• Nie Znaleziono Wyników

ROZDZIAŁ 6. ROLNICTWO, HODOWLA I GOSPODARKA LEŚNA

1. Dobra: Dzików i Chmielów

3.3. Kwota wydana na inwestycje do 5.1918 r.: pusta komórka

6.1.1. Zasiewy i gleba

Priorytetem dla władz państwowych i krajowych, jak również dla samych rolników było jak najszybsze wznowienie prac polowych, zwłaszcza zasiewów. Główną przeszkodą był brak ziarna siewnego na rynku krajowym, który starano się niwelować przez jego zakup za granicą, np. w Rumunii. Już wiosną 1915 r. zorganizowano pierwsze dostawy zboża siewnego dla galicyjskiego rolnictwa. Obejmowały one różne jego gatunki, z przewagą owsa i jęczmienia, łącznie 760 wagonów. Jesienią tego roku do Galicji skierowano 650 wagonów żyta i pszenicy. Sprzedawano je bez upustów cenowych, wyjątkowo starostwa mogły udzielić bezprocentowego kredytu 6-miesięcznego lub 3-letniego oprocentowanego na 5 procent. Wiosną 1916 r. wysłano do Galicji 1530 wagonów zboża siewnego. Wojenna Centrala Handlowa na podstawie umowy z Wojennym Zakładem Obrotu Zbożem zakupiła 110 wagonów wyki i gryki, z czego do końca czerwca 1916 r. dotarło do Galicji 20

wagonów. Ponadto Wojenny Zakład Obrotu Zbożem rolnikom na obszarze działania wojska austro-węgierskiego przekazał 60 wagonów owsa, 40 wagonów jęczmienia i 6 wagonów innych zbóż. Od czerwca 1916 r. do początku 1917 r. dostarczono m.in. 1547,05 q pszenicy, 933,05 q żyta, 35 603,65 q jęczmienia i 50 486,00 q owsa [przypis 6.14 ].

Dostawy zboża tylko w części pokrywały zapotrzebowanie rolnictwa, np. w powiecie tarnobrzeskim na zasiewy wiosenne w 1918 r. pokryły one jedną ósmą zapotrzebowania [przypis 6.15 ].

Władze podjęły również akcję mającą na celu zaopatrzenie galicyjskiego rolnictwa w ziemniaki do sadzenia, nasiona lnu i konopi. W 1916 r. Namiestnictwo otrzymało kredyt 100 tys. koron na zakup ziemniaków do sadzenia i zakupiło 18 wagonów ziemniaków od

rolniczej stacji doświadczalnej Henryka Dołkowskiego z Nowej Wsi koło Kęt [przypis 6.16 ].

W 1917 r. zakupiono w Holandii partię nasion warzywnych za sumę 300 tys. koron [ przypis 6.17].

Str. 203

Nie udało się natomiast nabyć w Niemczech wysokogatunkowego zboża siewnego [przypis 6.18 ].

Brak zboża na zasiewy COG starała się niwelować wspieraniem majątków,

specjalizujących się w hodowli szlachetnych odmian zbóż. Stacji Jerzego Turnaua w Mikulicach przyznano dotację i kredyt w łącznej kwocie 28 tys. koron [przypis 6.19 ]. Do 1918 r. na odbudowę prywatnych stacji hodowli zbóż szlachetnych wydano 56 tys. koron subwencji [przypis 6.20 ]. W 1918 r. COG przystąpiła jako udziałowiec do spółki z

ograniczoną poręką „Granum”, której celem był handel i produkcja nasion. Wkład COG wyniósł 26 300 koron, ponadto udzieliła ona firmie zaliczki w wysokości 300 tys. koron na produkcję nasion dla sekcji rolniczej COG [przypis 6.21 ]. W 1915 r. GTG starało się o pomoc dla krajowej stacji doświadczalno-botanicznej we Lwowie w celu wznowienia prac nad zagospodarowaniem połonin karpackich. Dzięki poparciu Namiestnictwa, w 1916 r.

Ministerstwo Rolnictwa przyznało mu subwencję 2500 koron [przypis 6.22 ].

Obok dostarczania zboża drugą podstawową formą wspierania majątków i gospodarstw rolnych było udzielanie kredytów i premii zasiewowych przez GWZK. Rolnicy z tych

subsydiów przygotowywali pola pod uprawy, np. usuwali leje i rowy strzeleckie, zakupywali ziarno, inwentarz itp. GWZK pożyczek zasiewowych udzielał na wiosnę 1916 i 1918 r. oraz na jesień 1915, 1916, 1917 i 1918 r. Łącznie przyznał ich w kwocie 33 715 808,64 koron, wedle bilansu na rok 1919, gdyż część pożyczek przyznanych na jesień 1918 r. wypłacono dopiero w ciągu następnego roku (do końca 1918 r. przyznano 32 654 788,04 koron) [przypis 6.23 ]. Premie zasiewowe, w liczbie 23 884, wypłacono w latach 1915 i 1916 w kwocie 9 166 400 koron, czyli przeciętna wysokość jednej premii wynosiła prawie 384 korony [przypis 6.24 ].

W pierwszym roku akcji zasiewowej (do kwietnia 1916 r.) przyznano łącznie 5070

pożyczek na zasiewy ozime i jare w łącznej kwocie 8 804 650 koron oraz 5143 premie na zasiewy ozime w kwocie 1 494 125 koron [przypis 6.25 ]. W latach 1915-1916 zaliczki na zasiewy wypłacane były przede wszystkim w zachodnich i środkowych powiatach.

Str. 204

Akcją objęto 29 powiatów, a rozkład pożyczek był różny, korzystało z nich od kilku do 195

rolników (powiat tarnowski), a ich wysokość wahała się od kilkudziesięciu do kilkuset koron [przypis 6.26 ]. Z pomocy korzystali przede wszystkim właściciele i dzierżawcy dóbr

ziemskich, a w ograniczonym stopniu ludność chłopska. Na zasiewy wiosenne w 1916 r.

dobra dzikowskie otrzymały dwie pożyczki: 57 360 i 8 080 koron [przypis 6.27 ]. W 1917 r.

majątek łańcucki skorzystał z pożyczek na zasiewy wiosenne (51 240 koron) oraz zasiewy jesienne (51 360 koron) [przypis 6.28 ]. Seweryn Dolański na zasiewy zimowe w 1915 r.

otrzymał pożyczkę w kwocie 4 tys. koron na obsianie 50 ha w majątku Grębów. Na zasiewy wiosenne 1916 r. przyznano mu pożyczkę w kwocie 16 tys. dla 200 ha, a zdołał obsiać 185 ha. Na zasiewy ozime w 1916 r. wypłacono mu 5200 koron [przypis 6.29 ]. Nie wszyscy rolnicy otrzymywali takie wsparcie [przypis 6.30 ].

Dopiero po powołaniu COG podjęto działania zmierzające do likwidacji bezpośrednich szkód gleby (leje, umocnienia polowe). Pierwsze stadium prac COG polegało na oszacowaniu skali zniszczeń i potrzebnych funduszy na ich usunięcie. COG poleciła wydziałom powiatowym, aby zestawiły wykazy okopów, które jeszcze pozostały, oraz okopów, które zostały już zasypane, z zaznaczeniem, czy prace te wykonali na własny koszt właściciele gruntów, czy też wojskowe oddziały robotnicze [przypis 6.31 ]. Jesienią 1917 r. COG powołała specjalnych komisarzy w 40 powiatach z zadaniem stwierdzenia i oszacowania uszkodzeń gruntowych. COG do 1918 r. oszacowywała koszty rekultywacji gleby zniszczonej przez okopy, szańce, zasieki itp. W kwietniu 1918 r. przygotowano takie zestawienia na łączną sumę 1 855 521,75 koron [przypis 6.32 ].

Str. 205

W połowie 1917 r. rozpoczęto zasypywanie szańców i rowów strzeleckich oraz wypłacanie rolnikom subwencji na wykonanie tych prac i refundowanie wcześniej poniesionych

kosztów związanych z niwelacją zniszczeń gruntowych. Właścicielom gruntów opłacano koszty robocizny. W 1918 r. akcja likwidowania okopów objęła Galicję Wschodnią.

Początkowo, na podstawie próśb poszkodowanych, które zostały potwierdzone przez starostwa, udzielano im specjalnych zadatków. W marcu 1918 r. przyznano 8 zaliczek dla właścicieli majątków w powiatach: buczackim, horodeńskim, podhajeckim i tłumackim, na łączną kwotę 11 433 koron. Miały być one w późniejszym terminie potrącane z kwot przyznanych przez komisje dla stwierdzenia szkód gruntowych w danym powiecie [ przypis 6.33]. W kwietniu 1918 r. przyznano 3 zaliczki dla 3 właścicieli dóbr w powiatach zaleszczyckim i stanisławowskim na łączną sumę 40 tys. koron [przypis 6.34 ]. W lipcu prace przeprowadzono w 11 powiatach, a w sierpniu w 13 powiatach [przypis 6.35 ].

Źródła przynoszą różne dane o skali pomocy pieniężnej na zasypywanie rowów

strzeleckich i lejów po pociskach. W 1917 r. COG wypłaciła od 2 111 653,50 do 2 308 000 koron [przypis 6.36 ], a do lutego 1918 r. – 3 308 000 koron [przypis 6.37 ]. Dla samego roku 1918 sumy te wahają się od 7 146 147 [przypis 6.38 ] do 14 019 378 koron [przypis 6.39].

Odcięcie Austro-Węgier od zagranicznych źródeł nawozów sztucznych oraz ogromne straty inwentarza żywego, zwłaszcza bydła, a co za tym idzie, brak nawozów naturalnych – podstawowego w Galicji środka polepszającego wartość gleby, przełożyły się na

pogorszenie jakości upraw, zbiorów i samej roli. W Galicji zastosowanie nawozów było znacznie mniejsze aniżeli w innych dzielnicach Polski. Stosowano przede wszystkim nawozy fosforowe, w niewielkich ilościach potasowe i azotowe. W Galicji produkowano przede wszystkim superfosfaty z kości i fosforytów, natomiast żużle Thomasa (tomasyna) [przypis 6.40 ] pochodziły z importu. Przed wojną (dane z 1910 r.) 9 galicyjskich fabryk nawozów sztucznych produkowało rocznie ok. 8300 wagonów nawozów. Największymi fabrykami były zakłady we Lwowie, Krakowie-Podgórzu, Oświęcimiu i Wróbliku

Szlacheckim. Krajowa produkcja nie wystarczała na pokrycie zapotrzebowania ze strony rolnictwa. W 1913 r. do Galicji sprowadzono łącznie 3115 wagonów nawozów, głównie z Niemiec i Czech.

Str. 206

Zużycie nawozów kształtowało się na poziomie 375 wagonów (1 wagon to 10 ton to 100 q) superfosfatów, 8250 wagonów tomasyny [przypis 6.41].

Kryzys na rynku nawozów sztucznych wymusił na władzach państwowych, organizacjach rolniczych oraz na samych rolnikach podjęcie pewnych działań i inicjatyw mogących zrównoważyć skutki wojny. Miały one generalnie dwojaki charakter. Po pierwsze, starano się zastąpić cenny nawóz naturalny i nawozy sztuczne różnego rodzaju tymczasowymi środkami zastępczymi oraz nawozami zielonymi. Po drugie, dystrybucję nawozów sztucznych poddano kontroli państwowej i reglamentacji.

Propagowano zastosowanie tzw. kompostu, który należało sporządzać na polach, łąkach i pastwiskach z chwastów skoszonych i wyplewionych, ziemi z wyczyszczonych rowów, popiołów z gospodarstwa domowego, zepsutego siana, gnojówki itp. [przypis 6.42].

Na przełomie roku 1915 i 1916 korporacjom rolniczym w Galicji przyznano subwencje w wysokości 240 tys. koron na zakup koniczyny czerwonej [przypis 6.43]. COG w 1916 r.

rozpoczęła realizację programu „zasilenia wyjałowionej ziemi” nawozami zielonymi, czyli wyką, koniczyną, seradelą i łubinem. COG przeprowadzała zakupy nasion wspomnianych roślin w Królestwie Polskim i Rumunii, a następnie pośredniczyła w ich sprzedaży na

terenie Galicji i udzielała nabywcom subwencji, odpowiadających różnicom w cenach między nasionami sprowadzanymi z zagranicy a ich krajowymi odpowiednikami [przypis 6.44]. W 1917 r. rozdzielono ponad 1067 q koniczyny czerwonej, ponad 284 q seradeli, 3460 q łubinu oraz ponad 3267 q wyki. Łączna wysokość przyznanych subwencji wyniosła 434 102,43 korony [przypis 6.45]. Subwencjonowanymi nawozami zielonymi (bez

koniczyny czerwonej) można było obsiać łącznie 6720 morgów. W pierwszym półroczu 1918 r. zakupiono w Lublinie 20 wagonów koniczyny czerwonej, 100 łubinu i seradeli [przypis 6.46].

Nawozy sztuczne dostarczano w dwóch fazach, na początku roku dla prac wiosennych i w drugiej połowie dla robót jesiennych. Do Galicji trafiało ok. jednej dziesiątej

zadysponowanych wcześniej nawozów (wstępne zamówienia odpowiadały przeciętnemu rocznemu zapotrzebowaniu). Z przydzielonych Galicji na wiosnę 1917 r. 480 wagonów nawozów azotowych (siarkanu amonowego) otrzymała ona 40, a jesienią ze 160 wagonów dostarczono jej 16, czyli ok. jednej dziesiątej normalnego zapotrzebowania galicyjskiego rolnictwa [przypis 6.47].

Str. 207

W latach 1917-1918 rozdzielono następującą liczbę wagonów: 2836 żużli Thomasa (tomasyny), 294 superfosfatów, 146 mączki kostnej, 140 siarkanu amonowego i 5 wapna azotowego [przypis 6.48].

Z nawozów sztucznych korzystały głównie wielkie majątki ziemskie. Dobra dzikowskie od lipca 1916 r. do lipca 1917 r. zakupiły nawozów za łączną sumę 10 400 koron (500 q żużli Thomasa, 500 q kainitu, 200 q superfosfatu) [przypis 6.49].

6.1.2. Siła robocza

Zjawiskiem charakteryzującym gospodarkę wojenną Austro-Węgier był brak rąk do pracy, wywołany masowym poborem do wojska. Kryzys na rynku pracy starano się niwelować przez kierowanie do prac w rolnictwie żołnierzy, zatrudnianie jeńców wojennych,

robotników z innych krajów, np. z Królestwa Polskiego, uchodźców wojennych, czy też przez wprowadzenie obowiązkowej pracy w rolnictwie dla miejscowej ludności [przypis 6.50].

W czasie pierwszej wojny światowej armia austro-węgierska pełniła istotną rolę gospodarczą na terenach objętych działaniami wojennymi lub też leżącymi w strefie przyfrontowej. W 1915 r. na terenach wyzwolonych spod rosyjskiej okupacji pierwsze prace polowe wykonywane były przez wojsko. Pod kontrolą wojska znalazły się ogromne

obszary najżyźniejszych gruntów w środkowej i wschodniej części kraju. W strefie

działania poszczególnych armii i korpusów wypracowywano systematyczny plan żniw pod nadzorem komend etapowych, np. powiat podhajecki podzielony został na rejony złożone z 3-4 gmin. Rejonami kierowali oficerowie z zadaniem zorganizowania prac polowych, obsiania pól, zmobilizowania miejscowej ludności do pracy. Do robót polowych

wykorzystywano również jeńców wojennych oraz żołnierzy. Płody rolne transportowano wojskowymi wozami i samochodami. Armia organizowała omłoty przy pomocy młocarni parowych i orkę przy pomocy pługów parowych i motorowych [przypis 6.51] oraz

kontrolowała opuszczone folwarki.

Str. 208

Wojskowi technicy prowadzili naprawy maszyn i narzędzi rolniczych oraz obsługiwali pługi motorowe i parowe [przypis 6.52].

Z pomocy wojska korzystali również właściciele majątków nieleżących na terenach przyfrontowych. W 1916 r. w powiecie ropczyckim komenda rejonowa nr 15 skierowała żołnierzy do prac na folwarkach, w partiach po 30-40 ludzi. Z pomocy takiej korzystały wszystkie majątki borykające z brakiem rąk do pracy (w powiecie były 42 obszary dworskie) [przypis 6.53], m.in. dobra sędziszowskie, gdzie na folwarku Góra Ropczycka pracowało 15 ludzi [przypis 6.54]. Wiosną 1917 r. komenda rejonowa w Dębicy wysłała tam 4 konie wraz z żołnierzami [przypis 6.55]. W 1916 r. w powiatach tarnobrzeskim i niskim pracowało ok. 500 robotników wojskowych, ale zapotrzebowanie było o wiele większe [przypis 6.56].

W kwietniu 1916 r. w wojsku formowano „oddziały robotników leśnych”, do których wcielano przedwojennych robotników drzewnych bez względu na ich przydatność do służby wojskowej. Na początku maja stan osobowy tych oddziałów wynosił: 240 ludzi w Krakowie, 450 w Przemyślu, 400 we Lwowie [przypis 6.57]. Żołnierze pracowali przy oczyszczaniu lasów ze zniszczonych drzew. W 1917 r. w lasach dzikowskich pracowało kilkudziesięciu robotników wojskowych, w tym 25 w rewirze Buda Stalowska. Pod koniec roku władze wojskowe skierowały tam kolejnych 100 robotników, którzy jednak okazali się zupełnie nieprzydatni:

„Z przesłanych żołnierzy jak się pokazuje, nie będzie żadnej pociechy i pożytku, wczoraj było w lesie przeszło 40 ludzi i zrobili według zeznań leśnego nie więcej jak sąga. Dzisiaj na 50 ludzi choruje 30, a kto wie czy nie jutro nie zachorują wszyscy. […] W końcu donoszę, że przesłani żołnierze wcale nie nadają się do robót w lesie, bo rekrutują się

przeważnie ze szewców, damskich krawców i różnych osobników z Pragi” [przypis 6.58].

Latem 1917 r. władze wojskowe zorganizowały „kompanie żniwne”

(Erntemarschkompanien), składające się z 1-2 oficerów oraz 105 żołnierzy. Podlegały one komendom gospodarczym central rejonowych, które wysyłały żołnierzy do prac polowych na podstawie zgłoszeń obszarów dworskich i gmin. Komenda rejonowa (ekspozytura rolnicza) nr 1 w Lubaczowie dla powiatu cieszanowskiego w 1917 r. (do końca listopada) zorganizowała pomoc w robociźnie pieszej, kierując do zajęć polowych ponad 4,5 tys.

ludzi, w tym 1050 żołnierzy z „kompani żniwnych” [przypis 6.59].

Str. 209

Na wyzwolonych obszarach kraju od 1916 r. starostwa, na podstawie zarządzeń Namiestnictwa i przy współudziale wojska, kierowały miejscową ludność do

obowiązkowych i przymusowych prac rolnych. Starostwo w Stryju zobowiązało całą ludność do pomocy przy żniwach i sianokosach. Mieszkańcom zakazano opuszczać gminy swego zamieszkania w czasie robót polowych, z wyjątkiem dni targowych, do czego niezbędne było zezwolenie władz gminnych. Gminy zobowiązane były do dostarczenia robotników rolnych majątkom ziemiańskim. Ich właściciele winni byli wcześniej zgłosić zapotrzebowanie na pracowników władzom gminnym lub wojskowym [przypis 6.60]. W powiecie żółkiewskim władze gminne i powiatowa komisja rolnicza wyznaczały osoby do prac rolnych. Miały one obowiązek stawiać się o godzinie 6 rano przed urzędem gminnym lub w wyznaczonym miejscu. Następnie rozdzielane były przez żandarmerię do

poszczególnych majątków i robót. Praca trwała od 6 rano do 19 z dwiema przerwami na posiłek. Za niestawienie się do pracy groziła grzywna do 200 koron lub areszt. Praca była płatna, a wynagrodzenie zależało od rodzaju prac (żniwa, orka, zwózka siana) i kategorii robotnika (kobieta, osoba młodociana, dorosły mężczyzna) [przypis 6.61].

Na masową skalę zatrudniano ludność do prac w rolnictwie w 1917 r. Z braku robotników rolnych cała ludność wiejska w wieku powyżej 12 lat zobowiązana była do pracy w

rolnictwie, w tym na obszarach dworskich, za ustalonym urzędowo wynagrodzeniem i czasem pracy. W porównaniu do roku poprzedniego warunki pracy uległy pogorszeniu.

Starostwo w Żółkwi zabroniło opuszczania gminy i wprowadziło przepustki. Ustaliło też dzień pracy, od 6 rano do zupełnego zmroku, z dwoma przerwami (półgodziną

śniadaniową i półtoragodzinną obiadową). Wszystkie woły, konie i krowy miały być użyte do prac polowych. Organizacją prac miały się zająć na szczeblu gminy tzw. komisje rolnicze, a ogólny nadzór miało wykonywać starostwo wspólnie z wojskiem. W razie

potrzeby ludność wiejska zobowiązana była do pracy na obszarach dworskich. Starostwo ustalało cennik robót. Wymówienie się od pracy lub spóźnienie groziło zmniejszonym wynagrodzeniem lub karą [przypis 6.62]. Starostwo w Dolinie obwieściło: „wszystkie grunta orne w powiecie muszą być w czas i należycie uprawione”, „odwiedzanie targu z

zaprzęgami, należy ograniczyć do najkonieczniejszej potrzeby”, „z rozpoczęciem robót wiosennych obowiązani są wszyscy zdolni do pracy nie wyłączając kobiet i dzieci oddać się tylko tym pracom”, „cała ludność jest obowiązana pracować w polu od godziny 6. rano do zachodu słońca” [przypis 6.63].

Str. 210

Kluczową kwestią było opracowanie cennika robót pieszych i sprzężajnych. Starostwa ustalały je w porozumieniu z przedstawicielami pracodawców, gmin wiejskich i powiatowej komisji rolniczej. Cenniki wyróżniały kategorie pracowników (dzieci do 12 roku życia, robotnicy młodociani 12-16 lat, robotnice w sile wieku, mężczyźni w sile wieku do zwykłej pracy, mężczyźni w sile wieku do wyjątkowo ciężkich prac), czas pracy i rodzaj płac (płaca dzienna za robociznę pieszą, płaca akordowa za robociznę pieszą). W cennikach dostrzec można wyraźną różnicę w poziomie wynagrodzenia między zachodnimi i wschodnimi powiatami Galicji. W przypadku mężczyzn zatrudnianych do prac ciężkich wynagrodzenie wahało się od 6 koron (powiat przeworski) do 1,4 korony (pow. brodzki i złoczowski) [przypis 6.64].

Przymus pracy, zwłaszcza na obszarach dworskich, przyjmowany był przez chłopów z niechęcią, a nawet z wrogością, gdyż kojarzono go z pańszczyzną, tym bardziej że do jego wypełniania wykorzystywano żandarmerię [przypis 6.65]. Gminy wiejskie

protestowały, iż ziemianie i administracja naginały przepisy, nadużywały władzy.

Mieszkańcy gminy Pielnia w powiecie sanockim skarżyli się, iż dzierżawca miejscowego obszaru dworskiego Ortner nakłonił żandarmerię, aby przymuszała ludność do pracy u niego przy koszeniu koniczyny i siana, zaniedbując własne gospodarstwa [przypis 6.66].

W Galicji znane stało się postępowanie Władysława Grotowskiego, oskarżonego o wyzyskiwanie ludności chłopskiej, kierowanej do prac w jego majątku. W 1917 r. Jan Stapiński wniósł w tej sprawie interpelację do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Namiestnictwo poleciło wówczas zbadać sprawę starostwu sanockiemu. Ustalono, iż w 1916 r. na polecenie komendy rejonowej lub starostwa zmuszono ludność chłopską do pracy na obszarze dworskim w Jaćmierzu w dobrach Władysława Grotowskiego.

Opornych karano grzywną lub aresztem. Robotnicy otrzymywali wynagrodzenie, ustalone przez komendę rejonową, o połowę niższe (1,6-2 korony dziennie bez wiktu) niż

standardowe stawki robotników rolnych (wzrosły one od początku wojny od 3 do 5, a później do 8-10 koron), a młodocianym płacono jeszcze mniej [przypis 6.67].

Str. 211

W Austro-Węgrzech powszechnym procederem było zatrudnianie jeńców wojennych w rolnictwie i przemyśle. Na tle całej monarchii, w Galicji w mniejszym zakresie

wykorzystywano pracę jeńców wojennych. Zapotrzebowanie na nich szacowano od kilku do ok. 20 tys. (1918). Przydzielano ich w okresie żniw i jesiennej orki, głównie na

folwarkach, gminy bowiem rzadko ich zamawiały do robót w gospodarstwach chłopskich.

Jeńcy wojenni nie rozwiązali problemu braku rąk do pracy w gospodarstwach rolnych.

Rolnicy rezygnowali z ich zatrudniania, ponieważ nie byli w stanie lub nie było ich stać na wypełnienie wymagających warunków, stawianych przez władze wojskowe. Koszty pracy jeńców uważano za zbyt wielkie [przypis 6.68]. Efektywność pracy jeńców wojennych obniżały ich problemy zdrowotne, nieprzygotowanie do ciężkiej pracy fizycznej, bariery językowe w przypadku Rumunów i Włochów oraz ucieczki, nasilające się w 1918 r.

[przypis 6.69].

W skali powiatów (obszarów działań komend rejonowych) zatrudnienie jeńców wynosiło kilkaset osób. W powiecie rawskim, gdzie były 73 gminy i 45 majątków ziemskich, w czasie sianokosów w 1916 r. pracowało 600 jeńców [przypis 6.70]. W tym samym roku w powiecie żółkiewskim pracowało 800 jeńców [przypis 6.71]. W powiecie cieszanowskim w latach 1917-1918 r. zatrudniono 1650 jeńców [przypis 6.72].

Na szerszą skalę praca jeńców wojennych wykorzystywana była w majątkach ziemiańskich przy robotach leśnych i rolnych oraz przy odbudowie zabudowań

folwarcznych, m.in. w ordynacji łańcuckiej, dobrach dzikowskich, dobrach Sanguszków z Gumnisk, czy też w majątku Siary Władysława Długosza. Zarządy wielkich dóbr

najchętniej chciały zatrudniać jeńców rosyjskich, ale władze kierowały również do pracy Włochów, Serbów i Rumunów. W miejscu zatrudnienia przebywali oni czasowo, w okresie prac polowych, a potem wracali do obozów. W latach 1915-1916 przez dobra dzikowskie przewinęło się łącznie 60 jeńców wojennych, podczas gdy zatrudnienie w warunkach przedwojennych wynosiło 270 robotników stałych i 200 sezonowych [przypis 6.73]. W styczniu 1918 r. skierowano do dóbr dzikowskich 100 jeńców, jednak zarząd dóbr prosił o pozostawienie jedynie 10, ponieważ tylko tylu był w stanie wyżywić [przypis 6.74]. W dobrach dzikowskich pracowało w 1918 r. 62 jeńców włoskich, odeszli oni w czerwcu 1918 r. W późniejszym czasie jeńców majątek już nie zatrudniał.

Str. 212

W sierpniu zarząd prosił o przydzielenie 40 jeńców do robót leśnych, ale ich nie otrzymał [przypis 6.75].

W 1917 r. na czas prac wiosennych zarząd dóbr ordynacji łańcuckiej w starostwie

łańcuckim zgłosił zapotrzebowanie na 90 jeńców do prac polowych w 8 folwarkach oraz 20 jeńców do odbudowy folwarków [przypis 6.76]. W styczniu 1918 r. do prac leśnych w ordynacji łańcuckiej skierowano – zamiast planowanych jeńców rosyjskich – 100 jeńców rumuńskich, z którymi jednak nie można było się porozumieć, a oprócz tego nie byli oni zdolni do żadnej pracy, zwłaszcza tak ciężkiej jak przy wyrębie lasu. W związku z tym zarząd ordynacji wypowiedział przydzieloną partię jeńców. Na początku lutego 1918 r.

zostali oni zabrani z Łańcuta [przypis 6.77]. W 1918 r. w dobrach łańcuckich na 765 robotników, zatrudnionych było 148 jeńców, głównie przy odbudowie budynków i pracach rolniczych na folwarkach [przypis 6.78]. W dobrach Komańcza hr. Józefa Potockiego w listopadzie 1917 r. pracowało 9-11 jeńców rosyjskich, a w dobrach Markowce i Dudyńce – 8-10 jeńców [przypis 6.79].