• Nie Znaleziono Wyników

Obywatelstwo – pojęcie dynamiczne

Rozważania o obywatelstwie wypadałoby zacząć od przypomnienia autorów sta-rożytnych: Arystotelesa czy Cycerona, których poglądy w istotny sposób ukształ-towały europejskie myślenie na ten temat. Na potrzeby moich rozważań wystar-czy jednak tylko zarysować główne wątki w obecnych debatach o obywatelstwie i zastanowić się, co istotnego do dotychczasowej refl eksji wnosi feminizm.

Niekwestionowanym klasykiem, którego prace zapoczątkowały szeroką dys-kusję nad współczesnym rozumieniem obywatelstwa, jest Th omas Humphrey Marshall. Ujmował on obywatelstwo jako status jednostki, która jest pełno-prawnym członkiem zbiorowości. Autor ten analizuje interesującą nas kategorię w trzech wymiarach: cywilnym, politycznym i społecznym:

Zachowam się jak prawdziwy socjolog, jeśli rozpocznę od stwierdzenia, że status oby-watela można podzielić na trzy podstawowe elementy. Prawdę mówiąc, podział ten jest bardziej podyktowany przez historię aniżeli przez logikę systematycznej analizy. Te trzy podstawowe elementy składające się na status obywatela to prawa obywatelskie,

pra-wa polityczne i prapra-wa socjalne. Prapra-wa obypra-watelskie to prapra-wa, bez których nie może być mowy o indywidualnej wolności, a więc prawo do wolności osobistej, swobody wypowie-dzi, poglądów i wyznania, prawo do posiadania własności osobistej i zaciągania ważnych zobowiązań, a także prawo do bezstronnego wymiaru sprawiedliwości. To ostatnie prawo ma szczególny charakter, ponieważ jest to prawo do obrony wszystkich pozostałych praw i cieszenia się nimi na równi ze wszystkimi innymi, w ramach wyznaczonych przez obo-wiązujące przepisy. To pokazuje nam, że instytucjami najściślej związanymi z prawami obywatelskimi są sądy. Przez polityczny element statusu obywatela rozumiem prawo do udziału w życiu politycznym, a więc prawo przysługujące każdemu członkowi suweren-nej społeczności ludzkiej, bądź też prawo do wyboru politycznych reprezentantów takiej społeczności. Instytucjami służącymi realizacji tych praw są parlamenty i rady władz lo-kalnych. Mówiąc o społecznym wymiarze statusu obywatela, mam na myśli szeroki zakres uprawnień – od ekonomicznego dobrobytu i bezpieczeństwa poprzez udział we wspól-nym dziedzictwie do życia zgodnego ze standardami dominującymi w społeczeństwie.

Instytucjami najściślej związanymi z prawami społecznymi są instytucje edukacyjne i in-stytucje świadczeń społecznych (Marshall 2009: 148–149).

Marshall zauważa stałe napięcie między zasadami kształtującymi obywatelstwo a działaniem kapitalistycznego rynku. Obywatelstwo zakłada bowiem pewną re-dystrybucję zasobów, gdyż przynajmniej do części z nich wszyscy mają prawo.

Stwarza możliwość partycypacji w owocach działalności gospodarczej, daje pra-wo do zabezpieczenia społecznego. Tymczasem kapitalizm generuje nierówno-ści. Dla Marshalla (tamże: 153) obywatelstwo jest ideałem, „za pomocą które-go można mierzyć wszelkie osiągnięcia, do którektóre-go można aspirować”. Dlatektóre-go w tym kontekście pisze się o obywatelstwie jako o „pojęciu dynamicznym”, które wciąż należy przepracowywać „tak, aby urzeczywistniało swój egalitarny i anty-hierachiczny potencjał” (Lister 2008: 26).

O kształcie znanych nam teorii i praktyk obywatelskich zadecydowały trzy tradycje: republikanizm, liberalizm i komunitaryzm, w odmienny sposób defi -niujące relacje między jednostką a wspólnotą. I choć w dziełach poszczególnych autorów odnaleźć możemy elementy różnych nurtów, warto wskazać na ich ce-chy charakterystyczne (traktując je raczej jako Weberowskie typy idealne).

U źródeł tradycji republikańskiej znajdujemy koncepcje społeczeństwa jako wspólnoty obywateli. Dobro wspólne wymaga podporządkowania prywatnego „ja”

temu, co publiczne. Dlatego człowieczeństwo w pełni urzeczywistnia się w obywa-telstwie, które realizuje się poprzez partycypację w życiu publicznym i codzienną troskę o wspólne dobro. Jednostka nie rodzi się obywatelem, ale staje się nim przez nabywanie wiedzy i wrażliwości na problemy kraju, przez aktywność publiczną, która jest zarówno obywatelskim obowiązkiem, jak i sposobem realizacji idei wol-ności, jak to ujęła Hannah Arenth (2008) w Korzeniach totalitaryzmu.

W tradycji liberalnej – wywodzącej się od Th omasa Hobbesa, Johna Locke’a czy Johna Stuarta Milla – obywatelstwo jest traktowane w kategoriach indywidualistycznych. To „zestaw praw przyrodzonych jednostce; które pozwa-lają jej funkcjonować w życiu prywatnym w sposób uznany przez nią za

właści-wy (...), a w życiu publicznym jest ostoją jej podmiotowości – jest równoznaczny z wolnością indywiduum do posiadania własnego celu” (Wnuk-Lipiński 2005:

109). Centrum koncepcji liberalnej stanowi – pierwotna wobec wspólnoty – au-tonomiczna moralnie jednostka. Społeczeństwo to zbiór takich racjonalnych in-dywiduów odpowiedzialnych za siebie i wyznaczone sobie cele. To, czego ocze-kują od społeczeństwa, to równość wobec prawa. Tak rozumiane społeczeństwo zmienia się wraz z potrzebami oraz oczekiwaniami obywateli i obywatelek. Ma charakter dynamiczny i pluralistyczny. Każdy może realizować siebie i swoje pla-ny, jeśli nie narusza praw i wolności innych.

W komunitaryzmie punktem wyjścia jest wspólnota. Człowiek – obywatel czy obywatelka – istnieje tylko wtedy, gdy jest w niej zakorzeniony. W przeciw-nym razie nie potrafi łby przekroczyć swojej biologicznej kondycji. Nacisk zostaje przeniesiony z autonomii i praw jednostki na jej związki i powinności społeczne, a także na wspólne wartości, które są niezbędne do przetrwania społeczeństwa.

Komunitarianie mówiąc o radykalnym usytuowaniu, mogą wszakże ukazać człowieka jako powiązanego ze wspólnotą siecią praw i obowiązków. Traktują oni prawa jednostek jako po pierwsze, nieodłączne od wspólnoty, która te prawa defi niuje i respektuje, nie traktując ich jako całkowicie niezależnych od okoliczności społecznych, a po drugie, jako powiązane z obowiązkami jednostek wobec samych siebie i wobec wspólnoty (Kuniński 2006: 4).

Człowiek nie jest samotną wyspą, ale członkiem czy członkinią współzależnych i zachodzących na siebie społeczności (stowarzyszeń społecznych, religijnych, etnicznych, pracowniczych, zawodowych i politycznych, rodzin, grup sąsiedz-kich). Staje się obywatelem/obywatelką przez uczestnictwo w praktykach wspól-notowych i identyfi kację z dobrem całości, w ten sposób podtrzymując ciągłość jej istnienia. Ale co w sytuacji głęboko tkwiącego w społeczeństwie konfl iktu potrzeb i interesów? Jeden z klasyków nurtu komutariańskiego, Amitai Etzioni (1968: 430), odpowie, „że dobro wspólne może być realizowane nawet w sytua-cjach takiego konfl iktu dopóty, dopóki społeczeństwo pozostaje wrażliwe na po-trzeby wspólnoty jako całości, a nie tylko poszczególnych grup”.

Dokonując przeglądu koncepcji obywatelstwa, Jacek Raciborski (2011: 46) wyróżnia cztery wymiary jego analizy:

– obywatelstwo jako przynależność państwowa jednostki;

– obywatelstwo jako zestaw praw i obowiązków jednostki przynależnej pań-stwowo;

– jako uczestnictwo w zrzeszeniach obywatelskich i we wspólnotach poli-tycznych (te drugie odróżnia od pierwszych zdolność stosowania zinsty-tucjonalizowanej przemocy);

– obywatelstwo jako tożsamość zbiorowa.

Język obywatelstwa ukształtowany został przez polityczną kulturę Zachodu.

Stąd pojawia się pytanie – podobnie jak i w przypadku innych pojęć – czy da się

i powinno aplikować go w odmiennych warunkach kulturowych. Brytyjska ba-daczka tej problematyki, Ruth Lister, podkreśla, jak ważne jest analizowanie oby-watelstwa w kontekście toczących się dyskusji nad jego kształtem i zmagania o nie:

Choć pojęcie obywatelstwa skonstruowane jest typowo, tzn. abstrakcyjnie i uniwersal-nie, to jednak ów aspekt uniwersalny ujęty zostaje i wyrażony w specyfi cznie narodowym kontekście społecznym i politycznym, odzwierciedlając tym samym historyczne i praw-ne tradycje oraz instytucjonalpraw-ne i kulturowe kompleksy. Co znaczy dla nas być obywate-lem, jakich słów używamy dla wyrażenia tych znaczeń – wszystkie te żywe doświadczenia mogą poza tym przybierać niezwykle zróżnicowaną postać (Lister 2008: 26).

W wielu krajach Południa grupy tradycyjnie z obywatelstwa wykluczane podwa-żają dotychczasowe teorie i praktyki, „rzucając światło na to, co może oznaczać obywatelstwo inkluzywne, widziane z perspektywy wykluczonego” – pisała Nai-la Kabeer (2005), redaktorka zbioru tekstów Inclusive Citizenship: Meanings and Expressions. Pomimo odmiennego tła walki o pełne obywatelstwo,

(...) ze świadectw i działań wynika, że istnieją pewne wartości, które ludzie kojarzą z oby-watelstwem przekraczającym wszelkie dzielące ich bariery. Być może te wartości nie są uniwersalne, ale są na tyle rozpowszechnione, że można sądzić, iż konstytuują istotny aspekt organizacji życia zbiorowego i sposobu, w jaki ludzie łączą się z sobą. A ponieważ były one wyrażane przez ludzi doświadczających różnych form wykluczenia, wartości te odzwierciedlają ich wizję tego, co bardziej inkluzywne społeczeństwo mogłoby oznaczać (tamże: 3).

A co mogłoby oznaczać? W wywiadach prowadzonych w wielu krajach Azji, Afryki, Ameryki Południowej, w Wielkiej Brytanii czy USA powtarzają się takie wartości, jak:

– sprawiedliwość: przy czym nie chodzi tutaj o sprawiedliwość napraw-czą czy redystrybucyjną – jak pokazują narracje osób, z którymi rozma-wiano – a raczej o sytuacyjne rozumienie sprawiedliwości, wrażliwe na kontekst, który decyduje „kiedy byłoby sprawiedliwe, żeby ludzie zostali potraktowani tak samo, kiedy zaś byłoby uczciwiej, żeby traktować ich inaczej” (tamże: 3);

– uznanie: wiele grup wykluczonych oczekuje „uznania niezbywalnej war-tości każdej osoby, ale także uznania i szacunku dla różnic” (tamże: 4);

– samostanowienie: rozumiane jako „możliwość sprawowania kontroli nad swoim życiem” (tamże: 5);

– solidarność: która pozwala nie tylko na odczuwanie wspólnoty z inny-mi, ale także na „wspólne działanie na rzecz sprawiedliwości i uznania”

(tamże: 7).

Analizując różne płaszczyzny i kierunki zmagań o obywatelstwo, można za-uważyć, że jawi się ono jako potężne narzędzie społecznej mobilizacji.

Powiązane dokumenty