• Nie Znaleziono Wyników

W czasach, kiedy coraz czêœciej mówi siê o upadku humanistyki, a co za tym idzie — upadku uniwersytetu, w czasach, kiedy nawet studenci ekonomii nie studiuj¹ ju¿ ekonomii dlatego, ¿e mi³uj¹ ekonomiê jako naukê, lecz dlatego, ¿e mi³uj¹ przedmiot tej nauki, a wiêc pieni¹dz1, jedy-n¹ przeciwwag¹ dla panosz¹cej siê „ideologii facylitacji”2 oraz towarzysz¹-cej jej „ideologii przeciêtnoœci”3, której najlepszym odzwierciedleniem jest everyman4, wydaje siê — jak s¹dzê — nieustanne podkreœlanie spo³eczne-go znaczenia tych osób, które konsekwentnie realizuj¹ zadanie, jakie po-stawi³ przed humanistami Sokrates — zadanie prowadzenia cz³owieka w kierunku m¹droœci, która kryje siê w niepewnoœci5. Aby realizowaæ to zadanie, trzeba pozwoliæ uczniowi na zaistnienie w jego mo¿liwoœciach by-cia. Mamy tutaj do czynienia z wyj¹tkowym rodzajem wzajemnoœci — skromnej i niewymuszonej wzajemnoœci bycia. Taka jest miêdzy innymi misja filozofa, którego dzie³o nigdy nie zastyga, pozostaje zawsze niedo-koñczone podobnie jak cz³owiek, który wprawdzie jest œmiertelny, ale nie jest skoñczony. Dziêki filozofom ludzie zdobywaj¹ siê na „akt myœlenia”, który jest „deklaracj¹ wolnoœci”6. Dziêki filozofom zaczynamy rozumieæ, na czym polega „powa¿ne podejœcie do myœlenia”, które oznacza, ¿e „jesteœmy niezdolni do poddañstwa”7.

Byæ mo¿e zasadne jest twierdzenie, ¿e filozofia nie ma w³aœciwie swo-jego przedmiotu, poniewa¿ jej zadaniem jest nieustanne postêpowanie

1A. B l o o m: Umys³ zamkniêty. Poznañ 1997, s. 444.

2A. M u r z y n: Filozofia edukacji u schy³ku XX wieku. Kraków 2001.

3Tam¿e.

4Tam¿e.

5G. T i n d e r: Myœlenie polityczne. Warszawa 1995, s. 251.

6Tam¿e.

7Tam¿e.

w naœwietlaniu rzeczy i przenikanie wszystkich nauk8. Chodzi przede wszystkim o myœlenie, które chroni ka¿dego badacza przed zamkniêciem (siê) w „getcie specjalistów”9. Wiele wydaje siê przemawiaæ za tym, ¿e her-bartowska refleksja nad filozofi¹ i jej rol¹ w ¿yciu cz³owieka przysporzy³a mu wiêcej wrogów ni¿ zwolenników, a jego próby uczynienia pedagogiki pomostem miêdzy metafizyk¹ i etyk¹ nadal znajduj¹ zrozumienie u nie-wielu. Dzieje siê tak dlatego, ¿e zadanie, jakie Sokrates, Johann F. Her-bart i inni postawili przed filozofami, jest wyj¹tkowo skromne, ale jak¿e trudne do zrealizowania. Wszechobecnoœæ filozofii by³a bowiem i nadal jest wyzwaniem rzuconym technokratom i ludziom aparatury10. Filozofia to du-sza uniwersytetu, a ducha uniwersytetu — jak pisa³ Herbart — nie mo¿-na kszta³towaæ mo¿-na wzór ¿ycia politycznego, bo uniwersytet poprzedza mo¿- na-wet konstytucjê11. Filozofii nie mo¿na siê po prostu wyuczyæ, aby g³osiæ j¹ beznamiêtnie przed studentami, filozofi¹ trzeba siê z nimi dzieliæ, aby mo-gli uwierzyæ w siebie, aby momo-gli uwierzyæ w to, ¿e te¿ maj¹ coœ do przeka-zania, ¿e potrafi¹ siê dzieliæ sob¹ z innymi. Filozof to tak¿e terapeuta, który pomaga uczniowi w poznawaniu samego siebie. Filozof to osoba, która po-trafi s³uchaæ i wspó³byæ z uczniem, a dziêki subtelnoœci „pedagogicznego taktu”12 wyzwala u niego drzemi¹c¹ w nim si³ê ducha.

Kiedy po raz pierwszy mia³em szczêœcie spotkaæ Profesora Kazimierza

Œlêczkê i uczestniczyæ w jego wyk³adach, by³em studentem pierwszego roku pedagogiki pracy kulturalno-oœwiatowej Filii UŒ w Cieszynie. Muszê przy-znaæ, ¿e nie zastanawia³em siê wtedy nad wyborem kierunku, chodzi³o mi przede wszystkim o uzyskanie tytu³u magistra, który mia³ byæ jedynie do-pe³nieniem moich kwalifikacji do nauczania jêzyka angielskiego w szkole

œredniej. To instrumentalne podejœcie do studiów szybko siê jednak prze-rodzi³o w namiêtnoœæ studiowania i badania. Sta³o siê tak dziêki niektó-rym osobom, wœród których szczególn¹ rolê odegra³ Profesor Kazimierz

Œlêczka. Chocia¿ filozofi¹ interesowa³em siê ju¿ jako licealista, nie zasta-nawia³em siê nad jej znaczeniem w ¿yciu cz³owieka i rol¹ w procesie na-uczania i wychowania. Potrzebowa³em kogoœ, kto potrafi obudziæ we mnie uœpione pragnienie refleksji nad otaczaj¹c¹ mnie rzeczywistoœci¹, pragnie-nie czytania jej przez siebie i innych, ale tak¿e czytania jej dla siebie i in-nych. Potrzebowa³em kogoœ, kto wprowadzi³by mnie do królestwa ludzkich myœli, ale nie po to, aby je za wszelk¹ cenê opanowaæ, lecz po to, aby z

jed-8A. M u r z y n: Johann Friedrich Herbart i jego miejsce w kontekœcie pokantowskiej myœli idealistycznej. Kraków 2001, s. 9.

9W. A n d r u k o w i c z: Edukacja integralna. Kraków 2001.

10A. M a s l o w: Motywacja i osobowoϾ. Warszawa 1990.

11A. M u r z y n: Johann..., s. 15.

12Tam¿e.

41

Wyznania ucznia

nej strony dobrze siê w nich przejrzeæ, a drugiej strony chroniæ siebie i in-nych przed spo³eczno-polityczn¹ pych¹ i nigdy nie zapomnieæ o tym, co pisa³ Friedrich A. Hayek: „Im bardziej jesteœmy ludŸmi cywilizowanymi, tym od-powiednio wiêkszym ignorantem je¿eli chodzi o fakty, od których zale¿y funkcjonowanie cywilizacji, jest ka¿dy pojedynczy cz³owiek”13.

Wszystko zaczê³o siê od Ko³a Filozofów, które postanowiliœmy za³o¿yæ na Filii wraz z kilkoma studentami. Dziêki wsparciu Profesora — zarów-no pod wzglêdem merytorycznym, jak i organizacyjnym — Ko³o Filozofów szybko sta³o siê oœrodkiem prawdziwie akademickiej wymiany myœli. Bez wsparcia Profesora by³oby to niemo¿liwe — by³ on niczym tarcza chroni¹-ca nas przed ludŸmi, których uprzedzenia niewiele mia³y wspólnego z ide¹ uniwersytetu i którzy nie pozwalali nam zapomnieæ o atmosferze stanu wojennego, chocia¿ by³ on ju¿ formalnie zniesiony. W warunkach, kiedy jednym z najwa¿niejszych przedmiotów by³o zdominowane przez ideolo-giê nie tyle marksizmu, ile pseudomarksizmu, przysposobienie obronne, nie³atwo by³o realizowaæ zasadê „bezinteresownej nauki”, nauki, która — jak twierdzi³ Wilhelm von Humboldt — musi pochodziæ z wnêtrza i byæ za-szczepiana we wnêtrzu, bo tylko wówczas przekszta³ca charakter14. Oso-by, dla których uniwersytet sta³ siê miejscem eliminowania nauki krytycz-nej, miejscem, gdzie przekazywan¹ studentom wiedzê nale¿a³o czerpaæ nie z rozumu, lecz z przepisów myœlenia i dzia³ania w spo³eczeñstwie socjali-stycznym, z wielkim niepokojem odnosi³y siê do wszelkich oddolnych ini-cjatyw. Wsparcie Profesora polega³o nie tylko na tym, ¿e mieliœmy gwa-rancjê, i¿ nasze Ko³o dzia³a legalnie, chocia¿ w pewnym sensie

dzia³ali-œmy jakby w podziemiu, na przyk³ad wtedy, gdy nie podporz¹dkowalidzia³ali-œmy siê absurdalnemu zakazowi publicznego zawiadomienia studentów o ma-j¹cym siê odbyæ spotkaniu Ko³a poœwiêconemu myœli Leszka Ko³akowskie-go. Tak¿e Ko³o Mi³oœników Kultury Angielskiej, które powsta³o z mojej ini-cjatywy, dzia³a³o przez jakiœ czas „w podziemiu”, poniewa¿ pewna osoba nie mog³a pogodziæ siê z tym, ¿e zrodzi³a siê inicjatywa za³o¿enia Ko³a

Mi-³oœników Kultury Angielskiej, podczas gdy nie funkcjonowa³o Ko³o

Mi³o-œników Kultury Rosyjskiej (a raczej Ko³o Mi³osników Kultury Radzieckiej).

Dopiero skuteczna interwencja Profesora spowodowa³a, ¿e zaczêliœmy

dzia-³aæ legalnie. Najwa¿niejsze jednak by³o to, ¿e Profesor, poprzez swoje wy-k³ady i dzia³ania, uczy³ nas jak¿e trudnej sztuki odró¿niania rzetelnej pracy badawczej i pozbawionej uprzedzeñ refleksji nad cz³owiekiem i jego pro-blemami od tego, przed czym przestrzega³ Andrzej Nowicki15 — tendencji w kierunku przypisania cz³owieka do jakiejœ jednej uproszczonej myœli czy

13A. M u r z y n: Filozofia..., s. 68.

14H. S c h n ä d e l b a c h: Filozofia w Niemczech 1831—1933. Warszawa 1992.

15A. N o w i c k i: Cz³owiek w œwiecie dzie³. Warszawa 1974.

pojêcia, aby tym samym zamkn¹æ go na zawsze w œwiecie wyjaœnianym jedynie za pomoc¹ prostego modelu o charakterze dwubiegunowym16. Dziê-ki Profesorowi uczyliœmy siê szukaæ prawdy o cz³owieku gdzieœ pomiêdzy rozumem i uczuciem, logosem i erosem, jednostk¹ i spo³eczeñstwem, teori¹ i praktyk¹, kultur¹ i religi¹.

Podczas spotkañ Ko³a Filozofów, które — przede wszystkim dziêki Pro-fesorowi — dawa³y poczucie prawdziwie uniwersyteckiej wspólnoty, dojrze-wa³em do nastêpnego etapu moich studiów — pisania pracy magisterskiej.

Dziêki takim osobom jak Profesor coraz bardziej utwierdza³em siê w prze-konaniu, ¿e moja praca nie mo¿e byæ pisana jedynie pod dyktando, ¿e po-winna byæ ona potwierdzeniem tego, co ju¿ we mnie tkwi³o — w³asnej idei.

W zwi¹zku z tym, ¿e prace magisterskie z pedagogiki by³y wówczas zdo-minowane przez mocno zideologizowan¹ teoriê wychowania,

zdecydowa-³em siê na pracê z pogranicza etyki i estetyki.

Z ró¿nych powodów musia³em czekaæ kilka lat, aby nawi¹zaæ ponow-ny kontakt z Profesorem. Przygotowywa³em siê wtedy do rozpoczêcia pracy nad rozpraw¹ doktorsk¹. Profesor zainspirowa³ mnie badaniami nad feminizmem i ich znaczeniem dla szeroko pojêtej edukacji. Zajmowanie siê t¹ problematyk¹ nie by³o ³atwe przede wszystkim ze wzglêdu na mity zwi¹-zane z funkcjonowaniem mê¿czyzny i kobiety w spo³eczeñstwie. Najwiêk-szym wyzwaniem dla badacza by³o jednak myœlenie, które — ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu — charakteryzowa³o ludzi, którzy uwa¿ali siê za wykszta³conych. Okaza³o siê bowiem, ¿e tak¿e w œrodowiskach intelektu-alistów istnia³y i — jak s¹dzê — nadal istniej¹ silne stereotypy dotycz¹ce nie tylko spo³ecznej roli mê¿czyzny i kobiety w spo³eczeñstwie, ale równie¿

stereotypy praktycznie skreœlaj¹ce tê tematykê z obszaru badañ, jako nie-zas³uguj¹c¹ na to, aby mog³a staæ siê przedmiotem powa¿nej refleksji. Dziê-ki merytorycznej opiece Profesora i jego szczerej trosce o rozwój mojej per-spektywy poznawczej badania nad twórczoœci¹ Simone de Beauvoir, która dla wielu by³a po prostu przedstawicielk¹ jednostronnie pojmowanego fe-minizmu, uchroni³y mnie przed popadniêciem w „b³êdne ko³o dominacji”, z którego ju¿ w zasadzie nie ma wyjœcia. Dziêki Profesorowi zda³em sobie sprawê z tego — o czym pisa³ Józef Tischner17 — ¿e kobieta i mê¿czyzna to dwa odmienne rodzaje wra¿liwoœci, co wiêcej, tylko uznanie tego faktu mo¿e nas uchroniæ przed bezsensownym — to znaczy w imiê panowania jednej strony nad drug¹ — zadawaniem sobie bólu.

Profesor Kazimierz Œlêczka jest niew¹tpliwie kontynuatorem myœlenia, które Glenn Tinder18 okreœla jako „uprzejmoœæ Sokratesa”. Wyra¿a siê ona

16K. B r a c h e r: The age of ideologies. London 1985.

17J. T i s c h n e r: Ksi¹dz na manowcach. Kraków 2000.

18G. T i n d e r: Myœlenie polityczne. Warszawa 1995.

43

Wyznania ucznia

w „dociekliwej otwartoœci”, która wydaje siê jedynym œrodkiem chroni¹cym ludzi przed tymi ideologiami, które d¹¿¹ „do mobilizacji ni¿ do myœlenia oraz raczej do nowego porz¹dku ni¿ do porozumienia”19. „Dociekliwa otwar-toœæ” nie dotyczy jedynie ¿ycia wewnêtrznego osoby. Dziêki œwiadomoœci,

¿e posiadamy „moc zadawania pytañ”, zdajemy sobie sprawê z tego, ¿e

„ka¿da organizacja lub w³adza, która stara siê t³umiæ nasze pytania i uniæ z nas automatyczn¹ czêœæ jakiejœ monolitycznej grupy — tak, jak czy-ni¹ to pañstwa totalitarne — gwa³ci sam¹ istotê naszego bytu”20. Aby ow¹

„moc zadawania pytañ” obudziæ i rozwijaæ w swoich wychowankach, trze-ba byæ nie tylko filozofem, trzetrze-ba byæ jednoczeœnie pedagogiem. Chodzi o to, aby umiejêtnie zbli¿yæ siê do Innego i przebywaj¹c na jego „peryfe-riach”, przyzwoliæ na coesistere21. I w³aœnie za to przyzwolenie na coesis-tere, jestem Panu Profesorowi szczególnie wdziêczny. Jestem wdziêczny za

„powa¿ne podejœcie do myœlenia”22, a wiêc za to, ¿e uwierzy³em, ¿e nie je-stem zdolny do poddañstwa. Dopóki takie osoby jak nasz drogi Jubilat s¹ wœród nas, nie musimy siê obawiaæ, ¿e spe³ni¹ siê niecne plany tych, któ-rzy pragn¹ zamieniæ uniwersytet w zak³ad produkcyjny.

19Tam¿e, s. 251.

20Tam¿e.

21G. F l o r e s d ’ A r c a i s: Pedagogia della persona. Milano 1994.

22G. T i n d e r: Myœlenie polityczne...

HALINA PROMIEÑSKA

Arystoteles