakończeniu swej wypowiedzi Laborda oświadczył, że podane przez niego fakty są ewidentne i dziwi się, jak minister

161 Diario de las sesiones de las Cortes. Congreso de los diputados, t. LXXIX, vol. II (legislatura 30 X

1849–4 IV 1850, Madrid 1878, (sesja 20 XI 1849), s. 178–191. 162 Ibidem, (sesja 3 XII 1849), s. 273.

spraw wewnętrznych ma czelność upierać się przy stwierdzeniu, jakoby rząd działał w granicach prawa.

Hrabia de San Luis jako główny adresat tych poniekąd słusznych oskarżeń usto-sunkował się do nich w podobny sposób jak poprzednio, czyli wymijająco. Odpowie-dział na każdy z zarzutów, usiłując wykazać ich nieścisłość. Nie zaprzeczał wszystkim faktom, lecz je wybielał na swoją korzyść. Powiedział, że jeżeli doszło do jakiegoś nadużycia, to nie z powodu rządu, ani jego przedstawicieli, lecz na tle rozgrywek in-terpersonalnych w przeciwnych ugrupowaniach. Dowody przedstawione przez posła Labordę uznał za niewystarczające do wykazania, aby to rząd miał jakiś cel w tej rze-komej machinacji163.

Podobną taktykę miał przyjąć po przeprowadzeniu wyborów, kiedy sprawa ich zatwierdzenia bądź unieważnienia stanęła w centrum dyskusji Kongresu. Wtedy po raz kolejny w osobie posła Labordy natrafił na zaciekłego rywala. Na sesji w dniu 29 grudnia Laborda oświadczył, że ponowne zwycięstwo kandydata rządowego Jamie Ortegi, to efekt sfałszowania wyników wyborów i wezwał posłów do opowiedzenia się za ich anulowaniem. Na potwierdzenie tej tezy wyliczył rażące przejawy niepra-widłowości, których on sam był naocznym świadkiem. Stwierdził mianowicie, że w dystrykcie Calatayud, na niedługo przed wyborami, nagle pojawiło się mnóstwo urzędników rozmaitych profesji. Przybyli prosto z Madrytu i przystąpili do gorączko-wych prac, każdy na swoim odcinku. Następnie część wyjechała z Calatayud do oko-licznych wiosek w celu przyciągnięcia do siebie elektorów i towarzyszenia im podczas oddawania głosów. Wyglądało to w ten sposób, że w przeddzień wyborów przywo-ływano elektorów do lokali wyborczych. Tam dawano im karteczkę, która kolorem różniła się od tych, jakie miano użyć w dniu następnym i przymuszano do napisania na nich sugerowanego przez urzędników nazwiska kandydata moderado. Następnie prowadzono delikwenta do gospody, po czym wracano do lokalu wyborczego i po-nownie nakłaniano do zagłosowania na deputowanego rządowego. Po raz drugi za-bierano go do gospody i raczono obfitym obiadem. Było to ewidentne przekupstwo. Inne formy szantażu zaobserwowane przez Labordę to obsadzanie pomieszczeń wy-borczych pikietą gwardii cywilnej celem zastraszenia wyborców (w dużej mierze byli to rolnicy) i pod groźbą użycia broni zmuszanie do zapisywania na kartkach nazwisk prorządowych, a także mandaty, banicje, konfiskata mienia etc. Podobno naciski te były tak silne, że nikt nie miał odwagi odmawiać ani protestować. Zdaniem posła, właśnie stosowaniem tak drastycznych środków należy tłumaczyć fenomen, że osta-teczne orzeczenie komisji wyborczej o wyniku głosowania nie zostało oprotestowa-ne. Wreszcie Laborda wyraził ogromne zdziwienie, jak minister spraw wewnętrznych może zrzucać odpowiedzialność na urzędników, skoro podlegają oni rządowi i wy-konują jego polecenia. Ostatnie słowa progresywnego posła brzmiały: una salus victis (pokonani mają jeden ratunek).

Swą obronę hrabia de San Luis rozpoczął od nawiązania do fragmentu zacytowa-nej przez Labordę łacińskiej sentencji, pochodzącej z Eneidy Wergiliusza. Nie tylko

określił ją jako „okrutną”, ale błyszcząc erudycją uzupełnił o dalszy ciąg: una salus

victis, nullam sperare salutem (pokonani mają jeden ratunek, nie oczekiwać

żadne-go ratunku). Stwierdził, że jeżeli zwycięstwo nie przyjdzie dla pana Labordy ani dla osób myślących podobnie jak on, nie będzie to zapewne winą rządu. Przytoczone przez posła fakty uznał za wybiórcze i dodał, że jako minister spraw wewnętrznych nie otrzymał żadnego sygnału o nieprawidłowościach. Skoro zatem rząd, który ma kontrolę nad swymi urzędnikami i nad wyborami, nie zna opisanych przez deputo-wanego zdarzeń, znaczy to, że są one „wyssane z palca”. Przypomniał, iż przed wy-borami rząd złożył oświadczenie o rezygnacji z ingerencji w ich przebieg, ponieważ posiadając większość w parlamencie miał gwarancję sukcesu. Zapewnił również, że on sam nigdy nie zezwoliłby na posunięcia niezgodne z obowiązującymi przepisami. Zaapelował do posłów, aby uwierzyli, że pan Ortega został wyłoniony w wolnych wy-borach i wzywał Kongres do zatwierdzenia protokołu wyborczego. Na dalsze zarzuty padające z sali obrad Sartorius nie reagował. Stwarzał wrażenie, że najważniejsze już powiedział i nie ma nic więcej do dodania. Ostatecznie odniósł zwycięstwo, ponieważ deputowani przegłosowali ważność wyborów164.

W uzupełnieniu analizy wyborów lokalnych w dystrykcie Calatayud należy do-dać, że niemal identyczny przebieg miały one wszędzie tam, gdzie doszło do wakatu na skutek śmierci deputowanego. „El Clamor Público” ujawnił, że w drugim dniu wyborów w Consolación (prowincja Pontevedra) przybył mężczyzna, który głosował poprzedniego dnia i domagał się dopuszczenia go do ponownego oddania głosu. Aby mu udowodnić, że jego kartka znajduje się już w urnie wystawionej wczoraj, zamie-rzano ją otworzyć. Wtedy przybysz sprowokował bójkę, podczas której sięgnął po urnę (był nią gliniany garnczek!), rozbijając w drobny mak. Kartki rozsypały się po podłodze i zweryfikowanie głosowania stało się niemożliwe. Komisja wyborcza po-stanowiła nie uznawać wyników z drugiego dnia wyborów, pozostawiając jedynie te z pierwszego. Ponadto nakazano sporządzanie urn z materiałów bardziej odpornych na stłuczenia. Podobnych incydentów było znacznie więcej, co działało na korzyść rządu, ponieważ poprzez zaniżanie liczby oddanych głosów, spadało prawdopodo-bieństwo przewagi opozycji. „El Clamor Público” pisał z przekąsem, że jeżeli hrabia de San Luis nie zauważył, ile to rąk jemu przyjaznych działało w wielu dystryktach, musi być bardzo zaślepiony. Redakcja gazety rozpowszechniła także skargę wniesio-ną do Kongresu przez posłów z Galicji przeciwko Sartoriusowi, który usiłował uczy-nić kilku swoich znajomych deputowanymi z dystryktów galicyjskich, z ewidentną szkodą dla rdzennych kandydatów165.

Skuteczność nielegalnych działań wyborczych ministra spraw wewnętrznych i jego ekipy była tak duża, że pomimo nagłaśniania sprawy przez opozycję, Kongres zatwierdził nie tylko wyniki wszystkich wyborów lokalnych, ale także wybory mu-nicypalne w Madrycie i w pozostałych miastach Hiszpanii, mające miejsce

równo-164 Diario de las sesiones de las Cortes. Congreso de los diputados, t. LXXIX, vol. II (legislatura 30 X

1849–4 IV 1850), Madrid 1878, (sesja 29 XII 1849), s. 468–481; „El Heraldo”, 30 XII 1849. 165 „El Clamor Público”, 2 XI 1849.

legle do tych w Calatayud i w Consolación, czyli w grudniu 1849 r. Na sesji izby deputowanych w dniu 21 grudnia progresywny poseł Rivero stwierdził, że całkowite zdominowanie władz miejskich przez zwolenników rządu było możliwe dzięki wręcz skandalicznym naruszeniom ustawy wyborczej z 1846 r. Opierając się na ustnych i pisemnych relacjach świadków manipulacji stwierdził, że polegały one na zmianie pierwotnego kształtu list osób dopuszczonych do uczestnictwa w wyborach. W re-zultacie takiego manewru na 400 elektorów, którzy stawili się do wyborów w Madry-cie, aż 365 zostało podstawionych nieformalnie. Podczas aktu wyborczego sztucznie pomnażano liczbę kartek wrzucanych do urn poprzez dwukrotne oddawanie głosu przez jednego wyborcę na tego samego kandydata. Na listach wyborczych umieszcza-no osoby, którym jako miejsce zamieszkania zapisaumieszcza-no domy znajdujące się w ruinie lub już nieistniejące. Przy nazwiskach wielu wyborców odnotowano, że są urzędnika-mi i ich dochody określono z precyzją do 1 pesety, zaś przy innych nawet nie wspo-mniano, kim są, ani skąd pochodzą. Do urn dopuszczono mężczyzn spoza dystryktu stołecznego, czyli nieuprawnionych do głosowania w Madrycie. Pominięto również nakaz wywieszenia listy elektorskiej w lokalu wyborczym i elektorzy oficjalnie nie wiedzieli, kto został dopuszczony do głosowania. Wreszcie w chwili umieszczania nazwisk na kartkach do głosowania elektorzy byli poddawani tak silnym naciskom ze strony agentów hrabiego de San Luis, że wbrew swej woli wpisywali kandydatów rządowych.

Sartorius stanął wobec kłopotliwego zadania udowodnienia nieprawdziwości czegoś, co istotnie miało miejsce. Wiedząc o dokonanych fałszerstwach zdecydował się na kłamstwo. Zaprzeczył wszystkiemu, utrzymując, jakoby zarzuty podane przez pana Rivero stanowiły przejaw panującej od pewnego czasu nagonki na rząd oraz