• Nie Znaleziono Wyników

Początki socjalizacji migrantów w społeczeństwie i państwie szwedzkimi państwie szwedzkim

Diaspora asyryjsko-aramejska w Szwecji: etapy i formy instytucjonalizacji

3.3. Początki socjalizacji migrantów w społeczeństwie i państwie szwedzkimi państwie szwedzkim

Najbardziej typowe historie emigracji do Szwecji opowiadają ci Asyryjczycy/Aramejczycy, którzy przybyli z tureckiego Tur Ab-dinu w latach 70. XX wieku, ażeby pracować w szwedzkich zakła-dach przemysłowych, a obecnie tworzą najpotężniejszą podgrupę w obrębie asyryjsko-aramejskiej wspólnoty. Za decyzją o ich wy-jeździe stała zazwyczaj mieszanka powodów politycznych i ekono-micznych, dojmujące przeświadczenie o tym, że w Turcji nie ma przyszłości, więc lepiej spróbować szczęścia w Europie. Większość pierwszych imigrantów stanowili mężczyźni, którzy znajdowali w Szwecji pracę, kupowali mieszkania i wracali na Bliski Wschód, by poznać odpowiednie kandydatki na żony. To tłumaczy, dlacze-go wiele Asyryjek/Aramejek przybyło do Skandynawii w ramach mechanizmu łączenia rodzin; często były to kobiety niepiśmienne. Za to ich dzieci urodzone i/lub wychowane w Szwecji w przewa-mafię. Tzw. Siatka z Södertälje zajmowała się wyłudzaniem środków ze szwedz-kiego socjalu, nielegalnymi operacjami bankowymi, praniem brudnych pieniędzy, hazardem, paserstwem, ściąganiem haraczy. W procesie, który toczył się przed 50 sądami skazano 65 osób na łączną karę 166 lat i 10 miesięcy więzienia. Cyt. za: S. Lundgren, op. cit., s. 80 oraz A. Makko, op. cit., s. 263. Niedawno uka-zała się książka dziennikarza śledczego Barisa Kayhana, Nätverket:

Södertäljemaf-fians uppgång och fall (Sieć: wzlot i upadek mafii z Södertälje, Stockholm 2017),

opisująca egzekucję dwóch braci należących do wspólnoty asyryjsko-aramejskiej przed niesławnym klubem Oasen w Ronnie, dzielnicy Södertälje, w Boże Narodze-nie 2010 roku oraz toczące się potem śledztwo – jedno z największych w historii szwedzkiej policji.

65 Ch. England, Sweden sees record numbers of asylum seekers withdraw

applica-tions and leave, „Independent”, 25.08.2016, http://www.independent.co.uk/news/

world/europe/refugee-crisis-asylum-seekers-sweden-applications-withdrawn-re-cord-numbers-a7209231.html, data odczytu 19 stycznia 2018.

żającej mierze znają bardzo dobrze język i kulturę szwedzką; cie-szą się też pełnią praw jako szwedzcy obywatele. 33-letni aramej-ski poeta urodzony w Szwecji tak opowiadał o swoich rodzicach przybyłych z Turcji:

Najpierw przyjechał tu mój ojciec. Nie znam powodów, ale zgaduję, że tęsknił za lepszym życiem. Jego życie było dobre, ale chciał jeszcze lepsze-go, rozumiesz? Wykształcenie zdobył w Stambule, był inżynierem. Kiedy przybył tutaj, musiał się przekwalifikować. Został nauczycielem nauk ści-słych. Po kilku latach, jak już się urządził, miał mieszkanie, pracę i wszyst-ko, wrócił, żeby poszukać dobrej żony, wybrać jakąś. Znalazł moją matkę, a ona się zgodziła wyjść za niego, żeby tylko przyjechać do Szwecji.

Klimat polityczny w ówczesnej Turcji był faktycznie niesprzy-jający chrześcijanom, zwłaszcza trudno było rodzinom, w których z jakichś przyczyn zabrakło dorosłych mężczyzn – naturalnych obrońców kobiet i dzieci. Możliwość wyjazdu była dla nich praw-dziwym wybawieniem. Tak było np. w przypadku 35-letniego ara-mejskiego respondenta, który do Szwecji przyjechał jako półsierota:

Mój ojciec zginął z powodu miny lądowej. Prowadził samochód i wje-chał na zaminowaną drogę. We wczesnych latach 90. XX wieku wie-lu zwykłych wie-ludzi zginęło w ten sposób. To były „wojny samochodowe”. Oczywiście Turcy mówili, że to Kurdowie zrobili – kurdyjskie gangi, PKK. A inni ludzie ginęli zastrzeleni – również Aramejczycy. I niektórzy mówi-li, że za tymi zabójstwami mógł stać turecki wywiad. Znajdowaliśmy cia-ła, ale nie wiedzieliśmy, kto był zabójcą. Na początku lat 90. było napraw-dę ciężko. Z powodu walk między Kurdami a Turkami. My nie mieliśmy nic wspólnego z tymi walkami, ale one miały wpływ na nas. Baliśmy się. Dlatego emigrowałem z moją matką i trzema starszymi braćmi.

Unikanie obowiązkowej służby wojskowej w Turcji było waż-nym powodem stojącym za emigracją – podobną historię opo-wiedziało mi kilku rozmówców. Z ich narracji wyłania się obraz chrześcijan traktowanych niesprawiedliwie w tureckiej armii, posyłanych do niebezpiecznych zadań, których wykonanie groziło śmiercią lub kalectwem. Nic dziwnego, że między Asyryjczykami/ Aramejczykami panował strach przed poborem do wojska:

Dwóch moich braci mieszkało w Szwecji, wyemigrowali wcześniej. Zwykle to młodzi ludzie wyjeżdżali, bo nie chcieli służyć w armii turec-kiej. Pobyt w wojsku był zbyt ciężki – tak źle ich [chrześcijan] traktowano. Więc [moi bracia] uciekli i przyjechali do Europy. Sprowadzili się do Szwe-cji, ożenili się tutaj i założyli rodziny. (Aramejczyk, ur. w TurSzwe-cji, 35 lat)

144 Współczesna diaspora asyryjsko-aramejska w Szwecji Niektórzy Asyryjczycy/Aramejczycy korzystali z pomocy rodzin, które bywały bardzo kreatywne, jeżeli chodzi o wymyślanie sposo-bów ściągnięcia ich do Szwecji. Jako że szwedzkie prawo pozwalało ludziom na sprowadzanie swoich dzieci, ci, którzy mieli już prawo pobytu, adoptowali bratanków lub siostrzeńców, ażeby umożliwić im wjazd do kraju. Tak stało się w przypadku pewnego Aramejczyka:

Urodziłem się w 1962 roku. Pochodzimy z południowo-wschodniej Turcji, mieszkaliśmy przy syryjsko-tureckiej granicy, kilka kilometrów od Kamiszli, więc czasem mówię, że jestem z Kamiszli, a czasem nie. Ja i mój młodszy brat mieliśmy jakieś 10–11 lat i choć byłem bardzo do-bry w szkole, to nie mieliśmy szansy kontynuować edukacji, nie w turec-kich szkołach. Lepiej było wyjechać do Szwecji. Więc mój wuj, który już tu mieszkał, adoptował mnie i mojego młodszego brata – żebyśmy mogli dostać pozwolenie i przybyć bezpośrednio z Turcji do Szwecji. Rok póź-niej dołączyli do nas nasi rodzice.

Nie wszyscy rozmówcy przyjechali jednak od razu do Szwecji. Duża grupa przybyła via Niemcy. Żeby otrzymać w Szwecji status uchodźców politycznych, ludzie ci udawali, że dopiero co uciekli z Bliskiego Wschodu. Miało to miejsce zwłaszcza podczas wojny w Libanie, gdy Szwecja otworzyła swoje granice. Szczerze opowie-dział mi o tym asyryjski 30-latek:

Moi rodzice przybyli do Szwecji z całym moim rodzeństwem; wszy-scy urodziliśmy się w Syrii. Uciekliśmy z niej z powodu biedy. Najpierw przyjechaliśmy do Niemiec, gdzie mieszkaliśmy 5 lat. Jednak nie mogli-śmy tam dłużej zostać z powodu zaostrzającej się polityki zagranicznej, więc małymi grupami przedostawaliśmy się do Szwecji. Nigdy nie wspo-minaliśmy o tym, że mieszkaliśmy wcześniej w Niemczech. W tamtym czasie toczyła się wojna w Libanie. Wszyscy uchodźcy mówili, że przyje-chali z Libanu.

Oczywiście nie wszyscy udawali, że przylecieli z Libanu – nie-którzy faktycznie mieszkali tam przed wojną i opuszczali kraj z po-wodu konfliktu, jak ten 37-letni Asyryjczyk:

Urodziłem się w Libanie, ale moi rodzice pochodzi z Kamiliszli w Sy-rii, zaś moi dziadkowie z Turcji, to całkiem symboliczne, nieprawdaż? Współczesna historia Asyryjczyków. Moja żona urodziła się już tutaj, w Szwecji, ale jej rodzice pochodzą z południowo-wschodniej Turcji, po-dobnie jak cała jej rodzina. Moi rodzice emigrowali w 1983 roku, uciekliśmy przed wojną w Libanie i od tego czasu mieszkamy w Szwecji. Miałem 6 lat, gdy wyjechaliśmy.

Dzisiejszy status Asyryjczyków/Aramejczyków z innych państw bliskowschodnich zależy od tego, kiedy i skąd przybyli do Szwecji. Wielu uchodźców z Iraku miało lub ma problemy z inte-gracją – częściowo spowodowane brakiem odpowiedniego wspar-cia instytucjonalnego, a częściowo tendencją do zamykania się w obrębie własnej podgrupy. Również chrześcijanie przybyli ostat-nio z rozdartej wojną domową Syrii napotykają szereg problemów – przede wszystkim ze znalezieniem satysfakcjonującej pracy po dwóch latach szwedzkiego programu wprowadzającego66. Wie-lu jest straumatyzowanych, ciągle wspomina utracone życie i/Wie-lub dramatyczne okoliczności podróży do Europy. We wspomnieniach tego 31-letniego Chaldejczyka ojciec, który wyprowadza rodzinę ze zniszczonego wojną Iraku, urasta do rangi bohatera67:

Urodziłem się na północy Iraku, w niewielkiej miejscowości pod Er-bilem, która nazywa się Ankawa. Uciekliśmy w 1990 roku. Mój ojciec był weteranem, służył 10 lat w irackiej armii. Wiedział, jak o siebie zadbać, mówił po kurdyjsku, turecku, arabsku, ormiańsku, potrafił naśladować różne chrześcijańskie dialekty. Bardzo mądry i silny facet. Dzięki niemu wydostaliśmy się z Iraku do Turcji, a z Turcji do Szwecji. Gdy słyszeliśmy wystrzały, on wiedział, że to walka między Peszmergami, kurdyjskimi od-działami a iracką armią Saddama. Wzięliśmy, ile tylko byliśmy w stanie, zapakowaliśmy do samochodu i pojechaliśmy pod turecką granicę. Tam porzuciliśmy samochód. Znaleźliśmy się wśród wielu innych uchodź-ców, którzy pieszo przekraczali granice, przez góry, przez pierwsze obozy dla uchodźców. Gdy trafiliśmy do takiego obozu, pamiętam, że padało, a oni właśnie rozstawiali namioty dla nas, wszędzie było błoto. W jed-nym namiocie żyliśmy w trzy–cztery rodziny. Możesz sobie wyobrazić, jak ciasno było w środku. Nie mieliśmy prawie jedzenia. W takich warun-kach przeżyliśmy pół roku. Potem byliśmy przenoszeni z jednego obozu do drugiego. Mój tata starał się o różne wizy: do Szwecji, Kanady, Ameryki, Australii. Był tak sprytny, że dostaliśmy wizy do wszystkich tych krajów!

66 Problem nie dotyczy wyłącznie opisywanej grupy. Tylko 494 ze 163 tys. azy-lantów przybyłych do Szwecji w 2015 roku znalazło stałe zatrudnienie w ciągu pierwszego roku: Fewer than 500 of 163,000 asylum seekers found jobs, „The Local”, 31.05.2016, https://www.thelocal.se/20160531/fewer-than-500-of-163000-asylum--seekers-found-jobs, data odczytu 23 stycznia 2018.

67 Amerykańscy psychiatrzy pracujący z przybyszami z Bliskiego Wschodu za-uważyli, że utrata męskiego opiekuna, członka rodziny na skutek wojny prze-kładała się na duży stres adaptacyjny, co ma związek z panującymi w regionie patriarchalnymi stosunkami. Por. S.C. Nassar‐McMillan, J. Hakim‐Larson,

Coun-seling considerations among Arab Americans, „Journal of CounCoun-seling and

146 Współczesna diaspora asyryjsko-aramejska w Szwecji Ale wujowie, którzy mieszkali w Ameryce i Szwecji, zgodzili się, że Szwe-cja jest lepszym i bezpieczniejszym miejscem do życia niż Ameryka.

Żeby uświadomić sobie, jak duży szok kulturowy przeżywa-li asyryjscy/aramejscy imigranci, którzy przyjeżdżaprzeżywa-li do Szwecji w latach 60. i 70. XX wieku, należy przypomnieć, że na Bliskim Wschodzie zamieszkiwali najczęściej we wsiach, w ścisłych rodzin-nych konfiguracjach, żyjąc z uprawy roli lub sprzedaży rękodzieła. Religia była wyznacznikiem tożsamości grupowej, życie społeczne koncentrowało się wokół lokalnego kościoła czy klasztoru. Szwe-cję wyobrażali sobie przede wszystkim jako państwo chrześcijań-skie68 – wszak na jej fladze widniał krzyż – oraz miejsce tolerancji, jakiej nigdy nie doświadczyliby w Turcji bądź Iraku. Wielu miało stereotypowe wizje kraju gospodarzy jako ziemi białych niedźwie-dzi, śniegu i szans na pracę69.

Asyryjczycy/Aramejczycy, którzy jako pierwsi w 1967 roku przylecieli z Libanu do Szwecji zostali przewiezieni do Alvesty, ma-łego miasta na południu, a potem do obozu dla uchodźców prowa-dzonego przez AMS. Tam zmuszono ich do wspólnego prysznica – mężczyźni mieli się kąpać obok kobiet, co – jak wspominali – by-ło dla nich szokujące i moralnie odrażające. Również badania le-karskie, którymi objęto wszystkich imigrantów budziły opór. A po-tem nastąpiło wiele frustrujących miesięcy w obozie, gdy podczas kursów starano się przekształcić przybyszów w przykładnych oby-wateli. Dopiero po skończeniu tychże przewieziono ich do dziesię-ciu gmin w południowej i centralnej Szwecji70.

Standard życia, z jakim się tam spotkali, był dla nich czymś nie-wyobrażalnym – Bliski Wschód i Skandynawię dzieliła wówczas przepaść cywilizacyjno-kulturowo-estetyczna. Michael Abdalla przytacza wspomnienia pewnej Asyryjki, która doznała szoku pierwszy raz korzystając z ruchomego chodnika na lotnisku Arlan-da – myślała, że to ziemia ucieka jej spod nóg. Swojego

siedmio-68 Podobnie wyobrażali sobie Wielką Brytanię przybywający do niej Asyryjczy-cy i Koptowie. Generalnie bliskowschodni chrześcijanie przeżywali szok emigru-jąc do krajów zachodnioeuropejskich i odkrywaemigru-jąc stopień sekularyzacji ich spo-łeczeństw. Por. F. McCallum, Shared Religion but Still a Marginalized Other: Middle

Eastern Christians’ Encounters with Political Secularism in the United Kingdom,

„Journal of Church and State” 2018.

69 J. Mack, op. cit., s. 19.

letniego syna zachęciła, by załatwił potrzebę naturalną do stojącej w holu popielniczki, mimo że obok były toalety publiczne. Inna Asyryjka, nie wiedząc, do czego służy wanna, wypełniła ją ziemią i posadziła cebulę. Jeszcze inna, widząc muszlę klozetową w przy-dzielonym jej przez Szwedów mieszkaniu, zaczęła dziękować Bogu za okazaną łaskę. Była przekonana, że natrafiła na źródło wody71.

Jako przypadek szoku kulturowego można zakwalifikować tak-że historię matki pewnego aramejskiego respondenta, która zaraz po przylocie nie mogła nadziwić się codziennym ubraniom Szwe-dów spotkanych na lotnisku – dla niej i jej rodaków podróż samo-lotem wymagała eleganckiego stroju, tymczasem Skandynawowie chcieli po prostu czuć się wygodnie:

Kiedy moja matka przybyła do Szwecji w latach 70. XX wieku, lu-dzie na lotnisku nosili szorty i drewniane chodaki. W naszej kulturze nikt tak nie podróżuje, nie w takich ubraniach. Więc chociaż było lato, moja matka wysiadła z samolotu ubrana od stóp do głów; miała ze sobą wie-le toreb, ponieważ jej ojciec kupił jej te wszystkie rzeczy, żeby je miała na nowe życie. Przygotowywała się na przybycie do rozwiniętego kraju, a tymczasem ludzie na lotnisku wyglądali jak wieśniacy. A oni z kolei my-śleli, że to jakaś arabska księżniczka, taka była wystrojona! (Aramejczyk, ur. w Szwecji, 33 lata)

Jednak zapytani przeze mnie o pierwsze wrażenia po przyjeź-dzie do Szwecji rozmówcy najczęściej wspominali pogodę – szoko-wało ich zimno i ciemność w porównaniu z gorącym, słonecznym Bliskim Wschodem. Lejtmotywem był śnieg – często widziany po raz pierwszy w życiu. Większość respondentów od razu za-chwycała się szwedzką przyrodą, bujną zielenią, niezanieczyszczo-nym środowiskiem: „Zobaczyłem, że jest tu bardzo zielono i bardzo czysto, bardzo cywilizowanie. To było moje pierwsze wrażenie” (Aramejczyk, ur. w Turcji, 35 lat).

Niektórzy imigranci z wczesnych lat 80. XX wieku byli pod wrażeniem gościnności etnicznych Szwedów, dzięki którym czuli się bezpieczni, w pełni akceptowani, mile widziani: „Pierwsze wrażenie moich rodziców – jesteśmy w raju! Bo 35 lat temu, kiedy imigrant przybywał do Szwecji, to Szwedzi dawali mu wszystko. Od ubrań po szczoteczkę do zębów. Wszystko” (Chaldejczyk, ur. w Szwecji, 23 lata). Zdaniem rozmówców, było to związane

148 Współczesna diaspora asyryjsko-aramejska w Szwecji z tym, że w Szwecji nie było wówczas zbyt wielu przybyszów z Bli-skiego Wschodu, stanowili pewnego rodzaju atrakcję:

Blond włosy i błękitne oczy to było pierwsze, co zobaczyłem. Mia-łem tylko 14 lat. Zaszokowało mnie, że do szkoły chodzą razem chłopcy i dziewczęta. Poczułem się jak w raju! Przerwa obiadowa to było coś no-wego. Mnóstwo blondynek, mnóstwo pięknych ludzi. Było wówczas tak niewielu imigrantów, więc Szwedzi patrzyli na nas i dotykali naszych wło-sów. Kiedy chodziliśmy do szkoły najważniejszą rzeczą było to, że nie czu-liśmy strachu. Można było wyjść z klasy po tym, jak podniosło się rękę i poprosiło o pozwolenie; czułem, że jestem traktowany jak człowiek, jak istota ludzka. Gdy przybyłem do Szwecji było bardzo niewielu imigran-tów, byliśmy kimś szczególnym, interesującym. Szwedzi pytali nas o po-chodzenie, o nasz język. Ciągle mówiliśmy o naszym kraju, bo oni nie wiedzieli, gdzie jest Irak. Babilon to było dla nich coś z Biblii. Ale cię akcep-towali takim, jakim byłeś! Nigdy nie zostawiali nas samych, bawili się z na-mi, przyjmowali do swojego towarzystwa. (Asyryjczyk, ur. w Iraku, 50 lat) Jednak większość relacji jest bardziej neutralnych w tonie. Wie-lu imigrantów przybywało przecież nielegalnie, towarzyszył im lęk, że zostaną złapani i zatrzymani na szwedzkiej granicy. Bez po-mocy swoich rodzin nie dostaliby się do kraju:

Pojechaliśmy do Danii pociągiem. W Danii mąż mojej siostry odebrał nas i zabrał łodzią do Szwecji. Gdy przechodziliśmy kontrolę byliśmy bar-dzo przestraszeni, czy nas złapią, czy nie. Zatrzymaliśmy się w Götebor-gu, gdzie mieszkała rodzina, którą znał mąż mojej siostry – wpuścili nas. Była 23.00. (Asyryjczyk/Aramejczyk, ur. w Turcji, 45 lat)

Często nowo przybyli do Szwecji Asyryjczycy/Aramejczycy czuli się nieswojo – zwłaszcza ci, którzy pochodzili z dużych, tęt-niących życiem bliskowschodnich miast, a trafiali do małych, sen-nych szwedzkich miasteczek. Tylko przeprowadzka do miejsco-wości, gdzie było już sporo rodaków, gwarantowała elementarne poczucie bezpieczeństwa. Również poszukiwanie pracy i uczenie się nowego języka było dużym wyzwaniem:

Przybyliśmy do małego miasteczka o nazwie Ödeshög, położonego jedną godzinę od Jönköping. Niewielu ludzi tam mieszka. To było dla nas bardzo dziwne. Nigdy wcześniej nie spotkaliśmy etnicznych Szwedów. Musieliśmy ich dopiero poznać. Ale z czasem przywykliśmy do życia tam. To było ciężkie. Było ciężkie, ponieważ nikt z nas nie znał języka. Tylko mój ojciec mówił trochę po angielsku. Nie mieliśmy żadnych pieniędzy. A w Szwecji trudno jest znaleźć pracę, jak jesteś imigrantem. To jest strasznie trudne. Ale z czasem wszystko zaczęło się układać. Po roku

prze-prowadziliśmy się do Jönköping, ponieważ tam mieszkali nasi rodacy. I tak zaczęliśmy nasze życie w Szwecji. (Chaldejczyk, ur. w Iraku, 31 lat) Zdarzały się również niezbyt dobre pierwsze wrażenia kraju przyjmującego, które jednak dość szybko przykrywały inne – du-żo pozytywniejsze, jak te związane z „egzotycznymi” początkowo dla Asyryjczyków/Aramejczyków obrzędami czy zwyczajami rdzennych Szwedów:

Moje pierwsze wrażenie związane jest z więzieniem na lotnisku. Spę-dziliśmy w nim jedną noc, moją pierwszą noc w Szwecji. Łóżko było z rodzaju szpitalnych, pokryte papierowym prześcieradłem. A potem po-jechaliśmy do obozu dla azylantów. Był tam wielki dąb. (...) Pamiętam też Noc Walpurgii, 30 kwietnia, gdy [Szwedzi] witali wiosnę. To było eg-zotyczne, nowe, pozytywne. Kiedy palili ten stos drewna nad jeziorem, a wokół było ciemno. Pamiętam też mój pierwszy snus72! Pewien Szwed droczył się ze mną, miałem wtedy 6 lat, wziąłem snus do ust i zacząłem żuć, to było tak obrzydliwe, że powiedział mi, żebym to wypluł. To było w Knivsta, pod Uppsalą. (Aramejczyk, ur. w Libanie, 45 lat)

Większość negatywnych pierwszych wrażeń nie było związa-nych z samym krajem czy jego rdzenną ludnością, co ze złą sytu-acją mieszkaniową – koniecznością dzielenia lokalu z większą licz-bą osób, zwykle z członkami rodziny. Obecnie, gdy w Szwecji jest bardzo wielu nowych imigrantów z Syrii, takie sytuacje znów są na porządku dziennym. Jedyna różnica jest taka, że dziś na nowe lokum uchodźcy statystycznie czekają zdecydowanie dłużej.

Nie podobało mi się na początku, kiedy musieliśmy mieszkać z moim bratem i jego rodziną, żoną i trójką dzieci. To był problem. Mój brat miał trzy pokoje, a nas było sześcioro plus ich pięcioro. Ale mieszkaliśmy u mo-jego brata przez miesiąc czy dwa, aż nie dostaliśmy własnego mieszkania. (Asyryjka, ur. w Turcji, 47 lat)

Niektórzy imigranci odczuwali wielką tęsknotę za ojczyzną i by-li głęboko nieszczęśby-liwi z powodu jej opuszczenia – należy jednak podkreślić, że nie było to związane ze złym traktowaniem w Szwe-cji, ale z subiektywnym poczuciem wykorzenienia. Takie uczucia przypadły w udziale urodzonej w Syrii Asyryjce, która przybyła do Szwecji jako 14-letnia dziewczyna w 1999 roku:

72 Popularna w Szwecji, Finlandii i Norwegii używka, sporządzana na bazie ty-toniu. Przypomina sprzedawaną w Polsce tabakę, ale zażywana jest przez umiesz-czenie jej za dolną lub górną wargą, skąd następuje wchłanianie nikotyny.

150 Współczesna diaspora asyryjsko-aramejska w Szwecji Moją ojczyzną jest Syria, pierwsze pół roku w Szwecji to było dla mnie piekło, płakałam cały czas. Tęskniłam za ludźmi, za przyjaciółmi i członka-mi rodziny, których kochałam. Wspoczłonka-minałam nawet kaczłonka-mienie na syryjskich drogach, to uczucie, gdy otwierało się drzwi, ściany, zapachy, smaki, wszyst-ko. Dziś wydaje się to takie odległe. Stworzyłam wewnętrzną ojczyznę.