razew rlcze
TĘSKNOTA DO OJCZYSTEGO REGIONU
Józef Drong, Oddział Literatur Narodo
wych Powiatowej Biblioteki w Karwinie — Frysztacie, 12.12.1987 - 5 .1.1988.
Na nieprzeciętny talent plastyczny Józefa Dronga zwrócono uwagę już w szkole pod
stawowej. Jego głód poznania tajników sztuki wiąże się jeszcze z okresem przed pójściem do wojska. Pamiętam go jako nieśmiałego chłopaczka, kiedy w r. 1960 został przyjęty do SLA, pamiętam jego listy z wojska, z któ
rych przebijała tęsknota do ojczystego regio
nu, ale i potrzeba więzi z naszymi plastyczny
mi poczynaniami.
Ten artysta piastyk-samouk przeszedł żmudną drogę w poszukiwaniu własnej świa
domości artystycznej, w odnajdywaniu siebie, w odnajdywaniu ludzkiej prawdy o życiu, w poszukiwaniu takiego języka sztuki, który by odpowiadał jego osobowości w przekazy
waniu prawdy o otaczającej go rzeczywis
tości. Od 25 lat pochylając się nad białym kartonem lub stojąc przed świeżo zagrunto
wanym płótnem zadaje sobie pytanie — jak?
Obiera graficzny czy też malarski zapis zdecydowanie realistyczny, ale miarą jego realistycznej wizji jest spotęgowana przez psychikę rzeczywistość. Posłużę się cytatem francuskiego malarza Courbeta, który z wiel
kim zaangażowaniem i jeszcze bardziej zde
cydowanie niż impresjoniści pisze w swojej Proklamacji Realizmu: „Podstawą realizmu jest negacja ideału . . . trzeba zaprząc uczu
cie, wyobraźnię, ducha i ideał w służbę rozu
mu." To właśnie ta chwila skupienia, medy
tacji nad bielą kartki, płótna, materializuje się w indywidualny twórczy wyraz Drongowego pojęcia realizmu.
Sądzę, że na obecnej wystawie można znaleźć symptomy rozwijania się jego świa
domości twórczej. Sam proces przeob
rażania jego sztuki plastycznej z wąskiego amatorskiego widzenia do szerzej pojętej wizji plastyki o głębszych treściach i prze
mysłowych środkach wyrazu przypada na la
ta 70. Wiele zawdzięcza Gustawowi Fierli, je
go przyjaźni, a wiadomości warsztatowe nabył w Ludowej Szkole Artystycznej w Os
trawie. Ale najwięcej korzysta z pobytu na plenerach w PRL.
Bezpośredni kontakt ze współczesnymi kierunkami plastyki polskiej w Paczkowie, Tu
choli, Włocławku, Kędzierzynie, Toruniu, Bydgoszczy stanowi przełomowy moment w kształtowaniu jego osobowości twórczej.
Sięga po znaczące nagrody, np. Woj. Wy
działu Kultury i Sztuki we Włocławku oraz Ku
jawsko-Pomorskiego Towarzystwa Kultural
nego w Bydgoszczy. Bierze udział we wszystkich wystawach zbiorowych SLA, choćby wspomnieć o tych najistotniejszych
[ 5 5 ]
JÓZEF DRONG: Bukowiec, olej 1987 w Pradze, Opolu, Warszawie, Krakowie i
Brnie. Ma za sobą sporo wystaw indywidual
nych w kraju i za granicą.
Uczestniczy prawie we wszystkich plene
rach beskidzkich i jako pierwszy zwraca uwagę na ekologiczne zagrożenie Beskidów.
Dopiero później inni nasi twórcy odkryli to źródło inspiracji.
Plenerowy obraz z r. 1977 pt. „Beskidy“
pozostawia na długo niezatarte wrażenie.
Oto widzimy nagie, bezradne wzgórza rozłożone bezsilnie niby ciało kobiety, a jedy
ne uschnięte drzewko daje świadectwo o groźnym memento.
Właśnie postać ludzka, kompozycje figu
ralne i portret to mocne atuty w twórczości ar
tysty, który konsekwentnie i z uporem rozwija swój talent. Celuje w rysunku, niekiedy aż nazbyt wierny naturze, ale czyż nie jest np.
ważny dokument architektonicznego szcze
gółu w obliczu zagłady tradycyjnego dorobku naszych przodków? W ostatnich pracach [ 5 6 ]
olejnych Drong przejawia bardziej syntetycz
ne ujęcie krajobrazu, szczególnie jednak uderza poetyka obrazu i subtelne zestawie
nie kolorów.
Do poezji, zwłaszcza tej rodzimej, przywią
zuje się szczególnie. Jest autorem szeregu plakatów poetyckich m. in. do stów P. Kubi- sza i J. Gaudyna, ale szczególnie urokliwe są jego ilustracje w książkach i naszych czaso
pismach.
Nieraz tworzy kompozycje kontrowersyjne, zaskakujące widza, często wywołujące na
pięcie, ale nikt nie może podważyć wizji for
malnej Dronga, bowiem technikę rysunku piórkiem opanował do perfekcji i aż się prosi, aby sięgnął do klasycznych wzorów grafiki artystycznej — miedziorytu czy suchorytu.
Pełen podziwu dla samozaparcia, uporu i cierpliwości w samokształceniu gratuluję autorowi wystawy, życząc mu, by nadal barwna paleta życia inspirowała coraz bardziej dojrzałą twórczość. BRONISŁAW FIRLA
repr. ADAM SZOP
KALENDARZ ŚLĄSK11988
Kalendarz Śląski 1988. Rocznik XXVII. Zre
dagowali: Piotr Przeczek i Otylia Toboła.
Wyboru zdjęć dokonał Franciszek Baton.
Zdjęcia na okładce: Franciszek Baton. Re
daktor odpowiedzialny: Eva Sobkowa. Re
daktor artystyczny: Vaclav Berśnek. Re
daktor techniczny: Ivan Strańak. Wydało wydawnictwo Profil w Ostrawie w r. 1987 przy współpracy ZG PZKO w Czeskim Cie
szynie jako swą 885. publikację (Edycja polska - tom 68).
Kalendarium nie odbiega od lat poprzed
nich - jego forma, treść jest identyczna z zeszłorocznym kalendarzem. Pierwszych 30 stronic — to więc te konieczne informacje i wolne miejsce na zapiski. Szkoda mi przysłów, które zawsze przynoszą atmosferę mądrości ludowej i nieustającego biegu zda
rzeń i losów ludzkich. Redaktorzy Kalendarza Śląskiego z roku 1986 pamiętali nie tylko 0 przysłowiach, ale i ważnych rocznicach.
Uważam, że należy pójść na kompromis — na zapiski pozostawić cztery rządki, zaś resztę wolnego miejsca wykorzystać na druk mniej znanych lub rzadko cytowanych przysłów oraz rocznic dotyczących przede wszystkim naszego terenu.
Ponownie po macoszemu potraktowano grafikę, a sądzę, że ze szkodą dla całości.
Wykorzystanie grafiki jako ilustracji do opowiadań, poezji czy humoru na pewno byłoby celowym urozmaiceniem szaty graficznej Kalendarza Śląskiego. Takie re
produkcje skutecznie rozbijają monotonię układu graficznego. Zdjęcia w wyborze Fran
ciszka Batona dobrze reprezentują możli
wości twórcze ambitnego środowiska foto
grafików slaowskich, jednakże proporcje mogłyby jeszcze wyraźniej podkreślić wkład młodego pokolenia fotografików.
Całość kalendarza, co do treści i form lite
rackich, jest wyważona. Pierwszy blok tema
tyczny przedstawia materiały reportersko- -dziennikarskie, wspomnieniowe, szkice his
toryczne oraz publicystykę popularnonau
kową. Część następną stanowi nasza rodzi
ma proza i poezja. Zaś trzecia to proza 1 wiersze gwarowe oraz humor.
Artykuł wstępny Rok 1948 a ludność pol
ska Józefa Kazika przypomina ważne fakty Wydarzeń Lutowych z roku 1948. Bardziej pociągającą lekturą są Wspomnienia Józefa Kocha, Emila Jędrzejczyka, Henryka
Trzas-kalika, które odkrywczo, o nowe, nieznane fakty, wzbogacają naszą wiedzę z tego okre
su. Rok pod Beskidami Antoniego Szpyrca jest typowym przyczynkiem kalendarzowych wspomnień, tym razem ilustrujących życie jabłonkowian w latach pięćdziesiątych. Rów
nież artykuł Jana Szymika Nadoiziańskie zi
mowe zwyczaje doroczne ożywia tradycje lu
dowe oraz inspiruje do wykorzystania ich np.
w naszym życiu towarzyskim.
Literatura faktu cieszy się niegasnącym wzięciem czytelników, o taką próbkę pokusiła się Otylia Toboła w materiale pt. Dzieci tych samych rodziców — moim zdaniem bardzo udaną. Polskie środowisko plastyczne na Śląsku Cieszyńskim Anny M. Rusnok, uzu
pełnione o reprodukcje, jest potrzebnym szki
cem krytycznym, przybliżającym czytelnikowi środowisko twórcze plastyków SLA. Proble
matykę stylizacji folkloru podejmuje Wła
dysław Sikora w swych rozważaniach eseis
tycznych . . . przylecę do ciebie jako iskiereczka . . .. Aktualny problem ekologii środowiska naturalnego podnosi Kazimierz Santarius w artykule Powstaną trzy jeziorka.
Prozę rodzimych twórców rozpoczyna for
mą pamiętnikarską Z zapisków drużynowej Renata Ostruszka. Opowiadania Bohdana Matwikowa oraz Lecha Przeczka ocierają się 0 literaturę związaną z nauką i fantastyką.
Prozy Wiesława A. Bergera, Władysława Si
kory, Kazimierza Jaworskiego oraz Wilhelma Przeczka świadczą o wyrobionym warsztacie twórczym tychże autorów: unikanie schema
tów, żywe dialogi, osobisty styl — to główne walory artystyczne, świadczące o dużym za
angażowaniu twórczym. Na pewno wzięciem czytelników będą się również cieszyły prozy Otylii Toboły, a zwłaszcza Kazimierza Wojna
ra i Gabriela Palowskiego, ci dwaj ostatni pi
szą gwarą śląską.
Poezję prezentują autorzy o znacznym do
robku twórczym, jak również poeci młodej generacji. Najwyraziściej przedstawił się Wil
helm Przeczek, jednakże Franciszek Na- stulczyk, Stanislaw Jedzok, Lucyna Przeczek zaprezentowali bardzo ambitny poziom swej twórczości i coraz wyraźniej wchodzą w świa
domość naszego społeczeństwa.
W kalendarzu nie zabrakło też fraszek Marka Adama Jaworskiego, anegdot hawiy- rza Swaczyny, poradnika domowego, wierszy 1 zapisków gwarowych i oczywiście humoru.
W nowym roku z Kalendarzem Śląskim 1988 życzę przyjemnej lektury.
GUSTAW SAJDOK [ 5 7 ]