• Nie Znaleziono Wyników

wykryto teflon. Jak zapewnia twórca Publicznej.TV Maciej Mazur, telewizja obywa-telska jest przyszłością istnienia tego medium15. W praktyce jednak okazało się, że Publiczna.TV była kontrolowana przez gate-keeperów, którzy dokonywali selekcji informacji, wybierali najciekawszych rozmówców, decydowali o doborze filmów wideo. Innymi słowy interesującego projektu obywatelskiej telewizji w istniejącym kształcie telewizyjnego medium na razie nie udało się w pełni zrealizować. Wynika to z telewizyjnych standardów i konwencji, które wciąż mimo krytyki w zinstytucjo-nalizowanej telewizji obowiązują. Dzięki selekcji filtrowano zawartość tak zwanej user generated content, nie dopuszczając do emisji materiałów niespełniających wy-mogów telewizyjnego medium. Są to działania, które z jednej strony ukazują mecha-nizm standaryzacji oraz konwencjonalność telewizji w doborze materiałów, z drugiej zaś wyraźnie marginalizują niektóre grupy społeczne, które nie uzyskują prawa głosu bez pokonania telewizyjnej cenzury.

Rozrywka – edukacja

Korelacja czynnika rozrywkowego z edukacją polega na takim sposobie prezentowa-nia wiedzy, który wykorzystuje zabiegi o charakterze rozrywkowym w celu uatrak-cyjnienia samego przekazu i zainteresowania nim widzów. Połączenie rozrywki z edukacją jest często określane również jako edutainment i przyjmuje bardzo różne postaci. Mogą to być formy programów, które są poświęcone prezentacji wiedzy naukowej w atrakcyjny sposób. W ten tradycyjny nurt wpisywała się historyczna już dzisiaj „Sonda”, chociaż jej forma odbiegała jeszcze od atrakcyjności, jaką mają współczesne programy tego typu. Dzisiejszy magazyn „Galileo” – w którym są po-ruszane rozmaite zagadnienia, przeprowadzane eksperymenty, wizytacje fabryk, sal produkcyjnych, miejsc, gdzie dochodzi do zadziwiających zjawisk – usiłuje w atrak-cyjny i przystępny sposób wyjaśniać prawidła i zasady działania różnych produktów, opisywać mechanizmy przebiegu zjawisk fizycznych oraz rozprawiać się z mitami i obalać półprawdy i potoczne wierzenia. W programie „Galileo” są przedstawiane także przedmioty istotne w dzisiejszym życiu, takie jak smartfony czy tablety, albo są prezentowane popularne marki samochodowe, jak Ferrari. Różnorodność tema-tyki poruszanej w programie jest bardzo duża – poczynając od tego, jak powstają samurajskie miecze, przez pokazanie narodzin goryla, po wizytę w fabryce zapalni-czek Zippo i największej fabryce produkującej makaron. Forma prezentacji tematów w tym programie jest tak uproszczona i klarowna, a przy tym atrakcyjna, że nadaje się do oglądania przez widzów w każdym wieku, także dzieci i młodzież. To, że wie-dza może być fascynującym tematem dla telewizyjnego medium, o ile tylko zostanie zaprezentowana w atrakcyjnym opakowaniu, jest nie lada odkryciem programów po-pularnonaukowych.

15 http://www.di.pl/index.php?showtopic=11195 (dostęp: 5.11.2011).

Oprócz tego typu programów istnieją kanały tematyczne, które realizują idee łą-czenia rozrywki z edukacją. Od lat z powodzeniem owa idea jest realizowana na przykład przez amerykański kanał telewizyjny Discovery Channel, który powstał w 1987 roku. Dzisiaj Discovery Channel, ale także National Geographic czy Disco-very Science, docierają do 60 krajów. Charakteryzuje je wysoka jakość, zazwyczaj dokumentalna forma oraz tematyka – przyrodnicza, historii ludzkości i tym podobne (Giza 2005: 207). Są one w całości poświęcone różnego rodzaju wiedzy, którą pre-zentują i promują w atrakcyjny sposób. Cykle i serie tematyczne dotyczą katastrof lotniczych, powstawania wszechświata i niezbadanych jego obszarów, lotów kos-micznych, inżynierii ekstremalnej, wielkich architektonicznych konstrukcji, zagi-nionych plemion, procesów zachodzących wewnątrz ziemi, operacji medycznych, rozwiązywania zagadek kryminalnych, konstrukcji niezwykłych wynalazków, wy-jaśnień zachowań świata fauny i flory i wielu innych, w tym także poświęconych biografiom znanych osób, które wpłynęły na rozwój nauki. Już same tytuły wielu z tych cykli brzmią intrygująco, wpisując się w paradygmat atrakcyjności – „Fan-tastyka w laboratorium”, „Zwykłe rzeczy – niezwykłe wynalazki”, „Wszechświat znany i nieznany”.

Rozrywka na polu edukacji przejawia się jeszcze w postaci edukowania w zakresie spraw społecznie istotnych z wykorzystaniem seriali telewizyjnych. W tym wypadku edukacja łączy się do pewnego stopnia z zaangażowaniem społecznym. Seriale tele-wizyjne są oglądane zazwyczaj ze względu na narrację, identyfikację z bohaterami, porównanie własnej egzystencji z losem bohaterów, znalezienie rozwiązań własnych problemów i spraw. W wielu jednak przypadkach w serialowych opowieściach po-jawiają się kwestie drażliwe społecznie, związane na przykład z chorobami lub dys-kryminacją. Wiedza na temat owych trudnych zagadnień jest zwykle przyjmowana z oporem, a zmiana społecznego nastawienia do osób pochodzących z innej kultury lub cierpiących na jakąś chorobę jest długotrwała. Seriale, które same w sobie stano-wią rozrywkę, są w stanie propagować ważne treści społeczno-kulturowe, których celem jest zmiana świadomości i nastawienia odbiorców. Dzieje się to zazwyczaj nie-świadomie, rzadko kiedy bowiem odbiorca zdaje sobie sprawę z tego, że jest poddany procesowi społecznej edukacji. W serialu „Na dobre i na złe” w fabułę wplecione są elementy związane z doświadczeniami stricte szpitalnymi. Widz ma okazję poznać przypadki różnych zachorowań, kolejne stadia jakiejś choroby i sposoby postępowa-nia w zależności od jej przebiegu. Odbiorca telewizyjny z tego serialu dowiaduje się o profilaktyce zdrowotnej i konieczności wykonywania rutynowych badań. Mimo że śledzi przede wszystkim wątki emocjonalno-sentymentalne, konflikty rodzinne głów-nych bohaterów i sposoby ich radzenia sobie z przeciwnościami losu, uzyskuje przy okazji również wiedzę zupełnie innego rodzaju. Zresztą seriale, których akcja toczy się w szpitalach i instytucjach medycznych, uzyskały nową funkcję i społeczno-kultu-rowe znaczenie. W słynnym w czasach PRL-u „Szpitalu na peryferiach” (czechosło-wackiej jeszcze wówczas produkcji) sfera medyczna była zupełnie drugorzędna wo-bec obyczajowej materii filmu. Wiedza medyczna nie była wartością legitymizowaną przez ten serial, filmowa fikcja natomiast, czyli wiedza w tym wypadku o charakterze

Rozrywka – edukacja 131 społeczno-obyczajowym dotycząca perypetii głównych bohaterów miała zdecydo-wanie wyższy status i większą wartość. Gdyby podjąć się próby interpretacji tego zjawiska, należałoby wskazać na samą logikę i kulturę socjalizmu, który kładł nacisk na obyczajowość obywatela i mocno ingerował w życie człowieka. Powodowało to pewne społeczne zakłamanie towarzyszące ludziom, którzy z jednej strony starali się zachować pozory przestrzegania aksjonormatywnego systemu socjalistycznego pań-stwa, z drugiej zaś ów przymus odreagowywali w sferze prywatnej, starając się tę

„publiczną” część życia i oficjalną moralność ukryć. Mimo że większość ludzi funk-cjonowała wówczas w takiej formie zakłamania, to w wypadku niefortunnego ujaw-nienia owej dwoistości życia jednostki kończyło się to dla niej ostracyzmem społecz-nym. Owa podwójna moralność i etyka akceptowana przez ludzi była koniecznością, jedynie bowiem jednostki w pełni respektujące wymagania władzy mogły liczyć na obywatelskie gratyfikacje, takie jak mieszkanie, talon na samochód, zgodę na wyjazd na wczasy do Jugosławii albo awans w pracy. W wypadku dopuszczania się skandali, na przykład zdrad małżeńskich, o których informacje stałyby się publiczne, osoby takie mogłyby zostać wykluczone ze spektrum hojności władzy. Z tego też powodu kwestie obyczajowości zazwyczaj zakrytej przed publicznością, stając się w serialu

„Szpital na peryferiach” jego treścią, czyniły go niezwykle popularnym. Oczywiście jego upowszechnienie i produkcja były kontrolowane przez władzę, co objawiało się tym, że skutki pewnych intymnych, acz mających konsekwencje publiczne czynów, takich jak zdrada małżeńska, były piętnowane i groziły poważnymi problemami bo-haterów.

Popularność serialu, także w Polsce i innych krajach bloku wschodniego, brała się właśnie z ukazania owego rąbka perypetii obyczajowych, które to najbardziej interesowały publiczność. Wiedza o przyczynach i ewentualnych skutkach niesubor-dynacji wobec kodeksu zasad moralnych była ważniejsza niż autentyzm i wiedza na-ukowa na temat przypadków medycznych. Sytuacja w tej kwestii bardzo się jednak zmieniła – popularyzacja wiedzy medycznej we współczesnych serialach medycz-nych jest coraz większa i poważniejsza. Amerykańscy producenci takich seriali, jak

„Dr House”, „Ostry dyżur”, „Chirurdzy” współpracują z całymi ekipami ekspertów medycznych oraz instytucji medycznych i farmaceutycznych, aby pozostać jak naj-bardziej wiernymi w prezentowaniu wiedzy medycznej. Dramaturgia akcji seriali medycznych skoncentrowana jest wokół nauki i wiedzy, a nie perypetii bohaterów.

Co prawda widz przyzwyczaja się do określonych bohaterów i utożsamia się z nimi, ale ich zmiana nie powoduje wstrzymania produkcji, atrakcyjna jest bowiem przede wszystkim materia naukowo-medyczna. Tego typu zmiana zainteresowania i kreo-wania dramaturgii serialowej wokół wiedzy wynika w dużym stopniu z przeobrażeń cywilizacyjnych i technologicznych. Współczesny widz, mając dostęp do nowoczes-nych środków komunikacji, może w każdej chwili sprawdzić autentyczność owej wiedzy, a nawet skonsultować ją z lekarzami udzielającymi porad przez internet i przygotowane w tym celu portale. Wiedza na temat własnej cielesności, chorób genetycznych jest wciąż niezwykle atrakcyjnym tematem, gdyż dotyczy ludzkiej śmiertelności i ograniczeń. Poza tym świetnie nadaje się do budowania napięcia.

Tendencja do fascynacji nauką i uczynienia z niej podmiotu akcji i dramatu prze-jawia się również w niezwykle ostatnio popularnych serialach kryminalnych, takich jak „Kości” czy „Kryminalne zagadki Las Vegas”. Rozwiązanie problemu, z którym zmagają się bohaterowie, wiąże się tutaj z wysokimi kompetencjami i umiejętnościa-mi wykorzystania profesjonalnej i fachowej wiedzy, asocjacji faktów i uzyskanych wyników nieraz bardzo skomplikowanych badań laboratoryjnych wymagających użycia nowoczesnych technologii i urządzeń. Znaczące wydaje się, że rozwiązywa-nie kryminalnych zagadek rozwiązywa-nie odbywa się już w pokojach detektywów, którzy roz-wiązują trudne zagadki metodą dedukcji. Serialowy komisarz bądź detektyw częściej spędza czas w zaawansowanych technologicznie laboratoriach nowej generacji lub w salach równie ultranowocześnie wyposażonych prosektoriów, niż w gabinetach policyjnych. Fascynacja wiedzą, która może stanowić dramaturgiczną osnowę se-rialowej opowieści, spowodowała również zmianę kryminalnego statusu detektywa, z którego dzięki posiadanej przez niego wiedzy uczyniono medycznego specjalistę, tropiącego raczej drapieżne bakterie niż morderców. Dostęp do wiedzy pozwala scenarzystom projektować niezwykłe przypadki i sytuacje, budować napięcie, ale także kreować społeczne i kulturowe znaczenie wiedzy medycznej i fachowej w na-szym świecie. Współczesne seriale kryminalne i medyczne, które wpisują się w nurt edutainmentu, bawiąc widzów naukową wiedzą, przekraczają również granice tego, co dotychczas było w tym zakresie ukazywane na ekranie. Sale operacyjne, labo-ratoria, prosektoria, centra badań genetycznych umożliwiają pokazanie tego, co do niedawna było niejawne. W bardzo jeszcze zachowawczym i dość archaicznym pod tym względem serialu „Na dobre i na złe” przypadki chorobowe są raczej werbalizo-wane niż wizualizowerbalizo-wane.

Wiedza prezentowana w polskich serialach odnosi się zazwyczaj do aktualnych wydarzeń politycznych, gospodarczych czy społecznych. W tym sensie można skon-statować, że seriale stanowią rodzaj erraty – tekstu drugiego rzędu, który pozwala przyjąć treści tekstów pierwotnych. W serialu „M jak miłość” na przykład przed akcesem Polski do Unii Europejskiej fabuła została wzbogacona o wątek kontaktów polsko-niemieckich (przyjaźń pomiędzy Markiem a Steffenem), w „Klanie” nato-miast poruszono problemy profilaktyki badań piersi (Krystyna Lubicz chorowała na raka), diagnostyki i postępowania z chorymi na Alzheimera (głowa rodu, pan Włady-sław, cierpiał na tę chorobę) oraz kwestie zakażenia wirusem HIV i sposobów jego leczenia (syn Moniki Lubicz, Daniel, był nosicielem wirusa HIV), a także chorób takich, jak schizofrenia (narzeczony Oli) czy alkoholizm. W innych serialach pod-jęto jeszcze inne tematy: status świadka koronnego (bohaterowie „Na Wspólnej”), problem stalkera, który prześladował bohaterkę tegoż filmu, adopcja i stosunek do przedstawicieli innych kultur i ras („Rodzina zastępcza”).

Oczywiście wszystkie podobne kwestie pomagają konstruować atrakcyjną fabułę oraz stosować pełne napięcia zwroty akcji, przy okazji jednak ukazują całe spektrum spraw związanych z szeroko pojętymi zagadnieniami społecznymi.

Jeszcze innym sposobem na edukacyjną rozrywkę są wszelkiego rodzaju teletur-nieje i quizy, które z racji swojego statusu promują wiedzę. Na przestrzeni ostatnich

Rozrywka – edukacja 133 lat teleturniej i telewizyjny quiz bardzo jednak zmieniły swój charakter. Według Joh-na Fiske’a teleturniej pełni edukacyjną funkcję w nieco inny sposób, niż dotychczas ustaliliśmy. Jego zdaniem nie tyle chodzi o samo upowszechnianie wiedzy, ile raczej o przekazywanie w trakcie teleturniejowej i quizowej zabawy informacji na temat społecznych zasad oraz istniejących hierarchii życia społecznego (Fiske 1997). Jest to zatem zupełnie inny rodzaj i charakter wiedzy, którą nabywają uczestnicy. Nie ule-ga wątpliwości, że jeden ule-gatunek wiedzy nie uniemożliwia przyswajania i zdobywa-nia drugiego, chodzi jednak o zwrócenie uwagi na jeszcze inny jej aspekt. Wiesław Godzic tak oto opisuje ową dominantę:

Show rozpoczyna się tak, jakby był rytuałem: zawodnicy w trakcie przedstawienia poka-zani są jako różne postaci – różnią się zainteresowaniami, miejscem zatrudnienia, wyglądem, charakterami. Ale jednocześnie podlegają tym samym regułom – żadne z nich nie dysponuje większą liczbą trafień ze względu na swoje walory. Istnieje żelazna zasada fair play, która po-twierdza kapitalistyczną zasadę: oto wszyscy mamy równe szanse i tylko od ciebie zależy, co osiągniesz (Godzic 2004a: 46).

Zasada społecznego egalitaryzmu czasów wolnorynkowej gospodarki, o której wspomina medioznawca, spowodowała konieczność konstruowania takich seria-li, w których autentyczny zakres wiedzy również mógł być powszechnie dostępny.

Podobne stanowisko zajmuje Zygmunt Bauman, który analizując program „Big Brother”, podkreśla jego funkcje porządkujące i potwierdzające istnienie określone-go porządku społeczneokreślone-go oparteokreślone-go na stałych legitymizowanych zasadach. Dosadnie przypomina regułę współzawodnictwa teleturniejowego, która jest rodzajem trenin-gu retrenin-guł społecznych kultury konsumpcyjnej: „aby inni mogli wygrać, ty musisz przegrać” (Bauman 2001a).

Wydaje się, że teleturniej „Milionerzy” połączył zasadę wolnorynkowej i kapi-talistycznej równości szans z ideą posiadania wiedzy. Udało się to dzięki temu, że ten drugi rodzaj wiedzy potraktowano jako amalgamat tego, co potoczne, z tym, co wyrafinowane i specjalistyczne. Tego typu konglomerat dwojakiego rodzaju wiedzy umożliwił start w programie przedstawicielom właściwie wszystkich środowisk za-wodowych, grup, klas i warstw społecznych. Dzięki temu „Milionerzy” pełnili rów-nież funkcję integrującą społecznie, a nie wykluczającą i marginalizującą.

Pedagogiczna i społeczna rola teleturniejów i quizów jest znacząca:

(…) chodzi o potwierdzenie porządku społecznego, w którym wiedza zostaje nagrodzona i opłaca się być mądrym; wysiłek przynosi rezultaty, z wiedzą, talentem, umiejętnościami wią-że się prestiż i szacunek (…) [w kontekście samej klasy średniej] (…) to tekst o sukcesie za cenę pracy i wytrwałości, o nagrodzie za kompetencje, o możliwości osiągania sukcesu za pomocą wiedzy i wykształcenia, o konieczności wykazania własnej inicjatywy dla odniesienia sukcesu (Lisowska-Magdziarz 2008: 279).

Owe kulturowe zasady są też przekazywane widzom dziecięcym, jak się to dzie-je w programie „Dzieciaki z klasą”, w którym owa zbrutalizowana wiedza stadzie-je się odhumanizowaną wartością współczesnych czasów. Reguły programu są niezwykle klarowne i od samego początku egzekwowane. Powtarza je regularnie prowadząca teleturniej Martyna Wojciechowska. Nie ma żadnych odstępstw od norm. System

jest bezlitosny i niewyrozumiały dla dziecięcego uczestnika. Dzieci są oceniane przez zaprogramowany do tego celu komputer. Arbiter rozstrzygający jest zatem zdepersonalizowany. Nie ma więc wątpliwości, że czynnik ludzki może zaważyć na ostatecznej decyzji. Dzieci są poddane ostremu rygorowi. Atmosfera programu nie ma nic wspólnego z zabawą. Rywalizacja i konkurencja, napięcie i emocje – są eksponowane. Bez trudu nie ma co liczyć na zwycięstwo. Dzieci usytuowane są tyłem do widowni, a także do własnych rodziców i opiekunów, nie mają z nimi kontaktu wzrokowego. Rodzice są ukryci w mroku, co z pewnością ma zapewnić im poczucie bycia niewidzialnymi. Dzięki temu zabiegowi wielokrotnie „w ciem-nościach” ujawniają swoje emocje, kiedy ich dzieci są poddawane testom. Widzi-my zagryzane wargi, rozczarowanie i kręcenie z niezadowoleniem głową, radosne uśmiechy, trzymanie kciuków, czasem smutek, a nawet łzę w oku. Niestety nie są w stanie pomóc swoim pociechom, mimo że, jak można przypuszczać w większo-ści wypadków znalazły się one tam z ich inicjatywy. Dzieci nie mają żadnej taryfy ulgowej w związku z tym, że są dziećmi. Co więcej, porównując takie programy, jak „Familiada”, „Śpiewające fortepiany”, a nawet „Najsłabsze ogniwo”, odnosi się wrażenie, że dorośli uczestnicy gry są w dużo bardziej komfortowej sytuacji, mają zazwyczaj więcej czasu na odpowiedź, a arbiter jest bardziej wyrozumiały. W przy-padku „Dzieciaków z klasą” zasady są dużo bardziej rygorystyczne. Dzieci od-powiadają na czas, czynią to całkowicie samodzielnie, stoją przy indywidualnych stolikach, są mocno oświetlone, nie mają kontaktu wzrokowego z rodzicami, a na dodatek ich nazwiska wielokrotnie pojawiają się na ekranie, w chwili gdy komputer dokonuje obliczeń. Poza tym prowadząca też kilkakrotnie w trakcie emisji odczytu-je ich nazwiska. Warunki, jakie panują w studiu, kojarzą się bardziej z egzaminem maturalnym niż z zabawą w teleturniej, tym bardziej że stawiane dzieciom pytania też są bardzo specjalistyczne i dotyczą takich dziedzin, jak matematyka, fizyka, ję-zyk polski czy biologia i geografia. Należy dodać, że ten publiczny występ, a właś-ciwie poważne zmagania, oglądają rówieśnicy, koledzy z klasy, nauczyciele, co z pewnością nie ułatwia zadania.

Jakże zatem mylący jest sam tytuł programu – „Dzieciaki z klasą”, który z jednej strony sugeruje dziecinną, sympatyczną i pozbawioną stresu zabawę, z drugiej zaś pozwala przypuszczać, że dzieje się ona w grupie rówieśników, kolegów z klasy.

Jeszcze inny trop interpretacyjny wskazywałby na specyficzną grupę dzieci, które reprezentują wysoki poziom wiedzy i umiejętności. Są oczytane i mają wyjątkowe zainteresowania. Nic bardziej mylnego, formuła programu nie przewiduje działań zbiorowych, a jedynie indywidualną i samotną walkę. W takiej sytuacji porażka uczestnika programu jest wystawiona na widok publiczny w świetle reflektorów, dla-tego obserwujemy tę samodzielną bolesną rozpacz tych, którym się nie udaje. Tele-turniej jest raczej emanacją kulturowej postawy walki o to wszystko, co współczesna kultura uznaje za ważne – sukces, zwycięstwo, indywidualizm, kreatywność oraz racjonalność. Jest to program, który odzwierciedla i obnaża brutalne reguły kultu-ry i kultu-rynku. Pokazuje cieszącego się zwycięzcę, ale także i łzy przegranych. Rynek i technologia są pozbawione uczuć, cenią najlepszych, pogardzają słabymi.