2. Przykłady interpretacji w pismach mistyków
2.3. Jan od Krzyża
Koncepcję nocy ciemnej jako szczególnego etapu na drogach mistycznego zjednoczenia człowieka z Bogiem najpełniej rozwinął i wyjaśnił w swych pismach
123 Tamże, s. 263.
124 J. Ruysbroeck, Namiot duchowy, Kraków 2002, s. 39.
125 Wyjątkowa wrażliwość na jedność jako z jednej strony cechę życia intratrynitarnego, z drugiej zaś – zamysł Boga wobec stworzenia, czyni koncepcję mistyczną Ruysbroeca szczególnie znaczącą i bliską doświadczeniu Lubich: duchowości jedności.
46 ascetycznych Jan od Krzyża. On jako pierwszy odważył się na interpretację wołania Jezusa na krzyżu w kategoriach próby duchowej, jaką przeżywają osoby osiągające szczyty zjednoczenia z Trójcą Świętą. Kolejne pokolenia teologów i mistyków, od Teresy z Avila aż po świętych XX wieku, odwoływały się na różne sposoby, odpowiednio do swojego doświadczenia, do tego klasycznego obrazu biernej nocy ciemnej.
Wyjaśniając słowa z Ps 22,2, Jan nawiązuje do scholastycznej koncepcji duszy127 o dwóch częściach: niższej i wyższej. Pierwsza obejmuje wrażenia i poznanie natury zmysłowej, druga natomiast intelekt i wolę. Dramat męki Jezusa, w której staje się On „wzorem i światłem”128 dla człowieka podążającego nieuchronne do śmierci w swej naturze, dotyka nie tylko umęczonego ciała, lecz także Jego duszy. Karmelitański mistyk nie ma wątpliwości, że próba przeżywana na Golgocie dotyka całej Osoby, tak jak jej zbawcze działanie ma rozległy, powszechny zakres: „pewne jest, że w chwili śmierci został wyniszczony w swej duszy przez pozbawienie wszelkiej pociechy i podpory. Ojciec pozostawił Go w tak całkowitym opuszczeniu w niższej części duszy, że Chrystus zmuszony był wołać: «Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?» (Mt 27, 46). […] i w tym opuszczeniu, jakby unicestwiony i starty na proch, spłacał doskonale dług i łączył ludzi z Bogiem. Dlatego słusznie mówił w Jego imieniu Dawid (Ps 72, 22): Ad nihilum redactus sum, et nescivi”129. Śmierć krzyżowa oznacza wyniszczenie zmysłowe i duchowe za względu na Boga aż po osiągnięcie „całkowitego nic, które jest największą pokorą”130: jej realizm wskazuje z jednej strony na doskonałość dzieła odkupienia w Chrystusie, z drugiej zaś – wyznacza chrześcijańską drogę do pełnego zjednoczenia z Ojcem.
Powyższa refleksja nad doświadczeniem opuszczenia Jezusa wpisuje się w tę część Drogi na Górę Karmel, która szczegółowo dotyczy konieczności ogołocenia rozumu w czynnej nocy ducha. Tym niemniej jego opis i szerszy kontekst sugerują, że przynależy ono raczej do próby o charakterze biernym, gdzie działającym jest przede wszystkim Bóg: to Ojciec zdaje się opuszczać Jezusa, pozbawiając Go swej opieki i pociechy131. Doskonałość, przekonuje Jan od Krzyża, nie tkwi w przyjemnościach i uczuciach darowanych duszy, lecz opiera się na zaciemnieniu wiary, nadziei i miłości
127 Podobnie jak wspomniany wyżej Jan Tauler. Zob. Teresa Benedykta od Krzyża, Wiedza krzyża: studium o św. Janie od Krzyża, Kraków 1999, s. 129-131.
128 Jan od Krzyża, Droga na Górę Karmel, Kraków 2013, II, 7,9.
129 Tamże, II, 7,11.
130 Tamże.
131 Także Garrigou-Lagrange widzi w opuszczeniu przeżywanym przez Jezusa wyraźne podobieństwo do biernego oczyszczenia ducha w szczególnym odniesieniu do cnoty miłości, por. R. Garrigou-Lagrange, Trzy okresy życia wewnętrznego wstępem do życia w niebie, Niepokalanów 1998, s. 747-748.
47 aż po całkowite przeobrażenie i niemal utożsamienie z Bogiem. Opuszczenie i rozdzielenie są konieczne, aby mogło dokonać się mistyczne zespolenie i przebóstwienie: uczestnictwo w życiu trynitarnym.
Próbę zwaną nocą ciemną tłumaczy się dwojako: ze względu na wzniosłość i bezmiar Mądrości Bożej oraz na niskość i nieadekwatność ludzkiej duszy. Zderzenie tych dwóch skrajności jest tak mocne, że można porównać je do silnego słońca, które oślepia, ponieważ przekracza wytrzymałość wzroku. Podobnie działanie Boga staje się mrokiem, udręką, męczarnią. Kontemplacja wlana nazywana jest „promieniem ciemności”, gdyż w przypadku duszy jeszcze nie w pełni doskonałej, „swoim nadmiernym światłem nadprzyrodzonym zwycięża i wyniszcza jej naturalne siły rozumowe”132. Doświadczenie nocy jest więc realne, choć nie oznacza faktycznego odsunięcia się Boga, ale raczej Jego gwałtowne przybliżanie się dla głębokiej przemiany duszy.
Na tym etapie drogi mistycznej, oczyszczeniu poddane są jednocześnie doznania zmysłowe i władze duchowe. Umysł, wola i pamięć – wbrew wcześniejszym pociechom i wewnętrznej stabilności – doznają zaciemnienia, oschłości i goryczy. Wszystko to jest konieczne, aby pośród nocy zajaśniało słońce, jakim jest Stwórca biorący człowieka w swoje posiadanie. Doniosłość tego momentu polega na tym, że dokonuje się w nim „wielki akt miłości, którego jedynym i najczystszym motywem jest to, że Bóg jest nieskończenie dobry sam w sobie, nieporównanie lepszy niż wszelki dar stworzony, i że On pierwszy nas umiłował. Za przykładem Jego Syna Ukrzyżowanego powinienem oddać Mu miłość za miłość”133. Oczyszczenie umysłu, woli i pamięci z jakiejkolwiek więzi z własną intuicją oraz dotychczasowym doświadczeniem dobra i sprawiedliwości, oznacza sublimację intencji i postaw.
Opisywany przez Jana od Krzyża bolesny proces doskonalenia wyjaśnia się w pewien sposób w świetle wspomnianej, ontologicznej i moralnej przepaści, jaka oddziela Boga od człowieka. Wzniosłe powołanie chrześcijanina do komunii z Trójcą Świętą pociąga za sobą konieczność głębokiej przemiany. Trudności może natomiast budzić zastosowanie podobnej interpretacji do wcielonego Syna w doświadczeniu krzyża. W zjednoczeniu dwóch natur w Chrystusie nie ma miejsca na grzech i zerwanie relacji, gdyż „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30). Czy możemy mówić o realności przeżywanej próby? Czy została naruszona najgłębsza więź jedności?
Odpowiedź, jaką przynosi doświadczenie mistyków, prowadzi teologię na
132 Jan od Krzyża, Noc ciemna, Kraków 2001, II, 5,3.
48 nieprzetarte dotąd szlaki. W ich przeświadczeniu – którego autorytet Kościół podkreślił, już przez samo uznanie ich osobistej świętości – dramat rozdarcia i cierpienia może być wpisany w komunię miłości, nie rozrywając jej. Nie ulega wątpliwości, że mamy tu do czynienia z pewną projekcją chrześcijańskiego doświadczenia mistycznego na narrację Paschy134. Z punktu widzenia hermeneutyki biblijnej, interpretacja ta wydaje się wątpliwa, tym niemniej wnosi ona nowe, cenne elementy, wzbogacając dotychczasową wizję cierpiącego Sługi Jahwe. Jednakże celem takiego spojrzenia nie jest w pierwszym rzędzie twierdzenie dogmatyczne dotyczące Osoby Chrystusa, ale traktat ascetyczno-mistyczny, rzucający przy tym światło na prawdy wiary nierozłącznie powiązane z regułami chrześcijańskiego życia.
Dramat opuszczenia, wyjaśnia Jan od Krzyża, a z nim wielu znawców duchowości, przeżywany przez osobę szczerze poszukującą Boga i mającą już doświadczenie głębokiej komunii z Nim, nie wypływa jedynie z najbardziej okrutnych okoliczności zewnętrznych, choć te mogą być częścią próby. Głębokie cierpienie rodzi się z niepodważalnego, trwającego w czasie przekonania, że Ojciec odwrócił swoją miłość, łaskę i pociechy, a głębokie zjednoczenie z Nim, które dotychczas nadawało sens i wartość całemu życiu, znikło nieodwołalnie. Przyjmując na siebie konsekwencje grzechu, w wymiarze tak cielesnym jak i duchowym, Chrystus stał się podobnym do ludzi także w przeżywanych pokusach i próbach. Kenoza Syna stanowi doskonałe wypełnienie nada, w którym mistyk widzi konieczną drogę do wewnętrznej przemiany aż po przebóstwienie. Owo poczucie oddalenia od Ojca przy jednoczesnym wyłącznym pragnieniu posiadania Go oraz postawa zaufania i bezwarunkowego oddania się w Jego ręce, przynależą do najbardziej zasadniczych elementów nocy ciemnej, które pozwalają odróżnić takie doświadczenie od lenistwa i uległości szatanowi.
Bez wątpienia, Jezus nie ściągnął na siebie gniewu Bożego ze względu na swoje ziemskie życie, przebyte bez grzechu, co więcej w doskonałym zjednoczeniu woli i poddaniu Ojcu. Nawet jeśli uznamy w ludzkim nieposłuszeństwie bezpośrednią przyczynę dzieła wcielenia i odkupienia, doświadczenia opuszczenia nie należy rozpatrywać wyłącznie w kategoriach kary. Wydaje się, że perspektywą dużo bardziej odpowiednią do jego wyjaśnienia jest pojęcie miłości. Analogicznie135 jak w przypadku Chrystusa, dusza oddana Bogu i szczerze za Nim podążająca, nie znajduje wyjaśnienia
134 Por. G. Rossé, Il grido di Gesù in croce, dz. cyt., s. 99.
135 Jest rzeczą oczywistą, że poruszamy się tu ciągle w delikatnym obszarze analogii, gdyż doskonałość Jezusa i doskonałość najbardziej świętego człowieka różnią się co do istoty: pierwsza pochodzi z natury, druga z łaski, przez uczestnictwo w Bogu. Ta zasadnicza rozbieżność przekłada się także na doświadczenie opuszczenia przez Ojca.
49 swej próby w samej tylko sprawiedliwości czy niepojętych, przypadkowych wyrokach Opatrzności. Właśnie ze względu na ową tęsknotę i powołanie do wielkiej intymności z Ojcem, przychodzi bolesne oczyszczenie jako znak procesu przebóstwienia. „Dusza chce kochać Boga i oddałaby tysiąc razy swoje życie dla Niego […], nie przynosi jej to jednak ulgi, lecz jeszcze większe sprawia zmartwienia. W pragnieniu bowiem Bożej miłości, które ją całą przejmuje, widzi równocześnie całą swoją nędzę. I nie może uwierzyć, że Bóg ją kocha i że ona na tę miłość zasługuje. Przeciwnie, widzi, że zasługuje na odrzucenie nie tylko przez Boga, ale przez wszystkie stworzenia, i to na zawsze. Boleje więc niewymownie”136.
Świadomość własnej nędzy płynie z łaski oglądania Stwórcy i stworzenia w bardziej wyrazistym świetle. W wydarzeniu krzyża wynika ona z uniżenia się Syna ze względu na ludzki grzech i przyjęcia na siebie jego konsekwencji, w imię takiej miary miłości, która gotowa jest oddać życie za przyjaciół. W tej sytuacji, pomimo ogromnego pragnienia poznania oraz żaru miłości, dusza przeżywa trudności na modlitwie, nie potrafi wznieść się do Boga ani poprzez uczucia, ani poprzez umysł. Odnosi wrażenie, że On jej nie słucha. Nie dziwi więc dramatyczne wołanie Jezusa skierowanie do Boga „czemuś Mnie opuścił?”, tak radykalnie różne od intymnych rozmów z Abbà toczonych wcześniej. Rozum, wola i pamięć poddane zostają bolesnemu oczyszczeniu: zamiast wspomagać dążenie do Boga, zaciemniają je. Pytanie o przyczynę opuszczenia jest więc nie tylko wyrażeniem braku pociechy, ale także przyznaniem się do ciążącego stanu niewiedzy.
Odpowiedzią Chrystusa, a za Nim każdego człowieka prawdziwie świętego, na takie zawieszenie władz zmysłowych i duchowych jest heroiczny akt wiary. „Wśród ciemności mego rozumu, przykrości mojej woli, utrapienia i ucisku mojej pamięci (pozostałam bowiem w ciemnościach, opierając się jedynie na czystej wierze, która jest ciemną nocą dla wspomnianych władz naturalnych); samą tylko wolą dotkniętą bólem, utrapieniami i udręczeniem miłości wyszłam [mówi o sobie dusza] z siebie samej”137. Takim właśnie aktem zaufania pomimo wszechogarniającej ciemności było wyznanie Jezusa „Ojcze w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23,46). Pośród nocy ducha jaśnieje, dzięki łasce, potęga wiary pozwalająca przetrwać najcięższą próbę138.
136 Jan od Krzyża, Noc ciemna, dz. cyt., II, 4,1.
137 Tamże, II, 4, 1 (podkreślenie moje). Jan od Krzyża stosuje tu formę żeńską, gdyż podmiotem jest dusza.
138 Edyta Stein komentuje tę myśl Jana od Krzyża: „Tak oto wnętrze Jego [Chrystusa] duszy trawił nieustannie ekspiacyjny ogień cierpień całego Jego ludzkiego życia; doszedł on do szczytu w Ogrodzie Oliwnym i na krzyżu, gdzie Chrystus przestał odczuwać szczęśliwość nie ustającego nigdy zjednoczenia, aby się całkowicie pogrążyć w męce, aż do przeżycia krańcowego opuszczenia przez Boga.
50 Zwątpienie i ufność, odrzucenie i tęsknota przeplatają się w niezwykły sposób w doświadczeniach świętych, lecz pomimo tych paradoksalnych w swej skrajności przeżyć, nie przerywa się ani na chwilę ich relacja z Bogiem. Choć Ten zdaje się nie odpowiadać, oni na różne sposoby wykrzykują wobec Niego swój ból, swoją miłość oraz absurdalną zgodę na każdy rozwój sytuacji. Czytamy na przykład w poruszającym liście Matki Teresy z Kalkuty: „Czuję w duszy po prostu ten straszliwy ból z powodu utraty – Boga, który mnie nie chce – Boga, który nie jest Bogiem – Boga, który naprawdę nie istnieje (proszę, Jezu, wybacz moje bluźnierstwa – kazano mi pisać wszystko) […]. Jeśli moje oddzielenie od Ciebie – sprowadzi do Ciebie innych i w ich miłości i obecności znajdziesz radość i zadowolenie – to przecież, Jezu, z całego serca chcę cierpieć to wszystko, co cierpię – nie tylko teraz – ale przez całą wieczność – gdyby to było możliwe”139. Wyznania te brzmią niczym echo i aktualizacja w życiu konkretnych osób, najwyższego aktu posłuszeństwa – jako wyrazu wiary – oraz miłości, jakiego dokonał Chrystus przeżywający na krzyżu dramat opuszczenia140.
Znawcy życia ascetycznego i mistycznego podkreślają, że pomimo pewnych stałych cech, noc ciemna może różnić się w poszczególnych przypadkach. Bez wątpienia, w pierwszej kolejności stanowi ona pewien etap oczyszczenia, konieczny dla wzrostu duchowego polegającego na coraz pełniejszym uczestnictwie w intymnym życiu Trójcy Świętej. Dalej, jest ona szczególnym zaproszeniem do uczestnictwa w zbawczym dziele Chrystusa, jakie kieruje on do wybranych dusz, aby mogły dać Mu dowód swej najwyższej miłości. W tym drugim przypadku, osoby przeżywają noc ciemną już po osiągnięciu zjednoczenia przemieniającego, a nie jako przygotowanie do niego141.
Obok wymiaru indywidualnego, próba duchowa może być interpretowana w określonych przypadkach w perspektywie wspólnotowej, eklezjalnej. Cierpienie nie tylko oczyszcza daną jednostkę, ale także dotyka w pewien sposób także innych: Kościoła, ludzkości. Tak jak męka i śmierć Chrystusa przyniosły powszechne owoce
Consummatum est oznaczało koniec odkupicielskiego ognia, a Pater, in manus Tuas commendo spiritum meum ostateczne przejście do wiecznego i niezmąconego zjednoczenia w miłości”. Teresa Benedykta od Krzyża, Wiedza krzyża: studium o św. Janie od Krzyża, dz. cyt., s. 204.
139 Matka Teresa, „Pójdź, bądź moim światłem”. Prywatne pisma „Świętej z Kalkuty”, Warszawa 2009, s. 263-265.
140 Podobny wydźwięk ma rada udzielona Annie Marii Calcagnini przez Pawła od Krzyża: „Czuję, że jest Siostra wyzuta z wszelkiego wsparcia i dziękuję za to Bogu błogosławionemu, ponieważ teraz bardziej przypomina Siostra boskiego Oblubieńca, opuszczonego przez wszelkie wsparcie podczas gdy umierał na krzyżu. Ale w tym opuszczeniu dokonał wielkiej ofiary i udoskonalił ją ostatnimi słowami, jakie wypowiedział […]. Tak uczyń i Ty, kochana córeczko”. Przeżyć własną śmierć. Sylwetka duchowa i wybrane pisma św. Pawła od Krzyża, red. W. Linke, Warszawa 1999, s. 91.
51 odkupienia, tak próba przeżywana przez osobę utożsamioną z krzyżem Pana, rodzi nadzwyczajne skutki dla jej otoczenia i współczesnego jej świata. Mówi się o łasce współodkupienia albo uczestnictwa w wynagrodzeniu i odkupieniu w odniesieniu do takich świętych jak: Teresa z Lisieux, Paweł od Krzyża czy wspomniana już Matka Teresa z Kalkuty142 itd. Jak zauważa Garrigou-Lagrange, chodzi tu o dusze już oczyszczone, które wezwane zostają do ofiarowania się za zbawienie innych, co sytuuje je szczególnie blisko wewnętrznych cierpień Jezusa i Maryi. „Ci duchowi ratownicy [...] walczą nie tylko godzinami i miesiącami, ale czasem latami, aby wydrzeć dusze z rąk wiecznej śmierci i muszą w jakiś sposób odpierać w ich miejsce pokusy, aby im skutecznie pomóc. Dusze te są głęboko złączone z naznaczonym męką życiem Zbawiciela, w nich wypełniają się w pełni słowa Pawła: «[jesteśmy] dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale»” (Rz 8,17)143. Eklezjalny charakter mają także bolesne próby duchowe, jakie mogą przechodzić osoby obdarzone charyzmatem założyciela. Analogicznie do zrodzenia Kościoła poprzez śmierć krzyżową Jezusa, wszelkie dzieła Boże – jak pokazuje historia dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa – powstają pośród cierpienia144, niezrozumienia, a nawet głębokiego poczucia porażki.
To oczyszczenie, jakiego doznają dusze w nocy ciemnej, porównuje Jan od Krzyża do cierpień przeżywanych w stanie czyśćca145: „chociaż bowiem habitualnie mają trzy cnoty teologiczne: wiarę, nadzieję i miłość, to jednak aktualne uczucie zmartwienia i pozbawienia Boga nie pozwala im radować się rzeczywistym dobrem i pociechą tych cnót. Wprawdzie wiedzą, że chcą kochać Boga, nie przynosi im to jednak pociechy, gdyż nie sądzą, żeby Bóg je kochał i że mogą być godne Jego miłości”146. Porównanie to przywołuje po raz kolejny obraz człowieka, który jednocześnie cierpi i kocha: w swoim bolesnym stanie pozbawiony jest radości, nie potrafi kosztować dobrych owoców, jednak nie popada w rozpacz. Oczyszczenie to przede wszystkim działanie ognia miłości, który wypala i oświeca147, a z czasem ta ciemna kontemplacja staje się źródłem mądrości i świętości.
Szlaki chrześcijańskich mistyków łączą się i krzyżują nieustannie z drogami
142 Por. tamże.
143 R. Garrigou-Lagrange, Nuit de l’esprit réparatrice en saint Paul de la Croix, „Etudes Carmélitaines” (23)1938, nr 2, s. 293.
144 Por. F. Ciardi, La notte tempo di prova. L’esperienza dei santi, dz. cyt., s. 186.
145 Współczesna teologia bardziej niż z doświadczeniem czyśćca, łączy wołanie opuszczenia na krzyżu z prawdą o zstąpieniu do piekieł, o czym wspomnimy więcej w kolejnej części niniejszego rozdziału.
146 Jan od Krzyża, Noc ciemna, dz. cyt., II, 7, 7.
52 teologów: tak jedni jak i drudzy muszą ostatecznie stanąć wobec tajemniczej prawdy objawionej na Golgocie. Krzyż Chrystusa, w swym wymiarze bosko-ludzkim i cielesno-duchowym, jako „zgorszenie” i „głupstwo” jest warunkiem sine qua non miłości i poznania, jakich człowiek dostępuje poprzez samoobjawienie się Boga. Autentyczne doświadczenie duchowe nie zastępuje poszukiwań intelektualnych, choć może stanowić cenne ich uzupełnienie, wyjaśnienie i potwierdzenie. Wykład dogmatyczny natomiast znajduje w nim przenikliwość intuicji wiary głęboko złączonej z życiem, które wypływa z misterium Trójcy Świętej i do niego wciąż podąża.
Z tego względu, w ostatniej części niniejszego rozdziału, wychodząc od wołania opuszczenia jako najbardziej tajemniczego wyrazu cierpienia Jezusa na krzyżu, zapytamy jeszcze o rozwój doktryny chrystologicznej i trynitarnej w świetle słów z Ps 22. Należy pamiętać, że wyodrębnienie nauki świętych od refleksji teologów stanowi pewien zabieg metodologiczny, gdyż wielu ze wspominanych autorów autorytet Kościoła zalicza do jednego i drugiego grona. Decydującym dla nas czynnikiem rozróżniającym jest styl dyskursu i jego bezpośredni cel: akcent położony na poznanie lub na miłość.