• Nie Znaleziono Wyników

Wojna Greków z Persami

M iasta greckie w M alćj A zyi od czasów C yrusa znajdo­ w ały się pod w ładzą P ersó w : Z a panow ania D aryjusza H ista - spesa handlow y i bogaty M ilet piórw szy p ow stał przeciwko P ersom . A teńczykow ie posłali mieszkańcom tego m iasta po­ siłki, lecz ponieważ inni G recy nie pośpieszyli z pomocą, po­ w stan ie w krótce zostało przytłum ionym. Persow ie zburzyli M ilet (500 r. przed N. Chr.), poczóm Daryjusz, podburzony przez zbiegłego Ilippijasza, postanow ił u k arać i G reków euro­ pejskich. N ajbardziój rozgniew any był na A teńczyków , tak , iż j ednemu ze sw ych sług kazał codziennie pow tarzać przy

obie-dzie te słow a: „królu, pam iętaj o A teńczykach.“ W reszcie D aryjusz posiał do Grecyi heroldów, żądając ziemi i wody n a znak poddania się. W iększa część Greków, bojąc się groźnej potęgi P ersów , spełniła jego żądanie ; A teńczycy zaś i Spar- tańczycy zabili posłów perskich. WTówczas D aryjusz posłał do Grecyi, ja k pow iadają, sto tysięcy wojska. A rm ija ta w ysiadła n a ląd n a wschodnim brzegu A tty k i w błizkości m iasta M ara­ tonu (490 r.). A teńczykow ie mogli w ystaw ić przeciwko n ie­ przyjacielow i tylko dziesięć tysięcy. Spartańczycy obiecali im dać pomoc, ale, według swego zw yczaju, nie chcieli w yruszyć w pole przed p ełnią i ż tego powodu p r z y b y s z a późno. M i­ mo to A teńczycy, za ra d ą wodza swego M ilcyjadesa, postano­ wili stoczyć bitw ę z Persam i n a polach m aratońskich. W ie­ dząc, że P ersow ie m ają zwyczaj uderzać z głównem i siłam i w środek nieprzyjaciół, M ilcyjades uszykow ał swoje wojsko w te n sposób, że w środku umieścił najgorszych żołnierzy i przedew szystkiem niewolników, a najlepszych u staw ił po bo­ kach. W samej rzeczy wyborow a ja z d a p ersk a rzuciła się na sam środek G reków i zm usiła ich do ucieczki, ale w tym sa­ mym czasie Grecy, stojący na skrzydłach, napadli z dwóch stro n na P ersó w i pobili ich na głowę. Persowie szukali oca­ lenia w ucieczce na ok ręty i zostaw ili na łup Grekom cały swój obóz. P ow iadają, że m iędzy innem i rzeczam i znajdow ało się tam mnóstwo łańcuchów przygotow anych n a G reków i piękna kolum na z m arm uru, k tó rą P ersow ie m ieli zam iar postaw ić na miejscu spodziewanego zw ycięztw a. N astępnie, z a ra d ą tegoż M ilcyjadesa, A teńczycy sporządzili flotę i w y- słali j ą przeciw wyspom, które poddały się Persom. Gdy atoli oblężenie wyspy P a ro s nie powiodło się M ilcyjadesowi, A te ń ­ czykowie skazali go na znaczną karę pieniężną. Ten nie był w możności zapłacenia jój, skutkiem czego w trącony został do w ięzienia i tam um arł.

. . . . -Po śm ierci M ilcyjadesa pierwsze miejsce w A tenach za­ ję li dwaj znakom ici m ężow ie: Temistokles i A rys ty des. P ićrw szy z nich był bardzo chciwy sław y i odznaczał się nadzw yczaj­ nymi zdolnościam i; A ry sty d e s zjednał sobie ogólny szacunek nieposzlakow aną uczciwością i sprawiedliw ością. Po bitw ie pod M aratonem Tem istokles sta ł się zamyślonym i sm utnym, bo, j a k mówił, łau ry M ilcyjadesa spać mu nie pozw alały. C hciał koniecznie i sam zdobyć sobie sław ę i okryć nią ojczyznę. P rzew idując, że Persow ie przedsięw ezm ą nową w ypraw ę na

Grecyją, nam ów ił A teńczyków do zbudow ania silnej floty. O bawy jego były słuszne; Persow ie nie długo kazali na siebie czekać. J u ż D aryjusz H istaspes ro b ił przygotow ania do nowej w ypraw y, lecz w krótce um arł. Syn i n astępca jego K serkses w yruszył przeciw Grekom z ogromnem wojskiem. D la p rze­ praw ienia swej arm ii do E uropy k a z a ł ustaw ić przez H elle­ spont m ost ze statków . W ojsko lądow e szło przez T ra cy ją (na północ m orza Egejskiego), a wdłuż brzegów to w arzy szy ła mu ogroma flota. D la ominięcia niebezpiecznej dla okrętów góry A tos, przekopano z wielkiem i trudnościam i k a n a ł, k tó ry kosztow ał trz y la ta pracy. G recy utrzym yw ali, że wojsko K serk sesa wynosiło do 2 milijonów ludzi.

Wojsko to przedstawiało nadzwyczaj pstry widok, albowiem skła­ dało się z żołnierzy wszystkich narodów, które zostawały pod panowa­ niem Persów. Była tam przyboczna straż króla w błyszczących pance­ rzach pozłacanych, Persowie w wązkich kaftanach kolorowych i spicza­ stych czapkach baranich, z dzidami i strzałami, Assyryjczycy w miedzia­ nych hełmach z maczugami, okutemi żelazem, Arabowie w szerokich bur­ nusach, uzbrojeni samym tylko lukiem i strzałami, Etyjopowie z różnie pomalowanem ciałem, noszący na ramionach skórę lwią, lub tygrysią, a na głowie koński łeb z grzywą i t. d. W rzeczywistości wojsko per­ skie nie, było tak straszne, jak wydawało się na pozór, ponieważ owe różnorodne tłumy nie rozumiały się wzajemnie i walczyły tylko na roz­ kaz swego władzcy, albo też w nadziei łupów; prócz tego były źle uzbro­ jone i nie umiały bojowego szyku. Mnóstwo ' sług, kobiet i taborów, znajdujących się przy armii, utrudniało jej pochód. Przeciwnie wojsko greckie, jakkolwiek nieliczne, było doskonale wyćwiczone i miało zbroje żelazne i miedziane, a co najważniejsza, pałało żądzą walczenia w obro­ nie kraju. Szczególniej Spartańezykowie i Ateńczycy przygotowani byli do bohaterskiej obrony.

K ilk a tysięcy G reków , pod dowództwem k ró la s p a rta ń ­ skiego Leonidasa, zajęło wąwóz Term opilski. N a w ezw anie K serksesa, ażeby złożyli broń, Leonidas odpowiedział lako ­ nicznie: „Przyjdź i w eź.“ N adarem nie P ersow ie usiłow ali zdo­ być w ąw óz; Grecy zrobili ze swych ta rc z jeden m ur nieprze- b ity i cały dzień razili nieprzyjaciół swemi długiemi dzidami, dzielnie odpiórając w szystkie ich napady. Dopiero, gdy część perskiego w ojska, przeprow adzona ścieżką w górach przez j e ­ dnego zdrajcę, zaszła ty ł Grekom , Leonidas rozpuścił w iększą część związkowych, z 300-ma S partańezykam i i k ilk u stom a sprzym ierzeńcam i rzucił się n a nieprzyjaciół i po rozpaczliw ej walce poległ ze w szystkiem i Spartańezykam i. W późniejszym czasie postaw iony został na tóm miejscu m iedziany lew z n a ­

pisem : „Przechodniu! powiedz Sparcie, że polegliśmy tu w szyscy trz y stu , posłuszni prawom ojczyzny“.

W szedłszy do środkowej G-recyi, Persow ie spustoszyli A tty k ę i spalili Ateny. M ieszkańcy tego m iasta, idąc za ra d ą Tem istoklesa, zawczasu ocalili się ucieczką na ok ręty i sąsied­ nią wyspę Sal aminę. W cieśninie; oddzielającej tę wyspę od A tty k i, s ta ła połączona flota g re ck a naprzeciw floty perskiśj. E urybijades, król sp arta ń sk i, dowodzący flotą grecką, chciał cofnąć się ku Peloponezowi, ale Tem istokles, widząc, że Grecy zajm ują k o rzy stn e stanow isko, postanow ił niedopuścić tego kroku. W tym celu użył podstępu:, udał, że je s t zdrajcą, i za­ w iadom ił K serk sesa, że GrCCy chcą ujść przed niezaw odną klęs-ką. K ró l k a z a ł n atychm iast zagrodzić swemi okrętam i oba końce cieśniny i zmusił G reków do w alki. E lo ta p erska nie m ogła swobodnie rozw inąć swoich działań w ważkiej cie­ śninie; ok ręty jej ciągle osiadały n a mieliźnie, gdy tym czasem lekkie s ta tk i greckie u w ijały się z całą lekkością. Tym sposo­ bem G recy odnieśli w bitw ie pod Salam iną zupełne zwycięz- tw o (480 r . przed N. Chr.). K serk ses przyg ląd ał się tćj w alce z wysokiego tronu, k tó ry kazał sobie w ystaw ić na brzegu A tty k i. Zobaczywszy, że P ersow ie ponieśli klęskę, upadł n a duchu i powrócił do A zyi, zostaw iw szy w Grecyi wyborowe Wojsko pod w odzą M ardonijusza. Jednakże zai-az w następ ­ nym roku M ardonijusz pobity został pod P latejam i przez sp a r­ tańskiego wodza Pauzanijasza. P erso w ie uciekli z powrotem do A zyi. T ak w ięc Grecy odparli najście hord azyjaty ck ich i okryli się św ietną sław ą.

Do tego czasu hegem onija w wojnie z P ersa m i należała do S p artań c zy k ó w : królow ie ich dowodzili połączonemi siłam i Greków. Później jed n ak naczelne dowództwo przeszło w ręce wodzów ateńskich, ra z dlatego, że po bitw ie pod P latejam i wojna głównie prow adzona była na morzu, S partańczycy p ra ­ wie nie mieli okrętów , a głów ne siły A teńczyków stano w iła flo ta ; pow tóre, że G recy oburzeni byli postępowaniem króla spartańskiego P auzanijasza, podczas gdy ateńscy dowódzcy A ry sty d e s i Cymon (syn M ilcyjadesa) zjednali sobie powszech­ ną przychylność. A rystydesow i, znanem u z uczciwości, powie­ rzony został zarząd k assą publiczną, do której sprzym ierzeni Grecy sk ład ali pieniądze na w yd atk i wojenne. B ogaty, hojny i delikatny w obejściu Cymon w sław ił się zw ycięztwam i nad

P ersam i, ta k , iż zm usił ich do zaw arcia pokoju i u znania niepodległości m ałoazyjatyckich Greków.

Pauzanijasz bardzo dumnie obchodził się ze sprzymierzouemi Gre­ kami, żył z wielkim przepychem, wbrew prawom spartańskim, i w końcu wszedł w tajemne iikłady z Kserksesem. Kiedy wydała się jego zdrada, Pauzanijasz, bojąc się kary śmierci, szukał schronienia w jednej świąty­ ni, ponieważ świątynie u Greków były pod tym względem nietykalne i nie wolno były gwałtem wyciągać z nich przestępcy. Wówczas Spar- tańczycy zawalili wejście i Pauzanijasz umarł z głodu; podobno własna jego matka pierwsza przyniosła kamień na ten cel.—Godnym jest uwagi los Temistoklesa. Chcąc się pozbyć Arystydesa, którego uważał za swe­ go spółzawodnika, namówił Ateńezyków cło skazania go na pewien czas na wygnanie (ostracyzm), pod pozorem, że popularność tego męża była niebezpieczną dla rzeczypospolitej i mogła go natchnąć myślą opanowa­ nia władzy najwyższśj. Wkrótce jednak sam Temistokles podległ takie- muż samemu ostracyzmowi. Po długiem błąkaniu się tu i owdzie, udał się na dwór perski i tam, jak mówią, zażył truciznę/nie chcąc działać na korzyść Persów, przeciw własnej ojczyźnie. ; -f ,

P o śmiercijjTemistoklesa, A ry sty d e sa i Cymona pierw sze miejsce w A ten a ch za ją ł P erykles. Ń a zgrom adzeniu narodo- wem każdem u obyw atelow i wolno było wypowiedzieć swoje zdanie i z tego powodu wym owni mówcy w yw iórali najw ięcej w pływ u na spraw y kraju. P erykles w inien był swoje znacze­ nie rozumowi i nadzwyczajnój wym ow ie; nadto pochodził ze znakom itego rodu, był bogaty i hojny i odznaczał się piękną powierzchownością. S kutkiem ty ch przym iotów s ta ł się ulu­ bieńcem narodu, przez la t 16 rząd ził A tenam i praw ie bez spółzaw odników i wielce się przyczynił do świetności A ten .

AV tym czasie skończyła się w ojna z P e rsa m i; mimo to A teńczycy zm uszali swoich sprzym ierzeńców, (to jest drobne rzeczypospolite greckie, zw łaszcza n a wyspach archipelagu), do sk ład an ia pieniędzy do kassy publiczućj na w y d a tk i wo­ jenne. P e ry k le s obracał te pióniądze n a upiększenie A te n : na wzniesienie w spaniałych św iątyń i innych gmachów, n a posągi i obrazy.

Największą liczbą pięknych gmachów ozdobiony został Akropol. Na górę, którą zajmowała ta twierdza, prowadziły szerokie schody mar­ murowe, kończące się krytą kolumnadą, czyli portykiem (propilejami), przez który wchodziło się do akropolu. W środku akropolu między

in-§ 13-