• Nie Znaleziono Wyników

Pierwsza wyprawa krzyżowa

P alesty n a, w którój nauczał i cierpiał Z baw iciel św ia­ ta , b y ła dla chrześcijan ziem ią św iętą. M a tk a K o n sta n ty n a W ielkiego, pobożna H elena, zw iedziła Jerozolim ę, odszuka­ ła krzyż, do którego był C hrystus przybity, i w ybudow ała kościół nad jego grobem. Od tej pory weszło w zwyczaj odbyw ać pielgrzym ki do P alesty n y dla uczczenia grobu C hry­ stu sa. A rabow ie, opanow aw szy Ju d eję, nie przeszkadzali tym pielgrzym kom i liczba pielgrzym ów chrześcijańskich zw ię k szała się corocznie. L u d y E u ro p y zachodniej odzna­ czały się w tedy w ielką pobożnością, pielgrzym i zaś sądzili, że połączona z tylom a tru d am i podróż do grobu C hrystusa w yjedna im u B oga odpuszczenie grzechów.

W X I wieku M ała A zyja, S y ry ja i P a le s ty n a d o stały się pod panow anie nowych zdobywców, T urków Seldżuckich, n aro d u dzikiego i łupiezkiego, k tó ry p rzy b y ł od wschodu m orza K aspijskiego. T u rcy zaczęli uciskać chrześcijan sy­ ryjsk ich i pielgrzym ów europejskich, prześladow ali ich, k a ­ zali sobie drogo płacić za pozwolenie oddania czci grobow i - Z baw iciela i zniew ażali św iątynię chrześcijańską. O pow ia­ dania i sk arg i w racających pielgrzym ów w yw ołały w E u ro ­ pie zachodnićj silne oburzenie przeciw ko niew iernym .

Je d e n z tak ich pielgrzym ów , Piotr Pustelnik z Amiens, p rzy b y ł do R zym u do papieża U rb an a II i objaw ił mu swój zam iar pobudzenia chrześcijan do w ojny z niewiernem i, dla oswobodzenia z ich rą k ziemi świętój. Sam i papieże ju ż da- wniój myśleli o tej w o jn ie ; prócz tego cesarze greccy nie­ ra z prosili zachodnich m onarchów o pomoc przeciw Turkom . D lateg o tóż U rb a n II pochw alił zam iar P io tra P u steln ik a. W te d y niepospolity te n człowiek, o k ry ty łachm anam i, prze­ p asany sznurkiem , z krzyżem w ręku, objechał na ośle W ło- • chy i południową F ra n c y ją i gdzie tylko n a p o tk a ł w iększe zebranie ludzi, n a drogach, ulicach, placach i po kościołach, w szędzie w jask ra w y ch barw ach opow iadał im o nieszczę- śliwem położeniu chrześcijan na W schodzie i zniew ażeniu ziemi św iętej. Słuchacze byli do głęb i w zruszeni jego opo­ w iadaniam i i p ragn ęli udać się do A zyi d la oswobodzenia „ grobu C hrystusa. W k ró tc e potem U rb a n II zw ołał sobór do

C lerm ont (w południowej F r a n c y i); tam zebrało się ty le du­ chow ieństw a, rycerzy i prostego ludu, że nie mogliby się pomieścić w żadnym gm achu i z tego powodu udali się na sąsiednią równinę, w środku którój wzniesiono tro n dla papieża. N aprzód zaczął mówić P io tr P u steln ik o nieszczę­ śliwym stan ie ziemi św iętej, następnie papież m iał pełną zapału mowę, w której w zyw ał chrześcijan do oswobodze­ n ia grobu C hrystusa. L u d z uniesieniem zaw ołał: „Bóg ta k chce!“ i podniósłszy ręce do góry na znak zgody, po­ stanow ił udać się na w ypraw ę (1096 r).

Duchowni i świeccy naszyw ali n a swem ubraniu czer­ wone krzyże, jak o oznakę ludzi, idących n a bój z niew ier- nemi. Z tą d i w ypraw y te znane są pod nazw ą krzyżowych. Z a p a ł był ta k wielki, że niektórzy w ypalali sobie krzyż na ciele. Z góry przyobiecane zostało w szystkim uczestnikom w ypraw y zupełne odpuszczenie grzechów. R ycerze prócz te ­ go m arzyli o sław ie i przyszłych podbojach w bogatych k ra ja c h m uzułm ańskich i sprzedaw ali swoje dziedziczne zam ­ ki, dla uzbrojenia silnych oddziałów w ojska. W łościanie, uciskani przez panów feudalnych, chętnie zaciąg ali się w sze­ re g i krzyżow ców , ponieważ tym sposobem uw alniali się od poddaństw a i zostaw ali ludźmi wolDemi.

Z początku (w M aju 1096 r.) w yruszyły na w ypraw ę tłu m y prostego ludu w liczbie 100,000 ludzi, pod dowódz­ tw em P io tr a P u ste ln ik a i jednego ry cerza francuzkiego W a lte ra , przezw anego z powodu jego ubóstw a „golcem“. Ci krzyżow cy udali się do Azyi przez Niemcy i W ęgry, nie m a­ ją c żadnych zapasów, pieniędzy i w zupełnym nieładzie. K obiety, sta rc y i dzieci szli za swem i mężami i synami i, przy każdem ukazuj ącem się w dali mieście, p y ta li: „czy to nie Jerozo lim a?“ P odczas pochodu m ordow ali żydów i rabo ­ w ali sioła dla dostania żywności. Z tego powodu część ich zo stała w ytępioną przez W ęgrów; tych zaś, k tó rzy przybyli do K onstantynopola, cesarz bizan ty jsk i A leksy Kom nen, prze­ rażony widokiem takiój tłuszczy, czym prędzej przepraw ił do M ałej A zyi, gdzie w krótce na rów ninie Nicejskićj praw ie w szyscy zginęli z rą k Turków . Stosy ich kości służyły pó­ źniejszym krzyżowcom do obw arow yw ania obozu. P io tr z Amiens zdołał jed n ak wrócić do Europy.

W łaściw a w ypraw a krzyżow a zeb rała się po kilku m iesiącach, pod dowództwem najznakom itszych ry cerzy

wio-skich i francuzkich, m iędzy k tórem i najbardziej odznaczał się swemi przym iotam i i męztwem (Jodfryd de Bouillon, książę dolnéj L o tary n g ii. Z północnej F ra n c y i w yruszyli: książę norm andzki Robert (syn W ilhelm a Zdobyw cy) i Hugo h rab ia Y erm andois, (b ra t k ró la franenzkiego F ilip a I ) ; z południo­ wej F ra n c y i krzyżow cy udali się do Azyi pod dowództw em Rajmunda, hrabiego Tuluzy, i biskupa Ademara, k tóreg o p a ­ pież m ianow ał swoim nam iestnikiem i legatem p rzy w ojsku. Z południowych Włoch odpłynęli k siążę ta norm andzcy:' Bo-

kcmuiid, w ładzca T aren tu , i b r a t jego cioteczny Tankred, k tó ­ ry , po Godfrydzie de Bouillon, uw ażany był za n ajzn a k o ­ m itszego ry c e rz a owych czasów.

W pierwszej w ojnie krzyżow ej nie p rz y ją ł udziału ż a ­ den z królów : we F ra n c y i bowiem panow ał w tedy jed en z K apetyn gów F ilip I, m onarcha nie energiczny i prócz te ­ go żyjący w niezgodzie z papieżem ; w Niemczech zaś był cesarzem H enryk IV, znany z długiej swéj w alki z G rze­ gorzem VII.

R óżnem i drogam i krzyżow cy przyb yli do K o n s ta n ty ­ nopola, gdzie postanow ili zebrać się razem . A lek sy K om nen obiecał im czynną pomoc, ale przerażony był m nóstwem zgrom adzonych wojsk i lę k a ł się, aby krzyżow cy, zam iast iść do A zyi, nie zw rócili oręża przeciw jego cesarstw u. Rzeczywiście, niektórzy rycerze, uderzeni wschodnim prze­ pychem G reków i bogactw am i Bizancyjum , mieli w ielką chęć opanow ania tego państw a, lecz zostali pow strzym ani od t e ­ go zam iaru przez bogobojnego G odfryda dé Bouillon. Ten o sta tn i zgodził się naw et uznać cesarza za lennego w ładz- cę ziem, k tó re podbije w A zyi, a za jego przykładem po­ szli i in n i wodzowie krzyżow ców i złożyli cesarzow i lenną przysięgę.

Piérw szém m iastem w M ałćj A zyi, k tó re poddało się chrześcijanom , była N icea. N astęp n ie krzyżow cy ruszy li da- lćj i odtąd ju ż ciągle w ystaw ieni byli n a strasz n e tru d y i z n o je .“ D ro g a ich p row adziła przez rozległe pustynie, w k tó ry ch upał, głód i pragnienie w ycień czały ich siły, zw łaszcza że m usieli być zaw sze w zupełnćm uzbrojeniu i gotowości do boju, ponieważ lekka ja z d a tu re c k a tra p iła ich niespodziewanem i napadam i. Do niew ygód pochodu p rz y ­ łączy ły się jeszcze niezgody i k łó tn ie m iędzy dowódzcami:

n ik t nie chciał poddać się pod rozkazy drugiego; każdy ty lk o m yślał o sobie. W ielu rycerzy odłączyło się od ogólnój w ypraw y i w yginęli lub rozproszyli się po różnych zdoby­ ty ch m iastach. Tym sposobem głów ne siły krzyżowców c ią ­ gle się zm niejszały.

N aj ważniej szem z m iast zdobytych b y ła A ntyjochija, daw na stolica S yryi. Tam krzyżow cy o m ało co nie zostali w ytępieni przez su łta n a tureckiego K arb ogę, k tó ry z ogro­ mu ćm wojskiem obiegł A ntyjochy ją. O calenie swe w inni byli następującćj okoliczności. Je d e n z księży oświadczył, że mu się objaw ił apostoł A ndrzój i k a z a ł szukać włóczni, k tó rą p rzebity by ł bok Zbaw iciela. Z aczęto kopać ziemię w jednym stary m kościele i ksiądz rzeczyw iście w yniósł ztam tąd s ta rą włócznię. Czy to była t a sam a włócznia o k tó ­ r ą chodziło, rzecz zo sta ła niedow iedziona, wojsko jed n ak uw ierzyło w cud i do tego stopnia zagrzane było m ęztwem, iż zupełnie pobiło K arbogę.

D opiero po upływ ie trzech la t od początku w ypraw y krzyżow cy przybyli pod m ury Jerozolim y i na widok tego św iętego grodu w padli w nieopisany zapał. A toli ze 100 t y ­ sięcy jeźców i 300 tysięcy piechoty (którym prócz tego to ­ w arzyszyło 200 ty sięcy pielgrzymów i kobićt) tylko 25 t y ­ sięcy przybyło do celu w ypraw y. Jerozolim a na k ró tk i czas przedtóm p rzeszła w ręce su łtan a E g ip tu , b y ła silnie obw a­ ro w an a i m iała załogę dw a razy liczniejszą od w ojska chrześcijan. Z początku oblężenie nie szło pomyślnie, z tćm w szystkiem m ęztw o i zapał krzyżowców odniosły górę i m ia­ sto zostało zdobyte szturm em (1099 r.). .Rozjątrzeni dziel­ nym oporem n a ulicach i w m eczetach, krzyżow cy splamili się niesłychanem okrucieństw em i bez litości wym ordow ali praw ie w szystk ich m ahom etan i żydów, ta k , iż konie ry ce­ rzy brodziły w e k rw i po kolana. N a trze ci dzień krzyżow cy pozdejm owali k rw ią oblane zbroje, ubrali się w białe sza ty i boso w uroczystej procesyi udali się do św iętego grobu. Tam w yszło n a ich spotkanie duchowieństwo z krzyżam i i chrześcijanie, m ieszkający w Jerozolim ie. W szyscy modlili się gorąco i p łak ali z radości.

Z a ra z potćm krzyżow cy zajęli się urządzeniem podbi­ ty ch krajów . Postanow iono utw orzyć osobne królestw o J e ­ rozolim skie i ofiarowano koronę Godfrydowi, k tó ry n a j­ więcej przyczynił się do zdobycia św iętego m iasta. S kro­

mny G odfryd zgodził się rządzić państw em , ale nie chciał p rzy jąć korony królew skiej i tylko p rzybrał ty tu ł „obrońcy i b aro n a grobu C hrystusow ego“. W następnym roku um arł, skutkiem nadm iaru trudów . P o nim n astąpił b ra t jeg o B al- duin I . — K rólestw o Jerozolim skie zajm owało długi pas S y ry i nad brzegiem m orza (staro ży tn ą F en icy ję i P a le s ty ­ nę). W ew nętrzne jego urządzenie zrobione było na w zór feu­ dalnych pań stw E u ropy zachodniej. K ró l m iał bardzo m ałą w ład zę; ziemie po większej części rozdane były w posiada­ nie lenne rycerzom, k tó rzy często nie słuchali się k r ó l a ; duchow ieństw o i m iasta nadm orskie były praw ie niezależne od w ładzy m onarszej.

W a ż n ą podporą k ró lestw a Jerozolim skiego były nowo utw orzone zak ony ry cersk ie: Joannici, T em plaryjusze i Teu- tończycy. Zakonow i Jo a n n itó w dało początek tow arzystw o kupców w łoskich, jeszcze przed zdobyciem Jerozolim y, przez w ybudow anie tam klaszto ru i szpitala pod wezwaniem św. J a ­ n a C hrzciciela, w celu udzielania opieki chorym i ubogim piel­ grzymom . N astęp n ie do to w arzy stw a tego przyłączyło się w ielu rycerzy włoskich, k tó rzy ślubowali bronić pielgrzym ów od napadu m ahom etan; zw ierzchnie ubranie ich stan ow ił czarny płaszcz z białym krzyżem . Z akon Tem plaryjuszów za­ łożony by ł przez ry c erz y francuzkich, w kró tce po zaw ojow a­ niu Jerozolim y, w tym że samym ce łu ,to jest dla bronienia w d ro ­ dze pielgrzym ów , dążących do ziemi świętój. N azw isko swoje T em plaryjusze otrzym ali ztąd, że m ieszkali na tćm samśm m iejscu, gdzie niegdyś w znosiła się sław na św iąty n ia (po ła ­ cinie : tem plum) Salom ona; papićż k a z a ł im nosić biały płaszcz z krzyżem czerwonym . W późniejszym czasie i ry cerze nie­ m ieccy założyli swój osobny zakon pod nazw iskiem teutoń- skiego, to je st niem ieckiego. Teutończycy, podobnie, ja k i rycerze innych zakonów, ślubow ali bezżeństwo, uległość i ubóstw o; nosili b iały płaszcz z czarnym krzyżem .

P ró cz ty ch zakonów, w ielu ry cerzy przybyw ało _ z E u ­ ropy zachodniej dla w alczenia z niew iernem i w obronie zie­ mi św iętej. P ow oli je d n a k liczba ta k ic h krzyżow ców zn a­ cznie się zm niejszyła. Tym czasem ciągle trw a ły w ojny z są- siedniem i su łtan am i tureckiem i, k tó rzy s ta ra li się odebrać chrześcijanom podbite przez nich ziemie.

§ 42.

Druga, trzecia i czwarta wyprawy krzyżowe.