EMANCYPACJI
Pod tym wspólnym tytułem przedstawiamy poglądy specjalistów: lekarza — neuropedia- try, socjologa oraz psychologa na temat równouprawnienia oraz roli kobiety we współczesnym świecie w świetle dziedziny wiedzy, którą reprezentują.
EMANCYPACJA CZY SPRAWDZONY MODEL RODZINY Przyroda podzieliła ludzkość na pieć
męską i żeńską. Różnice między tymi kate
goriami dotyczą nie tylko anatomii, wyglądu zewnętrznego, systemu hormonalnego czy też siły fizycznej, ale są bardzo wyraźne rów
nież w sferze osobowości i wyższej czynności nerwowej. Naukowcy stwierdzili, że role ko
biet i mężczyzn, a raczej ojców i matek są podzielone i zróżnicowane. Dotyczy to nie tyl
ko kultury narodów prymitywnych, ale i kultu
ry narodów współczesnych, a więc naj
wyższego szczebla.
Rola ojca kieruje się w stronę pozarodzin
ną. Ojciec interesuje się działalnością społeczną, formuje stanowisko rodzinne w stosunku do ważnych wydarzeń w szer
szym kręgu rodzinnym. Załatwia zwykle naj
ważniejsze sprawy w urzędach i instytuc
jach, reprezentuje rodzinę na zewnątrz. Jest decydującą osobistością w chwilach, gdy rodzina jako całość musi rozwiązać jakiś
problem, zadanie czy też rozstrzygnąć jakiś dylemat. Ojciec ma więcej respektu niż mat
ka. Przede wszystkim on karze i on jest osta
teczną instancją odwoławczą. Jego rola na
zywana jest instrumentalną, czyli kluczową podczas rozwiązywania zadań.
Rola matki natomiast jest ekspresywna.
Termin ten oznacza wyrażanie uczuć i wrażeń emocjalnych względem członków rodziny. Matka bardziej związana jest z dziećmi, jest bardziej troskliwa, pocieszają
ca, nie lubi egzekwować kary, stara się jak najszybciej załagodzić konflikty, zniwelizo- wać przewinienia i doprowadzić do równowa
gi, ładu, spokoju i przebaczenia. Matka orien
tuje się w pierwszym rzędzie na własną rodzinę i stosunki rodzinne. Zróżnicowanie ról przejawia się najwyraźniej w opiece nad dzieckiem, w innych sferach jej rola nie bywa zbyt wyrazista. Z biegiem czasu, jak dzieci dorastają, podział ról nie bywa aż tak kontrasto
[ 3 ]
wy. Dokładne badania rodzin z dziećmi pro
blemowymi lub psychopatologicznymi po
twierdzają, że przedstawiony schemat naj
bardziej odpowiada wymogom rozwojowym dziecka. Chodzi o podział ról tradycyjny, po
party nieskończenie długoletnią praktyką.
Jeżeli rodzice przejmują właśnie te wzory za
chowań matki i ojca, nie są zmuszeni do eks
perymentowania i przestrajania swojego po
stępowania. Powstająca rodzina nie prze
chodzi przez żadne poważne zmiany i przyj
muje to, co już w kulturze jest dane. Rodziny tego typu osiągają dobre rezultaty w kształceniu i wychowaniu swych dzieci, bo są one wynikiem przyjęcia wypróbowanego, sprawdzonego wieloletnimi doświadczeniami wzoru w odróżnieniu od eksperymentowania i szukania nowych dróg, co pociąga za sobą niepewność i ryzyko.
Z punktu widzenia mojej profesji najczęściej oceniam kobietę jako matkę, któ
ra poświęca większą część swojego życia wychowywaniu młodej generacji. Znając cenę życia i zdrowia fizycznego oraz psychicznego śmiem twierdzić, że chodzi 0 najbardziej zaszczytne, odpowiedzialne 1 trudne zadanie. Jestem pediatrą — neurolo
giem. Przychodzą do mnie rodzice z chorymi dziećmi. Są to najczęściej pacjenci z najpoważniejszymi dolegliwościami, z cho
robami mózgu, sparaliżowani, cierpiący na ataki padaczki, z nowotworami. Tylko wyją
tkowo zabieg neurochirurgiczny uzdrowi cho
rego. Częściej potrzebne jest długoletnie le
czenie zachowawcze, oparte w głównej
mierze o współpracę rehabilitacyjną z matką
— terapeutką. Wśród nich podziwiam te, któ
re zdolne są nawet kilkanaście lat dzień w dzień przeprowadzać zalecone wielogo
dzinne zabiegi rehabilitacyjne ze swoim dzie
ckiem. Ich wytrwała praca przynosi w ciągu kilku lat minimalne tylko efekty, aż w końcu ich dziecko — pacjent opiera się o własne no
gi i zaczyna jako tako chodzić. Sądzę, że ta
kim matkom należy się wyjątkowe uznanie, nie zapominając o tym, że zabezpieczają one jeszcze szereg innych obowiązków w domu, w którym nieraz na skutek obecności spara
liżowanego dziecka mąż opuszcza rodzinę w poszukiwaniu ciekawszego współżycia.
Chylę czoło przed tego typu matkami — bo
haterkami, o których nie przeczytamy w żad
nej gazecie, których nie oglądamy w telewizji, nie spotykamy w kinie, w teatrze, na koncercie czy na balach! Można je cza
sem zauważyć podczas pośpiesznych zaku
pów, w poczekalniach przychodni lekarskich, niezbyt elegancko ubrane, ze zmarszczkami na twarzy, zmęczone i niedospane. Nie cho
dzi naturalnie tylko o matki sparaliżowanych dzieci, mam na myśli wszystkie te, których warunki życiowe są bardzo skomplikowane, które w skrajnym wyczerpaniu wykonują swe obowiązki macierzyńskie, wychowawcze, do
mowe i profesjonalne. Czy my, społe
czeństwo kulturalne, dostrzegamy je, ułatwiamy im choć trochę życie, oferujemy im swoją pomoc?
MUDr ALFRED BÖHM neuropediatra
EMANCYPACJA: ŚWIADOMY WYBÓR Kiedy mówi się o roli kobiety we
współczesnym świecie lub o emancypacji ko
biet, zawsze odczuwam pewien niepokój, a wynika on z kilku powodów. Oczywiście każdy w pełni popiera założenia ruchu eman
cypacyjnego zrodzonego pod koniec XIX wie
ku, kiedy kobiety walczyły o równe prawa społeczne, wyborcze, o dostęp do uniwersy
tetów. Chodziło po prostu o uzyskanie sa
modzielności społecznej i wyzwolenie się spod dominacji mężczyzn. Na początku XX
wieku przyznano kobietom te prawa, ale czy to oznacza, że jesteśmy już w pełni wyzwolo
ne, wyemancypowane? Sądzę, że należy uz
nać, iż proces ten ciągle trwa. Emancypacja nie jest przecież cechą wrodzoną — trzeba jej się nauczyć w procesie wychowania, socjali
zacji. I tu właśnie pojawiają się bariery powo
dujące, że rola kobiety w życiu jest trudniej
sza niż rola mężczyzny. Można powiedzieć, upraszczając bardzo problem, że w naszym społeczeństwie istnieją dwa modele wycho
wania kobiet. Z jednej strony spotyka się tra
dycyjne rodziny, gdzie istnieje bardzo wy
raźny podział na rolę kobiety i mężczyzny.
Dominującą pozycję zajmuje oczywiście mężczyzna — on podejmuje decyzje, nadaje charakter życiu rodzinnemu, często decyduje 0 tym, jak kobieta ma się zachowywać, jak postępować. W takich rodzinach często jedy
nym celem dziewcząt jest wyjście za mąż 1 całkowite poświęcenie się rodzinie. Nie uczy się je przywiązywania wagi do zdobywania wykształcenia, zaspakajania własnych am
bicji i aspiracji. Drugi model rodziny jest prze
ciwieństwem pierwszegó: kobiety wychowy
wane są właśnie w duchu emancypacji, nakłaniane są do uzyskania pełnej samo
dzielności, zdobywania wykształcenia, zaj
mowania wysokich stanowisk, a więc uzyska
nia pełnej niezależności od przyszłego męża czy mężczyzn w ogóle. Taki model wychowa
nia realizują także wszystkie instytucje po
wołane do tego celu. W interesie kobiety po
winno być preferowanie tego drugiego modelu rodziny — oznaczałoby to realizowa
nie w życiu codziennym właśnie zasad eman
cypacji. Ale tak nie jest — pierwszy model rodziny często występuje, a w niektórych śro
dowiskach nawet dominuje. Na straży takie
go układu stoi tradycja. Mężczyźni w społe
czeństwach podobnych do naszego oczywiście godzą się z emancypacją kobiet, ale odczuwają pewną tęsknotę do tego daw
nego, tradycyjnego modelu rodziny, zapewniającego im dominację i co tu dużo mówić wygodne życie, w którym rola i obo
wiązki mężczyzny i kobiety są jasno określo
ne raz na zawsze i nic temu spokojnemu życiu nie może zagrozić. A kobiety? Jedne bardziej są świadome swoich' emacypacyj- nych dążeń, inne instynktownie buntują się zależeć od porozumienia, wzajemnej tole
rancji wobec poglądów, zachowań, aspiracji.
Kobiecie w pełni wyemancypowanej czasami trudno pogodzić zajmowanie wysokiej pozycji społecznej czy politycznej, karierę naukową z rolą kobiety w rodzinie. Musi ciągle dokony
wać wyboru, rezygnować z czegoś na rzecz czegoś innego. To jest właśnie cena, jaką ko
biety płacą za emancypację. Ale na tym też polega nasza wolność — na uświadomieniu sobie konieczności dokonywania takiego wy
boru i dokonywania go świadomie, bez po
czucia klęski. Kobiety biorą na siebie odpowiedzialność za dobro rodziny; dla ro
dziny, a zwłaszcza dla dobra dzieci rezygnują z pewnych aspiracji. Ta rezygnacja nie po
winna być nieszczęściem. Sądzę, że obecnie walka kobiet powinna dotyczyć tego, żeby nie musiały rezygnować ze wszystkich swoich zamierzeń. Ale to właśnie jest najtrudniejsze.
Nasze społeczeństwo (jak wszystkie społe
czeństwa cywilizowane) jest jednak społe
czeństwem mężczyzn — oni są przywódcami, dyrektorami, kierownikami — wynika to właśnie z funkcjonowania tradycyjnych wzo
rów kulturowych. Mężczyźni i kobiety mają jednakowe szanse odgrywania tych samych ról w życiu społecznym, kulturowym czy poli
tycznym. Ale wybory dokonywane w tym za
kresie przez kobiety są znacznie trudniejsze, bo rola kobiety w codziennym życiu jest trud
niejsza. Jeżeli mówimy: rola żony i matki, to nie oznacza to wcale w sensie społecznym tego samego, co rola męża i ojca.
dr HALINA RUSEK socjolog
EMANCYPACJA: PRZYCZYNEK DO KOSZTORYSU
Rozważając psychologiczne aspekty emancypantkom chodzi o wyzwolenie się emancypacji należy uświadomić sobie pewną spod dominacji mężczyzn, a więc o nieza-rozbieżność jej pryncypiów. Po pierwsze, leżność, suwerenność, nieograniczoną swo-[ 5 ]
bodę decydowania o sobie. Tendencja ta ma wyraźny charakter odśrodkowy, liberalistycz- ny. Po wtóre zaś, kobiety dążą do równou
prawnienia, czyli chcą zajmować się tym, co przedtem spoczywało w wyłącznej kompe
tencji mężczyzn. Dążenia te ukierunkowane są tym razem dośrodkowe, radykalistycznie.
Nietrudno zauważyć, iż obydwie drogi zami
nowane są sprzecznościami i paradoksami.
Przypatrzmy się niektórym z nich.
U podstaw ruchu feministek leżały co naj
mniej dwie przesłanki i najprawdopodobniej były to te oto: „Człowiek płci żeńskiej powi
nien mieć te same prawa, jakie posiada czło
wiek płci męskiej“ oraz: „Dotychczasowy międzypłciowy podział ról i praw jest zły (więc należy go zmienić)“ . Kłopot w tym, że o ile każdy człowiek może dysponować prawem do czegoś, o tyle nie zawsze wykorzystanie danego prawa automatycznie idzie w parze ze sprostaniem wymaganiom roli z owego prawa wynikającej. Pojęcie roli zawiera w so
bie bowiem nieodłączny ładunek pewnych predyspozycji oraz obowiązków związanych z jej pełnieniem. Owo „przygotowanie“ czy też „dopasowanie“ do roli decyduje o skut
kach jej pełnienia. Skutki te mogą być natury społecznej, ekonomicznej, a także psycholo
gicznej, moralnej, nierzadko zdrowotnej. Tak więc do minimalnej ilości ujemnych skutków ubocznych prowadzić może stosowanie zna
nej (niestety nie wszędzie) zasady „w łaści
wego człowieka na właściwym miejscu".
Emancypantki w swym galopie zanegowały dotychczasowy podział ról na „tradycyjnie męskie“ i „tradycyjnie kobiece“ , wychodząc, jak już wspomniałem, z postulatu zrównania praw i, co za tym idzie, zapewnienia sobie dostępu do zapieczętowanego przez mężczyzn skarbca ról. Ich szarża uwieńczo
na została zwycięstwem, niestety pyrruso- wym, gdyż okupione zostało ono wieloma stratami, głównie natury psychologicznej.
Koszty żywiołowej emancypacji najwyraźniej przejawiają się tam, gdzie tradycyjny podział ról męskich i kobiecych tworzył pewną oś, bazę. Sytuacja tego typu występuje przede wszystkim w klasycznej formie rodziny. Bodaj najważniejszą funkcją rodziny jest wychowa
nie potomstwa. W prawidłowo przebiegają
cym procesie wychowania dziecka nieza
stąpiona jest zarówno rola ojca, jak i matki.
Proporcje wpływu tych dwojga osób zna
czących w okresie dzieciństwa i dojrzewania w olbrzymim stopniu kształtują rozwijające się cechy osobowości, zdolności do rozwią
zywania trudnych sytuacji życiowych, umie
jętności współżycia z ludźmi, kodeks moral
ny, słowem wszystko to, co potrzebne jest człowiekowi wstępującemu w samodzielne, dorosłe życie. I oto struktura ta została za
chwiana. W przeciągu ostatnich kilkudziesię
ciu lat powszechny model rodziny wielodziet
nej skurczył się znacznie, w związku z czym matki nie są już skazane na opiekowanie się dziećmi przez większą część swojego życia.
Mogą i chcą realizować się także poza krę
giem domowego ogniska. Stają się nieza
leżne także w sensie ekonomicznym. Pracują na zmiany i udzielają się społecznie. Wysoka podaż kobiet na rynku pracy doprowadziła do znaczej feminizacji wielu zawodów, co po
ciągnęło za sobą nie zawsze korzystne skut
ki. Czytając statystyki rozwodowe dowiaduje
my się na przykład, że najwyższy wskaźnik rozwiedzionych kobiet występuje w instytuc
jach kulturalnych, a więc tam, gdzie obowiąz
ki zawodowe wiążą się z koniecznością częstego przebywania poza domem w godzi
nach popołudniowych i wieczornych a po
nadto sprzyjają poznawaniu coraz to nowych, często interesujących ludzi.
Źródłem innego rodzaju skutków ubocz
nych feminizacji zawodu jest szkolnictwo.
Tam daninę jednak płacą nie kobiety, lecz ich podopieczni. Pedagog to nie tylko nauczyciel, to także, a może przede wszystkim, wycho
wawca. Dla prawidłowego rozwoju osobo
wości dziecka, dla jego wejścia w życie społeczne jako samodzielnej, dojrzałej jed
nostki jest właściwe ukształtowanie jego identyfikacji z różnorodnymi rolami, jakie w tymże społeczeństwie przyjdzie mu pełnić.
Wiele z tych ról związanych jest z płcią, jak np. rola męża lub ojca. Do tego, aby mogło dojść do pozytywnej, właściwej identyfikacji potrzebny jest wzorzec, autorytet, osoba znacząca, ciesząca się szacunkiem i zaufa
niem, kochająca i kochana przez dziecko.
W sposób zatrważający powiększa się liczba [ ]
dzieci, które nie mają takiego pozytywnego wzorca. Dzieci pozostające pod opieką roz
wiedzionych matek, dzieci alkoholików, dzieci pozamatżeńskie, dzieci niechciane . . . Wszystkie one szukają dla siebie męskiego autorytetu podobnie jak wzorca kobiety, gdyż odkrywają, że różnice między płciami nie kończą się na anatomii. Mechanizm tych po
szukiwań jest nieświadomy i dlatego praktycznie każdy może stać się wzorcem identyfikacyjnym, bardzo często może nim zostać wychowawca, nauczyciel, niejako automatycznie z racji swojej roli, jaką spełnia, i miejsca, jakie zajmuje w życiu codziennym
dziecka. Zaszczytny ten zawód zdominowa
ny został przez rezolutne co prawda panie, nie będące jednak w stanie zaspokoić popytu na odrobinę mężczyzny.
Trudno przewidzieć, jak dalej potoczą się losy emancypacji, feminizacji i jakie rozmiary przybiorą skutki przez nie wywołane. Niektó
rzy znawcy problemu kraczą, że oto nad
chodzi kolejna era matriarchatu. Tylko na ra
zie nie wiadomo jeszcze, kto będzie rodzić dzieci.
mgr MARIAN SIEDLACZEK psycholog
fot. ZDEŃKA TILLOVÄ [7 ]