• Nie Znaleziono Wyników

W literaturze dotyczącej demokratycznych transformacji w największym uproszczeniu wyróżnić możemy dwie szkoły: ekonomiczną i społeczno-kul-turową. Obie zakładają, że demokratyzacja jest procesem oddolnym – prze-obrażenia społeczeństwa wymuszają zmiany w funkcjonowaniu państwa. Dla pierwszej podstawą demokratycznej transformacji są przemiany ekonomiczne prowadzące do powstania burżuazji: „nie ma burżuazji, nie ma demokracji” – pisał Barrington Moore w klasycznym dziele Social Origins of Dictatorship and Democracy. Lord and Peasant in the Making of the Modern World (za: Robin-son 1998: 388). W pracach na temat demokratycznych przeobrażeń ostatnich dekad wskazuje się z kolei na decydującą rolę klas pracujących i obojętność klasy średniej. Inny wariant, oparty na argumentacji ekonomicznej, nie tyle skupia uwagę na formowaniu się konkretnej klasy, ile na samym procesie mo-dernizacji. Wraz z rozwojem kapitalizmu i wzrostem PKB zwiększają się na-ciski na rzecz większej inkluzywności systemu („azjatyckie tygrysy”). Według innych interpretacji z kolei żądania demokracji nasilają się w okresie ekono-micznej zapaści (Ameryka Południowa lat 80.).

Wyjaśnienia odwołujące się do przyczyn społeczno-kulturowych podejmu-ją różnorodne wątki. Najstarsza interpretacja tłumacząca demokratyczny zwrot w krajach zachodnich zwraca uwagę na ścisły związek między (protestanckim) indywidualizmem a demokracją. Inna, analizując sytuację w Europie Środkowej, uwypukla znaczenie rewolucji komunikacyjnej w procesie dyfuzji idei. Kraje de-mokratyczne inspirują powstawanie demokratycznych idei i zachowań w pań-stwach niedemokratycznych. Stąd czytamy o „zarażaniu demokracją”. Wreszcie warto przypomnieć wariant skupiający uwagę na społeczeństwie obywatelskim jako decydującym czynniku determinującym zarówno powstanie, jak i stabil-ność demokracji.

Nie sposób całkowicie pominąć ujęcia elitarystycznego, konkurencyjnego wobec wizji transformacji jako procesu oddolnego. Adam Przeworski (1991) pisze w tym kontekście o „szczelinach w bloku władzy” – czyli zmniejszeniu spójności wewnątrz elit państwowych. Wejście na drogę demokratyzacji ma przywrócić legitymizację systemowi. Która z tych koncepcji najlepiej wyjaśnia przypadek jordański?

Procesy demokratyzacji podążają różnymi drogami, a haszymidzka wer-sja w wielu miejscach znacznie odbiega od modeli znanych z Azji Wschodniej, Ameryki Łacińskiej czy Europy Środkowej. Termin, który trafnie oddaje tę lo-kalną specyfi kę, to „defensywna demokratyzacja”. Po raz pierwszy użył go Glenn Robinson w artykule opublikowanym w „International Journal of Middle Ea-stern Studies”, defi niując go jako: „serię środków zapobiegawczych, podjętych w celu zachowania elitarnych przywilejów, blokujących bardziej fundamentalną

zmianę” (Robinson 1998: 387). Cztery fi lary władzy – monarchia z jej koteria-mi, armia i służba bezpieczeństwa, bogate elity biznesowe i liderzy plemienni ze Wschodniego Brzegu – miały pozostać nienaruszone, a podjęte reformy zapew-nić im trwałość. Wejście na drogę politycznej liberalizacji w sytuacji pogłębiają-cego się kryzysu ekonomicznego wydawało się jedyną szansą zachowania istnie-jącej struktury władzy (por. Brand 1995), zwłaszcza że liczba dostępnych opcji, w kraju uzależnionym od dotacji zewnętrznych, była ograniczona.

Opisywany przez Przeworskiego wewnętrzny konfl ikt w strukturach władzy nie istniał w Jordanii, a ich spójność przez cały czas pozostała nienaruszona.

U źródeł decyzji politycznych, które uruchomiły demokratyczne przemiany, le-żał poważny kryzys fi skalny państwa, spowodowany załamaniem się dotychcza-sowego systemu zagranicznych transferów. W sytuacji państwa rentierskiego, w którym główne wpływy pochodzą nie z podatków, lecz od międzynarodowych dotacji, ma to zawsze katastrofalne skutki. Stabilność i bezpieczeństwo reżi-mu jest bowiem utrzymywana przez redystrybucję środków (głównie w posta-ci subsydiów), zwłaszcza do grup stanowiących bazę poparposta-cia sytemu. Ujmując to szerzej, rentierski kontrakt społeczny opiera się na założeniu, że państwo jest dostarczycielem dóbr i usług, bez nakładania na obywateli obciążeń fi skalnych, oni zaś pozostawiają elitom państwowym dużą dozę autonomii w kształtowa-niu polityki. Legitymizacja władzy opiera się zatem na zapewniekształtowa-niu określonego poziomu życia, a nie na zasadach demokratycznych. Innymi słowy: „nie ma po-datków, nie ma reprezentacji”. Państwo ogranicza „formalną politykę do kwestii dystrybucji, a uczestnictwo do sfery konsumpcji” (Wiktorowicz 1999: 608), dla-tego często wskazuje się na apolityczność jako ważną cechę społeczeństw państw rentierskich.

Marsz w stronę politycznej liberalizacji rozpoczął się w Haszymidzkim Kró-lestwie Jordanii w 1989 roku. Pomimo wielu przeciwieństw i wyzwań, takich jak druga wojna w Zatoce i utrata (w wyniku embarga) najważniejszego partne-ra gospodarczego – Ipartne-raku, dpartne-rastyczny progpartne-ram cięć wydatków na cele społecz-ne narzucony przez międzynarodowe instytucje fi nansowe czy kontrowersyjny traktat pokojowy z Izraelem, część zmian udało się przeprowadzić, co wyróżnia ten kraj na tle regionu.

Tajne rozmowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym doprowadzi-ły do przyjęcia wymagającego planu oszczędności budżetowych. W lutym 1989 roku przez kraj przetoczyła się fala protestów przeciwko podwyżkom cen:

Jordańczycy już cierpieli z powodu dewaluacji jordańskiego dinara, wysokiego bezrobo-cia, obniżonego poziomu życia oraz cięć w wydatkach budżetowych. Nagła decyzja rzą-du o podniesieniu cen paliw oraz innych podstawowych prorzą-duktów i usług, takich jak papierosy, opłaty telefoniczne i woda do nawadniania, była kroplą, która przepełniła kie-lich goryczy. (...) W ciągu czterdziestu ośmiu godzin w różnych częściach kraju wybuchł bunt – rzucali kamieniami, palili banki i budynki rządowe. Zamieszki szybko stłumiono (Królowa Noor – autobiografi a 2005: 292–293).

Nie były to wystąpienia grup opozycyjnych o marginalnym znaczeniu. Bunt wybuchł na południu kraju, zamieszkałym przez jordańskie plemiona lojal-ne wobec monarchy. Na fali wzrastającej przemocy rząd podał się do dymisji.

Król wprawdzie nie odwołał decyzji o podwyżkach, ale ogłosił datę pierwszych od 1967 roku wyborów powszechnych – w kraju, w którym ciągle obowiązywał ustanowiony w 1963 roku zakaz działalności partii politycznych (jedynym wy-jątkiem było Bractwo Muzułmańskie, które posiadało status organizacji dobro-czynnej). „Nowy premier zawiesił stan wyjątkowy i rozpoczął proces przyznawa-nia prasie większych swobód. Król poinformował o tych zmianach w stanowczej i przekonującej mowie do narodu” (tamże: 294). Daniel Brumberg (1992: 230) sytuację tę nazywa „demokratycznym targiem”, czyli „umową, w której zgoda na demokratyczne reformy ma umożliwić przeprowadzenie refom ekonomicznych”.

W wyborach z 8 listopada 1989 roku wzięło udział 63% uprawnionych do głosowania, zgłoszono 647 kandydatów i kandydatek. Polityka defensywnej li-beralizacji była środkiem, który miał uchronić istniejący system władzy przed upadkiem. Została podjęta w sytuacji braku pragnącej emancypacji klasy śred-niej, silnego społeczeństwa obywatelskiego, czy w ogóle społecznego nacisku na głębszą inkluzywność systemu (Robinson 1998: 389). Przetaczające się przez kraj protesty miały podłoże przede wszystkim ekonomiczne, były także sprzeciwem wobec wszechobecnej korupcji. Zainicjowane przez państwo zapobiegawcze re-formy demokratyczne (z małymi korektami) ochroniły dotychczasowy system, nad którym wisiała potencjalna groźba upadku z powodu narastającego gnie-wu i frustracji społeczeństwa. Trafną ilustracją tej sytuacji jest wypowiedź jed-nego z jordańskich decydentów: „urzędujące elity kalkulowały, że jakieś kroki w stronę liberalizacji mogłyby służyć jako użyteczny zawór bezpieczeństwa, kie-dy nieuniknione skutki programów oszczędnościowych staną się coraz bardziej dotkliwe” (za: Wiktorowicz 2000: 47). I okazało się, że był to zawór skuteczny.

Ówczesna królowa tak wspomina pierwsze od ponad 30 lat wybory: „W wio-skach i miastach, które odwiedziłam, panowała świąteczna atmosfera. Młodzi mężczyźni, którzy jeszcze przed sześcioma miesiącami rzucali kamieniami, teraz zawieszali transparenty i chorągwie” (Królowa Noor – autobiografi a 2005: 298).

Wkrótce Jordania miała się zmierzyć z kolejnym wyzwaniem. Ostatecznym powodem załamania się prosperity lat 80., związanej z boomem naft owym, stała się wojna w Zatoce Perskiej. Ekonomiczna zapaść początku lat 90. kończy ko-lejny ważny okres w historii kraju (Robins 2004: 2). Jordania, choć formalnie pozostała neutralna wobec tego regionalnego konfl iktu, odmówiła potępienia Saddama Husajna. Arabia Saudyjska wydaliła wówczas jordańskich dyplomatów i wstrzymała dostawy ropy naft owej. Sankcje nałożone przez ONZ na Irak boleś-nie uderzyły w gospodarkę jordańską, dla której kraj ten był głównym partnerem gospodarczym (straty w 1991 roku równe były połowie PKB). Powróciły tysiące pracowników zatrudnionych w państwach produkujących ropę, tym samym bu-dżet tracił poważne środki, które przesyłane były do Jordanii. Ustała pomoc

na-pływająca z krajów Zatoki Perskiej. Gdy Jordania potępiła bombardowanie Bag-dadu i zniszczenie instalacji naft owych przez lotnictwo zachodnie, wstrzymano amerykańskie dotacje.

W takiej pełnej napięcia sytuacji – zarówno na arenie wewnętrznej, jak i mię-dzynarodowej – król złożył obietnicę zniesienia zakazu organizowania partii po-litycznych i zobowiązał się podjąć zdecydowane działania przeciwko korupcji.

W czerwcu 1991 roku została przyjęta Karta Narodowa – plan demokratycznej transformacji. Dokument ten wymaga kilku słów omówienia.

Po pierwsze, jest on niezwykle postępowy, wielokrotnie podkreśla demokratyczne warto-ści, intelektualny pluralizm, tolerancję i równość. Faktycznie w wielu miejscach akcentuje równość praw i równość wobec prawa mężczyzn i kobiet. Po drugie, stanowczo potwier-dza prawo do prywatnej własności, główny fi lar władzy elit. Po trzecie, cechuje go pewna schizofrenia, gdy szuka legitymizacji dla swoich zasad na różnych płaszczyznach: w jor-dańskim nacjonalizmie, arabskim nacjonalizmie, islamie (zarówno religii, jak i cywiliza-cji) i międzynarodowych albo uniwersalnych standardach. Po czwarte, pomimo dające-go się wyczuć wyrachowania, uczciwie przyznaje, że ludzie stracili zaufanie do instytucji państwa. Karta słusznie zwraca też uwagę na niewypełnienie przez kraje Zatoki fi nanso-wych obietnic wobec Jordanii, co pogłębiło kryzys fi nansowy (Robinson 1998: 394).

Jednak to, co stanowi o wyjątkowości tego dokumentu, nie jest związane z głęboko postępowym charakterem. Świat „pełen jest niezrealizowanych de-klaracji, i tutaj z pewnością Bliski Wschód nie jest wyjątkiem”, zauważa Glenn Robinson (tamże). W pracach sześćdziesięcioosobowego komitetu, który reda-gował Kartę Narodową, brali udział reprezentanci i reprezentantki wszystkich stron sceny politycznej – nie tylko oddani zwolennicy króla, ale także członko-wie Bractwa Muzułmańskiego, partie lewicowe różnych odmian, a nawet czło-nek Grupy Wolnych Ofi cerów, która kilkanaście lat wcześniej dokonała nieuda-nego zamachu stanu.

Proces zainicjowany przez monarchę ograniczył możliwość niekontrolowa-nej zmiany. Demokratyzacja przebiegała (i ciągle przebiega) według scenariusza, który zapewnia bezpieczeństwo interesów najważniejszych elit w państwie. Jeśli pojawiało się zagrożenie, uciekano się do niedemokratycznych metod, by je za-żegnać (por. Robinson 1998). Nie znaczy to, że nic się nie zmienia. Prasa cieszy się większą wolnością, stowarzyszanie się jest łatwiejsze, rola służb bezpieczeń-stwa dyskretniejsza, a tortury i arbitralny areszt rzadsze niż u sąsiadów. System taki Andreas Schedler nazywa wyborczym autorytaryzmem:

Wybory są zasadniczo wolne (zgodnie z przyjętym prawem wyborczym), a także mini-malnie pluralistyczne (partie opozycyjne mogą wystawiać kandydatów), minimini-malnie kon-kurencyjne (partie opozycyjne, jeśli nie aspirują do zwycięstwa, mogą zdobywać głosy i miejsca w parlamencie), nie są narażone na przytłaczające represje, chociaż sporadycz-nie i wybiórczo mogą doświadczać szykan. W sumie jednak wyborcza rywalizacja jest przedmiotem na tyle poważnej, powszechnej i systematycznej państwowej manipulacji, że nie może być nazwana demokratyczną (Schedler 2006: 3).

Jedna z moich rozmówczyń ujęła to podobnie:

To bardzo proste, sama rozumiesz, jeśli potrzebujesz określonych ludzi w parlamencie, by uchwalili prawo konieczne do przeprowadzenia oczekiwanych przez ciebie zmian, musisz przygotować odpowiednie prawo wyborcze (R16: 2008).

Proces odgórnie kontrolowanej politycznej liberalizacji może się jednak wy-mknąć spod kontroli. Nabierając własnej dynamiki, jak w kuli śniegowej, mogą narastać oczekiwania współudziału w decydowaniu o przyszłości kraju i praw-dziwej demokratycznej transformacji. Podobnie większe wpływy z podatków od obywateli do budżetu państwa mogą być legitymizacją żądań większej inkluzyw-ności systemu. Póki co, niewielkie zmiany dało się zauważyć na szczytach wła-dzy. Reguły narzucone przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy przyniosły korzyści elitom biznesu, w większości palestyńskim. Państwo, wraz z wpisaniem się w nową doktrynę gospodarczą, chroni je przed redystrybucyjnymi żądaniami pozostałych grup społecznych. „W takim przypadku podziały między grupami etnicznymi oraz sektorem prywatnym i publicznym wzmacniają się, skłaniając społeczność biznesu do opowiedzenia się po stronie ekonomicznej, ale nie po-litycznej liberalizacji” (Robinson 1998: 390). Ostatnie kilkanaście miesięcy ot-worzyło nowe kanały politycznej ekspresji, za wcześnie jednak na wyrokowanie o głębokości i trwałości zachodzących zmian.

Powiązane dokumenty