• Nie Znaleziono Wyników

Ohydna zbrodnia – potworna sprawiedliwość

Odczuwanie wstrętu do potwora jest we Frankensteinie czymś oczywistym. Nikt nie potrafi się oprzeć odrazie wywołanej potworną fizycznością monstrum. Czy zatem piękno zewnętrzne chroni przed odrzuceniem? Dość istotnym wątkiem w powieści Shelley298, choć często pomijanym w kolejnych reinterpretacjach mitu o Frankensteinie, jest historia Justyny Moritz, młodej dziewczyny oskarżonej o zamordowanie małego Williama Frankensteina i skazanej na śmierć. Wątek ten pozwala spojrzeć na problem zależności między wstrętem a zbrodnią i sprawiedliwością. Losy Justyny stają się również

298 Autorka poświęca temu wątkowi prawie cztery rozdziały i jest to jeden z nielicznych przypadków kiedy do głosu dopuszczone zostają inne postaci.

pretekstem do nakreślenia obrazu stosunków społecznych299.

Kiedy potwór wybiera Justynę na swoją ofiarę, uzasadnia motywy swojego działania następująco: „tę zbrodnię, którą popełniłem dlatego, że jestem na zawsze pozbawiony wszystkiego tego, co ona by mi dać mogła, to ona musi odpokutować!

Zbrodnia miała swe źródło w niej: niech ona poniesie karę!” (s. 108). W oczach skazanego na samotność i pozbawionego miłości potwora dziewczyna uosabiała wartości, których pragnął i których mu odmówiono. Nie wiedział jednak, że panna Moritz stanowiła wzór cnót, była „inteligentna, subtelna i niezwykle piękna” (s. 45), a przy tym dobra i przywiązana do swoich dobroczyńców. Choć była służącą, została przyjęta do rodziny Frankensteinów. Wszystko to jednak zamiast działać na jej korzyść, zwiększało siłę zarzutów300.

Julia Kristeva podkreśla, że „każda zbrodnia, ponieważ jest oznaką słabości prawa, jest wstrętna, lecz zbrodnia z premedytacją, podstępne morderstwo, obłudna zemsta są jeszcze bardziej wstrętne, ponieważ podwajają tę słabość”301. Oskarżenie Justyny o zabójstwo doprowadziło do zmieszania dobroci i poświęcenia z ohydą, złem i niewdzięcznością. Zbrodnia zamienia piękną dziewczynę w jednostkę budzącą najwyższą odrazę: „cała życzliwość, jaką mogłaby obudzić jej uroda, zatarła się w umysłach widzów wobec wyobrażenia potwornego czynu, który rzekomo popełniła [podkr. – A.C.]” (s. 57).

Całe wydarzenie zostało opisane za pomocą określeń oddających awersję i podkreślających moralno-estetyczne wartościowanie: zbrodnia jest zatem „straszliwa,

299 Przedstawienia postaci Justyny dokonuje w swym liście Elżbieta, obrazując jednocześnie relacje między klasą rządzącą a służbą. Ukazuje Genewę jako enklawę równości społecznej, uruchamiając mit republiki Genewy, miasta J.J. Rousseau: „nie znajduje się u nas takich różnic pomiędzy poszczególnymi grupami społecznymi: warstwy niższe, nie będąc ani tak biedne, ani tak pogardzane, charakteryzują się bardziej kulturalnymi manierami” (s. 44). Przemilczane zostają konflikty między starymi rodami patrycjuszowskimi, czyli sprawującymi władzę polityczną citoyens, a zamożnym i wykształconym mieszczaństwem pozbawionym praw politycznych. Zob. P. Vincent, “This Wretched Mockery of Justice”: Mary Shelley’s Frankenstein and Geneva, [w:] „European Romantic Review”, 2007, wol. 18, nr 5, s. 645–661. Imię Justyny odsyła do pojęcia justice, o którym Mayer pisze: „dziewiętnastowieczni spadkobiercy Gracchusa Babeufa unikali owej braterskiej terminologii, zastępując ją bardziej precyzyjnym pojęciem justice (prawo, sprawiedliwość)” (H. Mayer, Potwór jako skrajny przypadek człowieczeństwa, [w:] Odmieńcy, tłum. A. Kryczyńska, Warszawa 2005, s. 5).

300 Proces Justyny również można interpretować klasowo. Dziewczyna to służąca, która wchodząc do jednej z najznamienitszych rodzin i naśladując swoją protektorkę, zaburzyła tradycyjny podział, za co została skazana na śmierć przez stojący na straży społecznego porządku sąd.

301 J. Kristeva, dz. cyt., s. 10.

ohydna”, „niewdzięczna i zepsuta”, dziewczyna uznawana jest za „potwora”

i „nikczemnicę”, zaś samo wydarzenie budzi „strach i wstręt”. Przypadek Justyny pokazuje, że zabójstwo jest projektowane na zabójcę. Ludzie muszą „dostrzec” potworność i ohydę wymalowane na twarzy zbrodniarza, aby nie widzieć jego podobieństwa do samych siebie. W tym sensie bohaterka staje się sobowtórem stworzonego w laboratorium monstrum302.

Zdolność do popełnienia zbrodni zamienia ludzi w potwory, ale źródłem występku postrzeganego jako nieludzki jest sam człowiek. Istotę stworzoną przez Wiktora, niczym szlachetnego dzikusa, czynienia zła nauczyli ludzie. Lektura Upadku imperiów napełniła go wstrętem i oburzeniem, a mordowanie ludzi było dlań męczarnią i budziło odrazę do samego siebie. Ustanowiony przez ludzi wymiar sprawiedliwości kryje w sobie taką samą potworność jak zbrodnia. Jest „żałosną farsą” – karze niewinnych i uwalnia winnych, ulega politycznej manipulacji303. Sankcjonowana przez prawo niesprawiedliwość sprawia, że „ludzie jawią [...] się jako potwory złaknione swojej krwi” (s. 66). Największą winą sądów jest jednak – oskarżana w przemowie Elżbiety – kara śmierci. Morderstwa popełniane w majestacie prawa prowadzą do zniesienia granicy między prawem a występkiem. „Oskarżasz mnie o morderstwo, a przecież sam chciałbyś ze spokojnym sumieniem zniszczyć swe własne dzieło. O, chwała wiecznej sprawiedliwości człowieczej!” (s. 73) – drwi z moralności Wiktora potwór.

We Frankensteinie wstręt określa przynależność społeczną. Jednostki wykluczone ze społeczeństwa, na przykład zbrodniarze, postrzegane są jako ohydne, zaś wysoko urodzone jako nadludzko piękne. Osoby cenione w kręgach towarzyskich obdarzone są ujmującą powierzchownością, natomiast prostacy – budzą niechęć nieprzyjemnym wyglądem. Wstrętny wygląd potwora to naoczne świadectwo jego oderwania od społeczeństwa oraz skłonności do działania na jego szkodę. Dystrybucją potworności zajmują się społeczne instytucje, które odpowiadają za podtrzymywanie obowiązujących podziałów.

302 Kondycja potwora odpowiada sytuacji dziewczyny: „fatalne jakieś uprzedzenie zaślepia ich i miast widzieć we mnie czułego i oddanego przyjaciela – widzą tylko odrażającego potwora” (s. 100).

303 „To ja bowiem – nie w czynie, ale w efekcie – byłem prawdziwym mordercą” (s. 66) – przyznaje Wiktor, jednak kiedy po zabójstwie Henryka Clervala zostaje postawiony na miejscu Justyny, sąd go uniewinnia.

Ofiarami wymiaru sprawiedliwości byli również ojciec Safie, skazany na śmierć jako osoba niewygodna dla rządu, oraz de Lacey i Agata, uwięzieni a potem pozbawieni majątku i wygnani za pomoc udzieloną przez Feliksa Turkowi.