• Nie Znaleziono Wyników

Działania społeczeństwa

ROZDZIAŁ 4. PRZEPISY I PROCEDURY

5.1. Pomoc doraźna

5.1.1. Działania społeczeństwa

Od 1915 r. na terenach oswobodzonych od rosyjskiej okupacji ludność Galicji, nie czekając na pomoc władz, samodzielnie przystępowała do odbudowy swych domów i budynków gospodarczych. To zaangażowanie podkreślają raporty władz lokalnych.

Starosta z Gródka Jagiellońskiego pisał:

„Zarazem zauważyłem, że właściciele zniszczonych gospodarstw z gmin wiejskich, mimo bardzo wielkich trudności spowodowanych brakiem gotówki, potrzebnych materyałów i sił roboczych, widać usilne starania, by domy swe jak najrychlej odbudować, o czem

świadczą zebrane w ostatnich dniach daty [tj. dane – T.K.] i tak w gminach: Bartatowie

odbudowuje swe domy 14 gospodarzy, w Czerlanach 2, w Kamienobrodzie 2, Powitnie 8, w Porzeczu Janowskim 33, w Stradaczu 4, w Stronnej 8, w Waldorfie 1, w Wiszence 11, w Woli Dorostańskiej 4, w Zalesiu 8, Załużu 2, Zuszycach 8” [przypis 5.5].

Opinię tę potwierdzał raport starosty pilzneńskiego:

„Stwierdziłem, że większość pogorzelców i bezdomnych rozpoczęła już stawianie prowizorycznych budynków na pomieszczenie własne i inwentarzy”. W szczególności przeważnie urządzają oni sobie w tym samym budynku, pod tym samym dachem w jednej połowie ubikacyę mieszkalną, w drugiej pomieszczenie na przezimowanie bydła, koni lub tegorocznej krescencyi. Budynki te są w ten sposób stawiane, że w przyszłości będą mogły służyć do celów wyłącznie gospodarczych, gdy właściciele z wiosną roku 1916, względnie po wojnie, wystawią sobie osobne domy mieszkalne. Wielu poszkodowanych zakupiło w tych samych lub sąsiednich miejscowościach stare zbędne budynki i przenieśli je na swoje place budowlane. W tych wypadkach budowa szybko postępuje, a

gdzieniegdzie już jest na ukończeniu” [przypis 5.6].

Aktywność ludności cywilnej w znacznej mierze zmniejszała skutki pierwszej wojny. W powiecie mieleckim bez dachu nad głową było 260 rodzin, a już po kilku miesiącach, bez wydatnej pomocy ze strony władz, liczba ta spadła do 140, ponieważ wielu pogorzelców odbudowało swe domy własnymi siłami [przypis 5.7].

Str. 157

W relacji inżyniera Wydziału Krajowego Stefana Pierzyńskiego sytuacja we wsi Tarnogóra przedstawiała się następująco:

„Odbudowa postępuje prawie wyłącznie kosztem gospodarzy. Wprawdzie expozytura budowlana postawiła około 6 budynków przed dwoma laty –jednakże do dziś nie pokryte skazane są na zniszczenie. W odbudowie pozostaje kilka budynków z niewiadomym terminem ukończenia wobec notorycznego braku pomyślanych materiałów i robotników.

Oprócz więc kilkunastu budynków postawionych własnym kosztem gospodarzy – wieś zapełniona jest szeregiem szop, budek i szałasów” [przypis 5.8].

Z braku środków finansowych, wysokich kosztów materiałów budowlanych i robocizny, ludność skazana była na mieszkanie w szałasach, ziemiankach lub prowizorycznych

domach, niekiedy nawet przez całą wojnę (zob. ilustracje nr 1 i 2). Izaak Majer Blick z Jaryczowa Nowego wspominał:

„Z wybuchem wojny światowej schroniłem się z rodziną do Lwowa przed Moskalami, którzy spalili domek mój doszczętnie wraz ze znajdującem się tam całem prawie mieniem mojem. Gdy Moskale opuścili Jaryczów Nowy, wróciłem do domu i stanąłem znowu na posterunku jako komisarz rządowy w powyższej gminie. Na miejscu spalonego domu zbudowałem sobie dla celów mieszkaniowych prowizoryczny mały barak. Tak przetrwałem na placówce mojej w Jaryczowie do końca wojny światowej. Gdy wybuchły walki polsko-ukraińskie, Blick ponownie musiał uciekać do Lwowa” [przypis 5.9].

W powiecie sokalskim: „Rodziny pogorzelców częściowo umieściły się w uratowanych budynkach, częściowo w sąsiednich gminach, a reszta mieszka w szałasach, rowach strzeleckich, piwnicach itp.” [przypis 5.10].

Stopniowo jednak ludność odbudowywała swe domostwa i zagrody, wykorzystując na ten cel własne oszczędności oraz rządowe subwencje, najczęściej niewielkie, wynoszące kilkaset koron oraz kredyty i pomoc instytucji dobroczynnych.

W 1916 r. liczne prośby o pomoc w odbudowie zniszczonych budynków chłopskich skłoniły Wydział Wykonawczy KBK do zorganizowania wsparcia dla ludności w tym zakresie. KBK na podstawie analizy sytuacji w terenie doszedł do wniosku, że pomoc pieniężna nie jest konieczna, ponieważ w wielu wypadkach poszkodowani dysponowali gotówką, ale ze względu na sytuację na rynku nie byli w stanie zakupić materiałów budowlanych i zatrudnić fachowców. Wydział Wykonawczy postanowił więc zająć się budową kompletnych chat w „centrach drzewnych”, a następnie dostarczać je

zainteresowanym i na miejscu składać.

Str. 158

W 1916 r. KBK przeprowadził prace studyjne w zakresie dostępności drewna w środkowej i zachodniej Galicji. Wykazały one, iż go nie brakowało, ale znajdowało się ono w

znacznych odległościach od tartaków, a jego przewóz był utrudniony z powodu deficytu środków transportu. KBK postanowił odłożyć realizację swego projektu do czasu zdobycia odpowiedniego sprzężaju. Tymczasowo zorganizował środki transportu i przekazał je zarządowi dóbr w Zakopanem, pod warunkiem, że drewno będzie nim przewożone do budowy zabudowań dla KBK. Ponadto KBK zatrudnił cieśli, którzy mieli być skierowani do Zakopanego, kiedy zgromadzona zostanie odpowiednia ilość drewna. Przy budowie

budynków KBK chciał się wzorować na projektach Odbudowy polskiej wsi, redagowanej przez Władysława Ekielskiego [przypis 5.11].

W powiecie tarnowskim odbudową zajęła się sekcja budowlana Delegacji Tarnowskiej KBK. Jej największa aktywność przypadła na okres od sierpnia 1915 r. do października 1916 r., czyli do momentu ukonstytuowania się ekspozytury budowlanej w Tarnowie.

Delegacja KBK sprowadzała materiały budowlane (deski, łaty, drewno okrągłe i ciosane).

Początkowo materiały te sprzedawano chłopom po zaniżonych cenach, a później

wyłącznie tym poszkodowanym, którzy nie otrzymywali zapomóg rządowych; jednocześnie wydawano materiały na rachunek starostwa tarnowskiego dla bezdomnych objętych rządową pomocą. Działalność Delegacji przyczyniła się do odbudowy najbardziej

zniszczonych miejscowości w gminach w rejonie Tarnowa, Radłowa i Żabna (Niedomice, Głów, Sanoka, Łęka Siedlecka, Dobczyce, Bobrowniki Wielkie, Bobrowniki Małe,

Zbylitowska Góra, Pleśna, Gromnik, Jodłówka Szczepanowska) [przypis 5.12].

Współcześni obserwatorzy dostrzegali, iż społeczeństwo odbudowywało domostwa szybciej, taniej i skuteczniej niż starostwa i ekspozytury budowlane. W tym miejscu odwołajmy się do relacji Włodzimierza Tetmajera:

„Widziałem ja koło Tarnowa wsie nowe, po inwazyi odbudowane, ale nie przez centralę.

Pobudowali je zapobiegliwi mieszkańcy bez pomocy wiedeńskich przedsiębiorstw, we własnym zarządzie i własnemi siłami. Te wsie mogą być wzorem odbudowy, choć jednej rzeczy im brak, co tak silnie uwzględniano w Prusach, tj. miejscowego, polskiego wyglądu domów na zewnątrz” [przypis 5.13].

Na tych obszarach, gdzie odbudowa domów nie była możliwa, ludność szukała

schronienia u sąsiadów bądź krewnych. Niech za ilustrację tych działań posłuży relacja starosty bóbreckiego:

„We wszystkich gminach podanych w wykazie, ludność znalazła pomieszczenie bądź to w domach opuszczonych przez włościan zbiegłych do Rosyi – bądź też w innych

pozostałych zabudowaniach i tam schroniła również swe bydło i plony a częściowo nawet już się odbudowała – tak że o bezdomnych w ścisłem tego słowa znaczeniu na razie mówić nie można [przypis 5.14]. Powszechnym zjawiskiem było korzystanie z gościnności rodziny, wynajmowanie mieszkań, nawet przez duchownych. Ks. Mikołaj Witkowski z Derżowa, po zniszczeniu budynku parafialnego cztery lata mieszkał w „ciasnej wynajętej chłopskiej izdebce” [przypis 5.15]. W gminie Góra Świętego Jana w powiecie limanowskim

w wyniku walk na początku grudnia 1914 r. zniszczone zostały domy i gospodarstwa 18 rodzin, które zamieszkały następnie w ocalałych domach sąsiadów lub udały się do innych miejscowości [przypis 5.16].”

Str. 159

Dzięki zapobiegliwości mieszkańców i pomocy sąsiedzko-rodzinnej w wielu miejscach udało się tymczasowo rozwiązać problem braku dachu nad głową, bez wydatnej pomocy władz. Tak było np. w powiecie nadwórzańskim, co potwierdził miejscowy starosta:

„Jakkolwiek ilość budynków zniszczonych i liczba bezdomnych w tutejszym powiecie jest bardzo znaczną, to jednak przeważna część budynków włościan utrzymała się w stanie dobrym i zdatnym do prowadzenia gospodarstwa tak, że bezdomni mieszkańcy wszystkich gmin tutejszego powiatu, nawet znacznie zniszczonych, pomieścili już w istniejących budynkach swe plony i inwentarz gospodarczy i rozlokowali się u krewnych, sąsiadów i znajomych” [przypis 5.17].