• Nie Znaleziono Wyników

Dom Frankoński w Niemczech. Walka cesarzy z papićżami

Po śmierci H e n ry k a I I k sią ż ę ta i biskupi niemieccy obrali cesarzem hrabiego frankońskiego K o nrada. Z jego w stąpieniem n a tro n zaczęła się w Niemczech dy nastyja F ran k o ń sk a , k tó ra panow ała o k rąg łe sto lat. Konrad 11 i syn jego Henryk 111 odznaczyli się energicznem i rządam i i tr z y ­

maniem potężnych w assali w k arb ach posłuszeństw a.

P anow an ie n astępnego cesarza, Henryka IV (1056 — 1106) zasługuje n a szczególną uw agę z powodu w ielkich zaburzeń w państw ie i w alki cesarza z papieżem.

H e n ry k IV , dziedzicząc tro n po ojcu swoim H e n ry k u I I I , b y ł nieletnim . Ź początku państw em rz ąd ziła m ąd ra m atk a jego A gnieszka, ale chciwy panow ania H anon, arcybiskup koloński, postanow ił odebrać jej opiekę n ad synem i przy pomocy silnego stro n n ictw a dopiął zam ierzonego celu. H enryk zo stał podstępem uwieziony do Kolonii, A gnieszkę usunięto od rządów , a Hanon został rządzcą p ań stw a i bezkarnie go­ spodarow ał w dobrach królew skich. W K olonii młody H e n ry k odbierał ja k najgorsze w ychow anie; pomimo więc dobrych skłonności z n atu ry , sta ł się zapalczyw ym i okrutnym . N a ­ stępnie dano mu za nauczyciela biskupa brem eńskiego A d a l­ b e rta , człow ieka lubiącego przepych i zbytki. P rzy nim H e n ry k n a b ra ł upodobania w w ystaw nych ucztach, w próż- niackiem i wesołóm życiu, i w yrobił sobie przesadzone pojęcie 0 swój w ładzy monarszój. D oszedłszy do pełnoletności, o brał sobie m ieszkanie w Saksonii, powznosił w niej w arow ne zam ki 1 ucisk ał m ieszkańców podatkam i na utrzym anie swego dworu, albowiem prow incyja, w k tó rśj przebyw ał dw ór królew ski, obow iązana b y ła dostarczać dla niego potrzebne zapasy i d a­ w ać ludzi do różnych robót. N ajbardziej oburzeni byli na k róla, za jeg o samo wolność i dumne postępow anie, hrabiow ie

i

rycerze sascy; w reszcie schwycili oni za oręż i wypędzili

k ró la z Saksonii. H e n ry k zeb rał w łasnych w assali fran k o ń ­ skich i w ielu innych, zw yciężył Sasów i zaczął okrutnie mścić się n a nich za zrobione pow stanie. Naówczas S asi udali się z prośbą do papieża, aby rozsądził spraw ę ich z królem . W ypadek te n s ta ł się powodem o tw artej w a lk i między papieżem i cesarzem .

Poniew aż re lig ija chrześcijańska krzew iła się w zacho- dniéj E uropie głów nie z Bzym u, n a tu ra ln ą więc rzeczą papieże sta li się najwyższemi zw ierzchnikam i całego duchow ieństw a zachodniego. W ładza duchowna papieża w zro sła jeszcze b a r­ dziej, odkąd kościół zachodni, czyli łaciński, ze rw ał z kościo­ łem wschodnim, czyli greckim , w czasie, kiedy w tym ostatnim m iało miejsce prześladow anie św iętych obrazów. N ajw ażniej­ szą je d n a k podporą w ładzy papiezkićj by ła w ielka pobożność ludów zachodniej E uropy, k tó re poczytyw ały papieża za n a ­ m iestnika C hrystusa na ziemi. Tym czasem papieże, posiada­ ją c w ładzę duchowną, chcieli przyw łaszczyć sobie i w ładzę świecką. Okoliczności im sprzyjały. P ip in M ały podarow ał im w e W łoszech całą prow incyję, odebraną Longobardom ; K a ro l W ielk i i jego następcy koronow ani byli przez papieży. W ty m czasie je d n a k papieże sami jeszcze zostaw ali w zależ­ ności od cesarzy: zw łaszcza O tto n I i jego n astępcy usiłow ali zrobić Ezym zaw isłym od cesarstw a i osadzać n a tro n ie pa- piezkim swoich stronników . W iedząc o swéj duchownéj po tę­ dze, papieże niechętnie ulegali cesarzom, z czego w yn ik ła w a lk a między obiem a stronam i. W alka t a p rz y b ra ła s ta ­ nowczy c h a rak ter, gdy na tro n ie papiezkim zasiadł H ildeb rand . B ył to syn prostego rzem ieślnika; od dzieciństw a przyzw yczaił się do pracy i cierpliwości i w yrobił w sobie nadzw yczajną siłę woli. Z ostaw szy zakonnikiem , doszedł do najw yższych stopni duchownych i zdobył sobie ta k ie znaczenie, iż k ilku p a­ pieży z kolei kierow ało się jego radam i. M iędzy innem i za jego poradą wydane zostało postanow ienie, aby n a przyszłość papieże obićrani byli nie przez lud rzym ski i duchow ieństw o, ja k było przedtém , lecz tylko przez najw yższych dostojników kościoła, k tó rzy nazyw ali się kardynałam i. Tym sposobem osłabł w pływ cesarzy na obiór papieży. N akoniec H ild eb ran d sam obrany został papieżem pod imieniem f i r x e g o m V il. Z a- siadłszy na stolicy apostolskiej, Grzegorz w ziął się do u rz ą ­ dzenia duchow ieństw a w ten sposób, aby zrobić je zależnćm od samego tylko papieża. D aw niéj księża katoliccy, ta k samo

ja k greccy, zaw ićrali zw iązki m ałżeńskie i z tego powodu, w troskliw ości o swoję rodzinę, m usieli nieraz ulegać w ła ­ dzy świeckiej. G rzegorz zabronił duchownym żenić się, a żo­ natym k a z a ł rozw ieść się z żonami. Z początku w ielu k się­ ży nie było posłusznych tem u rozkazow i, lecz G rzegorz siłą woli p ostaw ił n a swojem i odtąd całe duchowieństwo ł a ­ cińskie stało sie bezżennem. D alej, posady duchowne w owych czasach bardzo" często kupow ane były za pieniądze od k s ią ­ żą t duchownych i świeckich, co nazyw ało się symoniją (od im ienia czarodzieja Szym ona, k tó ry chciał kupić od aposto­ łów moc tw orzenia cudów). Prócz tego osoby duchowne: biskupi i opaci, u znaw ali się za w assali władzców świe­ ckich i przy zatw ierdzeniu w swoich godnościach otrzym y­ w ali od nich pierścień i p asto ra ł, co nazyw ano inwestyturą. G rzegorz V I I surowo za k aza ł symonii i inw estytury. D u ­ chownych, k tó rzy nie byli posłuszni jego rozkazom , odsą­ dzał od zajm ow anych posad, a książętom świeckim zagroził interdylctem czyli w ykluczeniem z k ościoła; w ykluczeni nie mogli przystępow ać do kommunii i nie byli wpuszczani do kościołów. Czasam i in te rd y k t rozciągał się _ n a c a łą pro- w incyją; w tedy zam ykano w nićj kościoły, nie odpraw iano nabożeństw a, duchow ieństw o nie śmiało daw ać ślubów, ani grzebać um arłych, co niezm iernie przerażało lud pobożny. In te r d y k t s ta ł się najgroźniejszem narzędziem w rę k u p a­ pieży przeciw ko w ładzom świeckim.

H e n ry k IV , nie zw ażając je d n a k n a zakaz papieża, nie w zbran iał ani symonii, ani in w esty tu ry . R ozgniew any z tego powodu G rzegorz sk o rz y sta ł ze sposobności, ja k ą mu n a strę c z a ła sk a rg a Sasów, i w ezw ał H e n ry k a , aby przy b y ł na sobór do R zym u i uspraw iedliw ił się ze sw oich postępków . H e n ry k z szyderstw em p rz y ją ł to wezwanie, w ypędził posłów papiezkich i ro z k aza ł zgrom adzeniu b isk u ­ pów niem ieckich odsądzić G rzegorza od jego godności i obrać innego papieża. W tedy G rzegorz w y k lął H e n ry k a, a poddanych jego uwolnił od złożonćj mu, jak o m onarsze, przysięgi. K sią ż ę ta niem ieccy, niezadow olnieni z H e n ry k a , .ośw iadczyli, że, jeże li w oznaczonym czasie papićż nie zdej­

mie z niego klątw y, obiorą innego kró la. Opuszczony przez sw ych w assali, H e n ry k upokorzył się i pomimo bardzo ostrój zimy w yruszy ł przez A lpy do Rzym u, w tow arzy stw ie przy­ w iązanej m ałżonki B e rty i k ilk u ty lk o sług (1077 r.). Gdy

p rzybył do W łoch górnych, za sta ł tam papieża w zamku K anossie, należącym do m argrabiny toskańskiej M atyldy. G rzegorz p rz y ją ł k ró la bardzo ostro, k a z a ł mu przez trzy dni stać n a podwórzu w ubraniu pokutującego grzesznika, to je st boso, z o d k ry tą głow ą i we włosiennicy, i dopiero n a prośby M aty ld y d a ł się zm iękczyć i z d ją ł z niego k lątw ę. T ak ie upokorzenie się k ró la nie przyniosło je d n a k pożąda­ nego skutk u. K ied y H e n ry k pow rócił do Niemiec, wielu k sią ż ą t niemieckich ju ż odstąpiło go i obrali sobie innego króla. W tedy nieszczęścia uleczyły H e n ry k a z tchórzostw a i obudziły w nim m ęztwo jego przodków, ta k , iż po stano w ił orężem bronić p raw swoich. Z ebraw szy wojsko, pokonał swego przeciw nika w Niemczech, a następ n ie w y ruszył do W łoch przeciw papieżowi, k tó ry pow tórnie rzucił n a niego k lątw ę. R zym zo stał zdobyty przez króla, G rzegorz zaś uciekł do W ło ch południowych, gdzie w krótce um arł (1085 r.).

N a stę p cy G rzegorza V I I nie zaniechali w alki z cesarzem , rzu cali n a niego k lątw y i podburzali przeciw niemu w assa- lów N ieprzyjaciele H enryka podmówili przeciw niem u w łasne­ go jego syna, rów nież imieniem H e n ry k a. S yn zd rad ą w ziął nieszczęśliw ego ojca do niew oli i zam knął go w jednym zamku. W praw dzie cesarz zdołał z ta m tą d uciec, ale w krótce śmierć przecięła pasmo dni jego burzliw ego żyw ota. Los prześlado­ w a ł go i po śm ierci: jak o w yklętem u odmówiono pogrzebu; dopiśro po sześciu la ta c h papióż zdjął z niego k lą tw ę i cia­ ło H e n ry k a pochow ane zostało w k a te d rz e S zpejerskiej.

Syn H e n ry k a I V Henryk V prow adził dalej w alkę z papie­ żami. N akoniec cesarz i K a lik s t I I papióż zaw arli w W orms umowę, n azw aną konkordatem W orm skim (1122 r.), m ocą k tó ­ rej cesarz zrzekł się symonii i in w esty tu ry , lecz w części zachow ał przy sobie praw o ro z d aw an ia duchownym dóbr w posiadanie lenne. T ak w ięc obie strony poczyniły sobie w zajem ne ustęp stw a, ale zw ycięztw o w idocznie zostało po stro n ie papióża. P rz y zaw arciu umowy nieprzejrzane tłum y ludu ze b rały się z różnych stro n n a rów ninie pod W orms i okrzykam i radości p rz y ję ły ogłoszony im k o nkord at. N a ­ ró d cieszył się z ukończenia długich w ew nętrznych zab u ­ rzeń, k tó re doprow adziły państw o do bardzo sm utnego s ta ­ nu ; w szędzie bowiem nam nożyło się mnóstwo rabusiów , całe prow incyje były opuszczone.

§ 40.

Cesarze niemieccy z domu Hohensztaufenów.