Jak siê wydaje, pogl¹dy etyczne Lukácsa mo¿na zgrupowaæ wokó³ kil-ku kluczowych idei. Przyjrzyjmy siê im po kolei.
1. Rozpocznijmy od pewnego zespo³u idei, który nie trac¹c nic z treci etycznych, wykracza poza etykê w jakim wê¿szym sensie, a siêga zagad-nieñ dotycz¹cych sensu ludzkiego ¿ycia, natury cz³owieczeñstwa (cz³owie-ka jako takiego).
Szukaj¹c jakiej w miarê porêcznej etykietki, moglibymy pos³u¿yæ siê na przyk³ad terminem perfekcjonizm albo te¿ prometeizm (cudzys³ów jest tu niezbêdny, gdy¿ tylko niektóre treci ³¹czone z tymi pojêciami mo¿-na odnieæ do pogl¹dów Lukácsa).
Byæ mo¿e najdobitniej interesuj¹cy nas tu fragment pogl¹dów Lukácsa wyra¿a nastêpuj¹ca wypowied: [...] cz³owiek nie mog¹c wprawdzie ni-gdy pozbyæ [siê] biologicznego zdeterminowania bytu buduje sobie w³as-n¹, now¹ formê bytu, a mianowicie formê bytu rzeczywistoci spo³ecznej.
[...] Cz³owiek uspo³eczniony jest jedyn¹ istot¹, która we wci¹¿ rosn¹cej mierze sama wytwarza i coraz wy¿ej rozwija warunki w³asnych
oddzia-11Tam¿e, s. 132.
³ywañ wzajemnych z otaczaj¹cym wiatem12. Zamiast komentarza przy-toczmy zaskakuj¹co podobne (pod pewnymi wzglêdami) s³owa polskiego
my-liciela wywodz¹cego siê z zupe³nie (?) innej ni¿ Lukács tradycji: Cz³owiek
[...] zmienia Przyrodê, ujarzmiaj¹c j¹ (rolnictwo, technika) i nadaje jej pe-wien sens, której ona sama w sobie nie posiada [...]. Tworzy dzie³a sztuki [...] stwarza naukê, filozofiê, religiê, a tak¿e historiê samego siebie i ludz-koci. Wytwarza te¿ w jakim sensie sw¹ rodzinê [...], swój w³asny naród [...]13. I dalej: Cz³owiek jest [...] zmuszony do ¿ycia na pod³o¿u Przyrody i w jej obrêbie, lecz dziêki swej szczególnej istocie musi przekraczaæ jej gra-nice, ale nigdy nie mo¿e w pe³ni zaspokoiæ swej wewnêtrznej potrzeby by-cia cz³owiekiem. Tak tragiczny jest los cz³owieka14. I jeszcze kilka s³ów: Na-tura ludzka polega na nieustannym wysi³ku przekraczania granic zwie-rzêcoci tkwi¹cej w cz³owieku i wyrastania ponad ni¹ cz³owieczeñstwem i rol¹ cz³owieka jak twórcy wartoci. Bez tej misji i bez tego wysi³ku wyra-stania ponad samego siebie cz³owiek zapada z powrotem i bez ratunku w swoj¹ czyst¹ zwierzêcoæ, która stanowi jego mieræ15.
Wróæmy do Lukácsa. Pewn¹ (wa¿n¹) konkretyzacjê jego ogólnych idei mo¿emy znaleæ na przyk³ad w nastêpuj¹cej tezie: [...] historia ludzkiej seksualnoci, z ma³¿eñstwem, erotyk¹ itd. zawdziêcza sw¹ nieporównywal-n¹ przewagê [nad seksualnoci¹ innych gatunków] pod wzglêdem bogac-twa, zró¿nicowania, ustopniowania, tworzenia form jakociowo nowych itd., kompleksowi okreleñ spo³ecznych16. Wystarczy zwróciæ uwagê na kate-gorie, którymi autor Wprowadzenia... charakteryzuje przewagê ludzkiej seksualnoci, by uchwyciæ fundamentaln¹ intuicjê aksjologiczn¹, która przewija siê (raz dobitniej, raz mniej dobitnie) przez ca³e dzie³o.
Odnotujmy te¿, i¿ Lukács za Marksem wielokrotnie podkrela,
¿e duchowe bogactwo jednostki zale¿y od bogactwa jej stosunków ze wia-tem17. Trudno jest znaleæ wypowiedzi, które w sposób bezporedni rozwija³yby tê ideê wyraniej. Je¿eli jednak odwo³amy siê do sformu³owañ powiêconych problematyce doæ na pozór odmiennej, to odnajdzie-my, jak siê zdaje, potwierdzenie naszych przypuszczeñ.
Jedn¹ z najczêciej cytowanych w dziele Lukácsa wypowiedzi Marksa s¹ s³ynne rozwa¿ania o królestwie wolnoci i królestwie koniecznoci.
Dla przejrzystoci wywodu przytoczmy odpowiedni fragment Kapita³u: Po-dobnie jak cz³owiek dziki, tak te¿ cz³owiek cywilizowany musi walczyæ z natur¹, aby [...] reprodukowaæ swój gatunek [...]. Wraz z jego rozwojem
12Tam¿e, s. 555.
13R. I n g a r d e n: Ksi¹¿eczka o cz³owieku. Kraków 1972, s. 15.
14Tam¿e, s. 18.
15Tam¿e, s. 26.
16L u k á c s, I, s. 542.
17L u k á c s, II, s. 573.
125
Etyka w Ontologii Lukácsa. Szkic rekonstrukcji
rozszerza siê królestwo koniecznoci przyrodniczej, wzrastaj¹ bowiem po-trzeby [...] Wolnoæ w tej dziedzinie mo¿e polegaæ tylko na tym, ¿e... zrze-szeni producenci reguluj¹ [...] swoj¹ wymianê materii z natur¹ [...] doko-nuj¹ tej wymiany najmniejszym nak³adem si³ i w warunkach najbardziej godnych ich ludzkiej natury [...]. Zawsze jednak jest to królestwo koniecz-noci. Poza jego granicami rozpoczyna siê rozwój si³ ludzkich jako cel sam w sobie, prawdziwe królestwo wolnoci. Mo¿e ono [...] rozkwitn¹æ [...] na [...] bazie, któr¹ stanowi królestwo koniecznoci. Skrócenie dnia robocze-go jest podstawow¹ przes³ank¹18. Dodajmy, ¿e charakteryzuj¹c ukazane przez Marksa trzy wielkie procesy [powszechno-dziejowe]19, jako pierwszy wymienia proces polegaj¹cy na tym, ¿e ka¿dorazowy spo³ecznie koniecz-ny czas pracy do reprodukcji cz³owieka wykazuje sta³¹ tendencjê malej¹c¹, czyli, mówi¹c w bardziej obiegowym (choæ zarazem gubi¹cym pewn¹ do-bitnoæ poprzedniego) jêzyku, wydajnoæ pracy wykazuje tendencjê ros-n¹c¹20. Mo¿na by³oby powiedzieæ tak: nie materialne bogactwo (iloæ bez-porednio u¿ytecznych rzeczy, które s¹ do dyspozycji przeciêtnej jednost-ki) samo w sobie jest zasadniczym miernikiem rozwoju si³ wytwórczych, lecz u¿yjmy wspó³czesnej terminologii iloæ czasu wolnego. Lukács oczekuje (czy s³usznie, to ju¿ inna sprawa), ¿e ów czas wolny bêdzie wy-korzystywany nie na lenistwo (jak chcia³ Paul Lafargue), lecz na rozwój
stosunków jednostki ze wiatem, a wiêc na rozwój jej duchowego bogactwa.
Dodajmy te¿, ¿e tak czêsto (choæ bez przeprowadzenia g³êbszej anali-zy jej sensu) u¿ywana przez Lukácsa i maj¹ca u niego wyranie nega-tywny wydwiêk aksjologiczny kategoria manipulacji zdaje siê (miê-dzy innymi) odnosiæ do jakiego niepe³nego czy te¿ powierzchownego
stosunku cz³owieka do wiata stosunku, w którym wiat staje siê swego rodzaju zasobnikiem przedmiotów zaspokajaj¹cych (bezporednio, a choæ-by i porednio) elementarne ludzkie potrzechoæ-by, interesuj¹cych jedynie w swej czysto utylitarnej wartoci.
Je¿eli Lukács twierdzi, i¿ w pozytywizmie manipulacja [...] pojawia siê jako naczelna dyrektywa naukowego poznania21, to wolno powiedzieæ, i¿, co prawda, mamy u niego do czynienia z nader jednostronnym stosun-kiem do pozytywizmu, z pewnoci¹ nie oddaj¹cym historycznej sprawie-dliwoci temu nurtowi, ale akurat w tym punkcie wskazuj¹cym na ten jego element, który mo¿e byæ przedmiotem krytyki (w pewnym oczywicie
kon-18Cyt. za: L u k á c s, I, s. 650.
19G. L u k á c s: Wprowadzenie do ontologii bytu spo³ecznego. Cz. III: Prolegomena.
Warszawa 1985 (dalej jako: L u k á c s, III), s. 418.
20L u k á c s, III, s. 419.
21L u k á c s, I, s. 57.
tekcie aksjologicznym). Kontynuuj¹c w¹tek manipulacji przytoczmy jesz-cze nastêpuj¹c¹ tezê: Taki byt spo³eczny, który [...] nastawiony jest
wy-³¹cznie na potrzeby partykularnoci, musi [...] produkowaæ koniecznie i ma-sowo nudê. [...] Nienasycone pragnienie sensacji [...], seksualne ogl¹dac-two [...], kult narkotyków [...] jest wyogl¹dac-tworem na wskro zmanipulowane-go ¿ycia codziennezmanipulowane-go22.
W kontekcie uwag Lukácsa dotycz¹cych manipulacji warto zacytowaæ pewien fragment tekstu Heideggera: wiatoobraz w rozumieniu istotnym nie oznacza [...] obrazu wiata, lecz wiat pojmowany jako obraz. W tym ujêciu byt w ca³oci bytuje dopiero i o tyle, o ile postanawia go cz³owiek, który przedstawia i dostawia wytwarza. [...] sam fakt, ¿e wiat staje siê obrazem, znamionuje istotê nowo¿ytnoci23. W tych s³owach Heideggera mo¿na dos³uchaæ siê w¹tków bliskich czy wrêcz identycznych z myl¹ Lukácsa; z pewnoci¹ s¹ te¿ w¹tki, które obu mylicieli g³êboko ró¿ni¹. Nie miejsce tu, by wchodziæ g³êbiej w tê skomplikowan¹ problematykê. Ale na-wet proste zestawienie z Heideggerem mo¿e pomóc w uchwyceniu istotne-go sensu myli (aksjologicznej) wêgierskieistotne-go marksisty.
2. O ile poprzednio mówilimy o relacji jednostki ze wiatem, o tyle te-raz skupimy siê na (zapo¿yczmy terminologiê z innej tradycji) relacjach dialogicznych, stosunkach Ja Ty. Wolno powiedzieæ, ¿e kolejn¹ ide¹ etyczn¹, odgrywaj¹c¹ wa¿n¹ rolê w myli etycznej Lukácsa, jest idea powiedzmy autentycznie ludzkich stosunków miêdzy ludmi.
Nie ulega w¹tpliwoci, ¿e Lukács jest tu (byæ mo¿e w stopniu wiêkszym ni¿ sam chcia³by to przyznaæ) kontynuatorem Kanta: Postêpuj tak, by
cz³owieczeñstwa tak w twej w³asnej osobie, jako te¿ w osobie ka¿dego in-nego, u¿ywa³ zawsze zarazem jako celu, nigdy tylko jako rodka.
Rzecz¹ godn¹ odnotowania jest fakt, i¿ dziedzin¹, w której konkrety-zuj¹ siê dialogiczne rozwa¿ania Lukácsa, jest sfera relacji miêdzy mê¿-czyzn¹ a kobiet¹. Z wyranym uznaniem odnotowuje, i¿ Fourier by³ pierw-szym, który w przeobra¿eniach relacji seksualnej, w stosunkach miêdzy mê¿czyzn¹ a kobiet¹ [...] dostrzeg³ skalê i [miernik] ka¿dorazowego szcze-bla rozwoju24. Podkrela te¿, ¿e walka z alienacj¹ w tym obszarze nie mo¿e byæ zredukowana do walki z innego rodzaju jej typami (na przyk³ad eko-nomicznym czy politycznym) zwraca uwagê na czêsto zdarzaj¹cy siê w ruchu robotniczym przypadek, ¿e ludzie, którzy z pasj¹ i skutecznie zwal-czaj¹ swoje wyobcowanie jako robotników, w ¿yciu rodzinnym tyranizuj¹ swe ¿ony, powoduj¹c ich wyalienowanie, przez co sami te¿ koñczyæ musz¹
22L u k á c s, II, s. 1135.
23M. H e i d e g g e r: Budowa. Mieszkaæ. Myleæ. Eseje wybrane. Warszawa 1977, s. 142143.
24L u k á c s, II, s. 207.
127
Etyka w Ontologii Lukácsa. Szkic rekonstrukcji
na pewnym nowym wyobcowaniu samych siebie25; podobnie w na-wi¹zaniu do powieci Fallady26. Takie podejcie pozwala mu uznaæ, i¿ we wspó³czesnym ruchu wyzwolenia seksualnego tkwi zdecydowanie pozytyw-ne i postêpowe j¹dro. Zawiera siê w nim wiadomie b¹d niewiadomie
wypowiedzenie wojny wszelkiej ideologii »posiadania«, która [...]
nale-¿y do fundamentalnych podstaw wszelkiego wyobcowania ludzkiego i nie mo¿e na tym polu zostaæ zlikwidowana bez radykalnego zerwania z sek-sualnym poddañstwem kobiety27. Podkrelmy tu szerszy kontekst, jakim jest walka z ideologi¹ posiadania.
Wa¿na jest te¿ nastêpuj¹ca teza: Autentyczny zwi¹zek mê¿czyzny i kobiety, pe³ne wprowadzenie w ¿ycie jednoci seksu i bytu cz³owieczego, bytu osobowociowego, mo¿e realnie nast¹piæ tylko w realnym stosunku ka¿dego z osobna konkretnego mê¿czyzny do ka¿dej z osobna konkretnej kobiety28. Podkrelmy dwa jej elementy. Po pierwsze, dla Lukácsa auten-tycznoæ zwi¹zku mierzy siê niejako jego ca³ociowoci¹ (przeciwstawio-n¹ partykularnoci relacji czysto seksualnej). Po drugie, chodzi tu o stan rzeczy, który realizuje siê w konkretnoci stosunku dwojga konkretnych jednostek.
Warto te¿ odnotowaæ nieprzypadkowo w tym w³anie miejscu, i¿ Lu-kács kilkakrotnie powraca do problemu rozwoju medycyny, a szczególnoci stosunku lekarz pacjent. Z nieukrywan¹ ironi¹ stwierdza, i¿ neopozy-tywistyczny idea³, [...] by [...] zast¹piæ osobist¹ diagnozê lekarza [...]
[dzia-³aniem] cybernetycznej maszyny, ukazuje w karykaturalnie wyostrzonej postaci metodologiczn¹ swoistoæ neopozytywizmu29.
Dla pe³niejszej charakterystyki interesuj¹cego nas tu problemu podej-miemy temat, który z pozoru jest doæ odeñ odleg³y temat, do którego Lukács kilkakrotnie, choæ raczej incydentalnie, powraca, temat tzw. kon-sumpcji presti¿owej. Jego ocena tego zjawiska jest jasna i zdecydowana:
[...] konsumpcja presti¿owa [...] we wszelkich okolicznociach musi
oddzia-³ywaæ samoalienuj¹co, deformuj¹co i poni¿aj¹c jednostkê30. W pe³nej i na-tychmiastowej akceptacji tej tezy przeszkadza nasuwaj¹ce siê przypusz-czenie, i¿ nie jest ona ca³kiem niewinna: byæ mo¿e w jakim stopniu
stanowi przejaw dzia³ania psychologicznych mechanizmów obronnych u intelektualisty, któremu liczne rodki presti¿owej konsumpcji nie by³y do-stêpne. Ale, z drugiej strony, mo¿emy abstrahowaæ od kwestii genezy
roz-25Tam¿e, s. 848.
26Tam¿e, s. 887.
27Tam¿e, s. 853.
28Tam¿e, s. 856.
29L u k á c s, s. 83.
30L u k á c s, II, s. 938.
wa¿anej tezy, a skupiæ siê na jej w³asnej, wewnêtrznej treci. Jeli tak, to jedyn¹ (choæ nader istotn¹) w¹tpliwoæ, jak¹ mo¿na by³oby zg³osiæ pod ad-resem tej tezy, by³oby pytanie, czy konsumpcja presti¿owa naprawdê ist-nieje. Jeli jednak odpowied na to pytanie bêdzie pozytywna, to wypad-nie zgodziæ siê z Lukácsem. Konsumpcja presti¿owa by³aby bowiem skiem z tego samego obszaru co przemoc: nie ulega w¹tpliwoci, ¿e zjawi-skiem znacznie bardziej ³agodnym, zgo³a subtelnym, ale koniec koñców
wyrastaj¹cym z tego samego nastawienia podstawowego: podporz¹dko-wania sobie drugiego cz³owieka. Zasygnalizujmy tylko nie wchodz¹c g³ê-biej w problem, który i przez samego Lukácsa nie jest poddany bardziej systematycznej analizie, i¿ analizuj¹c formy autoreifikacji, podkrela on,
¿e tak¿e i tu odsuwana jest bariera przyrodnicza, urzeczowienie bardziej prymitywne zast¹pione zostaje przez inne bardziej wyrafinowane, a po-równanie D¿yngis-chana z Eichmanem ma byæ przyk³adem tego, i¿ okru-cieñstwo [...] zarazem ronie i maleje31.
3. Wa¿n¹ dla Lukácsa kwesti¹, zarówno w planie ontologicznym, jak i co nas g³ównie interesuje w tym miejscu w planie aksjologicznym, jest gatunkowoæ. Za kluczow¹ w tym obszarze problemowym mo¿na, jak siê wydaje, uznaæ nastêpuj¹c¹ tezê: [...] rozwój ludzkoci, od bytu sa-mego w sobie gatunku do jego bytu dla siebie, stanowi proces rozgrywa-j¹cy siê we wnêtrzu ludzi, w ostatecznoci w ka¿dym poszczególnym cz³o-wieku32.
Istotnym momentem tego procesu jest (postêpuj¹ca, choæ nie bez sprzecznoci, zahamowañ, a nawet cofniêæ) egalitaryzacja spo³eczeñstwa ludzkiego: Wystêpuj¹ca wspó³czenie formalnie koncepcja
równo-ci ludzi jako ludzi nie pojawi³aby siê [...] bez [...] wstêpnych przygotowañ, a jej ogólne upowszechnienie [...] jest pewnym przygotowaniem do rzeczy-wistej integracji, os³abieniem oporu przeciw uznaniu [...] faktu, ¿e w eko-nomicznie zjednoczonym wiecie równoæ ludzi stanowi podstawê [...] two-rz¹cej siê tutaj gatunkowoci, istniej¹cej dla siebie33.
Wydaje siê te¿, ¿e tak silne akcentowanie przez Lukácsa roli gatunko-woci (na którego tle tradycyjne w¹tki marksistowskie walki klas, re-wolucji itd. zdaj¹ siê schodziæ w ostatnim jego dziele na dalszy plan) mo¿e byæ interpretowane jako nawi¹zanie (powrót, mniej lub bardziej wia-domy) do wa¿nej tezy, któr¹ sformu³owa³ w roku 1918, mówi¹cej o tym, jaki jest jego zdaniem ostateczny sens walki klasowej proletariatu:
by naprawdê uniemo¿liwiæ wszelk¹ dalsz¹ walkê klasow¹, stworzyæ taki
31Tam¿e, s. 940.
32Tam¿e, s. 580.
33L u k á c s, III, s. 444.
129
Etyka w Ontologii Lukácsa. Szkic rekonstrukcji
ustrój spo³eczny, w którym nie mo¿e siê ona pojawiæ nawet jako mo¿liwoæ mylowa34.
Kiedy mówimy o lukácsowskim ujêciu gatunkowoci (jako wartoci) na-potykamy, jak siê zdaje, pewn¹ istotn¹ lukê, czy te¿ niedopowiedzenie.
Nie by³oby chyba niezgodne z zasadniczymi intencjami Lukácsa, by uj¹æ ideê nie niemej gatunkowoci nie tylko w perspektywie czysto
wiadomo-ciowej, ale tak¿e w perspektywie wiadomego, zorientowanego na re-produkcjê bytu spo³ecznego dzia³ania. Tak przecie¿ wolno chyba zin-terpretowaæ tak czêsto przywo³ywane przez Lukácsa s³owa Marksa o koñcu prehistorii i pocz¹tku prawdziwej historii ludzkiego gatunku. Inte-resuj¹ce by³oby zbadanie, na ile da³oby siê w³¹czyæ w obrêb Lukácsa idee, którym szczególnie dobitny wyraz da³a Hannah Arendt w swej koncepcji dzia³ania35. To ju¿ jednak kolejne, osobne zadanie, które nasuwa siê w toku rozwa¿añ nad etyk¹ Lukácsa do podjêcia w innym miejscu i czasie.
4. Ostatni¹ sporód odgrywaj¹cych wa¿n¹ rolê w etyce Lukácsa idei, na których postanowilimy skupiæ nasz¹ uwagê jest idea indywidualnoci.
Donios³oæ tej idei uwidacznia siê na przyk³ad w nastêpuj¹cej tezie: [...] cen-traln¹ treæ dziejów stanowi to, jak cz³owiek rozwija³ siê od samej tylko jed-nostkowoci [...] (pojedynczy egzemplarz gatunku) do [postaci] cz³owieka rzeczywistego, osobowoci [...] indywidualnoci36.
Indywidualnoæ to kategoria ontologiczna, ale zarazem aksjolo-giczna (etyczna). Nader dobitnie wiadczy o tym nastêpuj¹ca wypowied:
Tak jak jedyny i niepowtarzalny charakter odcisków palców nie awansu-je awansu-jeszcze nikogo na osobowoæ, podobnie te¿ nie mog¹ tego zapewniæ czy-je zachowuj¹ce partykularny charakter spo³eczne formy wyra¿ania siê, obojêtnie czy chodzi przy tym o jakie »osobiste zabarwienie« przy do-borze krawatów czy te¿ przymiotników. Cz³owiek jednostkowy mo¿e siê wznieæ ponad sw¹ w³asn¹ partykularnoæ tylko wówczas, kiedy w czynach, z których sk³ada siê jego ¿ycie, wykrystalizowuje siê taki stosunek miêdzy cz³owiekiem jednostkowym a spo³eczeñstwem, który kryje w sobie elemen-ty pewnej gatunkowoci-dla-siebie37.
Nie ulega w¹tpliwoci, ¿e bycie indywidualnoci¹ (w sensie Lukácsa) nie jest czym, co przys³uguje jednostce z tego tylko tytu³u, ¿e urodzi³a siê jako przedstawiciel gatunku homo sapiens. Co wiêcej, nawet kulturowo (a nie przyrodniczo, biologiczne) artyku³owana szczególnoæ (niepowtarzal-noæ) jednostki nie wystarcza, by mo¿na j¹ by³o uznaæ za (po lukácsow-sku rozumian¹) indywidualnoæ.
34Za: B. J a s i ñ s k i: Lukács. Warszawa 1985.
35H. A r e n d t: Kondycja ludzka. Warszawa 2000, s. 11.
36L u k á c s, II, s. 361.
37Tam¿e, s. 1042.
9 Od marksizmu...
Lukács w ¿adnym bodaj miejscu nie daje pe³nej i wyranej charakte-rystyki treci tego pojêcia. Trzeba wiêc bêdzie podj¹æ próbê wydobycia jej z licznych kontekstów, w których pojêcie to funkcjonuje. Przede wszyst-kim trzeba odnotowaæ sformu³owania, w których Lukács mówi o stawa-niu siê indywidualnoci¹38. Pozwala to uznaæ, ¿e indywidualnoæ jest ra-czej cech¹ stopniowaln¹ ni¿ skokow¹. Tê interpretacjê wzmacniaj¹ wy-powiedzi, w których mówi siê mniej czy bardziej metaforycznie o wiêk-szym czy mniejwiêk-szym bogactwie indywidualnoci. Kolejny aspekt proble-mu ujawnia siê w dwóch nastêpuj¹cych, komplementarnych wzglêdem sie-bie, wypowiedziach Lukácsa. Pierwsza z nich to: [...] im bardziej rozwi-niête, im bardziej uspo³ecznione spo³eczeñstwo, im silniej zaznacza siê w nim w praktyce odsuwanie bariery przyrodniczej, tym wyraziciej, wie-loaspektowo i bardziej zdecydowanie zaznacza siê [...] zerodkowanie de-cyzji na Ja, które ma za ka¿dym razem realizowaæ dany czyn. I druga:
[...] im wiêcej decyzji ma pojedynczy cz³owiek do podjêcia, im bardziej s¹ one wieloaspektowe, im bardziej s¹ one oddalone od swego bezporednie-go celu, w im wiêkszym stopniu ich powi¹zanie z tym celem opiera siê na z³o¿onych zwi¹zkach zaporedniczeñ, tym bardziej staje siê konieczne, aby pojedynczy cz³owiek tworzy³ w sobie rodzaj systemu gotowoci do wielo-rakich i czêsto heterogenicznych w stosunku do siebie mo¿noci reago-wañ [...], jeli pragnie utrzymaæ siê w takim kompleksie coraz liczniejszych i ró¿norodniejszych zobowi¹zañ39. Stopieñ indywidualnoci (indywiduali-zacji?) jednostki mo¿na by³oby chyba w zgodzie z Lukácsem okreliæ jako stopieñ (samo)organizacji osobowoci albo inaczej stopieñ systemo-woci, jaki tworz¹ dzia³ania danej jednostki. Warto tu dodaæ, ¿e Lukács zdaje siê tu zmierzaæ w zgo³a przeciwn¹ stronê ni¿ ci sporód postmoder-nistów, którzy mówi¹ o tzw. decentracji podmiotu.
Ta kwestia wewnêtrznego uporz¹dkowania dzia³añ jednostki wi¹¿e siê te¿, jak mo¿na s¹dziæ, z jednym z najbardziej klasycznych problemów fi-lozoficznych problemem sensu ¿ycia. I tu podkrela Lukács spo³eczno--historyczny wymiar tej problematyki: W spo³eczeñstwach pierwotnych [...]
¿ycie, które jest zgodne z nakazami aktualnego spo³eczeñstwa, jest sen-sowne [...]. Dopiero kiedy spo³eczeñstwo staje siê tak zró¿nicowane, ¿e cz³o-wiek indywidualnie nadaje sensowny kszta³t swemu ¿yciu b¹d te¿ pod-daje siê bezsensownoci, pojawia siê ów problem [sensu ¿ycia] w postaci ogólnej40. Nawiasem mówi¹c, interesuj¹cym uzupe³nieniem tej wypowie-dzi mo¿e byæ nastêpuj¹cy komentarz do pewnego fragmentu filozofii Hei-deggera: [...] im bardziej ¿ycie ludzkoci jest wyobcowane, tym dobitniej
38Tam¿e, s. 585.
39Tam¿e, s. 390391.
40Tam¿e, s. 146.
131
Etyka w Ontologii Lukácsa. Szkic rekonstrukcji
mieræ staje w centrum uwiadamianych sobie przez ni¹ problemów ¿ycia.
[...] Jest wa¿nym faktem ¿ycia, ¿e sensown¹ mierci¹ mo¿e siê koñczyæ tyl-ko ¿ycie sensowne41.
Wa¿ne w koncepcji Lukácsa jest to, ¿e rozwój indywidualnoci nie jest bezporednim produktem rozwoju spo³ecznego, jest raczej swego rodzaju wyzwaniem, które rozwój ten stawia przed jednostk¹: [...] rozwój stosun-ków spo³ecznych [...] prowadzi [...] do tego, ¿e i przeobra¿enie samego sie-bie przez podmiot staje siê bezporednim przedmiotem powinnociowych za³o¿eñ teleologicznych42. W konsekwencji centralne zagadnienie we-wnêtrznego przekszta³cenia cz³owieka polega na tym, ¿e osi¹ga on wiado-me panowanie nad samym sob¹43. Proces osi¹gania owego panowania nie jest przy tym, co warto podkreliæ, czym ³atwym i bezbolesnym. Wed³ug Lukácsa to w [...] walce i przez tê walkê z w³asnym przyrodniczo mu da-nym charakterem cz³owiek sta³ siê cz³owiekiem44. Uderzaj¹ce, ¿e u schy³-ku swego ¿ycia Lukács nawi¹zuje do idei, która obecna by³a i u Platona, i u stoików, i w ca³ej tradycji chrzecijañskiej...
Koñcz¹c, pragnê podkreliæ, i¿ w moim przekonaniu etyka Lu-kácsa jest (w swej strukturze g³êbokiej, acz nie powierzchniowej) zwartym systemem: wartoci perfekcjonistyczne, personalistyczne, kumu-nitarystyczne i (pewnego rodzaju) indywidualistyczne s¹, przy pewnej ich interpretacji, wartociami wzajemnie siê uzupe³niaj¹cymi. Pe³ne uzasad-nienie tego przekonania jest zadaniem do podjêcia i wykonania.
41L u k á c s, I, s. 124.
42L u k á c s, II, s. 102.
43Tam¿e, s. 139.
44Tam¿e, s. 179.
9*