• Nie Znaleziono Wyników

W GÓRNOŚLĄSKICH KOPALNIACH

3. UZUPEŁNIAJĄCE UWAGI I WNIOSKI

W dyskusjach o kondycji i perspektywach polskiego górnictwa węgla kamienne-go – zwłaszcza w wypowiedziach publicystów z antysurowcowego lobby – są często lansowane „hasła”, przedstawiające rzeczywistość tego górnictwa – zupełnie opacznie. Zamiast „wstępu” do końcowych wniosków z podanej wyżej analizy przytoczę parę takich „haseł”.

Mówi się, że polskie górnictwo węgla kamiennego, było zawsze dotowane.

Otóż fakty są inne. W okresie PRL, zgodnie z sowiecką polityką taniej energii, arbitralnie wyznaczane ceny węgla często nie pokrywały kosztów produkcji i kosztów rozwoju górnictwa węglowego. W tej sytuacji górnictwo otrzymywało dopłaty do węgla i do inwestycji, ale nie było to „dotowanie” w normalnym rynkowym znaczeniu tego terminu. Dotowanie następuje wówczas, gdy towar nie jest w stanie sprostać konkurencji, a polski węgiel kamienny nigdy nie był w tej sytuacji, ani przed ani po 1990 roku. Dopiero ostatnio m.in. w wyniku niefortunnego przebiegu transformacji rynkowej, efektywność polskiego węgla została załamana, a jego dotowanie stało się rzeczywistym zagrożeniem (rys. 1 w rozdziale 2 niniejszego wydawnictwa na str. 45).

Lansuje się hasło, że eksport polskiego węgla był i jest nieopłacalny. Ten fałsz jest powtarzany od 1989 r. A przecież wystarczy zajrzeć do oficjalnej statystyki przemysłu węglowego i GUS aby stwierdzić, że np. w latach 1985÷1989, w stosunku do efektywności eksportu węgla kamiennego (przyjętej za 100%

i liczonej na podstawie wynikowego kursu dolara) efektywność przemysłu precy-zyjnego, maszynowego i hutnictwa była niższa o 27÷29%; przemysłu metalowe-go, włókienniczego i elektroniczno-elektrotechnicznego – o 36÷39%; niższa była także efektywność przemysłu środków transportu (o 49%), lekkiego (o 47%), odzieżowego (o 50%), spożywczego (o 53%) i in. [78, 112, str. 92]. Jeszcze w pierwszych latach transformacji rynkowej eksport węgla był wysoce efektywny.

Trudności wystąpiły dopiero w roku 1995 i 1996, gdy cena uzyskiwana w ekspor-cie zaczęła być znacząco niższa od kosztów produkcji.

Powtarza się stwierdzenie, że główną przyczyną zaniżonych cen węgla jest jego nadprodukcja, a przyczyną wysokich kosztów wydobycia – nadmierna liczba kopalń. Otóż twierdzę, że nie ma problemu nadprodukcji węgla – jest tylko problem obniżenia kosztów produkcji do poziomu umożliwiającego efektyw-ny duży eksport, zwłaszcza do krajów Wspólnoty, które są naszym naturalefektyw-nym rynkiem zbytu i wielkim importerem węgla. Kopalnie, które w wyniku wyczerpa-nia efektywnych zasobów kończą swój żywot trzeba oczywiście poddawać proce-sowi likwidacji – wydając na ten cel możliwie najmniej środków – ale to nie rozwiąże problemu nadmiernych kosztów produkowanego węgla. Te – jak już podkreślono – można obniżyć głównie prowadząc niezbędną rekonstrukcję kopalń pozostających w eksploatacji i likwidując w nich nieefektywne ogniwa – zwłasz-cza drogą podnoszenia koncentracji produkcji i upraszzwłasz-czania struktury.

Intencją przytoczonych polemicznych uwag jest zachęcenie górników, zwłaszcza uczestników „Szkoły ...”, do zdecydowanego przeciwstawiania się opacznym poglądom o węglu. Także do stanowczego odrzucania zarówno „bezradności” jak i „scenariusza” nieuchronnego zmierzchu górnictwa węgla kamiennego, lansowanego przez jego demagogicznych przeciwników.

Węgiel kamienny, obok węgla brunatnego, był i pozostanie naszym najtańszym nośnikiem energetycznym. Nie z własnego wyboru jest pogrążony w głębokim kryzysie, ale dzięki uruchomieniu znanego „PROGRAMU DOSTOSOWANIA ...”

[198] ma szansę z niego wyjść! Zachowując węgiel w naszym bilansie paliwowo-energetycznym jako podstawowe paliwo wykorzystywane do produkcji energii elektrycznej, będziemy pozostawać w „dobrym towarzystwie” takich krajów, jak:

Australia (około 76% energii elektrycznej pochodzi z węgla), W. Brytania (63%), Niemcy (59%) i USA (54%) [155].

Niezbędnym warunkiem powodzenia „Programu ...” jest ograniczenie kosztów, a to wymaga wzrostu koncentracji produkcji i strukturalnego uproszczenia kopalń oraz – niestety – znacznego uszczuplenia załóg górniczych. Trzeba jednak pamiętać, że brak skuteczności w obniżaniu kosztów będzie prowadził nieuchronnie do ogranicza-nia eksportu i produkcji węgla kamiennego, a to wywoła w sumie znacznie większą redukcję załóg od tej, która jest niezbędna, aby osiągnąć rzeczywistą efektywność produkcji i utrzymać zdolność eksportową. Sytuacja jest więc przymusowa, a bodaj jedynym sposobem na jej złagodzenie jest zaangażowanie się górnictwa w tworzenie dla swych załóg miejsc pracy poza górnictwem.

Z takim „wstępem” i zachętą do aktywnego szukania dróg obniżenia kosztów produkcji w naszych czynnych kopalniach podaję wnioski wykładu.

1. Do dużego zespołu instrumentów zarządzania stojących dziś do dyspozycji inżynierów górniczych odpowiedzialnych za koszty produkcji w naszych kopal-niach węgla kamiennego, trzeba dołączyć uzupełniający instrument w postaci dyrektywnie wymaganego „minimum” dobowej produkcji ścian planowanych, projektowanych i eksploatowanych w produkcyjnie czynnych kopalniach. Jako najprostszą formę wdrożenia postulowanego instrumentu zarządzania można

wskazać decyzję WŁAŚCICIELA górnictwa węgla kamiennego przekazaną Radom Nadzorczym i Zarządom Spółek w formie aktu notarialnego, w ramach działań realizacyjnych „Programu ...”.

2. Wymagane „minimum” należy przyjąć na poziomie 2000 t/d, gdyż dopiero ten poziom otwiera wyraźną szansę radykalnego strukturalnego uproszczenia kopalń i obniżenia kosztu dołowego o około 25 zł/t (tj. o około 35% wg stanu kosztów w I kwartale 1996 r.) – a to otwiera szansę na efektywne funkcjonowanie górnic-twa. Dla ścian, prowadzących wydobycie przez 6 bądź 7 dni w tygodniu, wyma-gane minimum może być obniżone odpowiednio o 20% lub o 40% (tj. do poziomu 1660 lub 1430 t/d).

3. Wymagane „minimum” powinno być powszechnie obowiązujące, zarówno w eksploatacji pokładów cienkich jak i grubych, tak w eksploatacji z zawałem stropu, jak i z podsadzką hydrauliczną; (podsadzka sucha stanowi margines problemu). Odstępstwo od przyjętego „minimum” może być poczynione jedynie przez kierownictwo wyższego szczebla – w przypadku wykazania w „biznes planie” i w technicznym projekcie ściany, że wszystkie dostępne środki umożli-wiające spełnienie wymagań zostały wyczerpane (np. wydłużenie ściany, zwięk-szenie zmianowości, zwiększenie liczby dni produkcyjnych w tygodniu, zwiększenie wydajności rurociągu podsadzkowego przez zwiększenie gęstości mieszaniny, średnicy rurociągu itp.) i że nie ma racjonalnej możliwości urucho-mienia innej ściany o konkurencyjnych wynikach.

4. Wdrożenie wymaganego „minimum” powinno nastąpić możliwie najszybciej.

W okresie przejściowym liczba koniecznych odstępstw – ze zrozumiałych wzglę-dów – będzie duża, zwłaszcza dla ścian już eksploatowanych, uruchomionych bez uwzględnienia rzeczywistej sytuacji górnictwa węgla kamiennego. Ale nacisk organizacyjny, motywacyjny i dyscyplinarny powinien nastąpić bez zwłoki!

Największej konsekwencji w egzekwowaniu „minimum” należy wymagać w pracach nad biznes planem ścian przewidzianych do uruchomienia oraz w pracach projektowych. Obowiązujące postępowanie powinno być analogiczne do tego, które jest stosowane w USA: Jeżeli amerykańska kopalnia nie jest w stanie przygotować ściany, która zapewni wydobycie rzędu 5000 t/d przez 7 dni w tygodniu, to po prostu nie uruchamia tej ściany i stosuje system alternatywny!

5. Postępowanie związane z wdrażaniem postulowanego „minimum” nie powinno eliminować ambitnych dążeń do uruchamiania ścian o najnowocześniejszym wyposażeniu i potencjalnym wydobyciu 10 000 czy 15 000 t/d. Tego rodzaju wyposażenie jest bardzo drogie i powinno obowiązkowo pracować przez 7 dni w tygodniu. Ale gdy występują korzystne warunki geologiczno-górnicze i są środki finansowe, a biznes plan ściany wykazuje efektywność przedsięwzięcia – wówczas należy je podejmować. Trzeba jedynie zagwarantować, aby tego rodzaju przedsięwzięcia nie eliminowały instrumentu „minimum”, który powinien funk-cjonować niezależnie, niejako „autonomicznie”. Jego zadaniem nie jest bicie rekordów koncentracji a „ucinanie ogona nieskutecznych ścian”. Jest to najtańszy i najskuteczniejszy sposób zapewnienia niezbędnego strukturalnego upraszczania kopalń, bez którego nie da się osiągnąć dostosowania kosztów produkcji do wymagań europejskiego rynku. Oczywiście sposób zapewniania ścianom

wyma-ganego „minimum” dobowej produkcji o wielkości 2000 t oraz środki i wyposa-żenie stosowane do tego celu – są istotnie różne i wielokrotnie tańsze od tych, które są niezbędne w ścianach o „rekordowej” produkcji.

* * * Na zakończenie jeszcze parę uwag.

Wdrażanie i funkcjonowanie postulowanego „minimum” napotka na duże trudno-ści lub wręcz się nie powiedzie bez społecznej akceptacji załóg górniczych. Dlatego rzecznikiem tego instrumentu zarządzania powinny być Związki Zawodowe, którym powinno zależeć najbardziej na trwałym zachowaniu w górnictwie węgla kamiennego możliwie największej liczby dobrze płatnych miejsc pracy.

Właśnie temu celowi ma służyć lansowany instrument! Zapewnić możliwie największe zatrudnienie i prawdziwie godziwe płace – może tylko górnictwo efektywne, wykorzystujące w pełni możliwości rynku do zwiększenia swej produkcji! Także zatrudnienie dla górników na Śląsku – najłatwiej zapewnić w efektywnych kopalniach! Górnictwo nieefektywne i dotowane – będzie nieuchron-nie ograniczane i w coraz szerszym zakresie likwidowane. Sygnały takiego rozwoju wypadków nie trudno obserwować już dziś!

I ostatnia uwaga. W tym wykładzie pominąłem całkowicie trzy istotne problemy.

Pierwszy problem to alternatywny system wybierania, który mógł by zastąpić system ścianowy tam gdzie z jego zastosowaniem nie ma możliwości osiągnięcia wymagane-go „minimum”. Do tej roli lansuję z niewielkim zespołem system ubierkowo-zabierkowy, rozwijany w ostatnich latach w fazie studialno-projektowej [105] na podstawie znanej, inicjalnej koncepcji systemu „siemianowickiego”, podanej w 1993 r.

przez inż. K. Gralikowskiego [27].

Drugi problem to problem dostosowania w wielu kopalniach sprawności techno-logii podsadzki hydraulicznej do wymagań lansowanego „minimum”. Wprawdzie, jak wynika z tablicy 1, w pierwszym kwartale 1995 i 1996 r. kopalnie „Niwka-Modrzejów”, „Mysłowice”, „Andaluzja” i „Kleofas” – przy zastosowaniu tradycyjnej technologii – uzyskiwały w ścianach z podsadzką hydrauliczną koncentrację przekraczającą 2000 t/d, ale w większości kopalń zaniedbania w tym względzie są niewyobrażalne! Twierdzę, że są to właśnie zaniedbania i nie ma obiektywnych przyczyn, które uniemożliwiałyby osiąganie w ścianach podsadzkowych postulowa-nego „minimum”.

Pominąłem wreszcie trzeci problem jakim jest wyposażenie ścian które osiągać mają postulowane „minimum”. Ostatnio w „Wiadomościach Górniczych”, prof.

Włodzimierz Sikora [163] bardzo ciekawie i konstruktywnie rozpatrzył problem rozwoju ścianowej technologii wybierania pokładów, jednak głównie w aspekcie parametrów, którymi dysponuje światowa i nasza technika dla osiągania wysokiej koncentracji, nie zaś w aspekcie podniesionym w tym wykładzie.

Pominięcie wskazanych problemów nie oznacza ich lekceważenia. Należą do najważniejszych i czekają pilnego opracowania. Mam nadzieję, że wśród uczestników

„Szkoły ...” i w innych gremiach znajdą się zainteresowani proponowanym instrumen-tem zarządzania i poszerzeniem dyskusji nad warunkami jego stosowania.

5 III.1997

Outline

Powiązane dokumenty