• Nie Znaleziono Wyników

PODZIĘKOWANIA

1. POLITYKA A UCZELNIE - W STRONĘ TEORII

1.1. WYŻSZE WYKSZTAŁCENIE JAKO DOBRO PRYWATNE I DOBRO PUBLICZNE

Problematyką wykształcenia jako połączenia dobra prywatnego i publicznego

zajmowało się wielu badaczy szkolnictwa wyższego i polityki wobec niego. Prywatne (albo indywidualne) korzyści z posiadania wyższego wykształcenia można podzielić na dwie zasadnicze kategorie: materialne i niematerialne (albo finansowe i

niefinansowe). Ta pierwsza związana jest z finansowymi korzyściami, jakie odnoszą absolwenci uczelni. Dotyczy to nie tylko wyższych przeciętnych zarobków, ale także wyższej początkowej pensji, większych możliwości awansu zawodowego oraz większej zawodowej mobilności. Posiadanie dyplomu uczelni prowadzi do wyższych dochodów i wyższego statusu ekonomicznego. Ten trend można obserwować w historii Stanów Zjednoczonych od dawna. Według danych statystycznych za rok 1890 robotnicy zatrudnieni w fabrykach zarabiali w ciągu roku średnio 439 dolarów;

pracownicy zaś wyższego szczebla (w tym nadzoru technicznego, a między innymi do nich była adresowana oferta szkół agrotechnicznych powstałych na podstawie pierwszej ustawy Morrilla) osiągali dochody w wysokości 848 dolarów. W 1900 roku dochody te wynosiły odpowiednio 435 oraz 1 011 dolarów. Istotne zróżnicowanie

poziomu dochodów w zależności od posiadanego wykształcenia nie jest więc typowe jedynie dla współczesności [przypis 1.7].

We współczesnych badaniach zwraca się także uwagę na konieczność rozróżnienia pomiędzy zyskami brutto i netto z posiadania wyższego wykształcenia. Zysk brutto jest odzwierciedlony w przytoczonych powyżej statystykach i jest to różnica

dochodów osiąganych przez osoby posiadające dyplom uczelni i te, które go nie posiadają. Przy obliczaniu zysku netto należy uwzględnić dochody osiągnięte w ciągu całego życia zawodowego i zmniejszyć je o koszty zdobycia wykształcenia oraz o możliwe do osiągnięcia zyski utracone jednak z powodu niepodjęcia pracy zaraz po ukończeniu szkoły średniej [przypis 1.8]. Rozróżnienie pomiędzy zyskiem netto i brutto ma znaczenie dla dokładnego obliczania prywatnych finansowych korzyści absolwentów (a to z kolei może mieć znaczenie przy podejmowaniu decyzji o wyborze studiów). Niezależnie jednak od przyjętego sposobu kalkulacji nie ulega wątpliwości, iż ukończenie studiów w 19 wieku przynosiło wymierne korzyści. Tym bardziej że wówczas nie było jeszcze zjawiska inflacji dyplomów (degree inflation), kiedy zwiększona podaż absolwentów zmniejsza wartość posiadanego dyplomu.

Dlatego wszyscy, którzy ukończyli studia, mogli liczyć na większe finansowe powodzenie [przypis 1.9].

Str. 30

Od samego początku istnienia Stanów Zjednoczonych panowało przekonanie o osobistych korzyściach płynących ze zdobytego wykształcenia. Wynikało to choćby z osobistego doświadczenia Ojców Założycieli. W gronie 56 delegatów, którzy

podpisali Deklarację Niepodległości, 27 legitymowało się formalnym wyższym wykształceniem, wynikającym z ukończenia koledżu lub uniwersytetu (w przypadku ukończenia studiów w Wielkiej Brytanii). Należy jednak pamiętać, że w 18 wieku praktykowanie medycyny czy prawa nie musiało być poprzedzone uczęszczaniem na studia. Delegatów z takim wykształceniem, dzisiaj z pewnością uznanym za wyższe, było 17. Zaledwie 12 osób nie miało za sobą formalnych studiów, ale i tu należy zwrócić uwagę choćby na to, że na przykład Benjamin Franklin nie posiadał dyplomu uczelni, a mimo to był jednym z najwybitniejszych amerykańskich

naukowców swoich czasów [przypis 1.10].

Tak więc w życiu publicznym Stanów Zjednoczonych już od czasów kolonialnych ludzie z wyższym wykształceniem odgrywali dominującą rolę. Ze względu na swoje

własne doświadczenie lepiej potrafili ocenić przydatność edukacji. Ojcowie

Założyciele, a później parlamentarzyści zasiadający w kolejnych kongresach, mieli rozeznanie w działaniach publicznych i prywatnych uczelni znajdujących się w poszczególnych stanach. Dlatego w czasie dyskusji nad tworzeniem narodowego uniwersytetu, a potem systemu publicznych uczelni agrotechnicznych, wielokrotnie odwoływali się do własnych doświadczeń i wynikających stąd przekonań o

korzyściach płynących z edukacji [przypis 1.11].

Obok łatwych do zmierzenia korzyści materialnych wynikających z wyższych zarobków, istnieją także prywatne korzyści niefinansowe. We współczesnej literaturze zalicza się do nich:

- zdrowie indywidualne i rodziny, - szybszy rozwój intelektualny dzieci,

- umiejętność planowania rodziny, prowadzącą do zmniejszenia ubóstwa w rodzinie, - rozsądniejsze wydawanie środków na konsumpcję,

- większe zyski z prywatnych inwestycji finansowych (ludzie lepiej wykształceni korzystniej lokują swoje pieniądze),

- mniejszą ilość problemów związanych z procesem starzenia (w tym większą dbałość o własne umiejętności zawodowe i życiowe),

- dbałość o lepsze warunki pracy,

- umiejętność tworzenia lepszej przestrzeni publicznej w miastach (na przykład dzielnice zamieszkiwane przez ludzi wykształconych mają niższe wskaźniki przestępczości),

Str. 31

- oraz korzyści o charakterze czysto konsumpcyjnym (do których zalicza się choćby czas spędzony w koledżu jako sposób na przedłużenie beztroskiej młodości)

[przypis 1.12].

Niektóre z wymienianych współcześnie indywidualnych korzyści z wykształcenia wydają się nie do końca pasować do dziewiętnastowiecznych warunków, jak choćby umiejętność planowania rodziny. W 19 wieku zdobycie wykształcenia, które

prowadziło do większych zarobków, umożliwiało jednak zapewnienie godziwych warunków do życia liczniejszej rodzinie, co prowadziło do zwiekszenia stopy

życiowej wszystkich członków rodziny. Dlatego nawet jeśli w 21 wieku indywidualne niematerialne zyski są realizowane w inny sposób niż 150 lat temu, to z całą

pewnością i w połowie 19 wieku odgrywały one istotną rolę w podnoszeniu poziomu życia osób wykształconych [przypis 1.13].

Wymienione korzyści o charakterze materialnym i niematerialnym prowadzą do wyższego indywidualnego poziomu życia oraz większego szczęścia osób legitymujących się dyplomem uczelni [przypis 1.14]. We współczesnych opracowaniach OECD i Banku Światowego podkreśla się znaczenie takich prywatnych zysków, jednocześnie sugerując, że najkorzystniejszym działaniem władz jest stworzenie przejrzystych reguł funkcjonowania systemu szkolnictwa wyższego bez nadmiernego ingerowania w sam system. Takie neoliberalne ujęcie wyraźnie jest widoczne w sugestiach, by władze ograniczały bezzwrotną pomoc finansową dla studentów (dotyczy to w szczególności stypendiów za wyniki w nauce), gdyż zdobycie wyższego wykształcenia jest już na tyle dużym bonusem, że nie ma potrzeby dodatkowego zwiększania jego atrakcyjności [przypis 1.15].

Uznanie jednakże, że wykształcenie stanowi przede wszystkim prywatną korzyść, powinno prowadzić do zmniejszonego zainteresowania władzy federalnej tą sferą.

Ze względu na brak jakichkolwiek zapisów konstytucji odnoszących się do edukacji ewentualna ingerencja mogłaby ograniczać się do ochrony konsumentów [przypis 1.16] albo do swobody oferowania usług edukacyjnych poza granicami danego stanu [przypis 1.17]. Zgodnie z tradycją wynikającą jeszcze z doświadczeń czasów

kolonialnych troską władz powinno pozostawać gwarantowanie równych szans w dostępie do wykształcenia jako źródła prywatnych korzyści, nie zaś rzeczywiste oferowanie tego wykształcenia czy też wspieranie jego oferowania [przypis 1.18].

Str. 32

Podstawą zaangażowania władz w sprawy szkolnictwa wyższego jest uznanie społecznych (albo publicznych) korzyści płynących z uzyskania wyższego wykształcenia przez absolwentów. Już odpowiedź Kongresu Kontynentalnego z 1776 roku wskazuje na to, że w ówczesnych brytyjskich koloniach rozumiano

edukację jako dobro wspólne: „pomyślność Koledżu Dartmouth (…) jest pożądana”.

W czasie późniejszych starań o powołanie Narodowego Uniwersytetu Stanów Zjednoczonych (National University) jego zwolennicy podkreślali możliwość kształtowania i wychowywania aktywnych obywateli działających na rzecz całego narodu. U początków starań o federalne wsparcie dla uniwersytetów przemysłowych czy koledżów agrotechnicznych stało przeświadczenie, że wiedza i odkrycia stają się

podstawą gospodarczego rozwoju całych Stanów Zjednoczonych. W 18 i 19 wieku przekonanie o publicznych korzyściach płynących z wyższego wykształcenia

wynikało bardziej z osobistych przekonań niż z przeprowadzonych badań. Dopiero w latach 80. 19 wieku odwoływano się do danych statystycznych z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji, by w nieudolny jeszcze sposób, dowodzić istnienia zależności pomiędzy poziomem wykształcenia i gospodarczym rozwojem [przypis 1.19].

Pod koniec lat 70. 20 wieku amerykański ekonomista specjalizujący się w badaniach nad szkolnictwem wyższym - Howard R. Bowen - opublikował fundamentalną pracę Investment in Learning. The Individual and Social Value of American Higher

Education. Bowen nie umniejszał znaczenia prywatnych korzyści z posiadanego wykształcenia. Wskazywał jednak wyraźnie, że z wykształcenia absolwentów korzystają nie tylko oni sami czy ich rodziny. Większa od przeciętnej aktywność społeczna ludzi legitymujących się ukończeniem co najmniej czteroletnich studiów undergraduate, zwiększona produktywność i kreatywność absolwentów nie może być zaliczana jedynie do prywatnych korzyści [przypis 1.20].

Str. 33

W 21 wieku badaniom nad wyższym wykształceniem jako dobrem publicznym poświęcił się przywoływany już uprzednio Walter McMahon. Podobnie jak Bowen, McMahon z wykształcenia jest ekonomistą, i ma za sobą podobnie bogate

doświadczenie w działaniach na rzecz szkolnictwa wyższego [przypis 1.21]. Książka Higher Learning, Greater Good w zasadniczej części jest poświęcona ustaleniom wpływu, jakie wyższe wykształcenie obywateli wywiera na cały kraj i społeczeństwo.

Z badań przeprowadzonych przez McMahona korzystają wszyscy, którzy starają się dowieść istnienia publicznych korzyści edukacji [przypis 1.22].

McMahon przede wszystkim zwraca uwagę na to, że podobnie jak w wypadku korzyści indywidualnych, można mówić o publicznych zyskach materialnych i niematerialnych. Korzyści publiczne obejmują wszystkie zyski, jakie odnosi społeczeństwo w danym pokoleniu i w przyszłości, a które nie zostały

skonsumowane przez indywidualnego beneficjenta. Jedną z podstawowych różnic pomiędzy korzyściami prywatnymi a publicznymi jest więc czas, w którym są realizowane zyski. Edukacja jako dobro publiczne nie kończy się w konkretnym momencie (którym może być śmierć absolwenta). Przykładem tego jest federalne zaangażowanie w szkolnictwo agrotechniczne rozpoczęte ustawą Morrilla - Wade’a,

które nadal oddziałuje na rozwój całego kraju i poszczególnych stanów [przypis 1.23].

Część materialnych publicznych korzyści z wyższego wykształcenia jest bardzo mocno związana z zyskami prywatnymi. Wyższe dochody absolwentów oznaczają jednocześnie wyższe wpływy do budżetu z tytułu podatków bezpośrednich i

pośrednich. Ten na pierwszy rzut oka oczywisty zysk, w rzeczywistości jest trudny do udowodnienia. Nie sposób bowiem wykazać, że w przypadku mniejszej liczby osób kończących studia, wyższe dochody nie zostałyby rozdzielone pomiędzy osobami posiadającymi jedynie wykształcenie średnie. To, co rzeczywiście przyczynia się do zwiększonych dochodów finansowych państwa, jest wynikiem zwiększonej produktywności oraz innowacji technologicznych i odkryć naukowych, które zwiększają produkt krajowy brutto oraz dochód narodowy brutto. Takie

oddziaływanie szkolnictwa wyższego, także za sprawą prowadzonych przez uczelnie badań naukowych, świadczy o jego wpływie na rozwój gospodarczy. We

współczesnych dyskusjach w świecie, ale także i w Polsce, uznawane jest to za najważniejszy powód do zaangażowania państwa i reprezentującego je rządu w sprawy szkolnictwa wyższego. Panuje bowiem powszechne przekonanie, że publiczne inwestowanie w edukację wyższą przekłada się na zwiększone tempo rozwoju gospodarczego [przypis 1.24].

Str. 34

Obok korzyści o charakterze finansowym szkolnictwo wyższe rodzi także niematerialne zyski publiczne. McMahon zalicza do nich:

- zdrowie publiczne (obejmujące między innymi mniejszą śmiertelność wśród noworodków i dłuższe życie obywateli),

- zmniejszoną dzietność (na którą wpływa zwłaszcza edukacja kobiet), - umacnianie demokracji i praw obywatelskich,

- polityczną stabilność, wynikającą ze sprawnie działającej demokracji,

- niższy poziom przestępczości oraz niższe straty generowane przez przestępczość (należy jednak uwzględniać wysokie straty w wypadku oszustw finansowych,

najczęściej popełnianych przez osoby z wyższym wykształceniem),

- zmniejszenie nierówności społecznych przez szerszy dostęp do wykształcenia, - pozytywne, choć nie bezpośrednie, oddziaływanie na stan środowiska naturalnego,

- stymulowanie dalszego postępu naukowo-technicznego oraz rozpowszechnianie użycia nowoczesnych technologii [przypis 1.25].

Spośród korzyści wymienianych przez McMahona dwie nie przystają do sytuacji w 19 wieku. Ze względu na ówczesne przekonania społeczne dostęp do wyższego wykształcenia dla kobiet dopiero się rozpoczynał. A niższa dzietność z pewnością nie była traktowana jako zjawisko korzystne. Dopiero na przełomie 19 i 20 wieku wraz z rozwojem eugeniki w Stanach Zjednoczonych rozpoczęły się działania mające doprowadzić do niższej dzietności, ale tylko w grupie nowych imigrantów [przypis 1.26]. Podobnie w odniesieniu do ochrony środowiska naturalnego, w 19 wieku nie traktowano tego jeszcze jako szczególne dobro publiczne, pomimo że to w drugiej połowie wieku rozpoczęto w USA zakładanie parków narodowych w celu ochrony środowiska przyrodniczego [przypis 1.27].

Przy omawianiu publicznych korzyści z edukacji McMahon szczególną uwagę zwrócił na rezultat demokratyzacji, która dla niego oznacza korzystny rozwój instytucji politycznych na poziomie narodowym, stanowym i lokalnym. Wyższe wykształcenie przekłada się na większą zdolność do tworzenia sprawnych

opozycyjnych partii i organizacji politycznych, które nie poddają się łatwo wpływowi osób sprawujących w danym momencie władzę. Wyższe wykształcenie chroni także społeczeństwo przed narzuceniem reżimów o charakterze totalitarnym. Pogłębiona świadomość funkcjonowania procesów politycznych prowadzi do większego

zaangażowania w demokratyczne wybory, co z kolei chroni przez nadużyciami wyborczymi. McMahon w książce Higher Learning, Grater Good wprost stwierdza, że jednym z rezultatów przyjęcia Land Grant Act (choć błędnie określa ją jako ustawę z 1864 roku) była zwiększona partycypacja Amerykanów w życiu politycznym.

Str. 35

Wynikało to z tego, że koledże agrotechniczne oprócz oczywistej misji kształcenia w zakresie rolnictwa i mechaniki w ramach społecznych funkcji uczelni przygotowywały także do życia obywatelskiego [przypis 1.28].

Współczesne badania nad korzyściami z wyższego wykształcenia wcale nie

prowadzą do jednoznacznych wniosków. Coraz powszechniejsze jest przekonanie, że wykształcenie stanowi nierozdzielne połączenie dobra prywatnego i publicznego.

W zależności od eksponowania aspektu publicznego albo prywatnego współczesne

rządy prowadzą odmienne polityki wobec szkolnictwa wyższego. Podkreślanie prywatnych korzyści oraz indywidualnych zysków materialnych z inwestowania w edukację skutkuje zmianą modelu wspierania studentów znajdujących się w potrzebach materialnych. Z tego powodu w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie coraz chętniej władze federalne i stanowe stosują pożyczki studenckie, odchodząc od bezzwrotnych grantów i stypendiów. Jeśli bowiem głównym beneficjentem jest sam absolwent, to nieuzasadnione jest dodatkowe obdarowywanie go publicznym wsparciem [przypis 1.29]. W krajach natomiast, które traktują wyższe wykształcenie przede wszystkim jako dobro publiczne służące wspieraniu dynamicznego rozwoju gospodarczego za sprawą wysoko wykwalifikowanej kadry oraz prowadzonym przez absolwentów lub uczestników studiów doktoranckich badań naukowych - rządy zdecydowanie chętniej sięgają po program bezzwrotnych stypendiów [przypis 1.30].

Wprawdzie w 18 i 19 wieku uczestnicy politycznych sporów o federalne wsparcie dla szkolnictwa wyższego nie używali pojęć dobra prywatnego i publicznego ani tym bardziej materialnych i niematerialnych korzyści, ale w toczonych dyskusjach wielokrotnie można odnaleźć odniesienia do takiego właśnie rozumienia studiów w ówczesnych uczelniach. Zaangażowanie publicznych środków w rozwój uczelni oraz w zapewnienie większego i równiejszego dostępu do szkół wyższych mogło bowiem być zasadne tylko i wyłącznie w takim wypadku, gdyby uznano istnienie korzyści wspólnych dla wszystkich stanów i dla obywateli. Z tego też względu wielokrotnie dyskusje w Kongresie oraz wypowiedzi prezydentów odwoływały się do pojęcia dobra publicznego, nawet jeśli w ówczesnym języku używane były inne określenia.

Str. 36

1.2. POLITYKA WOBEC SZKOLNICTWA WYŻSZEGO A POLITYKA PUBLICZNA