• Nie Znaleziono Wyników

Anglija do połowy XII wieku

W pierw szej połowie I X w ieku król Egbert połączył w jed n ę m onarchiją w szystkie siedem p aństw anglosaskich i pierw szy m iał przybrać ty tu ł k ró la Anglii (827 r.). Około tego czasu N orm anow ie zaczęli napadam i swemi pustoszyć A ngliją. N orm anam i (k tó ry to w yraz znaczy: ludzie północy) nazyw ali się G erm anow ie, zam ieszkujący półw yspy S k an d y ­ naw ski i Ju tla n d z k i. O stry klim at północny, nieurodzajność ziemi i sąsiedztw o m orza spraw iły, że Norm anow ie zacho­ w ali swój burzliw y i wojowniczy ch a ra k te r i sta li się odważ- nemi żaglarzam i. Z w ykle s ta rs i synowie k siążąt dziedziczyli posiadłości ojcowskie, młodsi zaś puszczali się na m orze szu­ k ać zdobyczy w obcych k ra ja ch i znani byli pod nazw iskiem królów m orza czyli wikingów. Często burze rozbijały ich lek­ kie sta tk i, ale ci, k tó rzy zdołali uniknąć śmierci, bynajmniój nie tracili odw agi; ża rto w ali sobie z "wiatrów i bałwanów morskich. Z czasem Norm anowie nie kon tentow ali się ju ż samemi ty lk o łupam i, lecz zaczęli podbijać całe kraje. W za- chodnićj E uropie najbardziej nęciła ich B ry ta n ija . W k ró tc e po śmierci E g b e rta praw ie ca ła A n g lija zawojowana zo stała przez N orm anów duńskich. Zpod panow ania Duńczyków oswobodził j ą w nuk E g b e rta Alfred Wielki (871 — 901).

A lfred był najukształceńszym z m onarchów swego czasu i bardzo lubił nauki. W piórwszych la ta c h swego panow ania, młody i niedoświadczony, w zbudził w poddanych niezadow ole­ nie, z powodu zbytniej zarozum iałości i lekcew ażenia s ta ry c h zwyczajów. D la tego tćż podczas jednego napadu D uńczyków opuszczony został przez swoich w assali i m usiał pod obcćm

imieniem u k ryw ać się w lasach i błotach, w zachodniej części wyspy. Tym czasem A nglicy w yprow adzeni zostali z cierpli­ wości przez ucisk zdobywców i znów zw rócili oczy n a swego króla. Z ebraw szy znaczne wojsko, A lfred rozpoczął n a nowo w ojnę z D uńczykam i. P ow iadają, że przed stanow czą bitw ą, przebrany za angielskiego bard a, udał się do obozu nieprzyja­ ciół i, śpiew ając im pieśni, zbadał ich siły i zajm ow ane przez nich stanow iska. Duńczycy zostali zupełnie pobici i A nglicy odzyskali swoją niezależność. W późniejszym czasie nieraz je sz ­ cze zjaw iali się w A nglii Duńczycy, ale zawsze byli zwyciężani. A lfred podobnie, ja k K a ro l W ielki, odznaczył się nietyl- ko czynam i wojennemi, ale i m ądrem urządzeniem k raju . Z ro b ił dokładniejszy podział Anglii na okręgi czyli h ra b stw a i n a d a ł moc p raw a obowiązującego starem u zwyczajow i g e r­ mańskiemu, k tó ry w ym agał, aby w spraw ach krym inalnych w yrok na oskarżonego wydawało 12-u ta k zw anych przysię­ głych, to je st mężów, obow iązanych pod p rzysięgą sądzić we­ dług sum ienia, czyli w ew nętrznego swego przekonania. W ogóle A lfred z w ielką ścisłością p rz estrze g ał spraw iedli­ wości. L ubiąc nauki, A lfred zak ład ał szkoły; z nich n a jb a r- dzićj na uw agę zasługuje szkoła O ksfordzka, z k tó rej n a ­ stępnie pow stał najdaw niejszy w Europie u n iw ersy tet.

Z a następców Alfreda D uńczycy znów zaczęli p usto ­ szyć A ngliją swemi napadam i. Etelred, król angielski, chcąc zemścić się na nich, k az ał wym ordować (1003 r.) w szystkich Duńczyków, m ieszkających w A nglii, ale przez to ściągnął n a k ra j jeszcze w iększe nieszczęścia. Duńczycy zjaw ili się znowu i w przeciągu k ilku la t podbili całą A ngliję. K ró l duński Kanut Wielki (1014 — 1036) połączył pod swojem b er­ łem D a n iję, A ngliję i N orw egiję i s ta ł się jednym z najpo­ tężn ie jsz y ch m onarchów swego czasu. Z początku K a n u t b y ł okrutnym , ale, ustaliw szy się n a tronie, s ta ł się dobrym, pobożnym i sprawiedliw ym.

Po śm ierci K a n u ta i jego synów A nglicy odzyskali nie­ zależność i w ezw ali na tro n potom ka daw nych swych królów , E d w a rd a , k tó ry w ychow yw ał się w Norm andy i, poniew aż ma­ tk a jeg o b y ła sio strą norm andzkiego księcia. Edward, nazw any za sw ą pobożność Wyznawcą, otoczył się rycerzam i norm andz- kiemi, pow ierzył im w ażniejsze urzędy i z wielkiem n ieza- dowolnieniem Anglików trzy m a ł się zw yczajów norm andzkich.

N a E d w ardzie W yznaw cy w ygasł dom Alfreda W ielk ie­ go. M agnaci w ynieśli n a tro n jednego z hrabiów angielskich,

Harolda; ale ten znalazł potężnego przeciw nika w osobie W il­ helma, k sięcia Norm andyi, k tó ry rościł p raw a do tro n u angiel­ skiego. W ilhelm b y ł synem i następcą księcia norm andzkie- go R o b erta D y jab ła (przezw anego w te n sposób za jego okru tn y c h a ra k te r). J a k o krew n y E dw arda W yznaw cy, od- daw na liczył na jego bezdzietność, aby opanować A ngliją. P rzezo rn y W ilhelm chciał się zabezpieczyć i ze strony brabie- * go H aro ld a. P rzy p ad ek mu dopomógł: ra z bowiem o k rę t H arolda rozbił się przy brzegach F ra n c y i i h ra b ia d o stał się w ręce W ilhelm a. T en o sta tn i p rz y ją ł H a ro ld a przyjaźnie, ale zm usił go do przysięgi n a relikw ije św iętych, że pomoże oiu osiągnąć tron angielski. Po śm ierci E d w a rd a W yznawcy, W ilhelm przypom niał Haroldowi jego przysięgę, ale ten na­ rw ał j ą wym uszoną gw ałtem i powołał się na w ybór narodu. W te d y W ilhelm ogłosił go krzyw oprzysiężcą i przyw łaszczy- cielem tronu. P apież sta n ą ł po stronie W ilhelm a, p rz y sła ł ffiu poświęconą chorągiew , a na H a ro ld a rz u cił k lątw ę. Na p ozw an ie W ilhelm a oprócz baronów norm andzkich, zebrało się mnóstwo niderlandzkich i francuzkich rycerzy, i książę 2 silnem wojskiem w ylądow ał na południowym brzegu A n­

glii (1066 r.). H a ro ld zaszedł mu śmiało drogę pod H a stin g - sem , ale zo stał pobity i sam zginął w bitw ie.

W bitwie pod Hastingsem przyjaciele Harolda, widząc przemaga- jące siły nieprzyjaciół, radzili mu cofnąć się i czekać na posiłki, ale Harold odrzucił radę i obwarował się na jednym pagórku. Noc przed bitwą Sasi przepędzili przy gorejących ogniach, śpiewając wesołe pieśni kpijąc piwo, podczas gdy w obozie normandzkim panowała uroczysta cisza, wojsko modliło się i spowiadało przed swemi kapłanami. Na­ zajutrz Normannowie bardzo wcześnie wystąpili do boju, ale Sasi, uzbro­ jeni długiemi toporami, mężnie odparli napad ich Pa swój obóz. Wil­ helm kazał rzucać strzały i dzidy przez palisady, aby w ten sposób razić Sasów; sam Harold, spojrzawszy nieostrożnie w górę, postradał oko. Z tśm wszystkiem Normannowie nie mogli zdobyć obozu. Nakoniec Wilhelm użył podstępu. Z rozkazu jego część normandzkiego wojska rzuciła się do udanej ucieczki, aby wywabić Anglików z ich obozu. Gdy zaś ci ostatni spuścili się z pagórka i popędzili za nieprzyjacielem, Nor­ mannowie wypadli z przygotowanej zasadzki i otoczyli ich ze wszech . stron. Anglicy nie mogli oprzeć się dzidom normandzkim i zostali pobici na głowę. Ciało Harolda z trudnością zostało odszukane. Na usilne prośby jego matki Wilhelm pozwolił pochować go w klasztorze, wysta­ wionym przez niego samego.

B itw a pod H a stin g s b y ła bardzo w ażna d la swoich skutków . C ała A nglija d o stała się w rę ce Wilhelma Zdobywcy,

k tó ry bez zw łoki u d ał się do Londynu i po koronacyi rozpo­ czął budowę znakom itego zam ku londyńskiego T auer, zkądby m ógł trzy m ać w posłuszeństw ie m ieszkańców stolicy. Ode­ b ra ł szlachcie angielskiój w iększą część ich ziem i rozdał je swoim baronom, któ rzy rów nież powznosili w arow ne zam ki i osiedli w nich ze swemi drużynam i. W ogóle W ilhelm , podobny z obyczajów do swego ojca, ostro obchodził się z n a­ rodem angielskim , nie szanow ał jeg o p ra w i s ta r a ł się zapro­ w adzić w A nglii ję z y k i zw yczaje francuzkie. (N orm andzcy baronow ie zapomnieli ju ż mowy swoich przodków i mówili po francuzku). W późniejszym czasie z pom ięszania się języ k a francuzkiego z anglosaskim po w stał dzisiejszy języ k angielski.

Z e śm iercią synów W ilhelm a w ygasło jeg o potom stw o męzkie i tro n dostał się linii żeńskiśj, m ianowicie hrabiem u francuzkiem u H enrykow i P la n tag en eto w i (1154 i\), k tó ry pa­ now ał pod imieniem H e n ry k a I I i b y ł założycielem w A n ­ glii d ynastyi P lan tag en etó w .

§ 38.