• Nie Znaleziono Wyników

Recepcja arystotelizmu w filozofii europejskiej przechodzi³a ró¿ne ko-leje. Poczynaj¹c od bezkrytycznej akceptacji i uznawania go za jedynego filozofa godnego tej nazwy — po radykaln¹ (a nierzadko sarkastyczn¹ wrêcz) krytykê jego pogl¹dów i budowanie nowej, ju¿ antyarystotelesow-skiej koncepcji ontologii, epistemologii, logiki czy etyki.

O bezgranicznym zaufaniu do Arystotelesowej wizji œwiata (w zakre-sie ontologii i fizyki) oraz lêku przed jakimkolwiek naruszeniem jej funda-mentów œwiadczy — zdaniem wybitnego mediewisty polskiego Stefana Swie¿awskiego — to, i¿ „Jeszcze w XVII wieku gro¿ono na Sorbonie kar¹

œmierci, je¿eli ktoœ wyk³ada³ fizykê nie wed³ug Arystotelesa. To jest niepraw-dopodobne — dodaje Swie¿awski — ale takie by³y pogl¹dy”13. Byæ mo¿e do najbardziej spektakularnych przejawów krytyki i opozycji anty-Arystote-lesowskiej nale¿a³oby zaliczyæ Francisa Bacona Novum Organum (1620), a tak¿e — ju¿ w XX wieku — Alfreda Korzybskiego koncepcjê Nie-Arysto-telesowego Systemu Semantyki Ogólnej14. Wœród krytyków Arystotelesa nie sposób pomin¹æ równie¿ Karla Poppera. Oczywiœcie nie brak i innych, mniej jawnie wyra¿anych form niezgody na ujêcia niektórych spornych zagadnieñ filozoficznych, sankcjonowanych przez wieki autorytetem Ary-stotelesa. Jest to jednak naturalny przejaw nie tylko ¿ywotnoœci myœli po-zostawionej przez Arystotelesa, ale i ewolucji instrumentarium badañ filo-logicznych i filozoficznych, która pozwala w nowy sposób spojrzeæ na wie-le kwestii.

13Por. S. S w i e ¿ a w s k i: Zdradzona m¹droœæ, wywiad przeprowadzony przez Da-riusza Suskê na ³amach „Gazety Wyborczej” z 24 stycznia 2001 r. Mo¿na by dodaæ, i¿

jest to tym bardziej zdumiewaj¹ce, jeœli przywo³amy s³owa Danieli Gromskiej ze Wstêpu do t³umaczonej przez ni¹ Etyki nikomachejskiej, gdzie stwierdza, ¿e jeszcze „W pierw-szej po³owie XIII w. hamowa³y rozwój studiów arystotelicznych w uniwersytecie pary-skim [...] koœcielne zakazy czytania i komentowania pism Arystotelesa w tej¿e uczel-ni”. (Ta ¿: Wstêp do Etyki nikomachejskiej. PWN 1956, s. XX).

14W obu przypadkach tak mocno podkreœlany antyarystotelizm wydaje siê w grun-cie rzeczy wyolbrzymiaæ skalê niezgody poprzez u¿ygrun-cie przedrostka anty, ale w grungrun-cie rzeczy nie usuwa on samych fundamentów myœlenia w kategoriach arystotelesowskich.

Francis Bacon wyrazi³ swój sprzeciw wobec sylogistyki i scholastyki inspirowanej logi-k¹ dedukcji Arystotelesa, eksponuj¹c wagê swojej propozycji indukcji eliminacyjnej — Alfred Korzybski z kolei podkreœla³ rolê s³ów i jêzyka w semantogennej etiologii „cho-roby cz³owieczeñstwa cz³owieka” i procedurach proponowanych przez siebie technik se-mantoterapii i psychoterapii — ale nie s¹ to propozycje roz³¹czne czy radykalnie prze-ciwstawne ujêciu Arystotelesowemu. (Por. miêdzy innymi A. K o r z y b s k i: Science and sanity (1933)).

57

Arystoteles w œwiecie postmodernizmu i... feminizmu

W ostatecznym jednak rozrachunku nawi¹zania do Arystotelesa dys-kontuj¹ krytykê jego pogl¹dów, a wiele propozycji metodologicznych w za-kresie odnajdywania sensu w³aœciwego pojêæ i kategorii, podstawowych dla rozumnego poznania i etycznego dzia³ania cz³owieka, zachowuj¹ swój walor do dziœ. Myœl Arystotelesa, pomijaj¹c najbardziej znan¹ jej recepcjê, jak¹ sta-nowi filozofia œw. Tomasza z Akwinu (czy nawi¹zania do niej przez filozo-fiê arabsk¹ wieków œrednich), wyraŸnie zaznaczy³a sw¹ obecnoœæ w XX wie-ku w filozofii Nicolaia Hartmanna, nawi¹zuj¹cej do Arystotelesa phi-losophia prima oraz — a mo¿e nawet g³ównie — w jego próbie dokonania

„syntezy etyki staro¿ytnej i nowo¿ytnej”15, której owocem sta³a siê swoista in-terpretacja Arystotelesowskiej teorii cnót. Kilkadziesi¹t lat póŸniej (w 1984 ro-ku) w podobnym kierunku pod¹¿y Alasdair MacIntyre, eksponuj¹c zna-czenie Arystotelesa teorii cnót jako dziedzictwa, którego dobrodziejstwa, zdaniem MacIntyre’a, ujawniaj¹ swe znaczenie zw³aszcza dzisiaj, w œwie-cie ponowoczesnoœci. „Zasadniczym elementem mojej tezy jest przekona-nie — stwierdza MacIntyre — ¿e nowoczesne wypowiedzi i praktykê mo-raln¹ nale¿y uznaæ za zbiorowisko szcz¹tków [podkr. — H.P.] tego, co prze-trwa³o z dawno minionej przesz³oœci i dopóki sprawa ta nie zostanie zro-zumiana, nierozwi¹zywalne problemy — które wskutek tego stoj¹ przed nowoczesnymi teoretykami moralnoœci — pozostan¹ nadal nierozstrzygniê-te”16. Trudno o bardziej jednoznaczne powi¹zanie charakterystyki stanu ist-niej¹cego nie³adu moralnego i bezdro¿y w refleksji teoretycznej nad etyk¹

— z przekonaniem, i¿ to w³aœnie „powrót do teorii cnót Arystotelesa” sta-nowi w³aœciwe wspó³czesnoœci rozwi¹zanie problemu. Tym zaœ, co przes¹-dza o szczególnym znaczeniu teorii cnót dla wspó³czesnoœci, jest wskaza-nie na wagê autonomii moralnej jako cechy istotnej struktury charakteru osoby myœl¹cej oraz wra¿liwej na wartoœci, a st¹d i dysponuj¹cej

zdolno-œci¹ do trafnego rozpoznawania dobra i z³a moralnego, g³êbiej refleksyj-nego ani¿eli samo tylko podporz¹dkowanie siê uznawanym formu³om oraz zasadom zwyczajowo przyjêtego postêpowania. A tego w³aœnie coraz

czê-œciej wymagaj¹ nowe, znacznie bardziej z³o¿one sytuacje konfliktów war-toœci, przed jakimi staje wspó³czesny cz³owiek.

Nic wiêc dziwnego, ¿e Arystoteles bywa przywo³ywany w sytuacjach fundamentalnych zagro¿eñ egzystencji biologicznej cz³owieka (II wojna

œwiatowa)17 oraz zwi¹zanego z tym chaosu aksjologicznego, stanowi¹cego

15Por. N. H a r t m a n n: Ethic. Berlin 1962, s. VII.

16A. M a c I n t y r e: Dziedzictwo cnoty. Warszawa 1996, s. 210.

17Przyk³adem jest chocia¿by rozprawa znanego mediewisty ks. prof. Konstantego Michalskiego Miêdzy heroizmem a bestialstwem, w której okrucieñstwa wojny oraz po-szukiwanie dróg wyjœcia z impasu moralnego, w jakim znalaz³a siê ludzkoœæ w XX wie-ku, analizowane s¹ z pozycji arystotelesowskiej koncepcji natury ludzkiej i psychologicznych korzeni moralnego os¹du dobra i z³a moralnego dzia³añ ludzkich. (Por. Te n

-tyle¿ przyczynê, co i skutek za³amywania siê morale cz³owieka i kulturo-wych oraz politycznych ram jego egzystencji. Rozmiary oraz tempo postê-pu naukowo-technicznego, aktywuj¹ce pytanie o kryterium cz³owieczeñ-stwa oraz znaczenie zasady umiaru dla zachowania ludzkiego kszta³tu kultury i cywilizacji, zdaj¹ siê reaktywowaæ myœl moraln¹ i niektóre w¹tki myœli politycznej Arystotelesa. Jednak najbardziej bodaj zdaje siê przes¹-dzaæ o znaczeniu myœli etycznej Arystotelesa (szczególnie jego teorii cnót) dla wspó³czesnoœci zwi¹zanie jej z aktywnym uczestnictwem w ¿yciu

spo-³ecznym i politycznym, w którym to w³aœnie dziêki rozwiniêtej autonomii rozumu i cechom osobowoœciowym cz³owieka-obywatela mo¿liwe jest wowanie przez niego funkcji korekcyjnych (sprzeciwiaæ siê wadliwie spra-wowanej w³adzy politycznej w pañstwie), kiedy te decyzje s¹ szkodliwe dla pañstwa i obywatela. (Zdolnoœæ do myœlenia refleksyjnego i otwartego, z poszanowaniem jednak obiektywnego porz¹dku struktur ontycznych rze-czywistoœci oraz hierarchii dóbr i wartoœci moralnych, stanowi wiêc waru-nek konieczny w³aœciwego sprawowania w³adzy politycznej w pañstwie;

a dotyczy to zarówno rz¹dz¹cych, jak i rz¹dzonych).

Nie mo¿na jednak nie zauwa¿yæ, ¿e tak mocne podkreœlanie autono-mii myœlowej i moralnej cz³owieka, jak to mo¿na odnotowaæ w teorii cnót Arystotelesa, zbli¿a jego koncepcjê — zdaniem MacIntyre’a — do propo-zycji F. Nietzschego: obaj bowiem przekraczaj¹ ramy uœwiêcania tego, co istnieje (bo istnieje!) — i obu im wspólne jest odniesienie do strukturalnie g³êbszej warstwy pytañ o autonomiê i „prawdê wewnêtrzn¹” w byciu pe³-niej cz³owiekiem. Arystoteles czyni to z w³aœciwym sobie umiarem, respek-tuj¹c naturaln¹ hierarchiê wa¿noœci tego, co jest, co mo¿e byæ, i tego co winno byæ (a czego klarown¹ ilustracj¹ jest dopuszczalnoœæ, a nawet po-winnoœæ odstêpstw od prawa stanowionego na rzecz sprawiedliwoœci g³ê-biej pojêtej) — Nietzsche znacznie gwa³towniej, epatuj¹c pozorami para-doksu, uzna z kolei, ¿e cz³owiek naprawdê moralny to cz³owiek nieobyczajny.

Jednak tym, co ³¹czy ich obu — jest niezgoda na konformizm i bierne przy-stosowanie (których psychologiczn¹ podstaw¹ jest tchórzostwo i resenty-ment), jako wysoce niewystarczaj¹ce i pozorne li tylko kryteria moralnej oceny zachowañ ludzkich. W tym kontekœcie nale¿a³oby, byæ mo¿e, ina-czej spojrzeæ na wyznanie N. Hartmanna, i¿ uczestnicz¹c jako ¿o³nierz w walkach I wojny œwiatowej, nie rozstawa³ siê w okopach z Etyk¹

niko-¿ e: Miêdzy heroizmem a bestialstwem. Czêstochowa 1984). Podobnie œlady myœlenia w kategoriach Arystotelesowych mo¿na odnaleŸæ w Tadeusza Kotarbiñskiego propozy-cji postrzegania typologicznych punktów odniesienia dla ocen etycznych jako dotycz¹-cych czynów haniebnych z jednej oraz czynów czcigodnych z drugiej strony granicy sze-rokiego spektrum motywacji i zachowañ, charakterystycznych dla kondycji ludzkiej cz³o-wieka.

59

Arystoteles w œwiecie postmodernizmu i... feminizmu

machejsk¹ Arystotelesa i tomem dzie³ Nietzschego18. Podobnie jak nie mo¿-na nie zauwa¿yæ, i¿ sformu³owanie: Nietzsche czy Arystoteles?, u¿yte jako tytu³ jednego z rozdzia³ów g³oœnej pracy A. MacIntyre’a Dziedzictwo cnoty, nie spe³nia sugerowanej pytaniem roz³¹cznoœci tych propozycji. Co wiêcej

— podobnie negatywna ocena stereotypowoœci pragnieñ ludzkich, sank-cjonowanych i uzwyczajnionych popêdow¹ natur¹ cz³owieka, przy zbyt s³a-bym rozpoznaniu hierarchii dóbr i celów dzia³añ ludzkich — bardziej ³¹-czy ni¿ dzieli zasadnicz¹ myœl obu myœlicieli w ich poszukiwaniu wewnêtrz-nego wymiaru „prawdy moralnej”, a w³aœciwie zdolnoœci do autentyzmu w tym zakresie. Przyznaje to zreszt¹ poniek¹d i sam MacIntyre, sytuuj¹c arystotelizm i nietzscheanizm po tej samej stronie oponentów i krytyków

„projektu oœwieceniowego”19. Znamienne bowiem pod tym wzglêdem s¹ s³o-wa MacIntyre’a, który — podkreœlaj¹c wolicjonalny charakter moralnoœci w ujêciu Nietzschego i jego sprzeciw wobec fikcji zasad moralnych takich jak prawo naturalne, u¿ytecznoœæ czy najwiêksze szczêœcie najwiêkszej licz-by ludzi — uzna, i¿ to cz³owiek sam powinien uczyniæ siê autonomicznym podmiotem moralnym, stwierdzaj¹c: „My jednak b¹dŸmy tym, czym

jeste-œmy — nowymi, jednokrotnymi, nieporównywalnymi, prawodawcami so-bie samym, twórcami samych sieso-bie”20.

18N. H a r t m a n n: Ethics. Vol. 1. London 1932 (Introduction). We Wstêpie do an-gielskiego przek³adu ksi¹¿ki N. Hartmanna Ethics przytacza tê informacjê S. Coit.

I w³aœnie stanowiska obu tych filozofów (Arystotelesa i Nietzschego) zainspirowa³y Hartmanna w jego badaniach dotycz¹cych wartoœci moralnych, którym poœwiêcony jest II tom jego Etyki. Te same ramy problemowe zosta³y przyjête w analizach A. MacInty-re’a (Nietzsche czy Arystoteles?), wyznaczaj¹c pole kontrastu pewnego wariantu natura-lizmu etycznego w sposobie podejœcia do fundamentalnych zagadnieñ z zakresu filozo-fii moralnej.

19Por. A. M a c I n t y r e: Dziedzictwo cnoty..., s. 224.

20Cytat z Wiedzy radosnej... Podajê za: A. M a c I n t y r e: Dziedzictwo cnoty..., s. 215.

„Problem polega wiêc na tym — podsumowuje swe rozwa¿ania nad filozofi¹

moralno-œci Nietzschego MacIntyre — jak skonstruowaæ w zupe³nie oryginalny sposób, jak wy-myœliæ nowe tablice tego, co dobre oraz tego, co jest prawem; przed takim problemem stoi ka¿da jednostka ludzka. Problem ten stanowi równie¿ rdzeñ filozofii moralnej Nie-tzschego. Wielkoœæ Nietzschego polega bowiem w³aœnie na nieustannym dr¹¿eniu tego problemu z ca³¹ nale¿n¹ mu powag¹, nie zaœ proponowanych przezeñ frywolnych roz-wi¹zaniach tego zagadnienia”. (Tam¿e, s. 215).

Trzy przês³a konstrukcji systemowej