• Nie Znaleziono Wyników

III. Specyfika teatru jako zjawiska kulturowego

1. Istota sztuki teatru

Słowo „teatr” pochodzi od greckiego „theaomai”, co znaczy „oglądać” i jest terminem wieloznacznym1. Teatrem nazywa się zarówno budynek, w którym odbywają się określo-nego typu widowiska, jak i strukturę organizacyjną przygotowującą takie przedstawie-nia. Mianem teatru określa się niekiedy zespół artystów występujących z jakąś sztuką.

Potocznie jako teatr określa się również spektakularne wydarzenia o charakterze niearty-stycznym (na przykład mówi się „to dopiero był teatr” o szczególnie atrakcyjnym meczu sportowym albo przypadkowym zdarzeniu na ulicy lub w towarzystwie). Teatr – wreszcie – to osobna, autonomiczna gałąź sztuki, dyscyplina artystyczna.

Sztuka teatru wyrosła z dwóch tradycji: z obrzędu kultowego, w którym były wyraźnie zaznaczone strefy sacrum i profanum, oraz z wesołej zabawy ludowej. Dlatego w sztuce teatru tkwią do dzisiaj dwa bardzo odległe od siebie pierwiastki. Jeden jest związany z metafizyką, tajemnicą istnienia świata, czynnikiem boskim, a drugi jest bardzo przy-ziemny, odwołujący się do potrzeb ludycznych człowieka, czysto zewnętrzny, wywodzący się z życia2. Obydwa te pierwiastki ścierają się ze sobą, istnieją obok siebie w integralnym kształcie dzieła teatralnego, a z napięcia wytworzonego pomiędzy nimi rodzi się drama-tyzm widowiska.

W tym rozumieniu teatr odznacza się kilku cechami wyróżniającymi3. Przede wszyst-kim powstaje on w wyniku bezpośredniego kontaktu artysty i widza, z których pierwszy tworzy swoje dzieło (rolę, postać) na oczach drugiego. Tworzywem sztuki teatralnej (i jej niezbywalnym elementem) jest aktor, będący zarazem naczelnym twórcą teatru. Aktor i widz nie mogą istnieć bez siebie – brak jednego z nich oznacza brak teatru.

1 A. Hausbrandt, Elementy wiedzy o teatrze, Warszawa 1982, s. 28.

2 S. Cheney, The Theatre. Three Thousand Years of Drama. Acting and Stragecraft, London 1972.

3 A. Hausbrandt, Elementy..., s. 28.

Jak pisze J. Bab, powołując się na słowa J.W. Goethego, „teatr potrafi łatwo obyć się bez gmachu, bez organizacji, bez sceny, jeśli choćby na byle jakim placyku, na paru deskach ułożonych na czterech beczkach grać się będzie Calderona. I nawet wtedy może to być teatr najczystszy i najwyższej miary. Nigdy jednak nie może być teatru bez publicz-ności, bez aktora, bez dramatopisarza – i teatr zawsze przez to właśnie choruje i słabnie, że zawodzi jeden z tych trzech czynników”4.

Znakomity scenograf J. Kosiński ujmował rzecz jeszcze lapidarniej, rozluźniając poję-cie „dramatu”, gdy pisał, że „teatr zaczyna się wtedy, kiedy aktor przed widzem zaczyna coś przedstawiać”. Owo „coś” pojmował bardzo szeroko, płynnie i liberalnie. „Na okre-ślenie go – wyjaśniał – nie przychodzi mi w tej chwili do głowy lepsze słowo niż siggetto.

Znaczy to po włosku przedmiot i w sensie przez nas używanym wywodzi się z komedii dell’arte. Jest więc pojęciem szerszym niż dramat czy nawet scenariusz (może nim być sam aktor, anonimowa tradycja, gazetowa wzmianka itp.)”5.

Zdaniem A.D. Awdiejewa teatr – tak jak cała sztuka – jest pewnym obrazem rzeczy-wistości. Od innych rodzajów sztuki odróżnia go jednak obecność żywego człowieka, aktora, który po otrzymaniu roli przedstawia ją za pomocą środków psychofizycznych i przekształca się w nową istotę, tworząc jej wizerunek sceniczny. Wszystkie jego działania wykonywane są zatem w imieniu owego wizerunku, czyli postaci, a skierowane są one do widza odbierającego je podczas spektaklu6.

Wydaje się, że te trzy wypowiedzi dostatecznie jasno wyznaczają zespół czynników niezbędnych dla określenia zjawiska teatru, pozwalając zdefiniować tym samym jego istotę, którą jest granie, tworzenie przez aktora wobec widza fikcyjnej rzeczywistości.

Fikcyjnej nawet wtedy, gdy stanowi ona odtworzenie wypadków, jakie miały miejsce w planie historycznym.

Interesujące ujecie istoty teatru prezentuje D. Devlin. Jej zdaniem teatr jest „inną rze-czywistością”, „innym światem”, bliskim takim zjawiskom, jak sen, złudzenie, szaleństwo, ekstaza, halucynacja. Zarazem może być rozumiany jako poszerzenie i rozwinięcie rze-czywistości życia codziennego, jego dodatkowy wymiar. W ten sposób może się również stać laboratorium życia7.

Doskonale z tym korespondują poglądy znanego krytyka kultury Stanisława Brzozowskiego. Pisze on między innymi: „Teatr jest miejscem objawień; Bóg, który tu rządzi i sąd sprawuje, ma twarz zakrytą – aż do chwili, w której odsłoni ją wśród bły-skawic. Tu ludzie przychodzą poznać prawdę, nie wiedząc, jaka będzie i czego zażąda.

Publiczność gromadząca się w teatrze jest zrzeszeniem sąd czynić nad sobą mającym. I to właśnie, że wyrok jest tu nieznany, wzmaga tragiczną powagę teatru. Publiczność wyła-niająca teatr z siebie jest czymś wielkim, jest człowiekiem, co sam siebie pragnie poznać, osądzić... Teatr jest samopoznaniem życia”8.

Teatr zatem to swego rodzaju proces komunikacji międzyludzkiej, łączący poznawa-nie, doświadczanie i udzielanie sobie różnorodnych wartości (estetycznych, duchowych, zmysłowych, moralnych czy też religijnych).

4 J. Bab, Teatr współczesny. Od Meinigenczyków do Piscatora, Warszawa 1959.

5 J. Kosiński, Kształt teatru, Warszawa 1972.

6 A.D. Awdiejew, Proischożdienije tieatra, Leningrad – Moskwa 1959, s. 28.

7 D. Devlin, Mask and Scene. An Introduction to a World View of Theatre, London 1989, s. 204.

8 S. Brzozowski, Teatr krakowski. W: Polska myśl teatralna i filmowa, Warszawa 1971, s. 382–386.

Barbara Turlejska, odwołując się do poglądów Brzozowskiego, stwierdza: „teatr wy-rasta ze współczesnej rzeczywistości, która stanowi określony kod, zespół znaków służą-cych do komunikowania, w którym realizuje się każdorazowo akt teatralnego przekazu, a który nastawiony jest na tę rzeczywistość i względem niej »otwarty«. Teatr przedstawia bowiem tę rzeczywistość w swoisty sobie sposób, prezentuje na swych scenach »wszystko co ludzkie« i wszystko to, co się »ludziom przytrafia«. Można zatem powiedzieć, że teatr to odczytywanie stale od nowa ukrytych w tworzywie teatralnym znaczeń, to również analiza i odtwarzanie sytuacji składających się na ludzką egzystencję z punktu widzenia różnych filozofii”9.

Społeczną teorię teatru proponuje Andrzej Hausbrandt, dla którego teatr jest bytem od społeczeństwa uzależnionym i przez nie kierowanym. Jego zdaniem współczesną zbio-rowość nurtuje potrzeba przeżycia twórczego dzieła sztuki widowiskowej. Zwykle nie jest ona w pełni uświadomiona, drzemie w głębokich pokładach podświadomości, ale samo jej istnienie jest jednak niezbywalne10.

To zaś leży u podstaw psychologicznej koncepcji genezy teatru. Gabriela i Czesław Czapowie w swej obszernej pracy poświęconej psychodramie piszą, że już zdaniem Arystotelesa „widzowie przez uczęszczanie na teatralne widowiska znajdują ujście dla uczuć, których nie mogą zaspokoić w normalnym życiu, i w ten sposób, wczuwając się w obserwowane sytuacje, oczyszczają swe wnętrze, doznając tak zwanego katharsis”11.

Z kolei wielki polski aktor – G. Holoubek – twierdzi, że „źródeł potrzeby teatru doszukiwać się należy w naszym lęku egzystencji. Potrzeba teatru wywodzi się więc z najbardziej pesymistycznych uwarunkowań ludzkiego bytu (...) powstaje ze swoistej ciemnoty człowieka. Oczywiście nie tej, która wyznaczana jest stopniami wykształcenia – różnego w różnych epokach – owego minimum wiedzy niezbędnej ludziom swego cza-su. Ciemnota, o której mowa, rodzi się przede wszystkim z istnienia ogromnego, znacznie większego, niż postrzegamy, obszaru zjawisk, których w ogóle nie dostrzegamy. Jak rów-nież takich zjawisk, których pojmowanie umyka naszemu umysłowi. W teatrze na dobrą sprawę wszystko sprowadza się za każdym razem do stwarzania praktycznie niedostępnej człowiekowi rzeczywistości, mającej się do życia jak jego wersja idealna. Ów idealny świat wyobrażony na scenie realizuje komplet naszych instynktownych tęsknot do ładu, spra-wiedliwości, wolności, samorealizacji. Coś na kształt obleczonego w ciało, platońskiego świata idei, niekiedy skrzyżowanego z psychoanalizą. Jeżeli tak spojrzeć na całą sprawę, to nietrudno dojść do przekonania, że właśnie teatr jest najprostszym, najsprawniejszym środkiem komunikacji, odkrytym przez człowieka do przenoszenia go w sposób szybki, sprawny i pozbawiony ryzyka w tę inną rzeczywistość”12.

To w naszej psychice zatem szukać należy początków teatru, zwłaszcza zaś w nieuga-szonym pragnieniu człowieka przedłużania i poszerzania własnej egzystencji, choćby o jej substytut w postaci fantazji, marzenia i lęku. Lęku przed unicestwieniem, ową barierą uniemożliwiającą każdemu z nas kolejne realizacje, kolejne wcielenia, kolejne role.

9 B. Turlejska, Wychowawczy wymiar teatru współczesnego, „Rocznik Komisji Nauk Pedagogicznych”, t. XLIV, Wrocław 1990, s. 66.

10 A. Hausbrandt, Teatr w społeczeństwie, Warszawa 1983, s. 12.

11 G.C. Czapow, Psychodrama, Warszawa 1969.

12 A. Hausbrandt, Rozmowy z ludźmi sceny: Gustaw Holoubek, „Odra”, 1976, nr 10.

Aby jednak w pełni poznać istotę sztuki teatru, trzeba dokonać wnikliwej analizy wszystkich jej elementów, zbadać funkcje każdego z nich, ich wzajemne relacje i uwarun-kowania.