• Nie Znaleziono Wyników

Ubóstwo, nierówności i teoria współzależności

Analiza niedoskonałości strategii rozwojowych wyraźnie pokazała, że sam wzrost PKB nie poprawia położenia najbiedniejszych. W centrum debaty stanęły kwe-stie ubóstwa i nierówności. Istotną rolę w tym zwrocie odegrały nowatorskie pra-ce szwedzkiego ekonomisty, laureata Nagrody Nobla – Gunnara Myrdala. Eko-nomia była w jego opinii integralną częścią systemu społecznego, podkreślał on silne współzależności między zjawiskami gospodarczymi, społecznymi i instytu-cjonalnymi. Jeśli polityka ma prowadzić do rozwoju, to jej cele musi akceptować społeczeństwo. Siły rynku nie wystarczą, by zbudować państwo dobrobytu, gdyż

11 W 1960 roku PKB krajów najbogatszych 45-krotnie przekraczał PKB krajów biednych, dzie-sięć lat później 56-krotnie, w 1980 roku – 70-krotnie (McGillivray 2008: 27). Kompleksową analizę tych problemów przedstawia William Easterly (2008) w książce Brzemię białego człowieka.

12 W Brazylii, na przełomie lat 60. i 70., wzrost PKB wahał się między 6 a 11%. Na 10% uboższej brazylijskiej populacji przypadało mniej niż 2% narodowego dochodu, podczas gdy naj-bogatsze 10% otrzymywało 40%. Dziesięć lat później było to już 45% narodowego dochodu, gdy 31%, czyli blisko 40 milionów mieszkańców i mieszkanek Brazylii, żyło w biedzie, pomimo ciągłe-go wzrostu PKB (McGillivray 2008: 27).

13 Symbolem tego okresu jest wspominany powyżej plan Marshalla. Wiele regionów euro-pejskich doświadczyło spektakularnego wzrostu. Bezpośredni wpływ planu na tempo wzrostu gospodarczego Europy Zachodniej ciągle budzi uzasadnione kontrowersje. Alternatywną ścieżką rozwoju był model uprzemysłowienia w bloku państw socjalistycznych. Inspirującą analizę jego konsekwencji gospodarczych i politycznych można znaleźć w niedawno wydanej pracy Jane Hardy (2010) Nowy polski kapitalizm.

odzwierciedlają one jedynie interesy niektórych grup. Potrzebna jest państwowa ingerencja, ponieważ eliminacja ubóstwa i skrajnych nierówności jest koniecz-nym warunkiem przyspieszonego rozwoju (por. Witkowski 2008). Myrdal zakwe-stionował dotychczasowe poglądy ekonomii głównego nurtu, głoszące, że rozwój gospodarczy nie może iść w parze ze zmniejszaniem nierówności. Likwidacja ubóstwa, i tym samym zaspokojenie podstawowych potrzeb, wpływa na wydaj-ność pracy i postawy wobec niej, przyczyniając się do rozwoju. Wiele z tych po-stulatów stało się częścią programów międzynarodowych instytucji.

Kolejnym głosem, osłabiającym entuzjazm dotychczasowych strategii rozwo-ju, był raport Th e Limits of Growth (Meadows i in. 1972). Zespół autorów, opie-rając się na modelowaniu komputerowym, analizował pięć kluczowych dla przy-szłości ludzkości tendencji: gwałtowną industrializację, szybki wzrost ludności, powszechne niedożywienie, wyczerpywanie się zasobów nieodnawialnych i po-garszający się stan środowiska. Wnioski z raportu budziły niepokój:

Jeśli obecne trendy wzrostowe światowej populacji, industrializacji, zanieczyszczenia produkcji żywności i zużycia zasobów zostaną utrzymane, to w ciągu najbliższych stu lat osiągnięte zostaną granice wzrostu tej planety. Najbardziej prawdopodobnym skutkiem będzie raczej gwałtowny i niekontrolowany spadek zarówno liczebności populacji, jak i produkcji przemysłowej (tamże: 32).

Sugerowaną odpowiedzią na wyzwania płynące z wniosków raportu miała być polityka na rzecz zachowania równowagi między wzrostem gospodarczym a ochroną środowiska naturalnego, przy jednoczesnych działaniach prowadzą-cych do zaspokojenia podstawowych potrzeb człowieka.

Analizę problemu rosnących nierówności, tym razem w skali światowej, pod-jęli twórcy teorii współzależności14. Choć poszczególni autorzy różnili się mię-dzy sobą w szczegółach, to łączył ich sposób spojrzenia na nierówności w roz-woju – podział na centrum i peryferie. Rozwój i jego brak to jak dwie strony monety. Południowoamerykański pisarz, Eduardo Galemo, następująco tłuma-czył te zależności meksykańskim studentom:

To, co przeżywamy, to nie dzieciństwo, po którym nastąpi rozwój wraz z dorastaniem.

Zacofanie to historyczny wynik cudzego rozwoju. Historii, która w Ameryce toczy się od pięciu stuleci, podczas których cała Ameryka Łacińska pracowała na rzecz cudzego roz-woju. Swoją biedą przyczyniała się do bogacenia innych. Żadne bogactwo na tym świe-cie nie jest niewinne. Bogactwo to wynik gigantycznego kantu. Bogaci mówią biednym:

Jeśli będziecie grzeczni, będziecie tacy jak my. Technokraci z organizacji międzynarodo-wych wciąż obiecują raj w zamian za dobre sprawowanie. Cywilni prezydenci i dyktato-rzy na południowej półkuli często obiecują, że już wkrótce ich kraje przestaną być kra-jami Trzeciego Świata. Że to stan przejściowy. Ci, którzy obiecują, że Południe stanie się

14 Do najbardziej znanych przedstawicieli tej szkoły myślenia o rozwoju należeli: brytyjski teo-retyk rozwoju Hans Singer; Argentyńczycy: Raúl Prebisch i Paul Prebish; Amerykanin rosyjskiego pochodzenia Paul Baran; pochodzący z Niemiec, amerykański socjolog i ekonomista Andre Gun-der Frank.

Północą, kłamią. Bieda 70–80% ludzkości to cena międzynarodowej równowagi, która polega na tym, że aby nieliczni mogli umierać z przejedzenia, wielu musi umierać z głodu (Ikonowicz 2011: 26).

Bogate kraje zbudowały swój dobrobyt na wyzysku, niegdyś kolonii, współcześ-nie – krajów słabiej rozwiniętych. Wejście w orbitę globalnego handlu rzadko wpływa stymulująco na ich rozwój. Każda ze stron gospodarczej wymiany ma ściśle zdefi niowane role do odegrania: kraje ubogie sprzedają głównie mniej zy-skowne półprodukty i surowce naturalne, kraje rozwinięte – wysokowartościo-we dobra przetworzone. Przy czym zasady w tej nierównej grze dyktują silniejsi partnerzy, ustalając ochronne taryfy dla swoich produktów, naciskając na kraje mniej rozwinięte, by otwarły rynki (por. Stiglitz, Charton 2007). Nierówność w wymianie handlowej pogłębiała dysproporcje między krajami rozwinięty-mi i rozwijającyrozwinięty-mi się. By kupić traktor, w 1960 roku należało wyprodukować 25 ton cukru, ćwierć wieku później – 110 ton (Lewellen 2011: 244). Na eksport przeznaczano najwartościowsze lokalne zasoby, dlatego na poprawienie stan-dardu życia najuboższych zostawało niewiele. Zasadniczo zmieniła się struktu-ra upstruktu-raw – na najżyźniejszej ziemi hodowano rośliny, które mogły być sprzeda-ne na międzynarodowych rynkach: bawełnę i kawę. Zmniejszyło to drastycznie areał przeznaczony pod uprawę żywności. W ten sposób zamykał się błęd-ny krąg: państwa rozwijające się coraz głębiej uzależniały się od eksportu coraz tańszych dóbr nieprzetworzonych, by kupować drogie, niezbędne dla rozwo-ju potencjału przemysłowego, wytwarzane w krajach Północy towary wysoko przetworzone. Rzadko zwraca się uwagę, że teoria zależności nie kwestionu-je kluczowych założeń dotychczasowego myślenia o rozwoju, do którego droga wiedzie przez modernizację i industrializację, a jedynie metody, jakimi tak rozu-miany rozwój ma być osiągany.

Odpowiedzią na dyskryminujący kraje Południa model rozwoju była strate-gia substytucji importu. Eksport towarów nisko przetworzonych został opodat-kowany, wprowadzono wiele ograniczeń importowych. Miało to pobudzić in-westycje na rynku krajowym, wzmocnić rozwój lokalnej produkcji i kwalifi kacji własnej siły roboczej. Początkowo strategia ta przynosiła znaczące korzyści (Wit-kowski 2008: 13). Jednak niewielkie wewnętrzne rynki zbytu dla towarów prze-mysłowych przyczyniły się do niskiej opłacalności produkcji i co za tym idzie, nie tworzono wystarczającej liczby miejsc pracy w szybko rozrastających się miastach. Sytuację dodatkowo skomplikowało spowolnienie gospodarki w latach 70. Jedni – szukając przyczyn fi aska strategii substytucji importu15 – podkreśla-li, że była ona sprzeczna z ideą kapitalizmu opartego na wolnym przepływie

to-15 Warto w tym miejscu dodać, że „azjatyckie tygrysy” z powodzeniem stosowały politykę substytucji, która była jednym z mechanizmów przeprowadzonej tam transformacji. Często się o tym zapomina, przedstawiając Koreę, Tajwan czy nawet Chiny jako modele przykładnego zasto-sowania wskazań polityki strukturalnego przystozasto-sowania (por. Stiglitz 2006; Rodik 2011).

warów, kierowanego prawami popytu i podaży. Inni wskazywali na brak konse-kwencji w jej zastosowaniu, ponieważ objęła niewielką liczbę państw. Wreszcie, krytykowano samą teorię zależności za operowanie na zbyt wysokim poziomie ogólności, który nie pozwalał dostrzec przyczyn zacofania na poziomie krajo-wym czy lokalnym16. Teoria ta, oparta na determinizmie ekonomicznym, zbyt mało uwagi poświęcała czynnikom politycznym, społecznym czy kulturowym.

Teoria zależności przyczyniła się jednak do tego, że po raz pierwszy głos Po-łudnia zabrzmiał tak donośnie na arenie międzynarodowej. Ponadto kilkakrotny wzrost cen ropy w wyniku nałożonego embarga na dostawy, uświadomił poten-cjalną siłę oddziaływania krajów Trzeciego Świata na wysoko uprzemysłowione państwa Północy. Konferencja Ruchu Państw Niezaangażowanych, obradująca w 1973 roku w Algierze, zaproponowała listę postulatów, które zostały potem przyjęte przez Organizację Narodów Zjednoczonych pod nazwą Nowego Mię-dzynarodowego Ładu Ekonomicznego. Do najważniejszych należały m.in:

zapewnienie suwerenności surowcowej, zwiększenie kontroli państw nad działalnością korporacji międzynarodowych, prawo wolnego wyboru systemu ekonomicznego i spo-łecznego przez każdy kraj, umożliwienie transferu nowoczesnych technologii, poszerze-nie dostępu do rynków krajów Północy i zwiększeposzerze-nie reprezentacji krajów rozwijających się na międzynarodowych forach ekonomicznych (Witkowski 2008: 15).

Deklaracja ta była ważnym głosem w debacie nad kształtem światowego systemu społecznego.

Podsumowując rozważania o teorii współzależności, warto przypomnieć, że rozwinięciem jej idei była koncepcja systemów-światów Immanuela Wallerstei-na (2007a). Amerykański socjolog, aWallerstei-nalizując rozwój kapitalizmu, sięga daleko w przeszłość17. W wątpliwość podana zostaje teza o liniowym przebiegu rozwoju.

Pojęciem, wokół którego autor buduje swoją analizę, jest „system-świat”. Skła-dają się nań oparte na międzynarodowym podziale pracy strefy ekonomiczne.

Jądro systemu stanowią uprzemysłowione kraje centrum: bogate, skoncentrowa-ne na najnowocześniejszej produkcji, kapitałochłonskoncentrowa-ne. Peryferie dostarczają su-rowców i niezaawansowanych technologicznie produktów wytwarzanych przez tanią siłę roboczą. Semiperyferie charakteryzują się cechami zarówno centrum, jak i peryferii. Są bardziej niezależne, często traktowane jako regionalne potę-gi, pozostają w sojuszu z centrum. Granice między strefami są relatywnie trwałe, choć możliwe są niewielkie przetasowania. W tym ujęciu globalna gospodarka jest postrzegana jako jeden zintegrowany system. Brak scentralizowanej władzy politycznej chroni go przed tworzeniem barier, blokujących rozprzestrzenianie

16 Hernando de Soto w swoich badaniach porównawczych wskazuje na bariery działania w go-spodarce formalnej, które są główną przyczyną funkcjonowania w szarej strefi e.

17 Dotychczasowym teoriom zależności często zarzucano brak perspektywy czasowej (podob-nie jak krytykowanemu funkcjonalizmowi).

się kapitalizmu. Globalizacja jest konsekwencją ekspansywnej natury samego sy-stemu, rezultatem jego rozwoju.

W trzytomowym dziele o teorii systemów-światów Wallerstein starał się wy-jaśnić ekonomiczno-społeczne uwarunkowania kapitalizmu w kontekście glo-balnym. Warunkiem jego istnienia jest podział świata na zróżnicowane pod względem rozwoju regiony. Centrum oferuje, przynajmniej części obywatelek i obywateli, wolność i bezpieczeństwo fi nansowe, na peryferiach ten sam system przynosi wyzysk i autorytarne rządy. O ile dawniej centrum i peryferie były od siebie względnie odizolowane, to obecnie dystans je dzielący bardzo się zmniej-szył. Tak skonstruowany system przeżywa, zdaniem Wallersteina, poważny kry-zys strukturalny.

Konsekwencją zaproponowanej przez niego koncepcji jest odrzucenie pojęcia rozwoju w jego dotychczasowym rozumieniu:

– po pierwsze, implikując endogenną, immanentną zmianę zachodzącą we-wnątrz systemu, nie bierze pod uwagę czynników zewnętrznych, kluczo-wych zwłaszcza dla dynamiki współczesnego świata;

– po drugie, idea państwa narodowego rozumianego jako niezależna, odizo-lowana struktura stanowiąca główny przedmiot analizy jest błędna;

– po trzecie, pojęcie rozwoju, blisko powiązane z postępem, zakłada stały i optymistyczny kierunek zmiany, podczas gdy procesy historyczne ce-chuje zmienność, a ocena trendów wcale nie jest jednoznaczna (zależy od przyjętych kryteriów oceny);

– po czwarte, myślenie o rozwoju jest głęboko zakorzenione w dziewiętna-stowiecznym podziale na dyscypliny społeczne: „Święta trójca: polityka/

ekonomia/społeczeństwo-kultura nie ma już dziś żadnej intelektualnej wartości heurystycznej” (za Sztompka 2005: 182). Nauka w zglobalizowa-nym świecie musi być interdyscyplinarna.

O strukturalnym przystosowaniu i cudzie „azjatyckich

Powiązane dokumenty