• Nie Znaleziono Wyników

Tytu³owe zawo³anie œwiadomie nawi¹zuje do pierwszych zdañ Mani-festu Partii Komunistycznej Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, które warto przytoczyæ gwoli przypomnienia jako punkt odniesienia opisu pew-nego fragmentu sytuacji ideologicznej i politycznej w naszym piêknym kra-ju ojczystym. Tym bardziej ¿e przy tej okazji warto odnotowaæ ukazanie siê nowego wydania Manifestu..., który po up³ywie niemal trzydziestu lat w poprawionym t³umaczeniu zosta³ niedawno opublikowany w ramach „Bi-blioteki Myœli Spo³ecznej”, w niszowym wydawnictwie Jirafa Roja wraz z kompetentn¹ i wnikliw¹ przedmow¹ Edwarda Karolczuka.

„Widmo kr¹¿y po Europie — widmo komunizmu. Wszystkie potêgi sta-rej Europy po³¹czy³y siê dla œwiêtej nagonki przeciw temu widmu, papie¿

i car, Metternich i Guizot, francuscy radyka³owie i niemieccy policjanci.

Gdzie jest taka partia opozycyjna, która by nie by³a okrzyczana za ko-munistyczn¹ przez swych przeciwników, bêd¹cych u w³adzy, która by nie rzuca³a nawzajem piêtnuj¹cego zarzutu komunizmu, zarówno bardziej od siebie postêpowym przedstawicielom opozycji, jak i swoim reakcyjnym prze-ciwnikom. Dwojaki wniosek wyp³ywa z tego faktu.

Komunizm jest ju¿ przez wszystkie potêgi europejskie uznany za po-têgê.

Czas ju¿ wreszcie, aby komuniœci wy³o¿yli otwarcie wobec ca³ego œwiata swój system pogl¹dów, swoje cele, swoje d¹¿enia i bajce o widmie komuni-zmu przeciwstawili manifest samej partii”1.

Ta uwertura, toutes proportions gardées, przy pe³nej œwiadomoœci od-miennoœci kontekstu historycznego i geograficznego po³¹czonej z przeko-naniem, ¿e historia siê nie powtarza, wbrew opinii Hegla, nawet jako

far-11*

1K. M a r k s, F. E n g e l s: Manifest komunistyczny. Warszawa 2006, s. 31.

sa, nieub³aganie wywo³uje wra¿enie, i¿ w jakiejœ mierze jesteœmy w Pol-sce, hic et nunc.

I chocia¿ w naszym kraju komuniœci, znajduj¹c siê na marginesie ¿y-cia politycznego, nie docieraj¹ ze swoimi pogl¹dami do szeroko pojêtej opi-nii publicznej, to „bajka o widmie komunizmu” toczy siê przez media w kon-wencji niekoñcz¹cej siê opowieœci. Wszak od kilkunastu lat w rozmaitych politycznych dokumentach, wypowiedziach polityków, masowej publicysty-ce, fachowych publikacjach, a tak¿e w aktach prawnych w odniesieniu do PRL na trwale zagoœci³ termin „komunizm”, oczywiœcie w radykalnie nega-tywnym kontekœcie znaczeniowym. Sta³ym elementem politycznej retory-ki jest bezustanna obecnoœæ bogactwa s³ów typu: „komunizm”, „komuna”,

„komunista”, „kraj komunistyczny”, „re¿im komunistyczny”, „ideologia ko-munistyczna”, „partia koko-munistyczna”, „pañstwo komunistyczne”, „zbrod-nia komunistyczna” i wszelkich mo¿liwych pochodnych wyra¿eñ. To nasi-lenie antykomunistycznej retoryki budzi zdumienie wœród licznego grona starszego pokolenia naszych ziomków, poniewa¿ w czasach zaprzesz³ego ustroju wytrwale eksponowano termin „socjalizm” we wszelkich jego od-mianach, gdy równoczeœnie s³owo „komunizm” by³o praktycznie nieobecne w ¿yciu publicznym. Zgo³a odwrotny stan rzeczy panowa³ w krêgach poli-tycznej opozycji, jej opiniach prezentowanych w literaturze i publicystyce czy w publikacjach sowietologicznych, gdzie termin „komunizm” by³ obie-gowo u¿ywany.

Opinia, któr¹ wyrazi³ George R. Urban, zas³u¿ony bojownik na froncie zimnej wojny, mo¿e byæ dobrym przyk³adem standardowego jêzyka urzê-dowej sowietologii. „W samych krajach komunistycznych jednak kanony Marksa i Lenina — poza krêgami oficjalnymi — traktowane by³y z pogar-d¹ i nie znajdowa³y spo³ecznej akceptacji”2. Polska jest dobrym przyk³adem kraju, którego spo³eczeñstwo nie aprobowa³o „kanonów Marksa i Lenina”, tak¿e dlatego, co warto dodaæ, ¿e wbrew pozorom nie mia³o zbyt wiele oka-zji, by siê z nimi — zarówno w przesz³oœci, jak i obecnie — dok³adnie siê zapoznaæ. Równoczeœnie jednak robotnicy w trakcie swoich buntów i pro-testów w czasach PRL, tak¿e w Sierpniu, stale powracali do tradycyjnego has³a „Socjalizm — tak, wypaczenia — nie”, czego wybitny anglosaski so-wietolog ju¿ nie objaœnia. Warto by³oby zreszt¹ pokusiæ siê o zbadanie me-chanizmów eliminacji tego has³a ze zbiorowej pamiêci Polaków, zapewne nie bez udzia³u G.R. Urbana jako wieloletniego pracownika frontu ideolo-gicznego, w tym równie¿ w Radiu Wolna Europa.

Nasz autor nie zechcia³ tak¿e zauwa¿yæ rzucaj¹cej siê w oczy sprzecz-noœci miêdzy treœci¹ formu³y „kraj komunistyczny” i jej zastosowaniem do

2G.R. U r b a n: Radio Wolna Europa i walka o demokracjê. Moja wojna w czasach zimnej wojny. Prze³. M. A n t o s i e w i c z. Warszawa 2000, s. 20.

165

Widmo komunizmu kr¹¿y po Polsce

¿yj¹cego w tym kraju spo³eczeñstwa, które odrzuca „komunizm” Marksa i Lenina. Rodzi siê naturalne pytanie, czy jest mo¿liwy taki kraj, którego spo³eczeñstwo nie akceptuje doktryny komunistycznej, a jednak nazywa-my go komunistycznym. Ponadto kraj komunistyczny, wedle Marksa czy Lenina, to taki kraj w którym nie ma klas spo³ecznych, a zatem nie ma te¿ „pañstwa komunistycznego”, jako zorganizowanego aparatu przemocy pozaekonomicznej, sprawcy „komunistycznych zbrodni”.

I na koniec, wyró¿nione przez G.E. Urbana, „krêgi oficjalne” w „kra-jach komunistycznych”, wbrew jego ocenie, w pierwszej kolejnoœci mia³y w wielkiej pogardzie kanony Marksa i Lenina. Wiedzieli o tym doskonale przedstawiciele niewielkiej, ale stale obecnej w czasach PRL, grupy par-tyjnych intelektualistów, nie bez powodu etykietowanych mianem „dogma-tyków” czy „ortodoksów”, którzy w dorobku Marksa czy Lenina szukali ar-gumentów na poparcie swojej krytyki prawicowej polityki kierownictwa PZPR.

Zapewne ciekawa by³aby lektura Ÿród³owej pracy, zreszt¹ niezbyt ab-sorbuj¹ca ze wzglêdu na jej ³atw¹ do przewidzenia szczup³oœæ, opisuj¹ca frekwencjê inkryminowanej terminologii wraz z jej kontekstem spo³eczno--ideologicznym w dyskursie politycznym w czasach PRL. £atwo sobie wy-obraziæ, ¿e ju¿ na wstêpie tej wirtualnej monografii niezorientowany czy-telnik mia³by zapewne okazjê zapoznaæ siê z interesuj¹c¹ relacj¹ ze spo-tkania Józefa Stalina z przedstawicielami polskich komunistów — tu ko-nieczny akcent etniczny — w wiêkszoœci pochodzenia ¿ydowskiego, którzy schroniwszy siê w ZSRR przed najazdem hitlerowskim, zorganizowali siê w ramach Zwi¹zku Patriotów Polskich. Œledz¹c rozwój wydarzeñ na fron-cie wschodnim i zbli¿aj¹ce siê wyzwolenie polskich ziem przez Armiê Czer-won¹, nieliczna grupa tych komunistów z Alfredem Lampe na czele, któ-rzy prze¿yli rozprawê Stalina z Komunistyczn¹ Parti¹ Polski i wymordo-wanie prawie ca³ego jej kierownictwa w 1937 roku, opracowa³a stosowny manifest polityczny, którego g³ówn¹ treœci¹ by³o zbudowanie w Polsce ko-munizmu i w³¹czenie jej do ZSRR jako siedemnastej republiki. W pilnym trybie g³ówni pomys³odawcy tej koncepcji zostali zawezwani na Kreml, gdzie spotka³a ich nader surowa osobista reprymenda gospodarza po³¹czona ze stanowczym odrzuceniem tej konstrukcji politycznej.

I rzeczywiœcie, wkrótce powsta³a w kraju Polska Partia Robotnicza; roz-wi¹zana przez Komintern krótko przed wojn¹ Komunistyczna Partia Pol-ski nie zosta³a reaktywowana, a jej dzia³acze byli stopniowo usuwani z ¿ycia politycznego tak zdecydowanie, ¿e niektórzy spoœród nich odnaleŸli siê dopiero w wiêzieniach UB; Polska sta³a siê krajem „demokracji ludowej”

i w sensie formalnoprawnym suwerennym podmiotem ¿ycia miêdzynaro-dowego, a o komunizmie, tak¿e ukrytym za rozmaitymi fasadami, rzecz

jasna nie mog³o nawet byæ mowy. U schy³ku swojego ¿ycia Stalin zd¹¿y³ jeszcze osobiœcie dopilnowaæ, aby z projektu Konstytucji PRL uchwalo-nej 22 lipca 1952 roku usuniêto wszelkie zapisy, które uzna³ za zbyt do-gmatyczne w sensie komunistycznym. Jeœli do tego do³¹czyæ szeroko kol-portowane opowieœci kremlowskich bonzów, ¿e komunizm w Polsce jest rów-nie mo¿liwy jak osiod³arów-nie krowy, widaæ, ¿e sprawa komunizmu w naszym kraju w nieodleg³ej przesz³oœci nie by³a a¿ tak prosta, jak siê mo¿e wyda-waæ na podstawie wspó³czeœnie obiegowej retoryki politycznego antykomu-nizmu.

Najnowsza publikacja Manifestu... ze wszech miar warta jest odnoto-wania jako swego rodzaju wydarzenie, poniewa¿ zbiega siê z zatroskaniem niektórych naszych publicystów, którzy nie bez racji zwracaj¹ uwagê na niebezpieczeñstwa zwi¹zane z przytaczaniem tego tekstu, tudzie¿ szerzej pism W³odzimierza Lenina, Lwa Trockiego czy Karola Marksa w ró¿nych witrynach internetowych o jawnie komunistycznym charakterze. Przypo-minaj¹ oni z niepokojem, ¿e chocia¿ polskie prawo przewiduje œciganie pro-pagowania komunizmu, to jednak œledztwa w tych sprawach nale¿¹ do rzadkoœci.

Patriotycznie nastawieni zwolennicy demokracji i wolnoœci podkreœlaj¹,

¿e w szczególnoœci chodzi o takie organizacje, jak Komunistyczna Partia Polski, Komunistyczna M³odzie¿ Polski czy Grupa na rzecz Partii Robot-niczej, które kieruj¹ siê wskazaniami klasyków rewolucji proletariackiej.

Ich szkodliwa dzia³alnoœæ polega na tym, ¿e na swych stronach interneto-wych organizacje te umo¿liwiaj¹ zapoznanie siê z zasadami komunizmu zawartymi w pogl¹dach Marksa, Engelsa, Lenina, Trockiego czy Ró¿y Luk-semburg.

Przy okazji, w charakterze aneksu, nale¿y zauwa¿yæ, ¿e tradycyjnie Trocki zwyciê¿a w rankingu pechowców, jeœli przypomnieæ, ¿e w PRL, czyli wedle obowi¹zuj¹cej terminologii w „komunizmie”, by³ autorem zakazanym, a pierwsza publikacja jego kluczowej pracy Moje ¿ycie3 w demokratycznych czasach ukaza³a siê w 1990 roku w formie reprintu wydania sprzed szeœæ-dziesiêciu lat. Ta okolicznoœæ nieuchronnie stwarza ludziom nieprzychyl-nym nowym czasom ³atw¹ okazjê do wypowiadania z³oœliwych uwag tego typu, ¿e w przedwojennej Rzeczpospolitej szkodnik Trocki by³ jednak dru-kowany. Tym razem, mo¿na ¿ywiæ nadziejê, ¿e zgodnie z oczekiwaniami wp³ywowych wnioskodawców to niedopatrzenie zapewne w krótkim cza-sie bêdzie usuniête.

3L. Tr o c k i: Moje ¿ycie. Próba autobiografii. Prze³. J. B a r s k i, S. £ u k o m s k i.

Autoryzowany przek³ad z rosyjskiego. Warszawa 1930; reprint w 1990 roku z egzem-plarza udostêpnionego przez Bibliotekê Uniwersytetu Warszawskiego.

167

Widmo komunizmu kr¹¿y po Polsce

Wracaj¹c do g³ównego w¹tku, propagowanie d¹¿enia do urzeczywist-nienia idei komunizmu poprzez nawo³ywanie do rewolucji, wedle obroñ-ców naszego demokratycznego ³adu, ma byæ w istocie ³amaniem prawa, któ-re konstytucyjnie zakazuje prowadzenia tego rodzaju dzia³alnoœci. Ponie-wa¿ Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej nie jest masow¹ lektur¹, warto przytoczyæ poœwiêcony tej kwestii art. 13 w pe³nym brzmieniu. „Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwo³uj¹cych siê w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk dzia³ania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a tak¿e tych, których program lub dzia³alnoœæ za-k³ada lub dopuszcza nienawiœæ rasow¹ i narodowoœciow¹, stosowanie mocy w celu zdobycia w³adzy lub wp³ywu na politykê pañstwa albo prze-widuje utajnienie struktur lub cz³onkostwa”4. Bezpoœrednio wynika st¹d stosowny art. 256 kodeksu karnego, na podstawie którego osobnik prowa-dz¹cy wy¿ej wskazan¹ dzia³alnoœæ podlega grzywnie, karze ograniczenia wolnoœci albo pozbawienia wolnoœci do lat 2.

W tym kontekœcie nie powinna dziwiæ reakcja lidera SLD na publiczn¹ wypowiedŸ kolegi pos³a z prawicy okreœlaj¹cego go jako komunistê, który temu gwa³townie zaprzeczy³, gro¿¹c mu zarazem s¹dem w przypadku jej powtórzenia oraz zdecydowanie oœwiadczy³, jak na lewicowca przysta³o, ¿e

„komunizm jest w Polsce zakazany”, chocia¿ niekonsekwentnie z etykiet-k¹ postkomunisty ju¿ nie polemizowa³.

Problem tkwi jednak nie w tym, ¿e czo³owy polski lewicowiec demokra-tyczny, w domyœle socjalista, od¿egnuje siê od komunizmu, co nie tylko na-le¿y do dobrego tonu, ale wrêcz zmuszony jest to uczyniæ, lecz w b³êdnym informowaniu opinii publicznej, ¿e w Polsce komunizm jest zakazany, po-niewa¿ takie stwierdzenie po prostu nie jest zgodne z prawd¹. Jeœli wczy-taæ siê w treœæ art. 13 Konstytucji RP, to widaæ wyraŸnie, ze zapisano tam jedynie zakaz istnienia partii politycznych i innych organizacji odwo³uj¹-cych siê w swoich programach do „totalitarnych metod i praktyk dzia³ania nazizmu, faszyzmu i komunizmu”, a nie zakaz komunizmu jako takiego.

W rozwa¿anej kwestii „totalitarne metody i praktyki dzia³ania komunizmu”

mog¹ oznaczaæ jedynie stalinizm, wraz z jego pochodnymi odmianami, jako doktrynê polityczn¹ i epokê historyczn¹, pod warunkiem przyjêcia milcz¹-cego za³o¿enia, ¿e stalinizm by³ komunizmem. Deklarowanie przez gospo-darza Kremla wraz z gronem popleczników wiernoœci „idei komunizmu”, kanonom Marksa i Lenina oraz raportowanie o sukcesach w budowie komu-nizmu w Zwi¹zku Radzieckim i na œwiecie za ich panowania niczego, rzecz jasna, nie rozstrzyga. Warto odnotowaæ, ¿e autorzy s³awetnego

stalinow-4Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. W: M. K a l l a s:

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Wyd. II. Warszawa 1999, s. 94.

skiego Krótkiego kursu WKP(b) nader oszczêdnie u¿ywali s³owa „komu-nizm”, i to g³ównie z powodów historycznych, przy okazji referowania po-gl¹dów klasyków czy bez entuzjazmu w opisie komunizmu wojennego wpro-wadzonego po rewolucji bolszewickiej5.

W istocie jednak w niestaranny i nader powierzchowny sposób zapisa-no w art. 13 zakaz funkcjozapisa-nowania partii totalitarnych, bez ich ogólnej charakterystyki, czego wymaga prawnicza retoryka, ale z zawê¿aj¹c¹ eg-zemplifikacj¹ wskazuj¹c¹ na trzy konkretne odniesienia do nazizmu, fa-szyzmu i komunizmu. Nadal zatem nie ma poprawnej od strony formalno-prawnej definicji „partii totalitarnej”, w której mo¿liwoœæ zbudowania na-le¿y generalnie w¹tpiæ, tak¿e dlatego, ¿e do konstrukcji pojêcia ustrojowe-go u¿yto filozoficznej kateustrojowe-gorii „totalitaryzmu” o szerokiej spo³ecznej, psy-chologicznej i politycznej konotacji6.

Wprowadzenie art. 13 do projektu Konstytucji odby³o siê w wielkim

po-œpiechu w toku negocjacji z³o¿onej z SLD, PSL, UW i UP tzw. konstytu-cyjnej „wielkiej czwórki” z przedstawicielami NSZZ „Solidarnoœæ” prezen-tuj¹cymi Obywatelski Projekt Konstytucji RP, które odby³y siê w styczniu 1997 roku na krótko przed uchwaleniem ostatecznej wersji projektu do-kumentu. Brak by³o zatem stosownej dyskusji w tej sprawie, nie mówi¹c ju¿ o publicznej debacie. W ka¿dym razie, literalnie rzecz ujmuj¹c, art. 13 nie ustanawia nawet zakazu dzia³alnoœci partii komunistycznej, ale jedy-nie zabrania funkcjonowania takiej partii komunistycznej, która ma cha-rakter totalitarny, a z kolei nie precyzuj¹c, jak rozumieæ „totalitarne meto-dy i praktyki” dzia³ania partii, czyni zakaz w praktyce iluzorycznym.

Zapewne œwiadom prawnej nieporadnoœci zapisu art. 13 Konstytucji RP wybitny konstytucjonalista Marian Kallas ograniczy³ siê do jak¿e traf-nego jednozdaniowego komentarza: „Przywrócenie b¹dŸ wprowadzenie sys-temu monopartyjnego by³oby sprzeczne z Konstytucj¹”7. Z kolei Roman Graczyk przepis art. 13 poddaje szerszej dyskusji w kontekœcie art. 11 Kon-stytucji, który poœwiêcony jest prawnemu umocowaniu partii politycznych.

Jego zdaniem zawarta w art. 11 „definicja partii politycznej — zrzeszenie obywateli na zasadach dobrowolnoœci i równoœci oraz wp³ywanie na poli-tykê pañstwa metodami demokratycznymi — przes¹dza o niekonstytucyj-noœci takich partii, jakie wylicza artyku³ 13. Wydaje siê, ¿e dla osi¹gniêcia efektu propagandowego polegaj¹cego na pustej manifestacji

antykomuni-5Por. Historia Wszechzwi¹zkowej Komunistycznej Partii (Bolszewików). Krótki kurs.

Red. Komisja KC WKP(b). Publikacja zaaprobowana przez KC WKP(b) 1938 r. War-szawa 1949.

6E. K a m e n k a: Totalitaryzm. W: Przewodnik po wspó³czesnej filozofii politycznej.

Red. R.E. G o o d i n, Ph. P e t t i t. Prze³. C. C i e œ l i ñ s k i, M. P o r ê b a. Warszawa 1998, s. 800—810; Totalitaryzm a zachodnia tradycja. Red. M. K u n i ñ s k i. Kraków 2006.

7M. K a l l a s: Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej..., s. 35.

169

Widmo komunizmu kr¹¿y po Polsce

zmu, poœwiêcono tu prawnicz¹ przejrzystoœæ konstytucji”8. Tym samym Gra-czyk s³usznie podkreœla, ¿e autorom art. 13 Konstytucji chodzi³o wy³¹cz-nie o zakazawy³¹cz-nie dzia³alnoœci partii komunistycznych, a zrównawy³¹cz-nie ich z partiami nazistowskimi czy faszystowskimi mia³o w zamyœle s³u¿yæ do-datkowemu wzmocnieniu deprecjacji komunizmu. Jeœli ta interpretacja jest trafna, a wiele na to wskazuje, art. 13 jest podwójnie ideologicznie stron-niczy, poniewa¿ instrumentalnie i nieszczerze zakazuje dzia³alnoœci partii nazistowskich i faszystowskich, kamufluj¹c zarazem, ¿e intencja jego umie-szczenia w tym kszta³cie w Konstytucji by³a wy³¹cznie antykomunistycz-na, a nie równorzêdnie antynazistowska i antyfaszystowska, jak gdyby za-gro¿enie ze strony nazizmu czy faszyzmu mia³o nieistotne, drugorzêdne znaczenie.

Przy omawianiu problemu „zakazu komunizmu” przemilcza siê zwykle niezwykle wa¿n¹ kwestiê regulacji demokratycznych regu³ ¿ycia politycz-nego. Zapisano bowiem w Konstytucji, ¿e partie polityczne maj¹ wp³ywaæ

„metodami demokratycznymi na kszta³towanie polityki pañstwa” (art. 11), a zarazem zakazane jest stosowanie przez nie „przemocy w celu zdobycia w³adzy lub wp³ywu na politykê pañstwa” (art. 13). Zastanawiaj¹ce jak zgodnie elity polityczne wywodz¹ce siê, z jednej strony, z tradycji Sierpnia i, z drugiej, Okr¹g³ego Sto³u opowiedzia³y siê przeciwko wszelkim prote-stom, buntom czy spo³ecznej rewolucji.

Tymczasem zarówno strajki sierpniowe, jak i póŸniejszy okres „Solidar-noœci” by³y starannie, z wielk¹ ¿yczliwoœci¹, na gor¹co analizowane

w³a-œnie jako przejaw d¹¿eñ rewolucyjnych. Œwiadcz¹ o tym tak wa¿ne publi-kacje, jak wydana w Stanach Zjednoczonych, ale nie w Polsce, monogra-fia Poland: Self-Limiting Revolution (1985) autorstwa niezwykle znacz¹-cej uczestniczki wydarzeñ Jadwigi Staniszkis czy u brytyjskiego wydawcy The Polish Revolution: Solidarity (1984) pióra tak wielkiego entuzjasty

„Solidarnoœci” jak Timothy Garton Ash. Ta ucieczka od tradycji spo³ecznych ruchów rewolucyjnych, z których wszak wywodzi siê aktualna rzeczywi-stoœæ polityczna naszego kraju i kategoryczne przeciwstawienie siê wszel-kim ruchom protestu spo³ecznego, nie mo¿e mieæ przypadkowego charak-teru. Nale¿y odnotowaæ, ¿e, z drugiej strony, jesteœmy równoczeœnie œwiad-kami reinterpretacji robotniczego buntu w Poznaniu 1956 roku w stronê niepodleg³oœciowego powstania narodowego.

Oczywiste, ¿e konstytucja nie mo¿e byæ stosownym miejscem do

wyra-¿ania przyzwolenia czy zachêty do obalenia w³adzy przemoc¹, chocia¿ wol-no sobie wyobraziæ tak¹ sytuacjê, w której w obronie konstytucji i zapisa-nych w niej podstawowych wartoœci opatrzozapisa-nych Sierpniow¹ metryk¹

prze-8R. G r a c z y k: Konstytucja dla Polski. Tradycje, doœwiadczenia, spory. Warszawa 1997, s. 166.

ciwko skorumpowanej, oligarchicznej w³adzy masowo protestuje zdradzo-ne spo³eczeñstwo. Historia zna przypadki restauracji czy kontrrewolucyj-nych rz¹dów, a ostatnie „kolorowe rewolucje”, co najmniej dwuznaczne z punktu widzenia ich stosunku do konstytucji, raczej otwieraj¹ ni¿ za-mykaj¹ proces burzliwych przemian spo³ecznych w krajach dawnego bloku wschodniego. Gniew, protest spo³eczny wykluczonych grup i klas spo³ecz-nych stanowi bowiem integralny sk³adnik ¿ycia politycznego w ustroju de-mokratycznym9.

S³owa „komunizm” czy „rewolucja” maj¹ nie tylko wieloznaczny cha-rakter, ale tak¿e dla jednej grupy spo³ecznej mog¹ mieæ znaczenie pozy-tywne, gdy dla innej — negatywne10. Wspó³czeœnie w Polsce czynniki opi-niotwórcze, œwiadome tej ró¿nicy znaczeniowej w sensie wartoœciuj¹cym, kszta³tuj¹ opiniê publiczn¹ w takim kierunku, aby uformowaæ radykalnie negatywny stosunek do komunizmu, a przy okazji i rewolucji spo³ecznej.

Wielokrotnie mo¿na by³o w ostatnich latach us³yszeæ z wysokich trybun sakramentaln¹ formu³ê: „Nam rewolucji nie potrzeba” czy „Nie chcemy re-wolucji”. W charakterze argumentu pada³y zwykle sformu³owania typu,

¿e rewolucja ju¿ by³a i wiadomo, czym siê skoñczy³a — czy w podobnym duchu, a w domyœle zawsze i tak chodzi³o o to samo wydarzenie historycz-ne, czyli o rewolucjê bolszewick¹ 1917 roku. Ta antyrewolucyjna retoryka naszej warstwy rz¹dz¹cej i jej rzeczników, p³yn¹ca — jak siê nale¿y

domy-œlaæ — z g³êbi duszy i serca, szczerze przemilcza zdobycze solidarnoœcio-wej rewolucji, o francuskiej rewolucji nawet nie wspominaj¹c, której zreszt¹ zawdziêczamy nie tylko nowo¿ytny parlamentaryzm, ale i bezp³atne szkol-nictwo. Nale¿y dodaæ jeszcze rewolucjê angielsk¹ czy amerykañsk¹ jako trwa³e elementy wspó³czesnej postêpowej tradycji historycznej. Jednak te same elity polityczne ochoczo spiesz¹ z poparciem dla „kolorowych rewolu-cji”, które — jak nale¿y wnioskowaæ — s¹ potrzebne i maj¹ szlachetne cele albo te¿ — jak mo¿na domniemywaæ — stwarzaj¹ tylko pozór rewolucji.

Poniewa¿ te „rewolucje” s¹ sterowane odgórnie, na dodatek z udzia³em za-granicznych oœrodków kierowniczych, mo¿na uznaæ je za ca³kowicie bez-pieczne i dzieki temu warte propagowania.

Tak jak wiele by³o rewolucji i sam termin ma wiele znaczeñ, podobnie jest z komunizmem, ale dopiero w fachowej literaturze przedmiotu, w od-ró¿nieniu od propagandy i politycznych wyst¹pieñ, w których króluj¹ ba-na³ i prymitywna antykomunistyczna sztampa. Dominikanin Józef Maria

9Por. D. O s t: Klêska „Solidarnoœci”. Gniew i polityka w postkomunistycznej Euro-pie. Prze³. H. J a n k o w s k a. Przek³ad autoryzowany. Warszawa 2007, s. 43—92.

10Por. O. R e b o u l: Kiedy s³owo jest broni¹. Prze³. J. A r n o l d. W: Jêzyk i spo³eczeñ-stwo. Wybra³ i wstêpem opatrzy³ M. G ³ o w i ñ s k i. Prze³. J. A r n o l d, K. B i s k u p s k i, K. F a l i c k a, J. F a r y n o, M. £ u k a s i e w i c z. Warszawa 1980, s. 306.

171

Widmo komunizmu kr¹¿y po Polsce

Bocheñski rozró¿ni³ cztery znaczenia s³owa „komunizm”. Ten wybitny so-wietolog, twórca i wieloletni kierownik Osteuropa-Institut in Freiburg, redaktor czasopisma „Studies in Soviet Thought” i serii wydawniczej „So-vietica” by³ zwolennikiem radykalnej dekomunizacji i uczestniczy³ jako eks-pert w latach 1955—1956 w uwieñczonym sukcesem procesie o delegali-zacjê Niemieckiej Partii Komunistycznej przed Trybuna³em Konstytucyj-nym w Karlsruhe.

Otó¿, postêpuj¹c za Bocheñskim, w pierwszym znaczeniu mianem ko-munizmu opatruje siê kondycjê spo³eczn¹ „stra¿ników” idealnego polis przedstawionego przez Platona w jego Pañstwie, którzy zostali, jak wia-domo, pozbawieni jakiejkolwiek w³asnoœci prywatnej i osobistej, a ich ¿ony i dzieci by³y wspólne. Po drugie, s³owo „komunizm” u¿ywa siê „na okreœle-nie ka¿dego ustroju spo³eczno-gospodarczego opartego na wspólnocie w³a-snoœci i kontrolowaniu jednostki przez spo³eczeñstwo; po trzecie, na

okre-œlenie stanu opisanego przez Marksa w jego eschatologii b¹dŸ — po czwar-te wreszcie — rozleg³ego ruchu, którego rdzeñ stanowi partia za³o¿ona przez Lenina”11.

Gwoli œcis³oœci, nader cenna i godna g³êbszej refleksji, klasyfikacja Bo-cheñskiego wymaga kilku uzupe³nieñ. Na przyk³ad zwrócenia uwagi, ¿e ani Platon, ani te¿ znacznie póŸniej ¿yj¹cy autorzy tekstów zachwalaj¹-cych organizacjê ¿ycia spo³ecznego opartego na wspólnej w³asnoœci i kon-troli jednostki od Thomasa More’a Utopii (1516) poczynaj¹c, terminu „ko-munizm” nie u¿ywali, bo go po prostu nie by³o. S³owo „ko„ko-munizm”

pojawi-³o siê dopiero wœród czpojawi-³onków tajnej organizacji rewolucyjnej

„Sprzysiê-¿enie Równych”, któr¹ za³o¿y³ François-Noël Babeuf (1760—1797), i by³o upowszechniane przez jego zwolennika, w³oskiego rewolucjonistê Filippo Michele Buonarrotiego (1761—1837), dzia³aj¹cego we Francji u schy³ku

„Sprzysiê-¿enie Równych”, któr¹ za³o¿y³ François-Noël Babeuf (1760—1797), i by³o upowszechniane przez jego zwolennika, w³oskiego rewolucjonistê Filippo Michele Buonarrotiego (1761—1837), dzia³aj¹cego we Francji u schy³ku