P rzyk ład , dany przez M aryjusza i Sullę, w krótce z n a lazł naśladow ców. W tym czasie w yd atn e stanow isko w R zy mie zajęli K ra ss, Pom pejusz, Cyceron i Ju liju sz C ezar.
Krass posiadał ogrom ny m ajątek, k tó ry nabył po w ię- kszśj części za okrutnych rządów Sulli, skupując za bezcen ► dobra wypędzonych obywateli. Prócz tego odznaczył się po* skrom ieniem niebezpiecznego buntu niewolników. W sk u tek podbojów, liczba niew olników w państw ie Rzym skióm n a d zw yczaj w zrosła; panowie po większej części obchodzili się z niem i okrutnie i z tego powodu niew olnicy w wielu m iej scach pow stali, ale, nie um iejąc d ziałać zgodnie, zaw sze byli poskram iani i skazyw ani n a k a ry hańbiące (ukrzyżowanie). M iędzy niew olnikam i było wielu gladyjatorów. T a k n az y w a no ludzi, k tó rzy w am fiteatrach albo cyrkach baw ili R z y m ian w alkam i m iędzy sobą, lub z dzikiem i zw ierzętam i. R z y m ianie nam iętnie lubili tego rodzaju w idow iska, w k tó ry c h k re w ’ la ła się strum ieniam i. N a gladyjatorów w ybierano lu dzi silnych i odważnych i w urządzonych n a ten cel oso bnych szkołach uczono ich robić bronią. W jednej z tak ich szkół w mieście K apui znajdow ał się niejaki S p a rta k , ro dem z T racyi, człowiek bardzo odważny. T en nam ówił sw o ich spóltow arzyszy do pow stania i razem z niemi zbuntow ał do 70 tysięcy niewolników. W ysiane przeciw nim wojsko było k ilk ak ro tn ie pobite; wówczas senat pow ierzył dow ódz tw o K rassow i. S p a rta k bronił się mężnie, lecz w stanow czej bitw ie zo stał ciężko ran io n y i zbuntow ane tłum y się roz pierzchły. Sześć tysięcy niewolników, w ziętych do niewoli, ukrzyżow ano, a krzyże porozstaw iano na całej drodze od K a p u i do Rzym u.
P rz y uśm ierzeniu niewolników odznaczył się jeszcze i drugi wódz, l’ompejusz. P rzy jął on na siebie rolę pośrednika w sporach między senatem i ludem prostym i został ulubień
cem narodu. Poruczono mir uwolnić morze Śródziem ne od ro z bójników morskich, którzy, korzystając z zam ieszek w R zy mie, sta li się śm iałem i do tego stopnia, iż praw ie całkiem zatam ow ali handel m orski i przerw ali kom unikacyją m iędzy W łocham i i wschodniemi prow iucyjam i rzym skiem i. Pom
jusz, dowodząc silną flotą, spełnił dane mu poruczenie i oczy ścił m orze z rozbójników . W te d y lud pow ierzył mu dokoń czenie w ojny z M itrydatesem , królem P o n tu , k tó ry znów rozpoczął w ojnę z nienaw istnem i mu R zym ianam i. Pom pe- ju sz pom yślnie ukończył wojnę, podbił p ozostałą część M a- łój Azyi i S y ry ję i zbogacił sk arb wielkiemi łupami" W n a grodę za to w ypraw iono mu św ietny tryjum f.
Podczas gdy Pompejusz odnosił zw ycięztw a w A zyi, R zym o m ało co nie padł ofiarą wielkiego spisku. Je d e n z a r y sto k rató w , nazw iskiem K a ty lin a, straciw szy cały m ajątek i zabrnąw szy w ogromne długi, uknuł spisek z podobnemi sobie tow arzyszam i. Z am iarem icb było, przy pomocy n a j niższej w a rstw y pospólstw a i chciw ych n a łup żołnierzy, obalić rz ą d respublikański, pozabijać znakom itszych obyw ateli i zaw ładnąć sterem rządu. A to li plany ich zostały zniweczone przez Cycerona. B y ł to człowiek prostego pochodzenia, ale przez św ietną sw ą wymowę doszedł do najpierw szych w państw ie godności. P odczas spisku K a ty lin y piastow ał urząd konsula. P rzed sięw ziął on w szelkie środki ostrożności i po calem mie ście poro zstaw iał silne straże. W ów czas K a ty lin a , k tó ry wciąż b aw ił w Rzym ie, opuścił m iasto i objął dowództwo n ad buntow nikam i. W k ró tc e je d n a k zginął w bitw ie z legijonam i konsula. Cyceron został ogłoszony zbaw cą rzeczypospolitej i nazw any „Ojcem ojczyzny“ (62 r. przed Chr.).
Cyceron ocalił Rzym od K a ty lin y , ale nic już nie mogło pow strzym ać upadku daw nych urządzeń respublikańskich. U rz ą dzenia te zaprow adzone były w tedy, kiedy w szystkie posiadło ści R zym ian stanow ił sam tylko Rzym w raz z okolicą; obecnie państw o R zym skie składało się z m nóstw a różnorodnych ziem i ludów i daw ne urządzenia nie b yły odpowiednie nowemu stanow i rzeczy. P rócz tego nieustannym walkom stro n n ictw b y ła w sta n ie położyć koniec tylko silna w ład z a m onarchiczna. P ierw szy Jultjusz Cezar pokusił się o tę w ładzę. A ry s to k ra ta rodem i pięknie ukształcony, Cezar z łatw ością zjednyw ał so bie w szystkich wymową i grzecznćm obejściem. Z a młodu prow adził życie wesołe, by ł w R zym ie piórwszym elegan tem i napozór mało zajm ow ał się spraw am i k ra ju . A jed n ak by ł bardzo chciw y zaszczytów i s ta ra ł się zjednać sobie popu larność. W tym celu w ydaw ał znaczne summy n a w ypraw ia nie w spaniałych widowisk, k tó re R zym ianie ta k lubili.
Następujące słowa Cezara są dowodem jego ambicyi. Raz, patrząc na posąg Aleksandra Macedońskiego, Cezar nie mógł powstrzymać łez i zawołał: „W moim wieku Aleksander podbił już cały świat, a ja nic jeszcze nie zrobiłem“. — Innym razem Cezar, w charakterze urzędnika, jechał do Hiszpanii. Kiedy przejćżdżał przez jednę wieś, ktoś z towa rzyszy jego podróży zrobił uwagę, że prawdopodobnie i w tym zakątku mieszkają zawiść i ambicyja. Cezar odpowiedział na to: „W każdym razie wolałbym być pierwszym na wsi, niż drugim" w Rzymie“.
W iedząc, ja k niebezpieczną byłoby rzeczą rozpocząć o tw a rtą w alkę z Pompejuszem i K rassem , Ju liju sz Cezar za w a rł z niemi tajem n y zw iązek, n azw any tryjumwiratem, ce lem którego było wzajem ne pom aganie ich sobie i za g arn ię cie rządów k raju . J a k o ż wpływem swoim sp raw ili, iż każd y z nich o trzym ał w zarząd znaczną prow incyją: K r a s s — bo g a tą S yryję, Pom pejusz — H iszpaniją, a Cezar — G alliją. K ra ss, k tó ry chciał jeszcze bardziój zbogacić się łupam i wojennemi, zg in ął podczas w ypraw y n a P a rtó w . Pompejusz zarzą d zał H iszp an iją za pośrednictw em pomocników, sam zaś pozostał we Włoszech w tym celu, aby w zależności od siebie trzym ać sen at i ary sto k racy ją. C ezar o kazał się d a leko głębiej pojm ującym rzeczy, niż jeg o tow arzysze. Od g a d ł on, że nie za pośrednictw em senatu, lecz z pomocą od danego mu w ojska może osiągnąć najw yższą w ład zę; na przód więc postanow ił zdobyć sobie sław ę wojenną. D la tego też w y b rał dla siebie obie G allije. W Gallii Zaalpej- skiój tylko południow a część jćj n ależ ała do R zym ian, re sz tę zaś k ra ju zam ieszkiw ały ludy wojownicze, k tó re dopiero p o trzeba było podbić.
Ludy te należały do plemienia Celtyckiego, które w starożytności zamieszkiwało Galliją, wyspy Brytańskie, północną część Włoch i Hiszpa nii i południowo-zachodnią Germaniję. Gallowie odznaczali się żywym, niespokojnym charakterem i wielką ciekawością; i tak np. zatrzymywali podróżnych i wypytywali ich, co się dzieje w innych krajach. Religija ich miała posępny charakter, albowiem składali bogom ofiary z ludzi. Kapłani ich czyli druidzi używali wielkiego poważania w narodzie i są dzili sprawy. Gallowie dzielili się na mnóstwo małych plemion, które częstokroć prowadziły z sobą wojnę i z tego powodu, pomimo swej wa leczności, nie mogli oprzeć się Rzymianom.
C ałe 8 la t (58 — 50 r.) spędził Cezar na ciągłych w y praw ach i wojnach i o kazał ta le n t znakom itego wodza. P od bił całą G alliją, w ypędził Germ anów, k tó rzy przeszli n a za chodni brzeg R enu, sam przeszedł za R en do G erm anii i n a w e t przepraw ił się do B ry ta n ii. W te d y Pompejusz zaczął
zazdrościć mu sław y. N a jego żądanie senat n ak a zał C eza row i złożyć dowództwo w G-allii i rozpuścić wojsko. C ezar nie spełnił rozkazu i gdy w sk u tek tego ogłoszony został nieprzyjacielem ojczyzny, poszedł ze swemi legijonam i na Rzym . N a d Rubikonem , rzeczką, stanow iącą granicę jego prow ineyi, nieco się zamyślił, lecz następnie w yrzekł: „Los — rzucony“ i przeszedł przez rzekę.
Pom pejusz nie spodziew ał się ta k śm iałego kroku i nie przygotow ał się do wojny. R azem więc z wieloma se n a to ra m i i młodemi a ry sto k ra ta m i uciekł do Grecyi. Z początku C ezar opanow ał W łochy i H iszpaniją, a następnie p rz ep ra w ił się przez morze A d ry ja ty c k ie i napadł na Pom pejusza, k tó ry już zeb rał liczne wojsko. A rm ija C ezara była m niej sza, ale sk ła d a ła się z w ybornych legijonów galskich, za harto w an y ch w bitw ach i całkiem oddanych swemu wodzo wi. S tanow cza b itw a stoczona zo sta ła w T essalii przy m ie ście F a rs a lu (48 i\). Pom pejusz został pobity i uciekł do E g ip tu szukać opieki u króla Ptolem eusza. T en o sta tn i obie cał mu dać pomoc, lecz zaledw ie Pom pejusz w ylądow ał n a brzeg, w net zab ity został z rozkazu wiarołomego króla. P to le meusz m yślał, że tym sposobem zaskarbi sobie w zględy zw y cięzcy, ale się zaw iódł. C ezar, po przybyciu do E gip tu , uczcił swego spółzaw odnika w spaniałym pogrzebem , a P tolem eu sza zrzucił z tro n u i osadził na nim piękną jeg o siostrę K leo p atrę.
W tym czasie w M ałśj A zyi pow stał przeciw R zy m ia nom syn M itry d a te sa ponckiego F arn a ces. C ezar w yruszył przeciw niemu i ta k ła tw e odniósł zw ycięztwo, iż zaw iado m ił o niem sen at trze m a słowami: „przyszedłem, zobaczy łem i zwyciężyłem “.
S tronnictw o Pompejusza i respublikanów było jeszcze dość silne. Z ebrali oni liczne wojsko w A fryce. Z dowódzców ich najw ięcej zasługuje n a uw agę K a to n m łodszy, potomek K a to n a cenzora; był on znany z praw ości i s ta ra ł się naślad o w ać swego znakom itego przodka w przyw iązaniu do daw nych obyczajów. Gdy C ezar m iał ju ż odpływać do A fryki, n iek tó re jeg o legijony zaczęły szem rać przeciw wodzowi i dom agać się przyobiecanych iin nagród, ale C ezar mową swoją ta k w płynął n a zbuntow anych żołnierzy, że ci zaczęli żałow ać sw ego "postępku i b łag ać w odza o zabranie ich do A fryk i.
Tam, pomimo liczebnej większości przeciw ników , C ezar w k ró t ce ich pobił i rozproszył. K a to n nie chciał przeżyć upadku rzeczypospolitej i o debrał sobie życie w U ty ce (z tego po wodu otrzym ał przydom ek U tyckiego). N astępnie Cezar po konał pozostałych Pom pejańczyków i respublikanów w H i szpanii, gdzie zresztą staw ili oni m ężny opór.
P o powrocie zwyciężcy do Rzym u, sen a t ju ż bez oporu spełniał jego wolę i mianował go dożyw otnim dyktatorem . C e za r obchodził swoje zw ycięztw a w spaniałym tryjum fem i w y praw ił ludow i różne w idow iska w cyrkach i am fiteatrach; nadto rozdał żołnierzom i ubogim obyw atelom znaczne summy pieniędzy ze sw ych łupów. N a szczycie szczęścia o kazał w iel ką w spaniałom yślność, bo nie prześladow ał daw nych sw ych nieprzyjaciół, ja k to robili M aryjusz i Sulla. Przeciw nie, usil nie s ta ra ł się przyw rócić porządek i spokój w państw ie R zym - skiem i w ydał k ilk a p raw pożytecznych. M iędzy innemi, wielu m ieszkańców prowincyj porów nał w praw ach z obyw atelam i rzym skiem i i zm niejszył liczbę proletaryjuszów w Rzym ie, rozesław szy do 80 tysięcy ich w odległe prowincyj e, gdzie n ad ał im ziemie. L ud by ł zadowolniony z jeg o rządów , ale ary sto k ra c i tylko do czasu ukryw ali sw ą zawiść. C ezar chciał znieść samo nazw isko rzeczypospolitej i włożyć na sw ą głowę koronę królew ską; przez to jeszcze bardziój oburzył przeciw sobie znakom itych obyw ateli, k tó rz y żałow ali upadku rze- czypospolitój. S enatorow ie uknuli n a życie d y k ta to ra spisek, na czele którego stan ęli K ajusz K a ssy ju sz i Ju n iju sz B ru tus. Ten o statn i obsypany by ł łask am i przez Cezara, ale, w y wodząc ród swój od tegoż samego B ru tu sa , k tó ry by ł pierw szym konsulem, chciał naśladow ać swego przodka. C ezar b y ł niejednokrotnie ostrzegany o spisku, lecz nie ch ciał zw racać na niego uwagi. Rano tego dnia, k tó ry obrano na w ykonanie zam iaru, żona C ezara, tk n ię ta przeczuciem, b ła g a ła męża, aby nie szedł do senatu. On sam czuł się nieusposobionym, je dnakże poszedł. Posiedzenie m iało odbyw ać się w sali te a tr u Pompejusza. Tam jed en ze spiskowych zaczął prosić d y k ta to ra o ułaskaw ienie jego b ra ta i kiedy otrzym ał od mowną odpowiedź, schw ycił go za togę. Był to znak umó wiony." Spiskowi ze szty letam i rzucili się n a C ezara, k tó ry zaczął się bronić, lecz, zobaczyw szy B ru tu sa w ich liczbie, zaw ołał: „I ty , B ru tu sie!“, zaw inął się w togę i padł nieżyw y przy s ta tu i Pom pejusza (44 r. przed N . Chr.).