• Nie Znaleziono Wyników

W łochy do końca XV wieku

Z upływem czasu W ło ch y rozpadły się n a m nóstwo m niejszych posiadłości, k tó re, pod w zględem swego u rz ą­ dzenia, p rz ed staw iały w ielką rozm aitość. N a południu, w k ró lestw ie N eapolitańskiem , istn ia ł rząd m onarchiczny. W północnych W łoszech przew ażały m iasta wolne, m ające

rz ąd respublikański. Z ty ch m iast pierw sze miejsce zajęły M edyjolan, W enecyja, G enua i F lorency ja.

led y jo la n , ja k wiadomo, s ta ł n a czele zw iązku Lom bardz- kiego w b o hatersk iej w ojnie z F ry d ery k iem Rudobrodym . W późniejszym czasie s ta ł się p raw ie niezależnym od cesarzy niem ieckich i zaprow adził u siebie rzeczpospolitą a ry sto k ra ­ ty czn ą ; rz ą d znajdow ał się w rę k a c h znakom itych obyw ateli czyli senijorów. P rz y końcu X I I I w ieku jed n a bog ata fam ilija m edyjolańska Wiskonti przyw łaszczyła sobie panow anie w rze- czypospolitćj, została wyniesiona do godności książęcój i zaw o­ jo w ała znaczną część L om bardyi. W X V w ieku księztw o M edyjolańskie dostało się domowi Sforca. Godnem je s t uw agi pochodzenie tej familii. Z początku m iasta w łoskie dla u trz y ­ m ania bezpieczeństw a i niezależności uzb rajały w łasnych oby­ w ateli, lecz gdy z czasem obyw atele, zbogaciwszy się, zaczęli uchylać się od służby w ojskow śj, m iasta m usiały utrzym yw ać w ojska najem ne. W krótce we W łoszech po w stała ca ła k lassa ludzi, pośw ięcających się stanow i wojskowem u; biegli w sztuce wojennój dowódzcy, zw ani kondotyj eram i, form ow ali z ta k ic h ludzi oddziały i najm ow ali się na służbę do rzecżypospolitych lub monarchów. S kutkiem ciągłych wojen w e W łoszech, kon- dotyjerow ie n ab rali wielkiój w praw y w sztuce w ojennej i wy­ doskonalili j ą do tego stopnia, iż w ojska ich s ta ły się wzorem d la innych europejskich arm ij. P o w iad ają, że gdy raz ta k i od­ dział, pięknie uzbrojony, z m uzyką i pow iew ającem i sztan d a­ ram i przechodził przez jed n ę wieś, młody w ieśniak, nazw i­ skiem A ttend olo, zachw ycony tym widokiem, p rz y sta ł do od­ działu. Z a swoją siłę herkulesow ą przezw any został Sforcą (co z n a c z y : siła) i w krótce, dzięki swemu rozumowi i w ale­ czności, sam zo stał dowódzcą licznego oddziału. N astęp nie p rz y ją ł służbę u k sięcia m edyjolańskiego W iskonti i ożenił się 2 jego córką, a kiedy książę um arł bez następcy, Sforca zw yciężył stronnictw o ary sto k raty czn e w M edyjolanie i s ta ł się założycielem nowego książęcego domu.

W ogóle w ty c h czasach w m iastach w łoskich praw ie ciągłe m iały m iejsce w alki różnych p a r ty j: stronnicy cesarza wałczyli ze stronnikam i papieża, to jest Gwelfowie z G ibellina- m i; lud p ro sty pow staw ał przeciw znakom itym i bogatym fa- milijom. N iektórzy ludzie am bitni k o rz y sta li z ty ch zam ie­ szek i przy pomocy kondotyjerów przyw łaszczali sobie pano­

w anie, n a w zór tyranów w staro ży tn y ch m iastach g re c k ic h ; czasam i sam i kondotyjerow ie zostaw ali tyranam i.

Zpom iędzy rzeczypospolitych toskańskich piórwsze miej­ sce zajęła Florcncyja. P rze z pomyślne w ojny F lo ren cy ja powię­ k sz y ła swoje posiadłości i podbiła inne m iasta toskańskie. Tam ta k ż e m iały miejsce w alki stronnictw , i rządy, stosow nie do okoliczności, d ostaw ały się arysto k rato m lub dem okratom . W X V w ieku bog ata fam ilija Medyczych zjednała sobie miłość n arodu hojnością i rozsądnśm postępowaniem . G łow a tego domu Koźina Medyczy z o stał praw ie nieograniczonym rządzcą rzeczypospolitej. Szczególniej w sław ił się protegow aniem sztu k pięknych, ściągał do F lo ren cy i najlepszych arty stó w i uczonych, s ta ra ł się o upiększenie m iasta w spaniałem i gm a­ chami, posągam i i obrazam i, z a k ła d a ł akadem ije, biblijoteki i t. d. W nuk jego Wawrzyniec, przezw any W spaniałym , rów nież opiekow ał się arty stam i, poetam i i uczonemi, hojnie w y n a g ra ­ dzając ich prace. (C zasy M edyczych n azyw ają się epoką od­ rodzenia n au k i sztuk).

N iek tó rzy znakom ici ludzie nienaw idzili dom M edyczych, k tó ry pozbaw ił ich całój w ładzy. Zrobiono spisek na życie W a w rzy ń c a i b ra ta jego Ju lija n a . Spiskow i napadli n a braci w kościele podczas nabożeństw a (1478), ale zdołali zabić s a ­ mego tylko J u lija n a ; W aw rzyniec bowiem obronił się mieczem, a następ n ie w padł do zakrystyi, m ającej mocne drzw i bron- zowe. Tym czasem wieść o spisku oburzyła w szystkich m iesz­ kańców ; praw ie w szyscy spiskow i byli wym ordowani, lub u k aran i śm iercią, poczćm w ład z a W a w rzy ń c a jeszcze bardziej w zrosła. N astępcy jego nie odznaczali się wielkiem i zdolno­ ściam i i niejednokrotnie byli w ypędzani z Florencyi. Z tćm w szystkióm dom M edyczych w późniejszym czasie zasiad ł sta le n a tro n ie florenckim i p rz y b rał ty tu ł wielko-książęcy.

D w a drugie najw ażniejsze m iasta W łoch: W enecyja i Ge­ nua, zachow ały rząd respublikański aż do ostatnich czasów.

Wenecyja leży nad morzem A dryjatyckiem , n a w ielu m a­ łych w ysepkach. Z ałożenie jój odnosi się do czasu, kiedy A tty la n ap ad ł n a W łochy i m nóstwo m ieszkańców szukało schronienia n a tych w yspach. D zięki dogodnemu położeniu i przedsiębierczem u duchowi mieszkańców, m iasto to stopniowo pow iększało się i zbogacało. W ysepki zo stały połączone pię- knem i m ostam i i zabudow ane m arm urow em i pałacam i i ko­

i pałac dożów. H a n d el m orski W enecyi ogarniał całe morze Śródziemne. P rz y pomocy potężnej floty i w ojsk najem nych W enecyjanie za g arn ęli m nóstwo wysp A rch ip elag u (zw łaszcza za czasów ce sa rstw a Łacińskiego) i zaw ojow ali część w scho­ dniego w ybrzeża m orza A dryjatyck iego (D alm acyją).

W W enecyi zaprow adzony zo stał rz ąd ściśle a ry sto k ra ­ tyczn y : w ład za najw yższa znajdow ała się w rę k ach znakom i­ ty ch i bogatych rodzin. R zecząpospolitą rz ąd ziła rada najwyż­ sza; członków jój w ybierano tylko z ty ch rodzin, k tó re w pi­ sane b y ły do ta k zwanój księgi złotój. N a d porządkiem i spo­ kojem m iała nadzór rada dziesięciu; sądziła ona przestępców i obow iązaną b y ła uprzedzać w szelki zam ach przeciw pano­ w aniu ary sto k racy i. W tym celu trzym ano mnóstwo szpie­ gów, k tó rzy donosili o w szystkiem trzem głównym inkw izy to­ rom, w ybieranym zpomiędzy członków ra d y dziesięciu i s ta ­ nowiącym sąd tajem ny z w ładzą nieograniczoną. Z w ykle osoba, podejrzana o ja k i zamach, nagle zn ik ała niewiadomo gdzie i n ik t nie śm iał się o nią d opytyw ać; wszyscy dom yślali się, że jęczy w ponurych lochach inkw izycyi, gdzie oczekiw ały j ą to rtu ry , wieczne więzienie, lub śmierć. Tym sposobem in- kw izycyja w zbudzała ogólny p ostrach i u sta liła despoty­ czne panow anie arysto k racy i.

N ajw yższą osobą w W enecyi był doza (tojest książę), obierany na całe życie. Z początku posiadał on znaczną w ła ­ dzę, lecz z czasem pozostaw iono mu same tylko oznaki hono­ row e w ładzy najw yższój, jak o to w spaniały pałac, s tra ż przy­ boczną, koronę i t. d. W X IV w ieku jed en z dożów, podeszły w w ieku Maryno Falijery (F alieri), postanow ił obalić rząd y ary sto k racy i, chcąc się zemścić n a nićj za to, że nie mógł znałćźć spraw iedliw ości przeciw jednem u ary sto k racie, k tó ry obraził jeg o m łodą żonę. A le plan jeg o odkryto i F a lije ry zam ordow any zo stał w w łasnym pałacu.

(Jeiiua b y ła ciągłą spółzaw odniczką W enecyi w handlu morskim i rów nież doszła do wysokiego stopnia bogactw a i potęgi, ale nie m iała ta k silnie uorganizow anego rządu , ja k tam ta, i b y ła trap io n a w alkam i stronnictw . Wojny jój z W e- necyją tylko niszczyły siły obu rzeczypospolitych.

N a rów ni z wolnemi m iastam i w północnych W łoszech zdołali utrzym ać sw ą niezależność n iektórzy w ładzcy feudalni.

M iędzy niemi najpotężniejszem i s ta li się hrabiow ie sabaudz­ cy. "Siłą oręża i zręczną p o lity k ą powoli zaw ładnęli sąsiednią prow incyją w łoską P ijem ontem i otrzym ali ty tu ł książąt.

W środkow ych W łoszech leżało państw o K ościelne, podległe papieżow i; znajdow ało się w nióm mnóstwo m ałych posiadłości feudalnych. W samym R zym ie panow ało k ilk a ro ­ dzin ary sto k raty czn y ch , k tó re ucisk ały plebejuszów i przez n iesnaski pom iędzy sobą zak łó cały spokój w mieście. Z am ie­ szki te najsilniój objaw iły się wówczas, kiedy papieże przenie­ śli się do A w inijonu. W tym czasie m iędzy plebejuszam i zna- - lazł się jed en znakom ity człowiek, uczony Kolo di Rejenci (Colo di Rienzi), k tó ry zaczął objaśniać ludowi znaczenie pomników pozostałych po staro ży tn y ch R zym ianach, opowiadać mu 0 sław ie przodków i porów nyw ać ubiegłe św ietne czasy R zy­ mu z obecnym sm utnym stanem m iasta. N adzw yczajna wym o­ w a jego w y w a rła ta k i w pływ na lud, iż te n jednom yślnie po­ w s ta ł przeciw dumnym ary sto k rato m , w ypędził w ielu z nich z m iasta i ogłosił R zym rzecząpospolitą (1347 r.). R yj en ci z tytułem trybu na praw ie nieograniczenie rządził m iastem . Ale R zym ianie nie długo cieszyli się swem zw ycięztw em ; mu­ sieli bowiem prow adzić ciąg łą w ojnę z ary sto k ratam i, k tó rzy zasiedli w sąsiednich zam kach. Tymczasem uciążliw e podatki, n ak ła d a n e n a obyw ateli dla prow adzenia tój wojny, w zbudziły ich niezadow olnienie i oziębiły ich za p al respublikański. A ry sto k ra c i sk o rzy stali z pierw szćj sposobności i powrócili do Rzym u. Kolo di R yjenci za b ity zo stał w powstaniu po­ spólstw a ; ze śm iercią jeg o skończyła się rzeczpospolita Rzym­ sk a i znów zaczęło się panow anie ary sto k racy i, dopóki pa­ pieże nie powrócili z A w inijonu.

§ 52.