• Nie Znaleziono Wyników

STAN POGLĄDÓW NA POZYCJĘ WĘGLA KAMIENNEGO W POLSKIEJ GOSPODARCE

AKTUALNA SYTUACJA POLSKIEGO GÓRNICTWA WĘGLA KAMIENNEGO I DROGI DO JEGO WYŻSZEJ

2. STAN POGLĄDÓW NA POZYCJĘ WĘGLA KAMIENNEGO W POLSKIEJ GOSPODARCE

Są dwa sektory w naszej gospodarce, wokół których w okresie transformacji rynkowej gromadziło się i nadal gromadzi wiele kontrowersji i przeciwstawnych poglądów. Nie jest przypadkiem, że są to dwa największe sektory surowcowe:

rolnictwo i górnictwo węgla kamiennego.

Można przyjąć w pewnym przybliżeniu, że w poglądach na górnictwo węgla kamiennego wyróżniają się dość wyraźnie dwa poglądy skrajne i cała „wiązka”

takich poglądów, które umownie można określić jako pragmatyczne.

W pierwszym poglądzie skrajnym dominuje przekonanie, że pozycja górnictwa węgla kamiennego jest w polskiej gospodarce tak „zafundamentowana” w energetyce i ciepłownictwie opartych na węglu, że w praktyce nie może być podważona.

Przekłada się to dalej na przekonanie, że bez względu na koszt węgla produkowanego przez nasze kopalnie górnictwo będzie funkcjonować niezmiennie. Mówiąc inaczej, zależnie od polityki prowadzonej przez państwo w zakresie cen energii oraz zależnie od tego, jak wysokie koszty produkcji będą wynikały z warunków naturalnych występujących w kopalniach, górnictwo będzie dofinansowywane większymi lub mniejszymi kwotami, ale zawsze wystarczającymi do „normalnego” funkcjonowania.

Przed możliwością zburzenia statusu „strategicznej gałęzi gospodarki” górnictwo będzie bronione brakiem w gospodarce finansowych możliwości na odejście od energetyki i ciepłownictwa opartych na węglu oraz sprzeciwem załóg górniczych, które nie zgodzą się na masową likwidację kopalń i import węgla.

Taki z grubsza pogląd reprezentuje część konserwatywnie myślących załóg górniczych i związków zawodowych, ale niekiedy bronią tego poglądu również profesorowie [26].

W drugim poglądzie skrajnym dominuje udowadnianie wadliwości gospodarki opartej na węglu jako podstawowym nośniku energetycznym i wymienianie długiej listy „grzechów” naszego górnictwa węgla kamiennego. Nie mówi się przy tym, czy i jakim nośnikiem należy zastąpić węgiel, ile by to kosztowało, co miałoby się stać z załogami likwidowanych kopalń, jaki byłby końcowy wynik dokonanej zamiany nośników energii itd. Ponieważ nie umiem tego poglądu dokładniej zdefiniować, posłużę się paru przykładami zaczerpniętymi z aktualnej listy „wad i grzechów”

górnictwa [171].

• „Węgiel kamienny w naszym kraju pokrywa 55% finalnego popytu na energię elektryczną. W podobnej strukturze operuje jedynie gospodarka Chińskiej Repu-bliki Ludowej”; (być może jest to „zasmucające”, można się jednak pocieszać, że Stany Zjednoczone w ostatnim ćwierćwieczu zwiększyły udział węgla w produkcji energii elektrycznej z 40 do 56% [15] – są więc od nas jeszcze

„gorsze”).

Polski węgiel jest trwale „nierentowny” i „nakręca spiralę inflacyjną ...

nieprzerwanie od połowy lat 1950”; (warto te stwierdzenia skonfrontować z zależnościami pokazanymi na rysunku 1).

• „Koszt płac obciążających tonę wydobycia jest w Polsce wyższy niż w górnictwie wielkich producentów i eksporterów”; (nie wiadomo, co ma wynikać z tego stwierdzenia, czy może warunki „pracy i płacy” mają być przeniesione z USA i Australii do Polski?).

• „Eksport polskiego węgla jest niekonkurencyjny. Nie od dziś przynosi wymierne straty. Są one tym większe im większy eksport”; (znowu warto porównać te stwier-dzenia z danymi na wykresie rysunku 1).

• „Bez dotacji, górnictwo głównych pozaeuropejskich producentów i eksporterów węgla z trudem „wychodzi na swoje””; (jest to uwaga o tyle ciekawa, że ci naj-więksi eksporterzy „z trudem wychodzący na swoje” jednak stale zwiększają eksport, np. Australia z 88 mln t w 1985 r. do 131 mln t w 1994 r. [186]).

Pogląd o takiej lub podobnej charakterystyce podzielają niektórzy „lobbyści”

przemysłu przetwórczego, dla których przemysły surowcowe – zwłaszcza górnictwo – to „prymitywizm bez przyszłości” godny krajów niedorozwiniętych. To, że wśród największych producentów i eksporterów surowców są np. Stany Zjednoczone, Australia, Kanada, nie ma dla nich większego znaczenia. Na pogląd ten są również podatni ci ekonomiści i politycy, którzy nie chcą się pogodzić z myślą, że górnictwo węgla kamiennego, zwłaszcza eksploatujące jedno zagłębie, wymaga zintegrowanego skutecznego zarządzania i nie wystarczy rozbić go na „konkurujące ze sobą kawałki”, aby zaczęło być efektywne.

Obydwa poglądy skrajne są irracjonalne. Pierwszy zakłada wygodne życie w kraju pozbawionym konkurencji ze strony otaczającego świata. Drugi przypomina sytuację, w której posiadacz samochodu, nie mając możliwości nabycia innego, wytrwale opowiada jak nędzny jest ten, którym jeździ i zaklęciami oraz ucieczką w mity próbuje dostosować go do swoich wyobrażeń.

Poglądy pragmatyczne są na ogół dalekie od wspomnianych poglądów skraj-nych. Ich wspólną cechą jest akceptacja faktu, że węgiel – jako w polskich warunkach najtańszy nośnik energetyczny – zajmuje w naszym bilansie paliwowo-energetycznym dominującą pozycję. Z akceptacji tego faktu nie wynika bynajmniej negacja celowości zastępowania węgla innymi nośnikami wszędzie tam, gdzie okazują się one tańsze, wygodniejsze, ekologicznie korzystniejsze itd. Wynika stąd natomiast uznanie strategicznej pozycji górnictwa węgla kamiennego w naszej gospodarce.

Wynika stąd także teza, że państwo jako WŁAŚCICIEL kopalń i Spółek Węglowych oraz Rząd kreujący politykę gospodarczą mają obowiązek – w interesie całej gospodarki – udzielenia górnictwu pomocy niezbędnej do wyjścia z kryzysu, w którym się znalazło nie z własnego wyboru.

Na ogół od tego punktu poglądy, które umownie określiłem jako pragmatyczne, ulegają zróżnicowaniu. Ich omówienie w tym artykule nie jest ani możliwe ani celowe. Ograniczę się do uwypuklenia różnic, które występują między moim prezentowanym tu poglądem na stan i perspektywy przemysłu węgla kamiennego w Polsce a poglądem prezentowanym w III wersji projektu „Program dostosowania górnictwa węgla kamiennego do warunków gospodarki rynkowej oraz międzynarodo-wej konkurencji” (MPiH listopad 1995). Oczywiście obydwa poglądy zaliczam do

pragmatycznych, obydwa mają bowiem ten sam cel strategiczny: uzdrowienie górnictwa węgla kamiennego i zapewnienie tą drogą gospodarce kraju stabilnych warunków rozwoju.

Otóż główna różnica między wskazanymi poglądami występuje w taktyce wy-prowadzania górnictwa węgla kamiennego z kryzysu. Dalsze różnice są już przeważnie konsekwencją przyjętej taktyki.

W „Programie ...” przyjmuje się niejako z góry „... konieczność ograniczenia istniejących zdolności produkcyjnych szacowanych aktualnie na 140 mln t netto o około 25 mln t”. Produkcja w roku 2000 miała by wynosić około 110 mln t, co – przy założeniu w przybliżeniu stabilnego zużycia węgla w kraju – oznaczałoby zmniejszenie eksportu o około 20 mln t.

Natomiast według poglądu, który lansuję, nie akceptuje się z góry konieczności obniżenia produkcji i eksportu! Uznaje się przede wszystkim konieczność zapewnie-nia górnictwu takich warunków zarządzazapewnie-nia i „otoczezapewnie-nia”, aby dać mu szansę obniżenia kosztów produkcji i wyjścia tą drogą z kryzysu finansowego i technologicz-nego. Być może również przy zastosowaniu postulowanej taktyki zajdzie konieczność obniżenia produkcji i zmniejszenia eksportu o przewidywane „Programem” 25 mln t.

Jednak wówczas będzie to rezultat, który górnictwo będzie musiało uznać za własną porażkę. Jest jednak szansa zmniejszenia grożącego górnictwu ograniczenia produkcji – twierdzę przy tym, że szansa jest duża. Będą to wtedy dodatkowe efekty i dodatkowe miejsca pracy, zapewnione górnikom ich własnym wysiłkiem.

Postulowana taktyka jest taktyką zaufania do górnictwa i górników. Wpraw-dzie w latach osiemWpraw-dziesiątych górnictwo było „spetryfikowane” w systemie nakazowo-rozdzielczym o wiele dłużej i skuteczniej niż inne sektory, które w tym czasie rozpoczynały już „naukę” gospodarki rynkowej, ale dziś już warunki i umiejętności obniżania kosztów są w górnictwie zupełnie inne niż w latach minionych. Zresztą ryzyko przyznania górnictwu „kredytu zaufania” nie jest duże.

Sądzę, że odmowa tego kredytu i kurs na „planowe” obniżanie produkcji, stwarza większe ryzyko.

Postulowana taktyka wywołuje jedną istotną konsekwencję, na którą warto zwró-cić uwagę. Otóż działając zgodnie z tą taktyką, za podstawowy sposób na obniżenie kosztów produkcji węgla uznaje się nie tyle likwidację trwale nierentownych kopalń, co likwidację we wszystkich kopalniach trwale nieefektywnych ogniw [83]. Jeżeli mamy wygrać batalię o obniżenie kosztów, to przypadki występowania kosztów nadmiernych mają być likwidowane we wszystkich kopalniach, w całym górnictwie, a nie głównie w nieefektywnych kopalniach poprzez ich zamknięcie!

Nie oznacza to, że kopalnie „kończące swój żywot” i trwale nierentowne mają nadal funkcjonować, oznacza natomiast, że zatrzymanie ich produkcji ma przede wszystkim obniżać koszty górnictwa węgla kamiennego, a koszt przerwania produkcji ma być minimalizowany. Przy tym złotówka oszczędzona w kopalni likwidowanej nie ma być w najmniejszym stopniu oceniana wyżej od złotówki oszczędzanej w jakiejkolwiek kopalni czynnej.

3. KIERUNKI I DROGI DO WYŻSZEJ EFEKTYWNOŚCI

Outline

Powiązane dokumenty