• Nie Znaleziono Wyników

Wiele zarzutów kierowano pod adresem Arystotelesa odnoœnie do jego bezkrytycznego (¿eby nie powiedzieæ mocniej — konserwatywnego) stano-wiska w niektórych kwestiach z zakresu filozofii spo³ecznej i politycznej.

Szczególnie mocno obci¹¿ano go za teoriê niewolnictwa, uznawanego prze-zeñ za naturaln¹, po¿yteczn¹, a i sprawiedliw¹ formê nierównoœci w

rela-63

Arystoteles w œwiecie postmodernizmu i... feminizmu

cjach miêdzy ludŸmi, z których jedni maj¹ zdolnoœæ rozumowania, a inni (niewolnicy) nie. Jeszcze inni zaœ maj¹ tê zdolnoœæ w tak minimalnym stop-niu, ¿e mimo nominalnej wolnoœci s¹ i powinni byæ zale¿ni od innych, na-prawdê rozumnych. Ta ostatnia sytuacja dotyczy relacji kobiet i mê¿czyzn w³aœnie, staj¹c siê wa¿kim argumentem za tez¹ o antyfeminizmie Arysto-telesa.

Warto przy tym dodaæ, i¿ „antyfeminizm” (rozumiany w sensie najbar-dziej podstawowym, jako odmowa przyznania równych praw kobietom i mê¿czyznom) dostrzegany bywa b¹dŸ wprost — przez odwo³anie siê do bez-poœrednich wypowiedzi na ten temat w pismach Arystotelesa — b¹dŸ wy-prowadzany jest jako konsekwencja jego pogl¹dów w zakresie ontologii (sub-stancja jako z³o¿enie materii i formy), logiki (dwudzielnoœæ jako podstawo-wa operacja myœlenia dyskryminuj¹cego ocennie jeden z podzakresów po-dzia³u, a tym samym urabiaj¹ca postawê nietolerancji)24 czy etyki, preferu-j¹cej wzorzec zachowañ cz³owieka s³usznie dumnego. Zatrzymajmy siê krótko na bezpoœrednio wyra¿anych s¹dach Arystotelesa o kobietach.

W Polityce (Ksiêga Trzecia) Arystoteles szczegó³owo okreœla obowi¹zki i cnoty dobrej ¿ony, których kwintesencjê stanowi pos³uszeñstwo mê¿owi, skromnoœæ, uczciwoœæ itp. Jedyn¹, dopuszczaln¹ form¹ podzia³u w³adzy i kompetencji w ma³¿eñstwie jest przyznanie kobiecie w³adztwa w rz¹dze-niu domem. „[...] (nie godzi siê mê¿owi, jak siê zdaje, wnikaæ w drobiazgi wewnêtrzne gospodarstwa domowego), ale we wszystkich innych rzeczach niech ¿ona stara siê byæ uleg³a mê¿owi”. „Niech siê nie dopytuje o sprawy publiczne ani nie próbuje decydowaæ w sprawach dotycz¹cych ma³¿eñstwa, lecz [...] bêdzie pos³uszna mê¿owi, niech razem z nim rozwa¿y, ale s³ucha, gdy on postanowi, maj¹c na uwadze, ¿e nie przynosi to w tym stopniu ujmy mê¿owi wydawaæ decyzje w sprawach domowych, co kobiecie wnikaæ w sprawy, które rozgrywaj¹ siê poza domem”25.

Trzeba jednak przyznaæ, ¿e Arystoteles dopuszcza wyj¹tki w tym mo-nolicie skamielin tradycyjnej obyczajowoœci. Brak pos³uszeñstwa ¿ony w sytuacjach kiedy m¹¿ nakazuje rzeczy niew³aœciwe, jest mo¿liwy, a na-wet powinny, ale — prawie natychmiast pada przypomnienie, i¿ nie zmie-nia to ogólnej zasady pos³uszeñstwa ¿ony wobec mê¿a. „Dlatego winna siê mieæ na bacznoœci w takich razach [niew³aœciwych decyzji mê¿a — H.P.], w innych jednak wypadkach tym skrupulatniej winna go s³uchaæ, jak by przyby³a do domu jako niewolnica kupiona [podkr. — H.P.]” — zaostrza prewencyjnie katalog zachowañ okreœlaj¹cych miejsce i rolê kobiety w

ma³-24Kwestie te podejmuje w ciekawej pracy na temat feminizmu korporalnego Ewa H y ¿ y w ksi¹¿ce: Kobieta, cia³o, to¿samoœæ. Teorie podmiotu w filozofii feministycznej koñca XX wieku. Kraków 2003.

25A r y s t o t e l e s: Polityka, Ksiêga Trzecia. W: Te n ¿ e: Dzie³a wszystkie. T. 6, s. 257.

¿eñstwie Arystoteles. Rol¹ t¹ zaœ, a zarazem uzasadnieniem

prawomocno-œci tak rozumianego niewolnictwa, jest dobro rodziny i pañstwa. „Za wiel-k¹ cenê zosta³a bowiem istotnie nabyta [¿ona jako niewolnica — przyp.

H.P.], bo za wspólnoœæ po¿ycia i rodzenie dzieci, nad co nic nie mo¿e byæ wiêkszego ani œwiêtszego”26.

Podobne stwierdzenia doœæ czêsto pojawiaj¹ siê w trzech Etykach Ary-stotelesa, a odró¿nianie sprawiedliwoœci arytmetycznej od proporcjonalnej pozwala temu uczonemu odwo³ywaæ siê doœæ czêsto do przyk³adów, które nie pozostawiaj¹ w¹tpliwoœci co do tego, jak postrzegana jest przez niego relacja nierównoœciowa miêdzy ma³¿onkami. Odró¿niaj¹c przyjaŸñ opart¹ na równoœci i przyjaŸñ opart¹ na nierównoœci, Arystoteles nie szczêdzi do-okreœleñ tej ostatniej jako relacji miêdzy poddanym a rz¹dz¹cym, kobiet¹ a mê¿czyzn¹, s³abszym i silniejszym, czy po prostu: cz³owiekiem „gorszym”

i „lepszym”. Stwierdza bowiem, i¿ „Nie ma wszak równoœci wœród nierów-nych przyjació³, a przywi¹zanie ojca do syna oparte jest na nierównoœci, podobnie jak kobiety i mê¿czyzny albo s³ugi i pana i w ogóle cz³owieka gor-szego i lepgor-szego [podkr. — H.P.]”27.

Mamy zatem do czynienia z sytuacj¹, w której przy generalnie bardzo pozytywnej ocenie wk³adu Arystotelesa do historii myœli filozoficznej i do-strzeganiu aktualnoœci wielu jego propozycji z zakresu aksjologii28, etyki29 czy teorii polityki30 dla czasów wspó³czesnych; czasów, w których impre-syjnoœæ, ulotnoœæ i zmiennoœæ konstatacji poznawczych zdominowa³y spo-sób uprawiania epistemologii i etyki — stajemy przed problemem doœæ

rady-26Tam¿e, s. 258.

27A r y s t o t e l e s: Etyka Wielka, Ksiêga Druga. W: Te n ¿ e: Dzie³a wszystkie. T. 5, s. 383.

28Hierarchiczny uk³ad wartoœci, wyprowadzony przez Arystotelesa z analiz pro-wadzonych nad natur¹ ludzk¹ (wartoœci hedonistyczne, utylitarne i eudajmonia, prze-s¹dzaj¹ca o cz³owieczeñstwie cz³owieka a wyra¿aj¹ca siê w jego zdolnoœci do rozumne-go myœlenia i etycznerozumne-go dzia³ania) — sta³ siê osiowym uk³adem odniesienia dla wszel-kich póŸniejszych rekombinacji ³adu aksjologicznego, poprzez pryzmat rozwoju natury ludzkiej odczytywanego i utrwalanego (miêdzy innymi dla Maxa Schelera czy wielu nurtów etyki ewolucjonistycznej).

29Odró¿nienie etyki obyczaju i prawa od etyki w sensie w³aœciwym (bezinteresow-noœci¹ i szlachet(bezinteresow-noœci¹ intencji pisanej) zaci¹¿y³o wyraŸnie na póŸniejszych rozró¿nie-niach etyki legalizmu i etyki autonomicznego sumienia (Immanuel Kant), etyki prze-konañ i etyki odpowiedzialnoœci (Max Weber), moralnoœci obowi¹zku i moralnoœci

d¹-¿eñ (Lon Fuller) itd.

30Arystoteles, podobnie jak jego mistrz Platon, uwa¿ani s¹ za antenatów tego nurtu etyki spo³ecznej, który podkreœla wagê dobra wspólnego, jakim jest harmonijne zgra-nie interesów jednostki i pañstwa, a tak¿e (szczególzgra-nie w wypadku Arystotelesa), zna-czenie poziomu etycznego obywateli dla prawid³owego spe³niania funkcji korekcyjnej w odniesieniu do decyzji politycznych pañstwa i przeciwdzia³ania jego dewiacjom. Nurt ten wspó³czeœnie okreœlany jest mianem komunitaryzmu.

65

Arystoteles w œwiecie postmodernizmu i... feminizmu

kalnej niezgody na propozycje szczegó³owe tego myœliciela, dotycz¹ce oceny nierównoœci spo³ecznych jako naturalnych, a st¹d i usprawiedliwionych.

W tym kontekœcie archaizuj¹ce spojrzenie na problem wyboru kryte-rium równoœci i nierównoœci praw ludzkich w uk³adzie politycznym pañ-stwa czy rodziny (która, zdaniem Arystotelesa, stanowi najprostszy mini-uk³ad stosunków spo³ecznych, przenoszonych nastêpnie na relacje w ra-mach pañstwa) — mo¿na by wyt³umaczyæ w trojaki sposób:

— jako konsekwentne zastosowanie proponowanych przez Arystotelesa re-gu³ sprawiedliwoœci proporcjonalnej (odró¿nianej przezeñ od sprawie-dliwoœci równoœciowej, arytmetycznej), przy niezbyt udanym egzempli-fikowaniu jej sytuacjami z krêgu relacji rodzinnych, w których funkcje biologiczne uk³adu relacji wymuszaj¹ zupe³nie szczególny ich charak-ter, zdominowany wiêzami krwi i regu³ami podporz¹dkowania — co nie musi (a i nie powinno!) mieæ bezpoœredniego prze³o¿enia na relacje za-chodz¹ce w uk³adzie ¿ycia spo³ecznego i politycznego, gdzie wiêzy krwi zostaj¹ zast¹pione przez równoœæ wobec prawa;

— jako drastyczny przyk³ad bezkrytycznej akceptacji tradycyjnych rozwi¹-zañ pewnych kwestii spo³ecznych i politycznych (takich jak niewolnic-two czy pasywny tradycjonalizm) — przy jednoczesnym g³oszeniu tezy, i¿ to rozumnoœæ, jako cecha gatunkowa, stanowi definicyjny wyró¿nik cz³owieczeñstwa cz³owieka w œwiecie przyrody. (A co w konsekwencji musi prowadziæ do radykalnej redukcji zakresu pojêcia cz³owiek, wy³¹-czaj¹c z niego niewolników, barbarzyñców (obcych) i... przynajmniej w pewnym stopniu, kobiety);

— jako wyraz wewnêtrznego rozdarcia systemu Arystotelesa, w którym fi-lozofia cz³owieka, zajmuj¹c poczesne miejsce w ca³oœci jego dorobku (szczególnie w etyce i polityce), ujawnia niespójnoœæ jego pogl¹dów na tyle istotn¹, ¿e dezawuuje to wartoœæ wszelkich innych twierdzeñ Ary-stotelesa. (Tak¹ zgeneralizowan¹ krytykê Arystotelesa przeprowadzi³ w po³owie XX wieku przyk³adowo K.R. Popper, negatywnie oceniaj¹c nie tylko teoriê niewolnictwa Arystotelesa (co zrozumia³e!), ale i bliskie Popperowi pogl¹dy Arystotelesa na rolê intuicji w poznaniu i niedowo-dliwoœæ podstawowych przes³anek dowodów (co przecie¿ pozytywnie ko-reluje z tez¹ o hipotetycznym charakterze wiedzy u Poppera31).

5 Od marksizmu...

31Por. K.R. P o p p e r: Arystotelesowskie korzenie heglizmu. W: Te n ¿ e: Spo³eczeñ-stwo otwarte i jego wrogowie. Warszawa 1973.

Konkluzje

Trudnoœæ zwi¹zana z obron¹ tezy o znaczeniu filozofii Arystotelesa dla wspó³czesnoœci, przy jednoczesnej niezgodzie na te elementy jego koncep-cji spo³ecznej i politycznej, które ra¿¹co naruszaj¹ wspó³czesne poczucie sprawiedliwoœci, równoœci praw i wolnoœci, wymagaj¹ kilku s³ów dopowie-dzenia. Otó¿ wydaje siê, ¿e w przypadku Arystotelesowskiej teorii cnót (jako kwintesencji etyki) i teorii niewolnictwa (której odpryskiem jest oficjalnie zalecany stosunek do kobiet oraz lista ich obowi¹zków, w tym g³ównie po-s³uszeñstwa w stosunku do mê¿czyzn) — mamy do czynienia z nieodró¿-nianiem porz¹dku socjologicznego (i obyczajowego) od porz¹dku idealne-go i normatywneidealne-go w sensie uniwersalnym i abstrakcyjnym. Jest to po-k³osie tyle¿ „b³êdu naturalistycznego” (jak powiedzia³by George Moore), ile¿

i „naturalnych” ograniczeñ zwi¹zanych z czasami, w których jakiœ system czy teoria powstaje. Jedni nazw¹ to historycznym uwarunkowaniem sty-lu myœlenia i wartoœciowania analizowanych zjawisk i propozycji (perspek-tywizm Karla Mannheima), inni odwo³aj¹ siê do teorii „wieloœci rzeczywi-stoœci” (Leon Chwistek), z których ka¿da ma w³asny kanon zasad postêpo-wania, a jeszcze inni — szczególnie wspó³czeœnie — zamkn¹ problem tez¹ o pluralizmie epistemologicznym, aksjologicznym i kulturowym.

Nie podejmuj¹c siê wyjaœnienia tego sk¹din¹d bardzo wa¿kiego w¹t-ku, mo¿na dokonaæ pewnej rekapitulacji wniosków, wynikaj¹cych z nie-spójnoœci niektórych elementów pogl¹dów Arystotelesa. Po pierwsze:

— Niespójnoœæ pogl¹dów dotycz¹cych filozofii cz³owieka, teorii etyki i poli-tyki a koncepcj¹ natury kobiety i istoty niewolnictwa mo¿na potrakto-waæ (i najczêœciej tak siê czyni), jako wci¹¿ ¿yw¹ w¹tpliwoœæ, kto jest autorem poszczególnych dzie³ (szczególnie trzech etyk), z towarzysz¹-c¹ tej w¹tpliwoœci sugesti¹, i¿ nie s¹ one autorstwa Arystotelesa, lecz jego uczniów. Mo¿na te¿ usprawiedliwiaæ tê niespójnoœæ wskazuj¹c na historyczne ograniczenia epoki, w której ¿y³ autor. (Tu jednak czêsto pojawia siê zarzut, i¿ grecka myœl filozoficzna dysponowa³a ju¿ œwia-domoœci¹ niegodziwoœci zjawiska niewolnictwa, sprzecznego z ide¹ hu-manizmu, a tak¿e znane ju¿ by³y ruchy przeciwko niewolnictwu32). Jed-nak nie to jest najistotniejsze, który z wariantów historycznie spraw-czych lub tylko towarzysz¹cych okolicznoœci uznamy za trafny sposób

32Pisze o tym K.R. Popper w Spo³eczeñstwie otwartym... T. 2, s. 11. Najbardziej radykalnie zakwestionowali niewolnictwo kilkadziesi¹t lat po Arystotelesie stoicy, uzna-j¹c wszelkie podzia³y rasowe, spo³eczne i ekonomiczne za rzecz konwenansu i postulu-j¹c tezê o równoœci wszystkich ludzi jako dzieci natury. Z urodzenia wszyscy s¹ zatem wolni, staj¹ siê niewolnikami, kiedy zamiast rozumem kieruj¹ siê po¿¹daniami i po-pêdami.

67

Arystoteles w œwiecie postmodernizmu i... feminizmu

wyjaœnienia tej niezgodnoœci w pogl¹dach Arystotelesa, ale sam fakt obecnoœci tego dysonansu. Stanowi on bowiem przyk³ad nader wa¿kiej lekcji epistemologicznej, która poucza, i¿ zasada autorytetu jako gwa-rancji prawdy w poznaniu czy s³usznoœci w dzia³aniu jest nie tylko nie-wystarczaj¹ca, ale i bywa poznawczo fa³szywa.

Problemem staje siê zatem fakt niespójnoœci pogl¹dów jako pytanie o psychologiczne uwarunkowania poznania ludzkiego, a w konsekwencji

— pytanie o cz³owieka i stosowane przezeñ metody poznania. (W tym py-tanie o to, czy logika dwuwartoœciowa jest wystarczaj¹co czu³ym narzê-dziem dla coraz wnikliwszego ró¿nicowania cech istotnych analizowanych zjawisk, bez piêtnowania ró¿nic mianem dyskryminacji?). Niespójnoœæ po-gl¹dów formu³owanych w sferze abstrakcyjnie pojmowanej teorii etyki, z pogl¹dami maj¹cymi na wzglêdzie czytelnoœæ regu³ s³u¿¹cych celom bez-poœrednio praktycznym, to tylko jedna z wielu niespójnoœci, które towarzy-sz¹ historii myœli ludzkiej. Warto jednak w tym miejscu przypomnieæ, ¿e tak pojêty dysonans poznawczy wcale nie jest zjawiskiem rzadkim. Przy-padek Arystotelesa, który z równym niemal przekonaniem broni etosu cz³o-wieka s³usznie dumnego, dobrego i wra¿liwego na piêkno, jak i godzi siê na kulturowo akceptowane niewolnictwo, w tym — na uznanie kobiety za

„niepe³nego cz³owieka” (!), stanowi tylko potwierdzenie od strony logicznej wadliwego, ale od strony psychologicznej czêstego sposobu myœlenia, jaki towarzyszy naszym procesom poznawczym. (Wadliwoœæ logiczna polega na nieuwzglêdnianiu tego, i¿ podzia³ na ludzi rozumnych i nierozumnych krzy¿uje siê z podzia³em wed³ug p³ci, a nie jest równoleg³y do niego). Mo¿na siê wprawdzie spotkaæ z opini¹, i¿ rozszczepienie pogl¹dów, uwa¿ane za cechê patologiczn¹ ludzkiego myœlenia (schizofrenia), jest cech¹ normaln¹ myœlenia, ale jest to pogl¹d raczej odosobniony. Wspomina o nim Maria Ossowska, która, wyraŸnie sympatyzuj¹c z nim, zauwa¿a: „Dlatego New-ton móg³ byæ nie tylko wynalazc¹ prawa ci¹¿enia, ale i autorem topografii piek³a”33. Równie zwiewna wydaje siê granica miêdzy b³êdem poznawczym, mizogini¹ i rozszczepieniem poznawczym w próbach okreœlenia niektórych jednostek chorobowych dotycz¹cych kobiet. Mocno utrwalone przekonanie, i¿ wysoka inteligencja i rozumnoœæ s¹ czymœ zupe³nie nietypowym dla ko-biet, kaza³o niektórym badaczom chorób umys³owych broniæ stanowiska,

¿e w przypadku obecnoœci takich cech u kobiet mamy do czynienia z symp-tomami procesów patologicznych o charakterze degeneracyjnym34.

5*

33Por. M. O s s o w s k a: O cz³owieku, moralnoœci i nauce, „miscellanea”. Warszawa 1983, s. 495.

34Taki pogl¹d g³osi³ u progu XX wieku miêdzy innymi P. M ö b i u s (1854—1907).

Por. R. P o r t e r: Szaleñstwo. Rys historyczny. T³um. J. K a r ³ o w s k i. Poznañ 2003, s. 171.

Wracaj¹c do Arystotelesa, mo¿na by uznaæ, i¿ stanowi on niemal kla-syczny przyk³ad genialnoœci pewnych intuicji poznawczych, które pozostaj¹ do dziœ wa¿ne (a mo¿e nawet w³aœnie dzisiaj nabieraj¹ one szczególnego znaczenia!) — przy jednoczesnej obecnoœci propozycji dziœ ju¿ anachronicz-nych. (Oczywiœcie anachronicznych w znaczeniu historycznym i teoretycz-nym). Po rewolucji myœlowej, jakiej dokona³a filozofia oœwiecenia europej-skiego (Jeremy Bentham, John S. Mill i in.35) — a której kontynuacj¹

sta-³a siê w drugiej po³owie XX wieku idea poszerzenia zakresu odniesieñ za-sady wolnoœci, równoœci czy podstawowych praw na wszystkie istoty czu-j¹ce w œwiecie przyrody (ekologia g³êboka i niektóre nurty bioetyki) — ana-chronizm pogl¹dów Arystotelesa w kwestii podkreœlania cechy

nierówno-œci kobiet i mê¿czyzn sta³ siê szczególnie czytelny i szokuj¹cy. Ale... i tu miejsce na wniosek drugi:

— Druga lekcja epistemologiczna, któr¹ zdaje siê ujawniaæ zaprezentowa-na wy¿ej niespójnoœæ pogl¹dów Arystotelesa, ma zzaprezentowa-naczenie bardziej hi-storyczno-cywilizacyjne i wi¹¿e siê z pytaniem o to, co dziœ, po prawie dwu i pó³ tysi¹cach lat po Arystotelesie, mo¿emy powiedzieæ o niewol-nictwie jako zjawisku spo³ecznym i politycznym? Czy mo¿na zanego-waæ jego istnienie w XXI wieku i rysuj¹cy siê zmierzch w najbli¿szych dziesiêcioleciach? Logika praw rozwoju podpowiada³aby odpowiedŸ twier-dz¹c¹; realia socjologiczne i cywilizacyjne œwiadcz¹ jednak przeciwko temu. Zwiêksza siê bowiem rozziew miêdzy skal¹ bogactwa i ubóstwa w œwiecie wspó³czesnym, a taka sytuacja niemal zawsze prowadzi do reaktywacji tradycyjnych mechanizmów radzenia sobie z nierównoœci¹ ekonomiczn¹ miêdzy ludŸmi i miêdzy narodami. Zwiêksza siê równie¿

dystans miêdzy postulatywnie rozumian¹ równoœci¹ praw i obrony god-noœci ludzkiej (zapisanych w wielu deklaracjach o charakterze miêdzy-narodowym na przyk³ad w Deklaracji Praw Cz³owieka, Deklaracji Glo-balnej Etyki i wielu innych dokumentach poœwiadczaj¹cych godnoœæ i prawa ka¿dego cz³owieka) a empirycznie konstatowanymi realiami nie tylko nieprzestrzegania ich, ale — co wiêcej tworzenia siê nowych form nierównoœci, dyskryminacji i ³amania godnoœci ludzkiej. Dziœ

niewolnic-35Warto w tym miejscu przypomnieæ rolê fundamentalnego za³o¿enia Benthama, jakim by³a teza o równoœci wszystkich ludzi, traktowanych symbolicznie jako jedynki (co mia³o u³atwiaæ „arytmetykê moraln¹”), czy sposób widzenia problemu nierównoœci praw kobiet i mê¿czyzn przez Johna S. Milla, ze wskazaniem na znaczenie przyzna-nych kobietom praw dla oceny stopnia postêpu spo³ecznego. „[...] doœwiadczenie uczy nas — powiada Mill — ¿e ka¿demu krokowi na drodze postêpu zawsze towarzyszy³o podniesienie kobiety o stopieñ wy¿ej w po³o¿eniu spo³ecznym, co doprowadzi³o history-ków i filozofów do wniosku, ¿e podniesienie lub poni¿enie kobiety jest najpewniejszym i najlepszym kryterium miary cywilizacji pewnego narodu lub wieku”. (J.S. M i l l:

O rz¹dzie reprezentatywnym. Poddañstwo kobiet. Kraków 1995, s. 304).

69

Arystoteles w œwiecie postmodernizmu i... feminizmu

two i antyfeminizm przybieraj¹ bardziej zawoalowan¹ postaæ, jak cho-cia¿by handel kobietami w celach merkantylnych z naruszeniem pra-wa, nadal obecna nierównoœæ szans w wielu sferach ¿ycia spo³ecznego i politycznego czy ciche i podstêpne zniewalanie rynkowym stylem ¿y-cia i uzale¿nianiem od niego za pomoc¹ œrodków nie tylko reklamy (te oddzia³ywania znane by³y ju¿ staro¿ytnym znawcom retoryki), ale i g³ê-biej siêgaj¹cych technik manipulacyjnych, oddzia³ywuj¹cych na podœwia-domoœæ potencjalnego nabywcy dóbr, oferowanych na rynku. Jest to te¿

swoista postaæ zniewolenia; i chocia¿ jego forma jest niejawna, zasiêg odniesieñ bywa szerszy — obejmuje bowiem zarówno mê¿czyzn, kobiety, jak i dzieci. Dlatego mo¿na by uznaæ, ¿e dysonans miêdzy postulowa-n¹ wolnoœci¹ cz³owieka, rozumiapostulowa-n¹ jako autonomia cz³owieka rozum-nego i moralnie wra¿liwego (na piêkno czynów moralnych chocia¿by) i równoœci¹ wszystkich wobec prawa a rynkowymi zabiegami uczynie-nia z niego ch³onnego nabywcy dóbr materialnych sta³ siê t¹ form¹ znie-walania cz³owieka, która uzupe³nia i czêœciowo kamufluje obecnoœæ ich tradycyjnych form. (Nie mówi¹c ju¿ o tym, ¿e pojawi³y siê nowe formy zagro¿eñ, bardziej fundamentalnych, bo zagra¿aj¹cych biologicznej stro-nie egzystencji ludzkiej w skali globu, co w odczuciu potocznym margi-nalizuje problem nierównoœci spo³ecznych jako drugoplanowo wa¿ny).

Pozostaje mieæ nadziejê, ¿e dysonans ten mieœci w sobie szanse na pe³-niejsze wyzwolenie (tym razem ju¿ cz³owieka, a nie tylko kobiet!) z pêt narzucanych zale¿noœci i poddañstwa psychicznego wobec monopolu nie zawsze „niewidzialnej rêki rynku”.

O potrzebie modyfikacji etyki normatywnej