• Nie Znaleziono Wyników

NA MŁODYCH CHÓRZYSTÓW

W dokumencie Zwrot, R. 40 (1988), Nry 1-12 (Stron 100-103)

W listopadzie ubiegłego roku chór ZG PZKO „Hasto" przygotowywał się do obchodów jubi­

leuszu 60-lecia. Dyrygent zespołu inż. Władysław Rusek zapytany wtenczas o najbliższą przyszłość chóru (jako że zawsze jubileusze skłaniają nie tylko do refleksji o tym, co było, ale także — do wybiegania myślami naprzód) odparł: „Lepiej pomówić o tym z chórzystami, to oni ostatecznie zadecydują o przyszłości Hasła. Ja zrobię co w mojej mocy, aby zachować to wszystko, co doc. Brunon Rygiel pozostawił nam niejako w spadku. Jeżeli liczba chórzystów się nie utrzyma, lub mówiąc ściślej — jeżeli nie wzrośnie, to przyszłość chóru stanie pod zna­

kiem zapytania. Moja rola w zespole jest mała, ja tylko dyryguję. Cóż byłaby warta moja praca, gdyby nie ci ludzie, przyjeżdżający w pogodę i niepogodę na próby z odległych nieraz miejsco­

wości, ludzie wierni zespołowi w niejednym wypadku kilkadziesiąt la t ..

Z HISTORII

Chór „Hasło“ powstał w roku 1927. W biu­

letynie wydanym z okazji 50-lecia zespołu czytamy: „W tym czasie na terenie Orłowej istniały dwa chóry: Chór mieszany Stowa­

rzyszenia „S iła “ oraz Chór Mieszany Związku Młodzieży Ewangelickiej. Kilka miłośników śpiewu z tych właśnie chórów postanowiło założyć chór męski. Przed for­

malnym zorganizowaniem zespołu trzeba było jednak przekonać członków dwu wspomnianych chórów o tym, że nowy chór męski niczym nie osłabi istniejących już ze­

społów".

Współzałożycielami oraz pierwszymi członkami zarządu chóru byli Franciszek Szarowski — prezes, Emanuel Fierla — dyry­

gent, Władysław Fierla — sekretarz, Józef Wnęk — skarbnik oraz Brunon Pastuszek — zastępca dyrygenta. Pierwszy okres działal­

ności zespołu charakteryzowała duża chęć działania, w samym tylko roku 1929 — jak do­

wiadujemy się z monografii — odbyły się 52 próby, wyćwiczono 24 pieśni oraz dano 16 publicznych występów.

Emanuel Fierla prowadził chór do 1935 ro­

ku. Dzięki niemu zespół okrzepł, uwierzył w swoje siły, zaskarbił sobie uznanie słu­

chaczy. Po odejściu Emanuela Fierli z Orło­

wej dyrygentem został Emanuel Guziur.

I znowu chór wspiął się na wyżyny sztuki amatorskiej. Jednak także ten dyrygent po dwu latach opuścił Orłową, przestając tym samym współpracować z „Hasłem “ . Zespół stagnuje.

Wybuch II wojny światowej całkowicie przerwał pracę zespołu, rozproszył chórzys­

tów. Wielu z nich zresztą nigdy już nie miało powrócić z wojennej tułaczki lub z nazistow­

[ ]

skich obozów koncentracyjnych. Wśród tych, którzy nie przeżyli wojennej gehenny, byt również Emanuel Fierla. Zginął w Mauthau- sen-Gusen.

Po wyzwoleniu znalazła się od razu grupa ludzi, zapalonych miłośników śpiewu, która postanowiła nie tylko ożywić chór, ale także przywrócić mu dawną świetność. Nie od razu wysiłki zapaleńców zostały uwieńczone suk­

cesem. Dopiero po zawarciu umowy o przy­

jaźni i współpracy między Czechosłowacją i Polską oraz po utworzeniu Polskiego Związ­

ku Kulturalno-Oświatowego w Cze­

chosłowacji chór ,,Hasło“ znów zaczął śpie­

sów chóru, okres największego twórczego rozmachu, entuzjastycznie przyjmowanych koncertów zarówno w kraju, jak i w Polsce, znakomitych recenzji, udanych nagrań w ra­

diu . . . Sam doc. Brunon Rygiel przed kon­

certem zorganizowanym z okazji 30-lecia je­

go pracy w „H aśle“ , wspominając przebytą dają na siebie długo czekać."

Od początku ubiegłego roku dyrygentem zespołu jest inż. Władysław Rusek. Przez kil­

ka lat był zastępcą doc. Rygla, ponadto przez pewien czas prowadził chór w Rychwałdzie.

Nie stanął zatem przed zespołem bez przy­

gotowania. Niemniej pierwsze kroki młodego dyrygenta w chórze, który wiele umie i wiele dokonał, nie były łatwe. Mimo to w ubiegłym roku w tradycyjnym konkursie Pieśni Przy­

jaźni orłowskie „H asło“ zakwalifikowało się do eliminacji okręgowych i zdobyło II miejsce.

Sukces przyszedł w samą porę, choć nie

usunął wszystkich problemów, z jakimi

„H asło“ się borykało i boryka.

DZIŚ I JUTRO

W chórze śpiewają (dane z grudnia 1987 roku) 32 osoby. „N a próby przychodzi jednak o wiele mniej — mówi prezes zespołu Leon Kasprzak, junior. — Dlaczego? O, gdybyż to można było jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Zresztą ubytek chórzystów to 36. Chórzyści nie dopuszczają do siebie myśli o tym, że tendencja ta mogłaby się utrzymać, zubożając poszczególne głosy, siejąc w ze­

spole zwątpienie, niepokój. .. Zarząd chóru nie siedzi z założonymi rękoma. „Wydaje nam się, że robimy wszystko, co w tej sytuacji można robić — mówi Leon Kasprzak. Inni starsi chórzyści potakują. — Rozesłaliśmy niedawno ponad 30 zaproszeń do ludzi, najstarszym, ani jedynym zespołem działają­

cym w tych okolicach. O wiele dłuższą histo­

rią może poszczycić się śpiewactwo polskie w Boguminie, pierwszy zespół występował tu, jak wynika z najstarszych danych, już w roku 1899. W Orłowej-Lutyni działa obecnie chór mieszany przy MK PZKO. Niedaleko, bo w Lutyni Dolnej, jest zespół „Lutnia“ . Członkowie niedużego Koła w Rychwałdzie czynią starania w kierunku reaktywowania własnego chóru. Tak więc na pewno pozys­

kanie chórzystów do „H asła“ nie będzie [1 5]

proste. Byłoby kardynalnym błędem odnawianie szeregów „H asła" kosztem gło­

sów męskich w okolicznych chórach. Są wprawdzie tacy chórzyści, którzy związali się z dwoma chórami — na przykład chórem bo- gumińskim i orłowskim „Hasłem", ale chyba nie tędy droga do poszerzania jego składu.

Długoletni kierownik organizacyjny

„H asła" Władysław Wróbel (w zespole od ro­

ku 1947) ubolewa, iż na niczym spełzło już wiele prób dotarcia do PZKO-wców zagubio­

nych w społeczności stale rozwijających się osiedli w Orłowej-Lutyni. Sęk jednak w tym, że wielu ludzi, głównie młodych, wcale nie chce, aby ktokolwiek do nich docierał. Anoni­

mowość życia w osiedlu zdaje się im w pełni odpowiadać, w każdym razie nic nie robią, aby się z niej wyzwolić, aby ją przełamać. „Do

„H asła" dojeżdżają ludzie z Bogumina, Kar­

winy, Hawierzowa, nawet ze Stonawy — mówi Władysław Wróbel. — Czyżby PZKO-wskiego środowiska wielkiej Orłowej nie stać było na nic więcej? Warunki do pracy mamy teraz bardzo dobre, próby odbywamy w szkole mu­

zycznej w Porębie, to jest przy głównym szla­

ku komunikacyjnym, łatwo dojechać, łatwo trafić“ .

Jeden z chórzystów o najdłuższym stażu, dr Rudolf Żuczek (w „H aśle“ od samego po­

czątku, a więc 60 lat!) uważa, że zespołowi orłowskie Koła mogłyby pomóc nawet tak, że każde z nich zasiliłoby szeregi chóru 2—3 głosami. Pozornie proste, a jednak w prakty­

ce trudne do zrealizowania. Dr Żuczek pod­

kreśla rolę, jaką śpiewactwo odgrywa w pro­

cesie wychowania PZKO-wskiej kadry

społecznikowskiej. „Chóry to przecież ośrod­

ki życia społecznego. Każdy chórzysta — to równocześnie działacz kulturalno-oświatowy.

Chóry to nie tylko wspólne śpiewanie, to także okazja do spotkania się ludzi o podob­

nych zainteresowaniach, wymiany myśli, wy­

miany doświadczeń. Trzeba walczyć o każdy zespół, czasem pochopnie i lekko­

myślnie przekreślamy to, co ktoś przed nami wytworzył. Ale jakże trudno budować coś od podstaw!“

Tego samego zdania jest inny długoletni chórzysta Franciszek Buzek. A także inni chórzyści. Nie ma w ich słowach rezygnacji, jest natomiast wiara w przyszłość „Hasła".

„Jesteśm y chórem Zarządu Głównego PZKO — mówi ktoś. — Tak, ZG pomaga nam w staraniach o poszerzenie bazy członkow­

skiej. Ale co oni mogą? Sami przecież czuje­

my, że te sprawy musimy załatwić tu, w Orło­

wej, przecież z Czeskiego Cieszyna nikt nie przyśle nam posiłków. Oni mogą nas wspie­

rać, mogą nam pomagać, ale trudno liczyć na coś więcej.“

Jubileusz 60-lecia „H asła" u schyłku minionego roku wypadł okazale. Chór raz jeszcze dowiódł swoich dużych możliwości.

Zamykając przebogaty w dokonania artys­

tyczne 60-letni okres chórzyści z dyrygentem i zarządem na czele obiecali sobie solennie, że nie spoczną, póki szeregi zespołu nie rozrosną się znowu.

W obwodzie orłowskim to się po prostu musi udać.

HENRYKA BITTMAR

[ ]

LUTY ’48

A POLSKA GRUPA

W dokumencie Zwrot, R. 40 (1988), Nry 1-12 (Stron 100-103)